(Levon Minassian i Armand Amar - Tchinarese)
***
nie, do cholery.
tak nie może być.
nie mogę dać się złemu nastrojowi.
szukam równowagi w prostych czynnościach.
kontrolowanie oddechu.
pranie, odkurzanie, mycie naczyń.
wygłupy z Synem.
miętolenie Viledy.
czytanie wierszy.
i wreszcie, najprostszy ze znanych mi sposobów chwytania pionu: śmiech.
najlepiej taki nieskomplikowany, ludyczny.
Dana wysłała mi dowcip, który mnie serdecznie rozbawił.
pewnie dlatego, że wyobraziłam sobie Giancarla i Niedobrą Przedszkolankę.
(którą razem z Niemężem wyeliminowaliśmy z obsługi grupy Syna, bo biła dzieci, wiązała im taśmą klejącą ręce itp.).
oto dowcip:
Pani przedszkolanka pomaga dziecku założyć wysokie, zimowe butki. Szarpie się, męczy, ciągnie...
- No, weszły!
Spocona siedzi na podłodze, dziecko mówi:
- Ale mam buciki odwrotnie...
Pani patrzy, faktycznie! No to je ściągają, mordują się, sapią... Uuuf, zeszły! Wciągają je znowu, sapią, ciągną, ale nie chcą wejść... Uuuf, weszły!
Pani siedzi, dyszy a dziecko mówi:
- Ale to nie moje buciki...
Pani niebezpiecznie zwężyły się oczy. [tu jest ten moment, kiedy już się śmieję] Odczekała i znowu szarpie się z butami...Zeszły!
Na to dziecko :
- ... bo to są buciki mojego brata, ale mama kazała mi je nosić.
Pani zacisnęła ręce mocno na szafce, odczekała, aż przestaną jej się trząść, i znowu pomaga dziecku wciągnąć buty. Wciągają, wciągają... weszły!.
- No dobrze - mówi wykończona pani - a gdzie masz rękawiczki?
- W bucikach!
a jakie są Wasze metody łapania równowagi, gdy przychodzi czarny, kosmaty lęk?
***
nie, do cholery.
tak nie może być.
nie mogę dać się złemu nastrojowi.
szukam równowagi w prostych czynnościach.
kontrolowanie oddechu.
pranie, odkurzanie, mycie naczyń.
wygłupy z Synem.
miętolenie Viledy.
czytanie wierszy.
i wreszcie, najprostszy ze znanych mi sposobów chwytania pionu: śmiech.
najlepiej taki nieskomplikowany, ludyczny.
Dana wysłała mi dowcip, który mnie serdecznie rozbawił.
pewnie dlatego, że wyobraziłam sobie Giancarla i Niedobrą Przedszkolankę.
(którą razem z Niemężem wyeliminowaliśmy z obsługi grupy Syna, bo biła dzieci, wiązała im taśmą klejącą ręce itp.).
oto dowcip:
Pani przedszkolanka pomaga dziecku założyć wysokie, zimowe butki. Szarpie się, męczy, ciągnie...
- No, weszły!
Spocona siedzi na podłodze, dziecko mówi:
- Ale mam buciki odwrotnie...
Pani patrzy, faktycznie! No to je ściągają, mordują się, sapią... Uuuf, zeszły! Wciągają je znowu, sapią, ciągną, ale nie chcą wejść... Uuuf, weszły!
Pani siedzi, dyszy a dziecko mówi:
- Ale to nie moje buciki...
Pani niebezpiecznie zwężyły się oczy. [tu jest ten moment, kiedy już się śmieję] Odczekała i znowu szarpie się z butami...Zeszły!
Na to dziecko :
- ... bo to są buciki mojego brata, ale mama kazała mi je nosić.
Pani zacisnęła ręce mocno na szafce, odczekała, aż przestaną jej się trząść, i znowu pomaga dziecku wciągnąć buty. Wciągają, wciągają... weszły!.
- No dobrze - mówi wykończona pani - a gdzie masz rękawiczki?
- W bucikach!
a jakie są Wasze metody łapania równowagi, gdy przychodzi czarny, kosmaty lęk?
