***
Halina Poświatowska, smutna pani, napisała w Liście do przyjaciela:
Czy wszystko pozostanie tak samo, kiedy mnie już nie będzie? Czy książki odwykną od dotyku moich rąk, czy suknie zapomną o zapachu mojego ciała? A ludzie? Przez chwilę będą mówić o mnie, będą dziwić się mojej śmierci - zapomną. Nie łudźmy się, przyjacielu, ludzie pogrzebią nas w pamięci równie szybko, jak pogrzebią w ziemi nasze ciała. Nasz ból, nasza miłość, wszystkie nasze pragnienia odejdą razem z nami i nie zostanie po nich nawet puste miejsce. Na ziemi nie ma pustych miejsc.
też tak czuję.
nie ma pustych miejsc.
odejdziemy, i choć kilka osób wstrzyma oddech, świat się nie zatrzyma.
lubię tę myśl - że po śmierci ciało zostanie spalone, prochy rozwiane potężnym wiatrem z malowniczego wzniesienia do mórz, rzek i oceanów.
że użyźnię sobą ziemię, że się przydam i nie będę zaśmiecać cmentarza.
że przetrawi mnie dżdżownica.
że wyrośnie na mnie łąka.
albo chociaż, od biedy, mech. porost. grzybnia.
opcjonalnie mogłabym gruchotać kostką w słoiku, wstawiona między książki i fotografie w biblioteczce.
wnukowie mogliby zabierać mnie w podróże.
byłabym niczym krasnal Amelii.
Czy wszystko pozostanie tak samo, kiedy mnie już nie będzie? Czy książki odwykną od dotyku moich rąk, czy suknie zapomną o zapachu mojego ciała? A ludzie? Przez chwilę będą mówić o mnie, będą dziwić się mojej śmierci - zapomną. Nie łudźmy się, przyjacielu, ludzie pogrzebią nas w pamięci równie szybko, jak pogrzebią w ziemi nasze ciała. Nasz ból, nasza miłość, wszystkie nasze pragnienia odejdą razem z nami i nie zostanie po nich nawet puste miejsce. Na ziemi nie ma pustych miejsc.
też tak czuję.
nie ma pustych miejsc.
odejdziemy, i choć kilka osób wstrzyma oddech, świat się nie zatrzyma.
znalezione na fejsie |
lubię tę myśl - że po śmierci ciało zostanie spalone, prochy rozwiane potężnym wiatrem z malowniczego wzniesienia do mórz, rzek i oceanów.
że użyźnię sobą ziemię, że się przydam i nie będę zaśmiecać cmentarza.
że przetrawi mnie dżdżownica.
że wyrośnie na mnie łąka.
albo chociaż, od biedy, mech. porost. grzybnia.
opcjonalnie mogłabym gruchotać kostką w słoiku, wstawiona między książki i fotografie w biblioteczce.
wnukowie mogliby zabierać mnie w podróże.
byłabym niczym krasnal Amelii.
i choć wiem, że globus się nie zatrzyma, gdy upłynie termin mojej ważności, chciałabym się przydać.
Spierdalaaaaaj! rozpłakałam się przez Ciebie, świnio.
OdpowiedzUsuńNie pisz takich postów, zabraniam.
Piękny post. Pogodny realizm. Dłuuuuugiego terminu ważności życzę. Nie pddajemy się, jeszcze żyjemy, żyjemy.
OdpowiedzUsuńAle dlaczego? Wyparcie i zaprzeczenie nic tu nie da. Nadzieja nadzieją a fakty faktami.
OdpowiedzUsuńPięknie napisane. Też chcę zostawić ślad; to takie ważne, żeby nie wszystek umrzeć...
OdpowiedzUsuńDzieci są takim naszym przedłużeniem, echem naszego pobytu na ziemi.
Przydasz się po terminie tak jak przydajesz się teraz. Nie miej wątpliwości.
OdpowiedzUsuńPrzydasz się synowi, Niemężowi i nam.
Spoko.
A tej dżdżownicy też - bezwzględnie.
Nie gadam z czapy, pochowałam mamę półtora roku temu. Cały czas siedzi mi w głowie i się przydaje.
buziaki mocne
Przydasz się, bo taka jest kolej rzeczy.
OdpowiedzUsuńWrócisz, jak każdy z nas, do "obiegu".
http://www.youtube.com/watch?feature=endscreen&NR=1&v=LApwufVzZeE
OdpowiedzUsuńbez sensu to wszystko
marinna> ale wersja fajna.
OdpowiedzUsuńw sam raz do latania na szmacie.
idę myć podłogę.
nie wiem, co mnie podkusiło: zamiast silikonowego żwirku, kupiłam takie drobniusieńkie trociny.
teraz są wklejone WSZĘDZIE.
Joanno, napisz co z tym 1% podatku, właśnie dostałam pita i oddałabym Tobie
OdpowiedzUsuńtakie refleksje nie są i mnie obce Asiu, z każdym dniem, z każdym rokiem, dlatego Sylwester mnie nie cieszy.
OdpowiedzUsuńA wiesz, moja najmłodsza córka dostała swoje imię, właśnie dlatego, że kocham ten film:)
Też bym polatała :)na szmacie, bo lubię myć podłogi, ale trza do roboty iść. Nie lataj za wysoko i uważaj na meble.
