***
samopoczucie średnie, więc leżę w łóżku, wwąchuję się w szyję Syna, oglądamy filmiki o zwierzętach.
przy 0:44 wybuchnęliśmy gromkim śmiechem.
***
zgodnie z sugestią pani doktor z Uniwersytetu Medycznego z Banacha (Marto, raz jeszcze dziękuję serdecznie za kontakt!), która jako last but not least porównywała płyty z tomografiami, udałam się dziś na badanie rezonansem.
badanie przebiegło w atmosferze klinicznej uprzejmości, zabarwionej małoobrazkową empatią.
do czasu.
aż jebnęło coś w maszynie.
i z powodu zaniku napięcia badanie wystrzeliło się w kosmos.
i trzeba powtórzyć proszę oddychać - proszę nie oddychać jeszcze raz.
opadły ręce badającym.
a mnie ścierpł tyłek.
po grubo ponad dwóch godzinach nieruchomego leżenia w rezonansie, zaś w sumie po siedmiu godzinach na czczo, poprosiłam o kubek herbaty z dużą ilością cukru.
i tu - niespodzianka - zaprowadzono mnie do kuchni dla personelu (w klinice nie ma barku dla pacjentów), gdzie zostałam ugoszczona.
krępują mnie takie gesty serdeczności.
wprawiają w zakłopotanie.
robi mi się bardzo miło i smutno.
bo myślę, że nie tylko o życzliwość chodzi.
że gest jest efektem tego, co ci ludzie zobaczyli.
***
Was też rozbawił moment z arbuzem?
przy 0:44 wybuchnęliśmy gromkim śmiechem.
***
zgodnie z sugestią pani doktor z Uniwersytetu Medycznego z Banacha (Marto, raz jeszcze dziękuję serdecznie za kontakt!), która jako last but not least porównywała płyty z tomografiami, udałam się dziś na badanie rezonansem.
droga na Lublin. piesek kiwa łebkiem: będzie dobrze, będzie dobrze. |
do czasu.
aż jebnęło coś w maszynie.
i z powodu zaniku napięcia badanie wystrzeliło się w kosmos.
i trzeba powtórzyć proszę oddychać - proszę nie oddychać jeszcze raz.
opadły ręce badającym.
a mnie ścierpł tyłek.
po grubo ponad dwóch godzinach nieruchomego leżenia w rezonansie, zaś w sumie po siedmiu godzinach na czczo, poprosiłam o kubek herbaty z dużą ilością cukru.
i tu - niespodzianka - zaprowadzono mnie do kuchni dla personelu (w klinice nie ma barku dla pacjentów), gdzie zostałam ugoszczona.
jak mawia Pismo: spragnionych napoić, chuder(l)akom dać żreć. |
wprawiają w zakłopotanie.
robi mi się bardzo miło i smutno.
bo myślę, że nie tylko o życzliwość chodzi.
że gest jest efektem tego, co ci ludzie zobaczyli.
***
Was też rozbawił moment z arbuzem?
Mnie też, ale inne momenty bardziej.
OdpowiedzUsuńMyślę Chustko, że przede wszystkim to jednak gest życzliwości, może też udzieliła im się atmosfera zbliżających się świąt?
Przesyłam ciepłe myśli:)
Myślę ,że dokładnie jest tak właśnie jak w cytowanym przez Ciebie,Joanno,Piśmie ;) .No i jak pisze Justyna K. Gloria,gloria :)
OdpowiedzUsuńkiwa łbem, kiwa łbem, będzie k..rwa dobrze! będzie k..rwa dobrze ! Musi!
OdpowiedzUsuń:*
o boże! makowiec! nie jadłam z 8 lat!! zazdraszczam tego gestu serdeczności, mniam!
