(Rojek, Nosowska, Grabowski - Prosta rzecz)
Prosta rzecz śnić ten sen tak niewinnie jak marzyciel
Życie jak mecz, jeden mecz, który ważniejszy jest niż życie
Spójrz na niebo, poczuj siebie zanim złapiesz oddech
Daj się ponieść tym marzeniom, które żyją w tobie
Nie zastanawiaj się więc, czasu mamy coraz mniej, czasu mamy coraz mniej
Hej hej hej
Prosta rzecz
Hej hej hej
Prosta rzecz
Chcieć to móc, przecież wiesz, nie ma lekko - musisz biec
Chwytaj w lot każdą z szans, tu i teraz właśnie trwa
Stawiam marzeń zieleń ponad nieba błękit
Ten sen się chyba dzieje teraz, bo mam u stóp cały świat
Wygrywam jeden do zera, jeden do zera, jeden do zera
Hej hej hej
Prosta rzecz
Hej hej hej
Prosta rzecz
***
Ten kto kocha swoją celę znajdzie w niej spokój - cytat z Wieży G.H. Grudzińskiego (przypomniała mi go wczoraj Zorka, dziękuję!).
wolność jest w nas, wierzę w to.
Chcieć to móc, przecież wiesz, nie ma lekko - musisz biec
Chwytaj w lot każdą z szans, tu i teraz właśnie trwa
Stawiam marzeń zieleń ponad nieba błękit
Ten sen się chyba dzieje teraz, bo mam u stóp cały świat
Wygrywam jeden do zera, jeden do zera, jeden do zera
rozmawiałam przed wizytą u Ulubionego Doktorka z Panem Andrzejem, akurat czekał na wlew.
okazało się, że przyjęliśmy podobną strategię przetrwania szpitalnej chemioterapii: izolowanie się.
Pan Andrzej opowiadał mi, że gdy jeździł do Centrum Onkologii na wlewy z cisplatyny, zawsze siadał przy oknie, by móc spoglądać na drzewa, rośliny.
i że zabierał ze sobą gazety do poczytania, by nie rozmawiać z innymi chorymi, nie słuchać historii ich zmagań.
jak ja Go rozumiem!
tak samo robiłam, gdy jeździłam na wlewy do Wieliszewa.
czytałam, rozwiązywałam krzyżówki, oglądałam z Niemężem filmy na laptopie, gadaliśmy.
albo zamykałam oczy i podsypiałam, a wielka łapa Niemęża głaskała mnie po plecach do snu.
Pozwól, że zapytam. Czy czytałaś może którąś z książek Tombaka? W czasie choroby (nowotwory) mojej siostry i mamy na bieżąco stosowaliśmy jego zalecenia - oprócz chemioterapii. Dr Burzyński stosuje dodatkowe metody leczenia bardzo podobne do tych, które zaleca Tombak. Niektórzy pewnie będą się śmiali, ale MUSIMY próbować wszystkiego - nie wiem czy Ty też byś mogła. życzę zdrowia - moje obie chore na razie OK.
OdpowiedzUsuńOj Chusto, sporo podobieństw, choć doświadczenia łapane na innym gruncie. Ja się izolowałam po wcześniaczych porodach. Wiesz - rodzisz dziecko w stanie ciężkim, które ląduje na OIOMie, a kładą cię na 5-osobowej sali z apetycznymi, dorodnymi niemowlakami przy piersi. Też leżałam pod oknem i podczas wszelkich wizyt pediatrycznych, podczas kąpieli, dokarmiań i kwileń analizowałam listowie (to przy Be) bądź jego brak (to przy M.). Generalnie byłam niewidoczna i dla mam, i dla personelu - tym bardziej, im stan dziecka się pogarszał.
OdpowiedzUsuńPlusy są zawsze - nauczyłam się być sama i chyba przestałam się bać wielu, wielu rzeczy.