OdpowiedzUsuńmarinna> mam na głowie czapkę, zamortyzuje ewentualne uderzenia o meble :)
OdpowiedzUsuńChustka, przecież przydajesz się już tu i teraz, bez kwiatków i krasnali ogrodowych! Dzięki Tobie chustka nabrała nowych znaczeń, Rak'n'Rollowa świadomość wśród pospólstwa wzrasta, dziesięć rybek cieszy się z wirtualnego istnienia, nie mówiąc już o tych wszystkich ciepłościach, które rozlewasz w sercach obcym. No! Ukochuję chustkę melancholijną! Mocno mocno. I mam nadzieje, że jej już trochę mniej zimno i samotnie.
OdpowiedzUsuńWez sie!
OdpowiedzUsuń(kiedys sie tak mowilo, nie?)
Nie bardzo sie moge rotkliwiac w robocie !!!
Tarsis> udaj, że masz uczulenie ;)
OdpowiedzUsuńdobra, a jak ktos zapyta, to powiem, ze mam uczulenie na chustkus-bakterius-pospolitus :-)
OdpowiedzUsuńsą ludzie, o których się nigdy nie zapomina, moja przyjaciółka odeszła w 2002 roku a ja cięgle sie do niej uśmiecham i mam jej numer w miom telefonie...ściskam Cię Chusteczko...
OdpowiedzUsuńSpadaj wiesz...! już drugi raz w dniu dzisiejszym poryczałam się siedząc za biurkiem w fabryce. Pierwszy raz pisząc list do ojca, drugi raz przez Ciebie babolu.
OdpowiedzUsuńA do tego wszystkiego przypomniałaś mi film - to był TEN film na który zaprosił mnie kolega w którym kochałam się na zabój...Nasze drogi tak głupio się rozeszły.Przez NIego do dziś mam dwa serca...jedno nadal należy do niego...kura ( bez ,,wa" jak mówi mój Kajtek)...znowu mam łzy...zaleją mnie dziś na amen.
Pomysł z rozwianiem przez wiatr jest megastyczny. :) Pozdrawiam S. z Sz.
OdpowiedzUsuńNie pamiętam tytułu książki - ale kobieta pisała o swoim zmarłym ukochanym, że obok jego grobu rosną brzozy, i on co wiosnę staje się ich zielonymi liśćmi. To ładna myśl, na zawsze zostajemy.
OdpowiedzUsuńCzytalas Hagakure? mam niestety tylko po francusku: 'Un Samouraï ne doit jamais, aussi longtemps qu'il vit, se permettre de s’éloigner de ceux auxquels il est redevable spirituellement. Voilà donc un moyen pour mesurer les véritables sentiments d'un homme'.
OdpowiedzUsuńTym, którzy sa Ci naprawde oddani, bedziesz towazyszyc cale ich zycie. niezaleznie od tego gdzie i w jakiej postaci bedziesz. i nikt ani nic im nigdy Twojej obecnosci nie zastapi.
Chustka na prezydenta! Az szkoda, ze takich mądrych osób jak na lekarstwo wśród rządzących. Świadomość swojej przemijalności dobrze wpływa na nasze decyzje. Króluj nam Chustko jak najdłużej w dobrym zdrowiu. M.
OdpowiedzUsuńcholera zapomnialam sie podpisac. to Hagakure to ode mnie.
OdpowiedzUsuńmatylda
Zmieniło się prawo tutaj i można już rozsypywać, albo trzymać na kominku? Pięć lat temu jeszcze niestety trzeba było miejsce na cmentarzu załatwiać dla urny.
OdpowiedzUsuńCieszyłabym, gdyby to się zmieniło, jak tak myślę o swojej śmierci. I żeby pogrzeb niekościelny nie był takim problemem, jak bywa teraz.
Fajny obrazek, nie?
to ja mam mega uczulenie pfff
OdpowiedzUsuńJasiek to Ty
i termin ważności bardzo już przesunęłaś, więc - niech się sunie dalej!!
Ja też bym chciała, aby mnie kiedyś coś zjadło - rzeczona dżdżownica czy tysiąc innych miłych istotek. Mogę też coś użyźnić - gdzieś, po cichu. Grób, cmentarz itd wydają mi się jakoś... naruszeniem mojej intymności, tej najprawdziwszej. Powiedzmy... "kosmicznej".
OdpowiedzUsuńAle żyjmy, żyjmy, to też jest niezła sprawa :)
przecież już się przydajesz, gdyby nie Ty, gdyby nie to jak żyjesz, jak żyłaś, co robisz, co robiłaś. Gdyby nie Ty, to byłoby wszystko zupełnie inaczej. Jesteś we wszechświecie, a on w Tobie. Tak to górnolotnie zabrzmiało, ale tak czuję. Zdaje się, że Thich Nhat Hanh to pisał, w którejś swojej mądrej książce. Na codzień doświadczam przyczyny i skutku. Z każdym dniem widzę te zależności coraz wyraźniej i tak bardzo mnie to cieszy.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam cały Twój blog od z do a czyli od końca do teraz. Po środku miałam nadzieję razem z Tobą, że to już koniec walki a Ty jesteś na wygranej pozycji. Ale nie! Zabolało mnie i wkurzyło. Przez ostatnie dni przetrawiam wszystko. Jesteś niezwykła, niesamowita i ładnie pokazujesz kto w tym wszystkim rządzi i podejmuje decyzje, to Ty i to jest niezwykle, że do kiedy możesz masz ostatnie słowo. Chciałabym pomóc nie wiem jak... Też uwielbiam kawę w coffeeheaven z mlekiem sojowym. I zdjęcia lubię łapać chwile i zamykać j w moich zdjęciach.