Tę przedszkolankę, która wiązała dzieci taśmą klejącą, to spokojnie mogłaś zgłosić na Policję - taka osoba nie nadaje się do pracy z dziećmi i powinna z niej po prostu wylecieć. A jeśli chodzi o łapanie równowagi w stresie to mnie osobiście pomaga zbombardowanie wystraszonych komórek w mózgu jakąś rąbanką z You Tube - arabskim rockiem albo starym poczciwym Kornem - jak sobie wrzucisz takie "Make Me Bad" to przestaniesz się stresować, bo zacznie boleć Cię głowa :) Polecam, sprawdzone (a stresów Ci u mnie dostatek, więc trenuję sposób dosyć często).
OdpowiedzUsuńPóki co - najlepszego! I.
moje leki pojawiaja sie, kiedy nie wiem, nie jestem pewna
OdpowiedzUsuńdlatego musze wiedziec, bo wtedy boje sie mniej
jednym slowem zglebiam temat, na ktory sie boje
pomaga mi tez bieganie, plywanie, jazda na rowerze i sluchanie muzyki
kiedy sie boje nie czytam, bo mysli ciagle kraza wokol leku
Przytulam się do dzieci, głaszczę koty, maniakalnie sprzątam, gotuję, piekę ciasto, piję duże ilości zielonej herbaty, powtarzam sobie za Lecem: wszystko mija, nawet najdłuższa żmija. A gdy nie pomaga, to idę spać. Albo dzwonię do Mamy. Ona zawsze mnie opieprza, ale jakoś mi się robi lżej, że jeszcze jest ktoś, komu mogę się wyżalić, nawet jak zaraz zostanę za to opieprzona:)
OdpowiedzUsuńdobry dowcip :)))
OdpowiedzUsuńja uciekam w książki;
a Ty się Joanno nie daj żadnemu lękowi, no!
Trudno, żebyś w taki czas miała dobry nastrój- nie ma słońca, halny szaleje, skoro jego skutki odczuwa się w Gdańsku, to niby dlaczego nie po drodze w Warszawie, hę?
OdpowiedzUsuńTwoje lęki są jak najbardziej prawdziwe, każdy by się bał, sytuację masz taką sobie, ale jednocześnie nie jest ona bez wyjścia. "Tam gdzie jest wejście, musi też być wyjście"(Lec), kurczę wyślę Ci Leca z zaleceniem czytania przed snem.
Walczysz, a każda walka, nawet ta w słusznej sprawie jest męcząca. Ale wiesz Joaśka, ja miałam sen, gdzie byłyśmy zwariowanymi staruszkami, a śniłam z czwartku na piątek, wtedy sny się spełniają.
Więc poddawaj się złym nastrojom, bo bycie ciągle w pogotowiu dobrego nastroju, z uśmiechem na pełnych ustach, z optymizmem może doprowadzić do samobójstwa, a tego nie mamy w planach, n'est-ce pas?:****
To na poprawę humoru jeszcze jeden dowcip z przedszkolanką.
OdpowiedzUsuńSłusznych kształtów panią Jadzię dzieci uwielbiają, wszystkie chcą jak najbliżej się przytulać, gdy bajki czyta. Pewnego dnia pani Jadzia zachorowała, na zastępstwo przyszła młoda, smukła Pani Ala. Też bajki czyta, też się dzieci przytulają, ale w pewnym momencie Jasiu pyta : prose pani,a ma pani cycki? Pani skonsternowana mówi zażenowana : no mam ...
A Jasio na to : a przyniesie pani jutro?
P.S. Nie karm gada lękami! Przepędź jakkolwiek.
OdpowiedzUsuńP.S. Aż nienażarte te Twoje rybki...
"biła dzieci, wiązała im taśmą klejącą ręce"
OdpowiedzUsuńWTF?!
Złagodniałaś. Wiedziałam. Trzymaj się. Dobrych Świąt.
OdpowiedzUsuńTeż dopadają mnie czasami lęki ,paraliżujące wręcz ,głupie myśli..wołam wtedy RATUNKU !!!Mam bardzo ściśnięty żołądek i łzy pod powiekami i biegnie na pomoc twardo stapający po ziemi przyjaciel-mąż i spokojnie wybija mi z głowy lęk po lęku do końca tzn.do następnego razu )))))
OdpowiedzUsuńNie ma, Asiu. Oprócz brania leków - zakopanie się pod kołdrą i przeczekanie. Nikogo tym nie krzywdzę, na szczęście.