OdpowiedzUsuńChustka my na wschodzie tacy jesteśmy :)))) to było naprawde z życzliwości , tutaj nawet w szpitalu ugoszczą Cię słoniną z cebulą i dobrą samogoną :) a po sąsiedzku jest jeszcze lepiej
OdpowiedzUsuńhttp://youtu.be/wQhHGD3YlR8
Wiesz co, ja myślę inaczej apropo tej uprzejmości. Ja nie raz też doświadczam takich gestów od ludzi, mimo że nie zmagam się z chorobą.
OdpowiedzUsuńP.S. A Lublin piękne miasto :) Polecam wycieczkę tam w celu milszym niż badania. Jeździłem tam co roku do dziadków, naprawdę mi się podobało.
Lublin is cool :)
OdpowiedzUsuńA kiedy wyniki?
Paweł, jeszcze Lublin
http://www.youtube.com/watch?v=Une_itj_jns&feature=related
OdpowiedzUsuńPolecam Joasiu..posłuchaj
Całość kotkowa jest słodka:)
OdpowiedzUsuńTa życzliwosć to pewnie sprawka tej pogańskiej choinki , co przemienia ludziom serca . Nie ma się co krępować .
OdpowiedzUsuńMoment z arbuzem zupełnie mnie nie rozbawił:(
Nie ma się co nakręcać, że makowczyk Ci się trafił dlatego, "co tam zobaczyli". Makowczyk Ci się trafił, bo byłaś głodna, bo siedziałaś w tej cholernej pralce grubo ponad 2 godziny i na mój gust głupio im było, że tak wyszło. Poza tym w Święta / przed Świętami wszyscy są mili, więc się nie stresuj ponadprogramowo pls. Btw: współczuję tego rezonansu - raz miałam, po rozwaleniu głowy, i 45 min minut to był jakiś hardcore. Czułam się jak Hanibal Lecter w tej masce, a kontrast mnie nieźle wytrzepał. Podziwiam Cię szczerze, że jesteś taka dzielna. A póki co - miłego oglądania koszek (koszków?) :)
OdpowiedzUsuńI.
Eeeeee, Ty chyba trochę przeceniasz jednak ludzi. Pewnie, że to zwykła życzliwość, przecież oni musieli zdawać sobie sprawę, żeś Ty głodna, po tylu godzinach. Nawet ja wtedy podzieliłabym się makowcem :).
OdpowiedzUsuńżyczliwych prawdziwie ludzi się jednak spotyka, serio :)
OdpowiedzUsuńprzesyłam zaśnieżone pozdrowienia, chociaż jutro ten śnieg pewnie zniknie.
Też myślę, że to życzliwość i empatia - w tej sytuacji to zupełnie naturalne: wiedzieli, że jesteś głodna, że badanie się wydłużyło mocno, mieli ciasto przedświąteczne... Mnie to miłe zachowanie zupełnie nie dziwi (i właśnie zdałam sobie sprawę, jak to dobrze, że przebywam stale z ludźmi, którzy poczęstowanie Cię tam czymś uznaliby za coś zupełnie oczywistego). A nawet jeśli coś tam zobaczyli w tych wynikach - to myślę, że tyle rzeczy widzą podczas badań różnych osób codziennie, że to nie wpływa na częstowanie, ciastowanie.
OdpowiedzUsuńSpokojnych Świąt i dobrego nowego roku!
Wypitoliłaś w kosmos maszynę???
OdpowiedzUsuńAle masz power:)))
Kocior obłędny i bezbłędny, chichralim się z mój-ci-onym w dzikim rechocie:)
Arbuz najlepszy:)))
Trzymsietrzymsietrzymsie...!
:*
Znam Lublin od strony szpitala dziecięcego. Też było fajnie. Musiałam w odchodach mojego syna szukać połkniętej przez niego baterii ;)
OdpowiedzUsuńNie martw się na zapas.
Będzie, jak ma być.
Ze swojej strony życzę, aby było jak najlepiej.
ojtam, chustko... widzisz przez pryzmat, tak jest... kiti słiti, arbuz to duża piłeczka;-) wszystkiego dobrego i miłych świąt!