OdpowiedzUsuńwizja rozrzucania prochow gdzies w gorach albo na morzu albo postawieniu urny na regale bardzo mi sie podoba jednak slyszalam, ze to niezgodne z prawem w Polsce
OdpowiedzUsuńzgodnie z prawem trzeba czlowieka- w kazdej postaci czyli rowniez w formie sypkiej pochowac legalnie tak zeby kk mogl zarobic
Jest Jasiek, Twój mały cud. I jesteśmy my. Zmieniamy się przy Tobie, jesteśmy blisko, dzieje się dobro. Twoim kosztem, co prawda, tak się to ułożyło, ale robisz z nas lepszych ludzi. To także Twoje poważne dokonanie i ono zostanie tak długo jak długo ostatni z nas będą chodzić po ziemi.
OdpowiedzUsuńAga
od smierci kilku bliskich mi osob minely lata a ja wcale o nich nie zapomnialam, oni zyja we mnie, wiem jak zareagowaliby w danej sytuacji, wiem ktory film by sie im podobal, przezywajac rozne rzeczy mam poczucie, ze oni sa obok mnie, sa moja wewnetrzna rzeczywistosci, gdyby nie oni nie bylabym tym kim jestem wiec oni na swoj sposob zyja we mnie
OdpowiedzUsuńteż się chcę przydać. zapisałam zezwłok Śląskiemu Uniwersytetowi Medycznemu, mają profesjonalnie przygotowany program donacji zwłok.
OdpowiedzUsuńchoć raz Marcepani posłuży nauce. mniam.
Mam w planach ''rozsypanie się'' u teściowej w ogórdku, ale że i tak mnie nikt nie słucha, to pewnie mnie zakopią.
OdpowiedzUsuńA gdy zmarł Twój Tato / bo zmarł?/nie miałaś tych wszystkich refleksji?Bo mnie dziwi,że ....lepiej późno niż wcale :) Nie miałaś zmarłych wśród bliskich i dalszych,którzy taką refleksję Ci nasuwali?I chyba wolę jednak jedno miejsce dla nieobecnego,jest skoncentrowany cel,takie święte miejsce.
OdpowiedzUsuńMarcepani> fajnie byłoby przydać się nauce, ale ja jestem popsuta.
OdpowiedzUsuńnie wiem, czy popsutych biorą.
Pani Joanno, niedawno wysłuchałem reportażu o pani i pani synu, od tego czasu śledzę bloga. Pani sytuacja jest mi kompletnie obca i nie potrafię sobie wyobrazić co pani czuje. Pozwoliłem sobie napisać komentarz do tego postu, ponieważ nasunęła mi się pewna myśl, którą pragnę się podzielić. Pani miłość i pani pragnienia będą zawsze kwitły w pani synu, niezależnie od tego co się wydarzy. Zasiewa pani w nim wartości które będą w nim żyły nawet kiedy pani zabraknie. Kiedy ktoś dostrzeże w nim wartościowego człowieka, z pewnością doceni w tym pani zasługę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę pani tego, czego życzyłaby pani sobie w tym momencie.
Anonimowy z 13:05> nie rozumiem Twojej wypowiedzi.
OdpowiedzUsuńpisz drukowanymi.
PANI JOANNO. NIEDAWNO WYSŁUCHAŁEM REPORTAŻU O PANI I PANI SYNU, OD TEGO CZASU ŚLEDZĘ BLOGA. PANI SYTUACJA JEST MI KOMPLETNIE OBCA I NIE POTRAFIĘ SOBIE WYOBRAZIĆ CO PANI CZUJE. POZWOLIŁEM SOBIE NAPISAĆ KOMENTARZ DO TEGO POSTU PONIEWAŻ NASUNĘŁA MI SIĘ PEWNA MYŚL, KTÓRĄ PRAGNĘ SIĘ PODZIELIĆ. PANI MIŁOŚĆ I PRAGNIENIA BĘDĄ ZAWSZE KWITŁY W PANI SYNU, NIEZALEŻNIE OD TEGO CO SIĘ WYDARZY. ZASIEWA PANI W NIM WARTOŚCI, KTÓRE BĘDĄ W NIM ZAWSZE ŻYŁY. KIEDY KTOŚ DOSTRZEŻE W NIM WARTOŚCIOWEGO CZŁOWIEKA Z PEWNOŚCIĄ DOCENI W TYM PANI ZASŁUGĘ.
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM I ŻYCZĘ PANI TEGO, CZEGO ŻYCZYŁABY PANI SOBIE W TYM MOMENCIE.