OdpowiedzUsuńFajny dowcip :)
OdpowiedzUsuńJa się zwykle miotam ze sobą jakiś czas, aż jestem tak zmęczona, że nie mam siły na nic, oprócz snu. Potem zwykle jest lepiej :)
Teraz jestem akurat w fazie miotania i zmęczenia, czekam na ten mocny, długi sen...
By złapać równowagę, gdy przychodzi czarny lęk, myślę, że żyję, ja wciąż jeszcze żyję.
OdpowiedzUsuńwysiłkek fizyczny do upadłego (pływanie!)
OdpowiedzUsuńleżenie plackiem na twardym podłożu albo na trawie plus oddech. joga. Siedzenie. zwiększona ilość bodźców estetycznych na codzień(zapach, kolor, dźwięk, dotyk)- to odstrasza kosmate lęki. Jimmy Carr - cokolwiek z youtube. otwarcie na oślep Zen Mind. Beginners Mind i przeczytanie kilku stron. Kreatywność. Miłość.
Selective serotonin reuptake inhibitors :)
a w przypadku ataku paniki oddychamy w papierową torebkę :)
Ja uwalniam energię, czyli selekcjonuję i wyrzucam namiętnie różne szpargały, ubrania i inne. Czasem tak się zapamiętam w tym wyrzucaniu, że rodzina szuka bardzo potrzebnych rzeczy i jej wysiłki próżne są niestety. Oglądam filmy o silnych kobietach (ostatnio po raz kolejny Erin Brockovich) Czasem oglądam kabaret Hrabi, dawniej Potem. Uwielbiam Kołaczkowską :) http://www.youtube.com/watch?v=woW1tvVV0pE
OdpowiedzUsuńchustka> ...bo biła dzieci, wiązała im taśmą klejącą ręce itp.
OdpowiedzUsuńAle zawiadomiliście prokuraturę, prawda?
Dowcip przedni, aczkolwiek z doświadczenia wiem, że dzieci robią TAKIE rzeczy również mamusiom, nie tylko przedszkolankom. Przedszkolankom nawet rzadziej - w naszym przedszkolu panie nie pomagały dzieciom się ubierać. Nigdy.
hahahahaha dobre:) Wiolka
OdpowiedzUsuńPrzytulanie kota, muzyka to zdecydowanie o każdej porze roku. Ponadto latem na łapanie równowagi bezcenny jest sport rower i koszykówka, leżenie gdzieś na trawie i gapienie się w niebo :)
OdpowiedzUsuńoddycham.
OdpowiedzUsuńjestem z tym, czego się boję.
płaczę.
Chustka pisze...
OdpowiedzUsuń"a jakie są Wasze metody łapania równowagi, gdy przychodzi czarny, kosmaty lęk?"
Wyłączam Internet ;-)
ja mam kocia nature, gdy dopadaja mnie leki musze sie odciac od swiata, byc tylko sama ze soba i swoimi lekami i trwam w tym stanie az nie przejdzie- kiedy leki mnie juz wystarczajaco sponiewieraj to nagle cos takiego sie dzieje( pewnie chemia mozgu)ze potrafie juz spojrzec na cos inaczej, pojawia sie swiatelko w tunelu i znow moge wrocic do zywych
OdpowiedzUsuńwiec od leku nie ma co uciekac- trzeba sie mu poddac, dopuscic wszystkie czarne mysli, wtedy to samo zniknie
Gdy przychodzi czarny i kosmaty lęk i próbuje mnie objąć i spętać, to go sobie spokojnie obserwuję...
OdpowiedzUsuńWidzę że to w rzeczywistości mały stworek, taki śmieszny, jak z Futuramy (zwierzątko Lily, który w rzeczywistości chce się po prostu do kogoś przytulić. Wtedy mogę go poglaskać, wziąć na ramię i iść dalej razem:-)
Ja nie mam zadnych metod. Nie radze sobie z lekiem, a juz na pewno nie z czarnym i kosmatym. Wiec chetnie poczytam co tu madrzy Ludzie pisza.
