piątek, 30 grudnia 2011

[620].


(The Calling - Wherever you will go)

***

byliśmy dziś w gościach u Xeny.

poznałyśmy się dzięki wspólnemu chemioterapeucie - Ulubionemu Doktorkowi.
poznawałyśmy - dzięki pisanym przez nas obie blogom.
w sumie więc niewiele o sobie nawzajem wiemy, ale i tak wytworzyłyśmy magiczną, niewirtualną więź.
fajnie było posiedzieć koło siebie, wtulona jedna w drugą, patrzeć jak nasze dzieci rozrabiają jak szalone.

no właśnie.
nasze dzieci momentalnie przypadły sobie do gustu i ochoczo podjęły się wymyślonej ad hoc zabawy w rzygi.
niewtajemniczonym objaśniam: rzygi to zabawa towarzyska, ruchowa.
stanowi skrzyżowanie berka, gry w zielone i chowanego.
grać w nią może dowolna ilość osób, pod warunkiem, że potrafią wczuć się w absurdalny klimat łapania wyimaginowanych rzygów w powietrzu, z jednoczesnym gromkim wrzeszczeniem jesteś zarzygana/-y! twoje włosy są w rzygach! jesteś królem/królową rzygów!





to niesamowite, jak dzieci świetnie potrafią poradzić sobie z traumami, których były świadkami.

16 komentarzy:

  1. Rzygi rulez!
    Świetny pomysł:)
    Fantastycznie odreagowanie!

    Dzieciaki macie obie debeściarskie:D:D:D

    OdpowiedzUsuń
  2. hmm mam mala corke ale takiej zabawy jeszcze sobie nie wymyslila:)

    OdpowiedzUsuń
  3. genialna zabawa towarzyska! trochę mi to przypomina zabawę w "syfa", jeśli kto pamięta. No i więź genialna, Dziewczyny. pozdrawiam Was obie!

    OdpowiedzUsuń
  4. nic nie wiem o "syfie". jak się w to gra?

    OdpowiedzUsuń
  5. "Syf" to była bardzo popularna zabawa podwórkowa w komunie, na Dolnym Śląsku przynajmniej. No i wśród chłopców raczej niż dziewczynek. Polegało to na rzucaniu w siebie nawzajem w dużej, spontanicznie uformowanej grupie jakims wyjątkowo odrażającym obiektem, brudnym i śmierdzącym (stary but, nadgniły kartofel etc.) czyli tak zwanym "syfem". Osoba trafiona automatycznie była "zarażona" syfem i musiała go jak najszybciej pozbyc się zarazy, rzucając nią w kolejna ofiarę. Z osobą "zarażoną" nikt nie chciał się dalej bawić, nawet rozmawiać z uwagi na posiadanie syfa. dość to okrutne było. nie wiem, czy wystarczająco obrazowo to ujęłam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. :) z tym graniem na dany kolor to od mati chyba załapał :) a jak tam vileda ;)
    http://www.youtube.com/watch?v=lvWf6U_AbVE&feature=related

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrej nocy Chustko. Ewa

    OdpowiedzUsuń
  8. w syfa się gra tak, że dotykasz kogoś i mówisz "na syfa", sama wtedy bierzesz palce w kółko lub krzyżyk i liczysz do określonej liczby np do 10. jeśli dana osoba którą odbarowałaś syfem nie przekaże go innej osobie, którą nie chroni kombinacja palców, to wtedy jest syfem ;D jeśli się to nie zmieniło od czasów mojej podstawówki to tak właśnie się w to gra;)

    OdpowiedzUsuń
  9. własnie znalazłam ten artykuł. siedzisz w temacie, więc pewnie też się na to natknęłaś. ale daję namiar, w razie czego, bo ciekawe:

    http://www.sott.net/articles/show/228583-Scientists-cure-cancer-but-no-one-takes-notice

    OdpowiedzUsuń
  10. zabawa "w syfa" jest również towarzyska. zaczyna się kiedy ktoś niespodziewanie puszcza w obieg syfa, dotykając kogoś i mówiąc "na syfa". syfa trzeba jak najszybciej przekazać poprzez dotyk i wrzask "na syfa", ale mogą przed nim uratować skrzyżowane palce. kiedy w naszym towarzystwie wszyscy zdążyli skrzyżować palce trzeba przekazać syfa komuś niewtajemniczonemu ;)
    (niektórzy próbują oszukiwać mówiąc, że mają skrzyżowane palce u nóg, ale to się nie liczy).
    pozdrawiam serdecznie
    martyna.

    OdpowiedzUsuń
  11. Masz rację - dzieci są niesamowite i maja doskonałe narzędzia do samopomocy.

    Przypomniały mi się dzieci z "Medalionów", które bawiły się w palenie Żydów... Dla nas tragiczne - dla nich być może wtedy zbawienne.


    A ty w co się bawisz, chustko?

    OdpowiedzUsuń
  12. e Ty temat mi skubłaś :D
    :*
    rzygi się mię śniły :P
    mam traumę ;)


    lowju :*

    OdpowiedzUsuń
  13. lowju :*
    temat rzygów i ja w noc ćwiczyłam.
    taka trauma to pamiątka na lata ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. też grałam w syfa [jestem z dolnośląskiego]
    a na gg była kiedyś fajna emotikona
    a w ogóle to temat rzygów jest dośc obszerny, nie sądzisz? hihi
    Joanno, abyśmy w przyszłym roku CODZINNIE mogli czerpać satysfakcję z twojego pisania! tego i owego [wiadomo czego] Ci życzę! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie jestem pewna, czy ta zabawa to dowód na to, że dzieci sobie świetnie radzą z traumą (podobnie jak przykład zabawy z „Medalionów”). To chyba jednak bardziej skomplikowane zagadnienie. Według mnie raczej wskazuje to, , że w naturalny sposób włączają do swoich zabaw elementy rzeczywistości, które poznały.
    Wszystkiego dobrego dla Ciebie i Twojej Rodziny na nowy rok!

    OdpowiedzUsuń
  16. Anonimowy/a g.(19.00)

    Jasne, że to bardziej skomplikowane. :)
    Jest różnica między "radzą sobie" a "poradzą". Chodzi o PROCES radzenia sobie z traumą, potrzebne do tego środki, sposoby.
    Zabawa bezdyskusyjnie jest jednym z takich środków.
    Co nie wyklucza "włączania elementów rzeczywistosći do zabawy". Pytanie PO CO owe elementy zostają włączone. Przecież chodzi właśnie o oswajanie tej rzeczywistosci, włączenie "nieznanego" w kategorię "bardziej znane" - zatem mniej straszne... Jedno nie kłóci się z drugim. :)

    Pozdrawiam.

    :)

    OdpowiedzUsuń

 
©KAERU 2010
Wszystkie prawa zastrzeżone Sałyga