Och, trafiłaś w moje przemyślenia:-) Też chciałabym się przydać i użyźniać... I choćby jako pyłek tylko wędrować z pokoleniami. Pięknie to ujęłaś:-) Pozdrawiam i dziękuję!
OdpowiedzUsuńA zatem tak:
OdpowiedzUsuńw sierpniu 2009 pochowałam swego 29-letniego syna,który przegral nierówną walkę z mięsakiem kosci.Jego skremowane prochy zostały pochowane w grobie,razem z ukochaną prababcią,pomimo głosów niektórych członków mojej rodziny w stylu :"ja bym nie pozwolił spalić swego dziecka".
Odnosnie moich prochów wydałam juz dyspozycje mówiące o rozsypaniu tychże w jakimś ładnym miejscu,bez żadnego pogrzebu.Ciekawe co na to powiedzą sąsiedzi i rodzina(szczerze mówiac mam to w pompce).Prawdę powiedziawszy tesknie juz wyczekuję tej chwili.
Czytałaś Willigisa Jaegera i Kena Wilbera?Jesli nie,z całego serca polecam.
atala
Dopiero od niedawna natknęłam się na Twojego bloga i przeczytałam go od A do Z. Bardzo wielka mądrość zyciowa płynie z Twoich słów. Kibicuję Ci z całych sił. Kto da radę pokonać rakelę jak nie Ty dzielna kobieto?
OdpowiedzUsuńmilo wstac i przeczytac takie piekne slowa i wiesz nie boje sie jak czytam i mysle o umieraniu .. podklad muzyczny bardzo trawny mi sie wlaczyl http://www.youtube.com/watch?v=d9NF2edxy-M
OdpowiedzUsuńsciskam
§ 3 ust. 4 Programu Świadomej Donacji przewiduje, że mogą odmówić.
OdpowiedzUsuńOdstąpienie przez Uczelnię od przejęcia zwłok jest możliwe w przypadkach przewidzianych przepisami prawa, a także w przypadku zwłok:
- w stanie rozkładu gnilnego
- poddanych badaniu sekcyjnemu
- zmarłego w wyniku uogólnionej choroby nowotworowej (powikłania w wyniku chemioterapii i rtg terapii)
- zmarłego z rozpoznanym WZW typ C
- zmarłego z rozpoznanym zakażeniem HIV.
wybredni są, nie powiem :)
mam nadzieję, że się uchowam w dobrym stanie i mnie przyjmą...
Bardzo szlachetna idea z tą dżdżownicą, ale może jednak szanowna pani się nie spieszy dokarmiać skąposzczety. Pani ma tu jeszcze sporo do zrobienia - choćby w kwestii edukacji pojawiających się tu i owdzie skąpomózgów.
OdpowiedzUsuńIgy
chustko, czy nie widzisz jak bardzo już się przydałaś i przydajesz?
OdpowiedzUsuńdajesz tak dużo swoją osobą.. nadziei, mądrości, pokazujesz piękną miłość do syna, oswajania się z rzeczami ostatecznymi..
twój blog i to w jaki sposób go prowadzisz jest fenomenem.
dziękuję Ci za to.
k.
=>Tarsis
OdpowiedzUsuńna chustkus-bakterius-non-vulgaris ;)
tak bardziej niepospolicie i wulgarnie, jak ktoś u Li skojarzył
:)))
piszesz: "nie chcę zaśmiecać cmentarza"
OdpowiedzUsuńjasne, chrześcijański pochówek też już przestaje być "trendy"
celebrujmy halloween, rozsypujmy prochy gdzie się nam żywnie podoba, bojkotujmy religię w szkole,
zachwycajmy się wszelką formą duchowości (najlepiej oczywiście wschodniej, bo to teraz modne), tylko nie naukami płynącymi z Biblii...
smutne jest to, że nawet ludzie w obliczu ciężkiej choroby pozostają ślepi na pewne rzeczy. stać ich tylko na "bunt" skierowany przeciw nie wiadomo czemu oraz peudogłębokie przemyślenia... jak dzieci we mgle...
Ładnie to napisałaś...
OdpowiedzUsuńChustka!!! Jaki termin ważności.....toż Tobie zapomnieli wydrukować !!!!! Ty jesteś wieczna.Z rakelą czy bez żyć będziesz WIECZNIE!!!
OdpowiedzUsuńTo ona ma termin ważności i szybko się jej kończy , to jej ostatnie rakelowe podrygi:)))) Musi sie jakoś na koniec zaprezentować i zdechnie:))))
Trzymaj się Patti!
może jak w tej piosence? :
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=t7_R55FB5mI
podobny sakrazm... hmm
I LOV JU aniwej ;]
a.
Żyj tak, aby twoim znajomym zrobiło się nudno, kiedy umrzesz. - Julian Tuwim
OdpowiedzUsuńŻyj tak, aby Twoi znajomi po Twojej śmierci zatęsknili za Twoim uśmiechem, pogodą ducha, mądrością, pozytywną energią, optymizmem itd.