OdpowiedzUsuńrozmawiam z moi lękiem- witaj lęku mój druhu, przyszedłeś mnie trochę postraszyć,udało ci się. bałam się tego co może się wydarzyć w przyszłości ale jeszcze się nie stało więc tego nia ma , jest tylko ta chwila a ona jest i nie jest wcale straszna.
OdpowiedzUsuńTak, baa. Ja też oddycham i jestem z tym, czego się boję. I wiem, że to minie, że przyjdzie coś nowego, choć nie wiem kiedy, choć nie widzę.
OdpowiedzUsuńPomoc doraźna: zakupy, szperanie w koszach/między wieszakami/na półkach, obmyślanie prezentów dla najbliższych i samej siebie. ;P
Oczywiście ulubione czekoladki (Michałki z "Hanki"/czekoladowe miętówki Wawel/śliwki w czekoladzie).
Oczywiście muzyka.
Oczywiście kawa z mlekiem.
Oczywiście kocyk, podusia i Herbert/Szymborska.
...Jesteś zmęczona; domyślam się tylko jak bardzo, Asiu.
Wtul się w Syna, w jego zapach i ładuj akumulatory.
Wrzucam kawał na fejsika :))
OdpowiedzUsuńa, jeszcze biorę dużo wit.B1.
OdpowiedzUsuńa gdy stres się przedłuża, piję mleczko orkiszowe:
1 część orkiszu (całe ziarno, najlepiej z upraw eko)
15 części zimnej wody
gotować 4,5 - 5 godz. na małym ogniu pod przykryciem
odcedzić, ziarno wyrzucić, mleczko trzymać w lodówce, pić 3 filiżanki dziennie.
hahahahahahahhahahahahahaha
OdpowiedzUsuń- No dobrze - mówi wykończona pani - a gdzie masz rękawiczki?
- W bucikach!
miłego
pozdr.d.d.d
Moje lęki łagodnieją gdy przytulam się do mojego Misiaka. Na złe nastroje staram się - (bo nie zawsze daje rade przebić się przez takie nastroje)obejrzeć coś śmiesznego komedię albo śmieszny filmik np.
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=nGeKSiCQkPw
Wtedy jest trochę lżej.
Ale wiem że nie każdy lęk można okiełznać...
Pozdrawiam serdecznie L.
Chustko ja tez sprzatam, piore i gotuje.. wczoraj strasznie sie wkurzylam i tak mi sie beczec chcialo ze szok.. upieklam ciasto czekoladowe " z worka" na szybko polalam polewa z krowek i poszlo w boczki i od razu lepiej ... chyba na zly nastroj i niepokoj zajac sie czyms na czym trzeba sie skupic :) kiedys wyszywalam haftem krzyzykowym :P pozdrawiam i przesylam moc duzo mocy !!
OdpowiedzUsuńha ha ha dobre:)) związałabym takiego taśma, za te rękawiczki w bucie:)))Na szczęście nie chcę mieć dzieci!
OdpowiedzUsuńchodzenie z kijami, przytulanie do psa, zakupy, kino. Zazwyczaj samo przechodzi. Czasem tłukę do głowy jestem tu i teraz. To jest ważne, a nie to co będzie. Płakać nie mogę, bo wtedy wpadam w ryczący dół i przestać nie mogę, więc staram się nie zaczynać. Ostatnio zagłębiam się też w buddyzm i wiem, że to dobra droga dla mnie. Właśnie taka, która pozbawia lęku. A o Tobie Chustko myślę zawsze ciepło i życzę jak najlepiej.
OdpowiedzUsuńach no i sprzątanie, ale to raczej na wściekłość :-)
OdpowiedzUsuńBozesz, to w Polsce mozna bic dzieci w przedszkolu??? Myslalam, ze to jakis twoj koszmarny sen opisujesz...
OdpowiedzUsuńmam nadzieje, ze babsztyl poniosl powazne konswekwencje?