OdpowiedzUsuńChuścik! Spokojnych i fajowych świąt...dużo usmiechu i samych cudownych chwil ode mnie, mojego Węzusia i Bezmajtka.Składam dzisiaj, bo jutro będę odcięta od internieta ( na wsi u teściów lekkie zacofanie). Sciskam, całuję, przytulam...Marta
OdpowiedzUsuńZakładając nawet wersję pesymistyczną, zauważ, że lepiej spotkać się z życzliwością niż obojętnością. Inaczej, zamiast "miło i smutno", byłoby rozgoryczenie, rozczarowanie, jeszcze większa samotność.
OdpowiedzUsuńO zakład jednak idę, że chodziło o to, że przez tę cholerną maszynę leżałaś długo bez ruchu, jedzenia i picia, że akurat w swojej kanciapie mieli makowca, że po prostu są ludźmi - bardzo normalnymi. :)
Jest jak jest, Asiu.
Idą święta, Jaś ma z głowy uczelnię, wtulaj się w swoich chłopów, ładuj się tym czasem.
Dużo ciepłych myśli w Twoją stronę.
:)
Ja jednak myślę, że na świecie jest wiele życzliwych ludzi. Relacje w Polsce budujemy na bazie braku zaufania i to jest taka ogólna tendencja wynikająca z wielu elementów wychowania i kształtowania postaw naszym kraju. Wielka szkoda. Ja zawsze powtarzam, że relacje z ludźmi należy budować na bazie zaufania a ewentualnie potem należy je korygować.
OdpowiedzUsuńEch, trzeba było pisać z dzień wczesniej, to byś wpadła do mnie na śniadanie/obiad/kolację wszak drogę na Lublin mam za oknem.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie oprócz KUL-u w Lublinie nie ma nic cool...
Atmosfera świąt to raz. Może mały natłok mieli to dwa. Pewnie im też głupio było, że tyle Cie tam przeciągnęli. I myślę, że jeszcze bardziej głupio im by było zaprowadzić Cię do kuchni i dać kubek herbaty jak obok ciasta stoją ;) A przede wszystkim jak już ktoś wspomniał - na wschodzie to taki standard, że gościom się pić i jeść daje nawet jak wpadną na chwilę :) No. I w szpitalu udzieliła im się domowa gościnność.
OdpowiedzUsuńNie ma co się doszukiwać złego - byłaś w takim rejonie, gdzie ta gościnność jest we krwi, a tu święta jeszcze ;)
arbuz!!! :D
OdpowiedzUsuńA ja myślę, że tak Ciebie ugościli bo są fajni i wyczuli, że ty też. I nic tam złego nie zobaczyli.
OdpowiedzUsuńI wierzę, że jakbyś była super zdrowa i ważyła 100kg to też by cię tak ugościli (no może marchewki zamiast makowca by dali):))))
Pozdrawiam serdecznie i życzę Tobie oraz Twojeu synalkowi Wesołych Świąt
rozpieprzyłaś rezonans :D :D :D
OdpowiedzUsuńmasz moc, Pani!
nieważny powód życzliwości, ważna sama życzliwość. zwłaszcza, że w klinice. to "biały kruk":)
OdpowiedzUsuńcycki w górę!
Strasznie ciężko coś powiedzieć do kogoś, kogo się zna tylko z bloga. Zaglądam tu czasem i czasem też myślę, jak się czuje ta dzielna kobieta. Podziwiam, ślę wiele dobrych myśli i nadziei. Całą energię, która mi zostaje po uporządkowaniu własnego życia, wysyłam Tobie i skupiam na tym, by wejść kiedyś na bloga i przeczytać: Wygrałam! Życzę tego z całego serca...
OdpowiedzUsuńPewna Ania
wierzę we wschodnią życzliwość i goszczenie.