Leonardo da Vinci napisał: „Zostawiajmy po sobie dobre imię i trwałą pamięć wśród śmiertelnych, aby życie nasze nie przeszło nadaremnie”
Choć ja też myślę, że o mnie to co najwyżej będzie pamiętać Mama (choć tfu tfu ... mam nadzieję, że jednak będzie 'naturalna' kolejność, bo nie mogę tego Mamie zrobić).
Jednak moja koleżanka zmarła ok. 5 lat temu. Ja cały czas mam ją w pamięci i czasami z Nią rozmawiam, zapytuję się Ją o coś ...
Poza tym pozostawiasz po sobie Syna.
Pozdrawiam
Justyna
no piękny post, to prawda. tez mi sie "marzy" żeby kiedys kiedyś, być bardziej organiczną częścią natury. ale byłam nie tak dawno, blisko dylematu moralnego ojca, który nie chciał by jego matka, moja babcia, została skremowana. chociaż to była jej ostatnia wola. i w rezultacie jej nie spełnił. ciężka sprawa, to umieranie. take care :)
OdpowiedzUsuńTy to masz zdrowe podejście do śmierci. Ja nigdy tak nie podchodziłem, nie umiałem. Fakt to nieuniknione dla każdego z nas, ale...no podziwiam Twoje podejście.
OdpowiedzUsuńdo Marcepani- nie wiem czy na SUM się przyczynisz do rozwoju nauki. Na zwłokach się raczej mało uczyć, praktycznie tyle co nic, generalnie uczy się na preparatach. Zwłok jest mało, a jak już są, to jest to wielkie święto... dla profesorów, nie dla uczących się. Nie tylko SUM się to tyczy, AM we Wrocławiu tez. Wybacz mi bezpośredniość.
wlasnie niedawno przeczytalem ksiazke Poswiatowskiej i pamietam dobrze ten fragment...pozostaniesz w jakiejs czesci tutaj na Ziemii Chustko i sobie tez tego zycze...jak to spiewala Nosowska ' ... a ja nie chcialabym tak poprostu, poprostu przeminac...'
OdpowiedzUsuń3maj sie cieplo!mysle o Tobie czesto
Witaj. Dziwna sprawa z Tobą, Chustko. Trafiłam przypadkiem na Twój blog, wczoraj przeczytałam jednym tchem i myślę, myślę. Bo to, co piszesz równie dobrze mogłabym napisać ja. Relacja Ty-Syn, Ty-Niemąż, Ty-świat, Ty-Śmierć.Poczucie humoru, czasem tak czarne, że gorzkie. I miłość. Chwilami czytałam i miałam coś w rodzaju rozdwojenia jaźni;)
OdpowiedzUsuńWiem, że blog jest tylko czubkiem góry lodowej, na której płyniesz, ale Chustko jesteś dowodem na to, że w ekstremalnej sytuacji nie musi się zwariować. Gdyby Ludzkość miała wysłać przedstawiciela do Obcych, na wczasy na przykład, głosowałabym na Ciebie, Człowieka przez duże "Czło", jak mawia mój syn, lat 4 i pół.
No, to taki komplement miał być...
:)
Pozdrawiam i szczęścia życzę, najszczerzej jak potrafię.
Nie gniewaj sie ale może nie ma terminu ważności? moze te wszystkie wlewy i inne magiczne preparaty konserwują porzadnie i na bardzo dłuuuugie długie lata? :)
OdpowiedzUsuńA jak Ci się Chustko znudzi to a jakże czas i świat sie zatrzyma.Zatrzyma się dla pewnych osób i bedzie się zatrzymywał ilekroc będa Ciebie wspominać.
Bardzo, wręcz ogromnie duuuuzo czasu życzę!:)
Anonimowym się poknociło :D / temu z 13,25, a o dużych literach :) było do mnie czyli z 13,05 /.Joanno, bo mi o to chodzi,że: dlaczego dopiero Twoja choroba spowodowała te wszystkie refleksyjne myśli,mądre oczywiście,wzruszające.Czy wcześniej nie było powodów do takich?Żadna inna sytuacja w Twoim życiu ,np.choroba i odejście Twojego Taty / czy dobrze zapamiętałam ,że tak było? / nie przywodziła myśli o tym, o czym teraz tu na blogu piszesz? I biega mi o to,czy musiało być ostre hamowanie wiadomością o chorobie ,jak przed dostrzeżeniem w ostatnim momencie znaku "Stop"? A gdyby nie choroba,czy poznalibyśmy Cię TAKĄ / same superltywy :) / Powiesz może,po co gdybać,ale ....ja gdybam :)
OdpowiedzUsuńHa, pamiętam, ze ten fragment Poświatowskiej zrobił na mnie wielkie wrażenie. Myslę, że będą pamiętać, tak czy siak, ale że ta pamięć wieczna nie jest, nie da się ukryć. W sensie, że trwa powiedzmy pokolenie, dwa...
OdpowiedzUsuńAle mam nadzieję, że Ty się nie dasz jeszcze długo, długo i długo. Wzruszył mnie kiedyś na Twoim blogu tekst lekarza "dziecko masz wychować" ;)
pozdrawiam mocno bardzo
i napisz co i jak z tym procentem, tez nieługo będę pita robić, dużo tego nie było, ale zawsze coś tam.