Wychodzi na to, że da się pokochać celę. W sumie nawet nie jedną. :)
I jeszcze mnie najszło... :)
OdpowiedzUsuńStrategia, którą dzielisz z p.Andrzejem, to strategia, z którą często spotykam się w hospicjum.
Nie włażę butami wtedy.
Ale czasem, czasem, ktoś mnie wpuszcza sam i potem ...powiększa mi się trochę serce.
;)
Jesli masz wyobraznie, potrafisz sie przeniesc zupelnie gdzie indziej gdy dzieje ci sie cos niedobrego...to ratujesz swoja skore i dusze. Ilez to razy , podczas nieprzyjemnych badan, obrzydliwie inwazyjnych zamykalam oczy i przenosilam sie w gory , nad morze, do malenkiego miasta Ribe , gdzie spedzalam wakacje i powolutku przemierzalam male , waskie uliczki z domkami siegajacymi niemal pasa... A te wszystkie koncert , wycieczki, spotkania z przyjaciolmi... albo twarze najblizszych, to one smigaly mi przed oczami i pomagaly nie czuc bolu i strachu. Taaaaaak , no i ten nos ciagle ukryty w ksiazce, aby nie gadac o chorobach, nie sluchac o wynikach, i nie musiec opowiadac o swoich. Tak dobrze to pamietam. Takam sama jak Ty Chustko.. A teraz jest dom, powolnie czas plynie i celebracja zycia. Tak wiele zalezy od nas.
OdpowiedzUsuńTeż lubię w samotności przeżywać swoje bóle, ale mam wielkie wyrzuty sumienia bo zawsze gdzieś blisko jest ktoś kto również potrzebuje pomocy i wtedy odzywa się mój wyrzut: Ty egoistko, nie ty jedna cierpisz i nie mieszkasz na tym świecie sama, pomóż innym, dasz radę i tobie to pomoże.
OdpowiedzUsuńWtedy otwieram się na innych i jest lepiej, znacznie lepiej. Wiem, że nie jestem sama i ktoś inny również nie.
Ja czasami jestem zmuszona do prawie całkowitej izolacji. Często po chemioterapii (lub od samego początku podawania chemii) ląduję w izolatce (najkrócej 2 tygodnie, najdłużej 7 tygodni). Często ze względu na kiepskie samopoczucie (nawet nie mam siły oglądać TV, czy słuchać radia) pozostaje mnie moja wyobraźnia, pamięć, umysł.
OdpowiedzUsuń"Ten kto kocha swoją celę znajdzie w niej spokój". Trzeba potrafić być samym ze sobą. Nie nudzić się w swoim towarzystwie.
Zresztą Jeanowi-Dominique'owi Bauby po wylewie bądź udarze pozostała tylko wyobraźnia, pamięć i umysł. Pomimo wszystko powstała książka autobiograficzna MOTYL I SKAFANDER.
Pozdrawiam
Justyna
http://www.youtube.com/watch?v=0_kAmiyUF7U I tak właśnie każdy ma/będzie miał.Swój Ogrójec.
OdpowiedzUsuńtez się izolowałam. Czasem jedno nierozważne usłyszane słowo potrafiło zdołować. Ja przy każdym wlewie słuchałam pierwszej płyty Florence, do dziś ją lubię, mimo że kojarzy się jednoznzacznie to pozwoliła mi przetrwać. Pielęgniarki się uśmiechały bo siedziałam w takich wielkich pomarańczowych sluchawkach. Czytałam też gazety dopóki mnie chemia nie zmogła. Potem już tylko leżałam, słuchałam i błagałam żeby był już poniedziałek (wlewy miałam w piatki)
OdpowiedzUsuńW czasie gdy mam wolność od szpitala ekstremalnie ładuję swoje akumulatory, wszystko (zapachy, widoki, przyroda, niebo, ludzie, smaki, wszystko, wszystko) co jest wokół mnie zagarniam łakomie, garściami w siebie. Aby jak najmniej mnie umknęło z tego wszystkiego. Doznaję intensywnie, ekstremalnie, aby potem mieć z czego korzystać, w czasie gdy jestem w separatce.