OdpowiedzUsuńarbuz super :) ale i cały filmik super :)))
Ale przecież to jest typowo polskie:
OdpowiedzUsuńTam gdzie życzliwość
rodzi się podejrzliwość.
I koło się zamyka.
Sęk w tym , że ludzie nie potrafią przyjmować darów . To jest sztuka .
Trudniej przyjmować niż dawać.
Lubię te narracje. Chusto, zdrowia.
OdpowiedzUsuńPanZdzisiek
"badanie przebiegło w atmosferze klinicznej uprzejmości, zabarwionej małoobrazkową empatią.
OdpowiedzUsuńdo czasu.
aż jebnęło coś w maszynie.
i z powodu zaniku napięcia badanie wystrzeliło się w kosmos.
i trzeba powtórzyć proszę oddychać - proszę nie oddychać jeszcze raz.
opadły ręce badającym."
OMG! Mialas duzo szczescia Przy mniejszym, Ty i obsluga, bylibyscie mrozonka w cieklym helu (-270 stopni)
Z tego co piszesz wynikaloby, ze polskie jelopy instaluja kosztowny sprzet ale z polska ulanska fantazja nie instaluja systemu UPS (Unterruptible Power Supply)...
Jest prawie pewne, ze maszyna zostala uszkodzona a obrazki z Twojego badania bedzie mozna o kant dupy potluc.
Kiedy wyniki?
OdpowiedzUsuńhttp://en.wikipedia.org/wiki/Magnetic_resonance_imaging#Cryogens
OdpowiedzUsuńSpokojnie, nie strasz mrożeniem. Na awarię inną niż "20 stopień zasilania" i UPS nie pomoże. Chyba że taki jak w centrali telefonicznej.
Chustka, ugościli, bo są człowiekami:) i gościli człowieka - Ciebie.
OdpowiedzUsuńaśka
A to nie powinna być norma? Żeby zapytać słaniającego się z głodu pacjenta czy może by jednak coś zjadł po tak długim czasie bycia na czczo? I dać mu to coś?
OdpowiedzUsuńNIENAWIDZĘ POLSKI.
Nienawidzę mojego i Twojego miasta.
Wiesz, co usłyszałam na kolacji służbowej od szefa, gdy dowiedział się, gdzie mieszkam?
"Wstrętne, szare, bardzo brzydkie miasto. Burmistrz nie inewestuje, tylko pieniądze idą bokiem"
Skąd wiedział?
Zrobiło mi się bardzo smutno na chwilę, ale nie powiedział nic nowego dla mnie.
Ale mieć potwierdzenie jest strasznie.
Przepraszam, jesteś większą niż ja optymistką, uff.
Droga Chustko, po prostu u nas w Lublinie ludzie są tacy życzliwi, nie ma w tym drugiego dna. Trzymam kciuki za badania. i Wesołych Świąt! Natalia
OdpowiedzUsuńtego, co sama sobie życzysz- i o wiele więcej, kochana
OdpowiedzUsuńłolka
Chustko, lubic sie dasz, to ugoscili.
OdpowiedzUsuńWeslych świąt, a w Nowym Roku tego, czego sama pragniesz. Popatrz, jaka jestes wielka, ile przez ostatni rok sobie nie dałaś... grać na nosie. Ile jeszcze bitew przed Tobą, kto to wie. Pewne jest ale to, że nie chciałabym być rakiem w Twojej skórze. Kobieta beton, kobieta, która daje nadzieje innym. Rak, to nie wyrok. "Trzeba walczyć". Czaszeczka, Chustko.
a ja kocham Lublin, siedem lat studiów i ani jednego dnia niezadowolenia, że tam mieszkam.
OdpowiedzUsuńmiasto szare? brzydkie? to chyba żart albo co.
Co do zdjecia z samochodu. Chustko, nie waz mi sie jezdzic z tym kierowca, przeciez on jezdzi pod prad! Jeszcze Ci krzywde wezmie i zrobi!
OdpowiedzUsuń