:)
OdpowiedzUsuńehhhhh Chustko... ale potrafisz ująć w słowa:)
tulę:))))
sw
> Marcepani
OdpowiedzUsuńA ja 4 lata temu zapisałam "się" Warszawskiemu Uniwersytetowi Medycznemu i nic o chorobach ciała nie mówili. Rozumiem HCV i HIV - ale inne? Musiał tylko mój lekarz rodzinny przybić pieczątkę na Oświadczeniu woli, że jestem zdrowa na umyśle :)Przyjmowało oświadczenie Centrum Biostruktury, Zakład Anatomii Prawidłowej WUM. Widać na oko stwierdzili, że jestem prawidłowa :) Po dwóch latach oddają prochy rodzinie, albo urządzają pogrzeb (zbiorowo) na specjalnej kwaterze na Cmentarzu Południowym. Studenci uczestniczą w takim pogrzebie - fajnie. Ale ja kazałam rodzinie się rozsypać w Tatrach. To wprawdzie nielegalne, ale po dwóch latach kto tam będzie pamiętał, żeby sprawdzać na Powązkach, czy mnie pochowali.
> Mr Grey studenci powinni się uczyć na ciałach - myślę, że jakoś się przydam. Za komuny były zwłoki NN i bezdomnych - teraz nie wolno bez zgody delikwenta.
Chustko Kochana, jesteś niezmiernie potrzebna i wiele mnie nauczyłaś (choć pewnie jestem w wieku Babci B). Żyj ile się da, żyj
Uściski, myśli serdeczne
Perspektywa być rozsypanym gdzieś wydaje się o wiele przyjemniejsza niż gleba. Mam nawet takie miejsce na mazurach. Jednak boję się, że obudzę się w piecu podczas hajcowania i nikt nie usłyszy jak pukam w drzwiczki:) Obudzenia w zakopanej trumnie też się zresztą kiedyś bałam. I to leżenie na plecach przez wieki, gdyby tak można było na boczku z poutykaną kołderką to co innego. I nie mogę sobie uzmysłowić że świat będzie kręcił się dalej,że wszyscy jakoś przywykną do mojej nieobecności, urodzą się nowi ludzie którzy mnie nigdy dotkną, nie poznają. Będę dla nich twarzą z fotografii w rodzinnym albumie, prababcią jakąś tam, nawet nie będą ciekawi dokładnie mojego imienia. Z całego mojego życia zostanie kilka anegdot rodzinnych, powiedzonek. Nie jest łatwo to sobie wyobrazić. Karola
OdpowiedzUsuńPrzydasz się Chustko Jasiowi który będzie wspominał chwile spedzone z Tobą do konca zycia a wartości jakie mu wpoisz będa mu towarzyszyły az nadejdzie dzień w którym stwierdzi że nie wszystko co mu mówiłas przydaje się w jego drodze.
OdpowiedzUsuńW sprawie co po kim w nas zostaje, myślę, że to bez znaczenia, czy człowiek żyje obecnie czy już go z nami nie ma. Są tacy co są blisko (czasem robiąc więcej krzywdy niż radości), a nie wpływają na nas jak ci którzy byli ważni, bardzo ważni, ale ich nie ma. To co robisz dla Synka jest samym sednem miłości , mądrości i dobra, TO nie może nawet podlegać czyjejś ocenie. To co robisz dla innych chorych zasługuje na zachwyt również. Ale kochana ile Ty robisz dla "jeszcze zdrowych"..... Dzięki tobie patrzę na świat, kłopoty i inne świństwa inaczej, cieplej, wolniej, spokojniej. Dziękuję Joasiu (jeśli mogę tak do Pani napisać)
OdpowiedzUsuńciepłe pozdrowienia ślę Karolina
anonimowy z 19:00 :))))))))
OdpowiedzUsuńMoże spróbuj powiększyć czcionkę bo naprawdę ja też nic nie rozumiem z Twojego komentarza, z drugiego, wyjaśniającego to już absolutnie nic a nic!
Karola
Friedensreich Hundertwasser kazał pochować się nago, bez trumny, owinięty tylko we flagę Koru, pod drzewem tulipanowca - niezła idea, jak mamy kawałek własnej wyspy na Pacyfiku ;)
OdpowiedzUsuńLubisz Hundertwassera, Chustko?
Ja kiedyś myślałam, że to taki wtórny Gaudi, ale parę jego obrazów zmieniło mój osąd - o, na przykład coś takiego:
http://www.hundertwasser-kalender.de/Hundertwasser-artprint-970-Who-has-eaten-all-my-windows
Pozdrawiam - Jola
Pękłam ze śmiechu o 13.25
OdpowiedzUsuńAsiu droga! Kocham , uwielbiam Halinę Poświatowską... TY jesteś taka Haliną...o Tobie nie da się zapomnieć... Ty jesteś... jesteś... i będziesz... Trzymaj się mocno... trzymaj się życia, nie puszczaj!!!!! Ściskam mocnooooo !!!! Sunniva.
