(Jeff Buckley - The other woman)
***
pufff... właśnie skończyłam mycie na kolanach terakoty w kuchni i łazience.
szmaty wstawiłam do prania.
(też pierzecie w pralce ściery podłogowe?)
jutro do Syna przychodzi koleżanka z klasy, Zu.
cały dzisiejszy dzień spędziliśmy na sprzątaniu i porządkowaniu.
patrząc z boku na skalę zaangażowania, szykuję się jak na zapoznanie z synową - pomyślałam szorując druciakiem stalowe garnki.
bynajmiej może cóś jest na rzeczy? - rozważałam składając w kosteczkę ubrania z prania (w sumie po jaki ch.? przecież, motyla noga, do garderoby Zu nie zamierza chyba zajrzeć).
to pierwsza dziewczyna (nie licząc nieletnich damess naszych przyjaciół), która nas odwiedza.
wolałabym, żeby mi nie wypomniała za kilkanaście lat, że gdy przyszła do nas w pierwsze odwiedziny, podłoga lepiła się od kocich odchodów, a wannę porastał mech.
***
ach, jeśli chodzi o meniu - kuchnia poda jutro krem z groszku z grzaneczkami i parmezanem, a na drugie - schaboszczaka z indyka, gotowane ziemniaki i zielonę sałatę.
na deser wystąpi galaretka owocowa.
boszszszsz...
***
pufff... właśnie skończyłam mycie na kolanach terakoty w kuchni i łazience.
szmaty wstawiłam do prania.
(też pierzecie w pralce ściery podłogowe?)
jutro do Syna przychodzi koleżanka z klasy, Zu.
cały dzisiejszy dzień spędziliśmy na sprzątaniu i porządkowaniu.
patrząc z boku na skalę zaangażowania, szykuję się jak na zapoznanie z synową - pomyślałam szorując druciakiem stalowe garnki.
bynajmiej może cóś jest na rzeczy? - rozważałam składając w kosteczkę ubrania z prania (w sumie po jaki ch.? przecież, motyla noga, do garderoby Zu nie zamierza chyba zajrzeć).
to pierwsza dziewczyna (nie licząc nieletnich damess naszych przyjaciół), która nas odwiedza.
wolałabym, żeby mi nie wypomniała za kilkanaście lat, że gdy przyszła do nas w pierwsze odwiedziny, podłoga lepiła się od kocich odchodów, a wannę porastał mech.
***
ach, jeśli chodzi o meniu - kuchnia poda jutro krem z groszku z grzaneczkami i parmezanem, a na drugie - schaboszczaka z indyka, gotowane ziemniaki i zielonę sałatę.
na deser wystąpi galaretka owocowa.
boszszszsz...
oj Chustka, ale się uśmiałem- "synowa" ;) no wprost genialne :D za kilka lat ta dziewczynka nawet nie będzie pamiętała tej pierwszej wizyty ;)
OdpowiedzUsuńZnając stałość uczuć Jana, należy się liczyć, że znajomość z Zu może potrwać kilka dobrych lat.
OdpowiedzUsuńLepiej więc jednak posprzątać, żeby mieć lepszy pi-ar =]
to "zapoznać" to celowe? :D
OdpowiedzUsuńlubię mopa, mniej dokladny, mniej męczący, pomarańczowy, z frotte, czesto wymieniam (zboczenie, bo tak) marzę o mopie firmy Vileda (wybacz, Kocie), ale 170 zeta, chlip
:D
boszszsz... uświadomiłaś mi, że właśnie siedzę i klepię jakieś głupoty za śmieszne pieniądze (choć dla studenta coś to jest jednak), a w domu brud, smród i bida w lodówce.
OdpowiedzUsuńHa, już po tobie, mamuśka! ;)))
OdpowiedzUsuńPodobny szykuje mi się dzień - pierwszy raz, w tę sobotę właśnie, przychodzi do nas piękna Helena, którą Be zna przeszło dwa lata i pała miłością. Helena zostaje u nas na noc - zobacz, o której wstałam by wylizać chatę! ;)
No to powodzenia!
Pięcioletni syn mojej koleżanki:
OdpowiedzUsuń-Mamo, a ta moją pieluchę - przytulankę, to możesz już schować. Nie będę już z nią spał.
-Ojej, synuś! Już z niej "wyrosłeś"?
-Właściwie to nie, ale tak sobie myślę, że gdyby przypadkiem odwiedziła mnie Łucja (koleżanka z grupy - przypis autora), i zobaczyła, że śpię z pieluchą, to mogłaby się ze mnie śmiać...
Idealna będzie z Pani teściowa! :)
OdpowiedzUsuńTeż pierzemy. Ba, nawet z dopasowanymi kolorystycznie ubraniami (i czasem przeprane ręcznie i odplamione). Jestem wielką fanką ręcznika papierowego i jednorazówek ze starych koszulek, bo nie zalega śmierdzące po kątach i nie trzeba prać.
OdpowiedzUsuńChusteczko, u mnie też dziś w nocy w pralce trzepotały dziecięce kilimki, bo dziś właśnie przyjeżdzają z dalekiej Polski rodzice. Szał odmszania łazienki i całej reszty zostawiam na ostatnią chwilę, bo przed mamą musi być błysk, a u nas błysk trwa pół godziny dosłownie. Bawcie się dobrze! Ka
OdpowiedzUsuńU mnie szału sprzątania nima odkąd w zeszłym tygodniu podczas odkurzania coś mi chrupnęło w kręgosłupie i poruszałam się po mieszkaniu ku uciesze miałkuna na czworaka...
OdpowiedzUsuńszmaciory też piorę, kupiłam sobie nawet klasyczną ścierę do podłogi w kolorze szarym, którą wspominam jako narzędzie pracy Pani woźnej z podstawówki...