OdpowiedzUsuńJustyna
sa tu osoby naprawde chore, ma sie takie wrazenie przynajmniej.I jak? da sie dalej zyc i chorowac bez blogow i fundacji?
OdpowiedzUsuńBez blogów nie da się chorować, przecież wiadomo, że raka dostaje się od nadmiernego siedzenia w internecie, drogi anonimowy z 15:33. Gdyby nie blogi, Chustka byłaby zdrowa i nudziłaby się całymi dniami.
OdpowiedzUsuńAlbo nie daj boże zajmowałaby się dzieckiem.
Nie, jednoznacznie nie da się chorować bez blogów.
ja nie jestem w stanie chorować bez bloga! sama nie potrafię dzielić się z innymi słowem, ale chwała Bogu za Chustkę! Bez niej, bez jej bloga chyba bym się poddała, a tak każdy kolejny jej wpis, to dla mnie kolejny dzień... więc korzyść dla mnie :) bez Fundacji, z której pomocy korzystam, też bym nie mogła chorować, nie miałabym za co się leczyć, więc sprawa jakby oczywista
OdpowiedzUsuńJa jestem chora gdy czytam komentarze spod znaku idioty z godz. 15.53.
OdpowiedzUsuńbez blogów da się wszystko, bez fundacji - znacznie mniej.
OdpowiedzUsuńjak wiadomo, organizowanie publicznych zbiórek na cokolwiek jest obwarowane takimi przepisami, że szkoda gadać.
kurza twarz, powiedz Anonimie15.53 co ci trzeba, czego zazdrościsz Chustce, co Ona ma czego tobie brak?
OdpowiedzUsuńMoże jak napiszesz, ktoś ci tu pomoże i odpierdzielisz się od Chustki. Bo to czego na pewno ci brak nie jest do podarowania i na pewno tego nigdy nie będziesz mieć.
Anonimie wiadomy, będziemy cię kiedyś straszyć po nocach; koszmary pt. "Owinięty w chustkę nie może oddychać".
OdpowiedzUsuń:P
Witam:)) Chustko, proszę zmień czcionkę:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńsa osoby, ktorym potrzebne jest izolowanie sie( ja tez do nich naleze, jestem jak kot, choruje w samotnosci)a sa takie, ktore musza nawijac o swojej chorobie kazdemu wolnemu sluchaczowi, ktorego napotkaja- to zalezy od konstrukcji psychicznej czlowieka i od tego jak umie radzic sobie ze stresem
OdpowiedzUsuńprzy okazji- bylam w szpitalu w Wieliszewie i naprawde milo go wspominam- ladne pokoje, czysciutkie lazienki, bardzo przyjazny personel i co najwazniejsze- bardzo dobra kadra lekarska
Jak to Chustka w artykule z Uważam Rze ... powiedziała - woli czerpać od publiki aniżeli wisieć finansowo na mężu. Niezłą głupią z siebie zrobiła. Widać dlaczego bez bloga chorować się nie da.
OdpowiedzUsuńCoś fajnego znalazłam a propos afirmacji życia.
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=HBY6_4sfhFQ
pozdrawiam
Joanna
Pieknie piszesz i pieknie zyjesz
OdpowiedzUsuńSonja
Może ten anonim z 15.53 wcale nic złego nie miał na myśli? Przeciez ludzie chorują bez blogów, chorują bez pieniędzy, nie dają sobuie rady, ludzie są rózni. Pewnie że bez blogów da sie chorowac i da sie cierpieć. Ludzie maja rózne potrzeby, rózne formy ekspresji i rózne pojmowania świata. dajcie spokój. Anonim z godz 15.53 pojmuje świat bez empatii, nie stara się rozumiec innych bo taki jest. Może jest powaznie zaburzony, może nie miał kto nauczyc go miłości,. może trzeba mu pomóc a nie osądazać? On osadza ale nie kazdy jest do zdolny do wspólodczuwania, dajcie mu szansę.
