12 lat temu
piątek, 30 grudnia 2011
[620].
(The Calling - Wherever you will go)
***
byliśmy dziś w gościach u Xeny.
poznałyśmy się dzięki wspólnemu chemioterapeucie - Ulubionemu Doktorkowi.
poznawałyśmy - dzięki pisanym przez nas obie blogom.
w sumie więc niewiele o sobie nawzajem wiemy, ale i tak wytworzyłyśmy magiczną, niewirtualną więź.
fajnie było posiedzieć koło siebie, wtulona jedna w drugą, patrzeć jak nasze dzieci rozrabiają jak szalone.
no właśnie.
nasze dzieci momentalnie przypadły sobie do gustu i ochoczo podjęły się wymyślonej ad hoc zabawy w rzygi.
niewtajemniczonym objaśniam: rzygi to zabawa towarzyska, ruchowa.
stanowi skrzyżowanie berka, gry w zielone i chowanego.
grać w nią może dowolna ilość osób, pod warunkiem, że potrafią wczuć się w absurdalny klimat łapania wyimaginowanych rzygów w powietrzu, z jednoczesnym gromkim wrzeszczeniem jesteś zarzygana/-y! twoje włosy są w rzygach! jesteś królem/królową rzygów!
to niesamowite, jak dzieci świetnie potrafią poradzić sobie z traumami, których były świadkami.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Rzygi rulez!
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł:)
Fantastycznie odreagowanie!
Dzieciaki macie obie debeściarskie:D:D:D
hmm mam mala corke ale takiej zabawy jeszcze sobie nie wymyslila:)
OdpowiedzUsuńgenialna zabawa towarzyska! trochę mi to przypomina zabawę w "syfa", jeśli kto pamięta. No i więź genialna, Dziewczyny. pozdrawiam Was obie!
OdpowiedzUsuńnic nie wiem o "syfie". jak się w to gra?
OdpowiedzUsuń"Syf" to była bardzo popularna zabawa podwórkowa w komunie, na Dolnym Śląsku przynajmniej. No i wśród chłopców raczej niż dziewczynek. Polegało to na rzucaniu w siebie nawzajem w dużej, spontanicznie uformowanej grupie jakims wyjątkowo odrażającym obiektem, brudnym i śmierdzącym (stary but, nadgniły kartofel etc.) czyli tak zwanym "syfem". Osoba trafiona automatycznie była "zarażona" syfem i musiała go jak najszybciej pozbyc się zarazy, rzucając nią w kolejna ofiarę. Z osobą "zarażoną" nikt nie chciał się dalej bawić, nawet rozmawiać z uwagi na posiadanie syfa. dość to okrutne było. nie wiem, czy wystarczająco obrazowo to ujęłam :)
OdpowiedzUsuń:) z tym graniem na dany kolor to od mati chyba załapał :) a jak tam vileda ;)
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=lvWf6U_AbVE&feature=related
Dobrej nocy Chustko. Ewa
OdpowiedzUsuńw syfa się gra tak, że dotykasz kogoś i mówisz "na syfa", sama wtedy bierzesz palce w kółko lub krzyżyk i liczysz do określonej liczby np do 10. jeśli dana osoba którą odbarowałaś syfem nie przekaże go innej osobie, którą nie chroni kombinacja palców, to wtedy jest syfem ;D jeśli się to nie zmieniło od czasów mojej podstawówki to tak właśnie się w to gra;)
OdpowiedzUsuńwłasnie znalazłam ten artykuł. siedzisz w temacie, więc pewnie też się na to natknęłaś. ale daję namiar, w razie czego, bo ciekawe:
OdpowiedzUsuńhttp://www.sott.net/articles/show/228583-Scientists-cure-cancer-but-no-one-takes-notice
zabawa "w syfa" jest również towarzyska. zaczyna się kiedy ktoś niespodziewanie puszcza w obieg syfa, dotykając kogoś i mówiąc "na syfa". syfa trzeba jak najszybciej przekazać poprzez dotyk i wrzask "na syfa", ale mogą przed nim uratować skrzyżowane palce. kiedy w naszym towarzystwie wszyscy zdążyli skrzyżować palce trzeba przekazać syfa komuś niewtajemniczonemu ;)
OdpowiedzUsuń(niektórzy próbują oszukiwać mówiąc, że mają skrzyżowane palce u nóg, ale to się nie liczy).
pozdrawiam serdecznie
martyna.
Masz rację - dzieci są niesamowite i maja doskonałe narzędzia do samopomocy.
OdpowiedzUsuńPrzypomniały mi się dzieci z "Medalionów", które bawiły się w palenie Żydów... Dla nas tragiczne - dla nich być może wtedy zbawienne.
A ty w co się bawisz, chustko?
e Ty temat mi skubłaś :D
OdpowiedzUsuń:*
rzygi się mię śniły :P
mam traumę ;)
lowju :*
lowju :*
OdpowiedzUsuńtemat rzygów i ja w noc ćwiczyłam.
taka trauma to pamiątka na lata ;)
też grałam w syfa [jestem z dolnośląskiego]
OdpowiedzUsuńa na gg była kiedyś fajna emotikona
a w ogóle to temat rzygów jest dośc obszerny, nie sądzisz? hihi
Joanno, abyśmy w przyszłym roku CODZINNIE mogli czerpać satysfakcję z twojego pisania! tego i owego [wiadomo czego] Ci życzę! :)
Nie jestem pewna, czy ta zabawa to dowód na to, że dzieci sobie świetnie radzą z traumą (podobnie jak przykład zabawy z „Medalionów”). To chyba jednak bardziej skomplikowane zagadnienie. Według mnie raczej wskazuje to, , że w naturalny sposób włączają do swoich zabaw elementy rzeczywistości, które poznały.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego dla Ciebie i Twojej Rodziny na nowy rok!
Anonimowy/a g.(19.00)
OdpowiedzUsuńJasne, że to bardziej skomplikowane. :)
Jest różnica między "radzą sobie" a "poradzą". Chodzi o PROCES radzenia sobie z traumą, potrzebne do tego środki, sposoby.
Zabawa bezdyskusyjnie jest jednym z takich środków.
Co nie wyklucza "włączania elementów rzeczywistosći do zabawy". Pytanie PO CO owe elementy zostają włączone. Przecież chodzi właśnie o oswajanie tej rzeczywistosci, włączenie "nieznanego" w kategorię "bardziej znane" - zatem mniej straszne... Jedno nie kłóci się z drugim. :)
Pozdrawiam.
:)