O matko!! Ja to miałam wczoraj, pierwszy raz zawitał do nas chłopak naszej córki:)) Szorowałam kible, łazienki i podłogi, kurze z wysokości jego oczu też ścierała ---wysoki chłopina, moja Prawie Dorosła Córka tez pokój wysprzątała tak że się świecił jak psu jajca na wielkanoc( ups. toż to przekleństwo, może motyle jaja powinno być????) . Było to wieczorem , więc przezornie siedziałam w chałupie, dziuby zatkałam usmażonymi racuchami.....chyba go nie wystraszyliśmy , bo my całkiem normalni z moim A nie jesteśmy:))))
OdpowiedzUsuńA mówiłam Ojcu ze pierwsza wizyta najważniejsza i może rzutować na przyszły związek naszej Prawie Dorosłej:)))) Ojciec przykładnie o 21.00 poszedł z kumplami na śledzika wiec niech Młodzież wie że Starszyzna się tez bawi.........tylko ja zostałam na posterunku:)))))
Życzę Ci udanego spotkania z Synową Przyszłą:))))))))
:D :D :D
OdpowiedzUsuńbuziak
Zawsze piorę ściery i od razu suszę, zapach mokrej ściery jest... brrrr!
OdpowiedzUsuńU mojej starszej córki (17,5) miał nocować po imprezie jej kolega. Razem z nią w jednym pokoju.
- Mama, przysięgam Krystian jest gejem!-moja córka
- Ale jak 17-letni chłopak może już wiedzieć, że jest gejem? - naiwna ja
- Przysięgam Pani, że naprawdę jestem gejem-on
- jak rano okaże się, że już nie jesteś gejem, to Cię zabiję- ja(realnie grożąc).
Rano przy kawie usłyszałam: Proszę Pani, ja chciałem tylko powiedzieć, że dalej jestem gejem.
Szmaty jak najbardziej w pralce:) Tak jak i niektóre buty:)
OdpowiedzUsuńObiadek dla dzieciaków super. To fajne wizyty:)
Jaranna sobotnia
Uśmiałam z Synowej, z rozmachu. ;)))
OdpowiedzUsuńNa marginesie: Ostatnio miałam ból istnienia, rozdarcie duszy i takie tam, wypucowanie na błysk łazienki i kuchni pomogły jak najlepsza psychoterapia. ;)
A propos szmat do podłogi - też piorę .
Pozdrawiam
Justyna
Chustka pisze...
OdpowiedzUsuń"...podłoga lepiła się od kocich odchodów, a wannę porastał mech..."
No dobra , a Wam to na co dzień nie przeszkadza ?
oj to wszystkie mamy tak samo, tylko ja mopem myję podłogi a nakladki na mopa nie piorę, tylko płukam w wodzie z domestosem. Jak sie zasyfi, to kupuję nowa.
OdpowiedzUsuńSzmaty jednorazowe: z zużytych ręczników,podkoszulków bawełnianych i inne takie,raz użyte i sru....!do kosza.Nie bawię się w pranie,bez sensu .
OdpowiedzUsuńChusta! na kolanach ścierą podłogę myjesz?kobieto, nie szkoda ci kolan? Ja najpierw okurzam, potem przelatuje mopem i jest cacuszko.Poniewiaż mam tzw.pierdolca na punkcie sprzątania nie wiem co to generalne porządki. U nas jest zawsze jak przez wizytą synowej, teściowej etc. Takie zboczenie. Chyba zacznę się leczyć....
OdpowiedzUsuń"Coś jest na rzeczy"? No, no - okropne zdanie. Prowincjonalne. Nie pasuje do Ciebie. Bo czy nie brzmi ładniej: "Coś w tym jest"?
OdpowiedzUsuńczy bedzie link do wczesniejszego bloga?
OdpowiedzUsuńale Ty genialnie piszesz, nie wiedziałam, że takie rzeczy można robić z językiem polskim ;)
OdpowiedzUsuńa to (trochę generalnie nie na temat, ale wsłuchaj się w motyw przewodni) z dedykacją dla Twojego raka:
http://www.youtube.com/watch?v=IpZm1TstpjQ
ha, czyli nie tylko ja przed co ważniejszymi wizytami zachowuję się jak przed kontrolą z sanepidu. Dobrze wiedzieć ;) I nie zebym na codzień miała mech w wannie, tylko zawsze tak jakoś idiotycznie acz niestety mimowolnie zakladam, że mi będą goście w najciemniejsze kąty domu zakładać... PS. też w pralce (no przecież nie ręcznie!)
OdpowiedzUsuńMarti - wprawdzie link byl celowany w Chustkę, ale mnie tak rozwalił, że od dziś to będzie chyba moja naczelna pieśń na sytuacje wkurwu totalnego. Także dzięki wielkie!
OdpowiedzUsuńzawsze do usług :)
OdpowiedzUsuńps. w raka, w raka, nie w Chustkę ;)
no wiem, że nie w Chustkę! w sensie, ze dla Chustki coby mogła rakeli puszczać w celu pogonienia gdzie pieprz rośnie. Tylko mi sie tak głupio napisało. PS Wrzuciłam na fb i zrobiło furorę hihi
OdpowiedzUsuńMarti - dzięki za ten balsam. :)
OdpowiedzUsuńhttp://bynajmniej.pl/bynajmniej-to-nie-przynajmniej
OdpowiedzUsuńUwielbiam Buckley'a, szkoda ze juz niczego nie skomponjue ani nie zaspierwa
OdpowiedzUsuńno przecież, że w pralce. a gdzie? we wannie? czy, o zgrozo!, wew ręku?
OdpowiedzUsuńchyba że chodzi o to, czy w ogóle, czy wyrzucam. wolę prać.