OdpowiedzUsuńAnonimowy z 15.53: te osoby które tu widzisz zyją z blogów jak sam widzisz, sami ich nie piszą (choc tego nie wiesz) ale czytają blogi innych i czasami im to wystarczy. Może nie korzystaja z fundacji bo sa bardzo bogaci? Cóz Ty możesz anionimowy wiedziec o ludziach którzy tu piszą? NIC!
OdpowiedzUsuńoh, nie wieszajcie juz tak psow na anonimowym, ktokolwiek nie z nami to przeciwko nam? co bylo zlego w tym pytaniu? przeciez są ludzie ktorzy chorują po cichu, bez zadnej pomocy z zewnatrz, sama sie w pracy bardzo czesto z takimi spotykam. I tez dają rade, bez publiki, w domowych pieleszach a od czasu do czasu w szpitalu. Da sie, nie wszyscy potrzebują takiej blogowej ekspresji i zarowno ci nieblogowi jak i blogowi są ok. Kazdy szuka swojej drogi i tyle.
OdpowiedzUsuńCzyzby sfrustrowana porzucona zazdroscila Chustce Niemeza?
OdpowiedzUsuńChorować bez blogów i fundacji da się na bank - ale walczyć o zdrowie to już pewnie znacznie trudniej. A tu przecież o walkę chodzi.
OdpowiedzUsuńZauważyłam u siebie tendencję do szybszego brania się w garść w samotności. Kiedy coś mnie boli (tak było na przykład przy porodzie) i jestem sama, wiem że po prostu muszę dać radę; zaciskam zęby i już. Za to współczucie, nawet kochającej osoby, rozwala mnie, zaczynam się roztkliwiać nad własnym bólem i zamiast brać się w garść, szlocham nad swoim położeniem. Dlatego na przykład poprosiłam Pita, żeby przy drugim porodzie czekał w domu :)
OdpowiedzUsuńA ten obrazek kiedyś już widziałam i jest cholernie trafny :)
Pozdrawiam Ciebie Joanno :)a co do tej dyskusji to lepiej by chyba było wcale nie chorować.....
OdpowiedzUsuńAsiu,
OdpowiedzUsuńJa tak w temcie/ nie temacie. Za pośrednictwem Twojego Bloga i głównie dla Ciebie, ale też innych, którzy będą zainteresowani... Ostatnio będąc w jednym ze szpitali i czekając na wizytę, spotkałam kobietę, która miała 100 lat i 5 miesięcy. Piękny wiek i kobieta... Jasny umysł, świetna pamięć, a Pani nie wyglądała na więcej niż 70 lat. Aż mnie w gardle ściskało, gdy z Nią rozmawialiśmy... bo dołączyli się i inni ludzie... długo by opowiadać, ale do rzeczy.
Pani mówiła między innymi o tym, że zażywała kiedyś wyciąg z czarnej huby, a ktoś inny powiedział, że to świetna sprawa na regenerację wszystkich narządów itp., a teraz w necie znalazłam coś takiego m.in: http://huba-czarna.pl/ . Podobno można to kupować w postaci jakichś kropli w sklepach ze zdrową żywnością, ale internet to koplania wiedzy, także odsyłam Asiu i Ciebie i wszystkich zainteresowanych,
Pozdrawiam
Ania
A mnie trzeba głaskać po plecach :) Niestety nie ma kto :(
OdpowiedzUsuńMam taką sugestię - do tych, których najwyraźniej wkurza nie tylko to, że "z jego podatków finansowane są:..." - i tu następuje litania, przy czym taki ludek czuje się naprawdę właścicielem wszystkich emerytur policyjnych, becikowych i autostrad w Polsce, choć jego podatek jest kroplą w oceanie.
Ale wkurza ich także to, że ktoś dzięki blogowi zbiera pieniądze, zamiast "Wisieć na mężu".
Skoro publika chce dawać, to może tak odp..dolcie się od publiki i przestańcie wyliczać te pieniądze. Obrzydliwa jest ta zawiść.