OdpowiedzUsuńTwoje pytania są tak żenująco płytkie, tak bardzo nie pomyślałeś Anonimie czy powinieneś je zadawać, zastanów się jednak, postaw w sytuacji Chustki, uruchom wyobraźnie, bo o empatię Cię nie podejrzewam.ja wciąż gdybam jakby życie było piękne, gdyby nie było na nim głupców
OdpowiedzUsuńUwielbiam Halinę Poświatowską.... Ty Asiu droga jesteś taką Haliną... będziesz trwać... zawsze... I trwaj... trzymaj się ... życia... synka ... Niemęża... oni Cię nigdzie nie puszczą... i ja... i my... wszyscy, którzy czytają Cię i są z Tobą !!! Jesteś wspaniałą , cudowną kobietą. I MUSISZ BYĆ !!!!
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie. Nigdy tu się nie odzywałam, wszak czytam Cię od dnia, w którym napisałas, ze od kilku godzin masz raka, a więc - od zawsze.Dzis w Empiku pokazałam koleżance Uważam Rze i opowiedziałam jej szczegółowo Twoja historię.Nie kryłysmy obie przy tym wzruszenia.I jeszce teraz, przed chwila przeczytałam ten post. I zabrakło mi słów. To jest najpiekniejszy post na Twoim blogu.Tak bardzo ciepły, pogodny, realny...Jak pieknie potrafisz oswajac siebie i innych z rzeczami ostatecznymi. Dziekuję Ci bardzo że Ty taka młoda i piekna osóbka , uczysz mnie - starą emerytkę życia. Tak trzymaj i miej spokojne dni. Pozdrawiam serdecznie. Jadwiga z Radomia.
OdpowiedzUsuńja zyczę sobie być podzielona na narządy do przeszczepów. albo siup do formaliny dla studentów medycyny
OdpowiedzUsuńmr grey, studenci na um w lublinie się uczą
OdpowiedzUsuńdo mr grey -- właśnie dlatego zapisałam zezwłok. z powodów, o których piszesz.
OdpowiedzUsuńbędzie nas więcej, to nie będzie święto, tylko zwłoka naszego powszedniego :)
Twojego zapachu, perfum Eclat d'arpege nie sposób zapomnieć.
OdpowiedzUsuńZostaniesz, to pewne.
DwieLaki a co ty tak nagle Jarrana byc przestalas?
OdpowiedzUsuńChustko, czy to pożegnanie?
OdpowiedzUsuńA czy wiesz, że zdarzają się cudowne i niezrozumiałe dla medycyna uzdrowienia? Wierzę w Twoją moc i czekam na dobre wieści. Pamiętaj, dopóki będziesz miała ochotę "latać " na mopie , to będzie oznaczało, że choroba odpuściła. Głowa do góry . Ewa
Każdy jeden z nas umrze. Nie ma wyjątków. Ale powiedzenie tego głośno, śmianie się z tego to świadectwo odwagi i mocy. To trochę bunt przeciwko powszechnie panującej zmowie udawania, że tematu nie ma.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cię czytać Chustko! Uczysz mnie życia, uczysz mnie odwagi! I poczucia humoru!
Uśmiech Ci ślę:-)
Joanna
Chustko, jestes kochana i madra :).
OdpowiedzUsuńCoraz mocniej upewniesz mnie, że nie da się Ciebie nie kochać, Asiu. :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się jak to wszystko, co dwubiegunowe - zachwyt i rozpacz - przepływa przez Ciebie, a ty pozwalasz na to, nie przytrzymujesz, puszczasz.
Nie łudź się dżdżownicami. Nie one jedne cię poniosą. :)
Poniosą cię przyjaciele, mąż-niemąż...
Poniesie cię Jaś. Jan, który całe dobro, jakie ma od ciebie, włoży w swoje dzieci, a te dzieci...
Już widzisz? :)
zorko, pięknie napisane:)
OdpowiedzUsuńChustko, mi też się błogo zrobiło po Twoim wpisie, nie boję się:)i zgadzam się, to najpięknieszy wpis na Twoim blogu:)
Po mojemu PCR, ale nie jestem lekarzem.
OdpowiedzUsuńJoasiu, ja za parę minut 40 lat skończę i jestem tu i bardzo mi się przydajesz ... teraz
OdpowiedzUsuńMój pierwszy komentarz choć czytam już od jakiegoś czasu :) Tak jak wiele osób już tu pisało, przydajesz nam się tu i teraz, tym co piszesz czasem wzruszasz, czasem wywołujesz uśmiech na twarzy, czasem zmuszasz do myślenia. Bądź nam zawsze i zdrowiej!
OdpowiedzUsuńA poza tym, właśnie przeglądając komentarze dowiedziałam się, że można się zapisać Uniwersytetowi (gdzie ja się uchowałam sama nie wiem). Ja w ramach przydatności jakiś czas temu wbiłam rodzinie do głowy że w razie czego proszę mnie pociąć, wybebeszyć i oddać organy to przeszczepu, ale teraz muszę przemyśleć czy się aby nie oddać w ręce młodym adeptom sztuki lekarskiej. Nie dość, że pożyteczne to jeszcze rodzinie odpada koszt pogrzebu :D
viki -advocator :nie przezywaj mnie,ok? Co takiego złego jest w moim pytaniu?Zastanawiam się po prostu i gdybam,bo "memento mori" miałam wyryte chyba przy urodzeniu. U Joanny ,która pięknie zbiera i układa myśli o przeznaczeniu,doświadczeniu chorobą,śmierci tak jakby była granica:od choroby.I chciałam wiedzieć,czy tak .Ale koniec,nic już nie chcę wiedzieć.Świat byłby lepszy ,gdyby "memento mori" tkwiło na wielkim .rozświetlonym banerze,a nie gdy lecą przezwiska za zadawanie pytań.
OdpowiedzUsuńChyba każdy chciałby się przydać. Nawet wtedy. I każdy z nas o tym czasem myśli.
OdpowiedzUsuńAle życie toczy się, "toczy swój garb uroczy". I na razie o tym myśl a nie o dżdżownicach - howgh!
A Poświatowską lubię. Mam tomik "Wiersze wybrane". Po Warszawie chodził taki jeden i sprzedawał książki z półeczki, którą nosił na rzemieniu:) Wyżebrałam u niego zniżkę i mam.
Trzymaj się, Chustko. Póki co - zimy ni ma, więc ... "przez złoty park pies kosmaty goni..." (A.Bursy) i gońmy razem z nim.
Pozdrawiam
"Od kilku lat możliwe jest skuteczne blokowanie receptora HER2+ poprzez podanie chorym odpowiednich leków celowanych, tzw. przeciwciał monoklonalnych.
OdpowiedzUsuńEfekty stosowania terapii celowanych:
- przedłużenie życia chorego,
- zmniejszenie ryzyka nawrotów,
- zmniejszenie ryzyka przerzutów."
...pewnie mnie opieprzysz...
http://www.google.com/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=7&ved=0CFAQFjAG&url=http%3A%2F%2Fwww.opk.viamedica.pl%2Fdarmowy_pdf.phtml%3Findeks%3D44%26indeks_art%3D256&ei=_9UMT-uMCM_LsgaKuL2YBA&usg=AFQjCNH4qan9YN1RPFNicVbDV_7GuzEZ9w
OdpowiedzUsuńPięknie napisane, kolejny raz pokazujesz, że jesteś mądrą kobietą, i zgadzam się z zorką : kichać na dżdżownice, jak żyć będziesz w synku i jego dzieciach i w pamięci tych, co Cię kochają. I Twój termin ważności nigdy nie wygaśnie. A teraz walcz, by nie zmieniać formy życia na tę bardziej uduchowioną, dbaj o ciało, wcinaj sushi, relaksuj się, a ja Ci w tym będę wiernie kibicować:)
OdpowiedzUsuńCzy Twój Tata zmarł również na raka żoładka? I czy robiłaś Synowi badania pod kątem dziedziczności? I nie myśl o śmierci za czesto.Szkoda czasu.Wiadomo że każdy czasem mysli nawet ludzie pozornie zdrowi jak ryby też o tym czasem pomyślą bo jest to częścia życia. Wielu z nas nic dziś nie dolega ale nikt nie wie ile mu zostało czasu? Może wiele mniej niż Tobie?? Żyj,śmiej sie i kochaj i badź szczęśliwa. I zdrowa!
OdpowiedzUsuńAnonimowy z 1:23> dziękuję serdecznie za link do pdfu.
OdpowiedzUsuńPod względem klinicznym doboru chorych na raka
żołądka do leczenia trastuzumabem bardziej wiarygodny
jest wynik testu immunohstochemicznego niż
ocena amplifi kacji genu.
i skoro tak jest, niech tak będzie.
raz jeszcze: WIELKIE dziękuję.
Dalajlama zapytany o to,co najbardziej zadziwia Go w ludzkości, odpowiedział:"Człowiek.Poniewaz poświęca swoje zdrowie, by zarabiać pieniądze, następnie zaś poświęca pieniądze, by odzyskać zdrowie. Oprócz tego, jest tak zaniepokojony swoją przyszłością, że nie cieszy się z teraźniejszości. W rezultacie nie żyje ani w teraźniejszości, ani w przyszłości..Zyje tak, jakby nigdy nie miał umrzeć, po czym umiera,tak na prawdę nie żyjąc.." Zapisalam moje organy czekajacym na cud, w razie gdybym odleciala niespodziewanie. A jezeli zestarzeje sie i nikt juz nie bedzie mial ze mnie porzytku, to chetnie polatam po swiecie w proszku. Pozdrawiam Chustko i wierze w cuda!
OdpowiedzUsuńEllen
dziękuję wszystkim, którzy szczegółowo wyjaśnili mi różnicę między badaniem IHC a PCR.
OdpowiedzUsuńjesteście nieprawdopodobnie pomocni.
wielkie podziękowania.
Joanna
Bardzo mnie to wybija z rytmu, jak z rana nie moge przeczytac nowego wpisu u Chustencji :-P
OdpowiedzUsuńanonimowy z 5:25 też niech się na drukowane przerzuci:)) a może to mnie się pogorszyło z rozumieniem? no nie rozumiem zupełnie sensu niektórych wypowiedzi!Karola
OdpowiedzUsuńAnonimowy z 1:23 -- znaczy że przydał się link?
OdpowiedzUsuńjak tak to - you're welcome :D
Anonimowy z 1:32> tak, przydał się, dziękuję serdecznie!
OdpowiedzUsuń