Co do sposobow na smutki, dla mnie to dobra ksiazka o tematyce rozwoju duchowego, joga Iyengar (tylko musi mi sie chciec pojsc na zajecia...), rozmowy z przyjaciolmi, nawet te online, czyli takze pisanie maili, coz jeszcze? Oczywiscie jak sie przytulam do mojego dziecka, czasem tez do meza ;), probuje tez czerpac przyjemnosc z takich prostych rzeczy jak lezenie pod ciepla koldra :), dobra herbata czy kawa, no i oczywiscie jakis dobry film :). Obiad z przyjaciolka tez czyni cuda :)
Asiu, trzymaj sie cieplo :))
Praca, praca, praca i muzyka. Im głośniejsza, im bardziej metalowa i hardkorowa tym lepiej. I bieganie albo rower. Z tą muzyką właśnie. Pomaga, bo zabija myśli. Pomaga, bo dodaje energii. [Taki paradoks, człowiek się sponiewiera do utraty tchu, a ma więcej energii niż wcześniej:]
OdpowiedzUsuńGdy dopada mnie paraliżujący strach, taki, że trudno złapać oddech , łapię za fraki któreś z dwójki moich dziatek i tulę z całej siły wciskając swój nos w chudą szyjkę i wdychając powoli tę jedyną w swoim rodzaju niewinną woń dzieciucha. To daje ukojenie i poczucie bezpieczeństwa, pozwala chociaż na chwilę odegnać czarne chmury rzeczywistości a potem daje siłę do dalszej walki...
OdpowiedzUsuńBTW. Ostatnio rozbawił mnie do łez dowcip podesłany mi przez kolegę na fejsie:
Podczas srogiej zimy szedł sobie drogą wróbelek ze złamanym skrzydełkiem. Prawie byłby zamarzł biedaczek, gdyby nie to,że przechodziła tamtędy krowa i na Niego nasrała...
Po dłuższej chwili wróbelek nieco się rozgrzał i zaczął radośnie ćwierkać...
W pobliżu był kot - usłyszał świergolenie, znalazł wróbelka, wyjął Go z gówna - otrzepał i zjadł...
Jaki z tego morał?
* nie każdy kto na Ciebie nasra jest Twoim wrogiem
* nie każdy kto wyciągnie Cię z gówna jest Twoim przyjacielem
* jeśli spotka Cię w życiu coś dobrego - ciesz się po cichu!
Z gorącymi pozdrowieniami
z obrzydliwie mokrego i zimnego Trójmiasta Alvea
Uciekam w wyobraźnię. Wyobrażam sobie ze szczegółami jakieś zdarzenia w jakimś miłym, wymyślonym świecie - to zawsze pomaga mi zasnąć, a rano zwykle jest lepiej. Czasami czytam jakieś inspirujące blogi - na www.thedailybrainstorm.com można takie znaleźć, choć jest tam też dużo taniego chłamu. Pomaga mi też świadomość (choć to niezbyt moralne), że każdy ma takie swoje prywatne bagno, które stanowi dla niego piekło, choć większość ludzi nie dzieli się nim z innymi (czasami - dzieli się jego częścią, kiedy ciśnienie w tym piekle staje się zbyt wysokie) - to naturalna część życia, z którą każdy musi sobie jakoś radzić, w przeważającej mierze sam, bo choćby nie wiem co, nikt nigdy nie znajdzie się dokładnie w butach drugiego człowieka, nie przyjmie jego perspektywy, nie poczuje jego problemów tak samo - więc nie ma, że boli, albo sama sobie w miarę możliwości posprzątam to bagno, albo będę się katować na własne poniekąd życzenie. Przed dyskusją na ten temat polecam zaakceptowanie faktu, że prywatne bagna są z natury nieporównywalne - nie ma sensu szukania punktów odniesienia. Z rzeczami, na które nie mam wpływu lub na które JUŻ nie mam wpływu (wszak czasu nie cofnę) radzę sobie przez wyobrażanie sobie najgorszych możliwych konsekwencji. Zazwyczaj nie następują, ale na wszelki wypadek - nie polecam. Polecam stronę www.1000awesomethings.com - a propos celebracji życia oraz - a propos motywacji do życia/wstawania/starania się/nie poddawania się - http://www.squidoo.com/100things. Nie każdego motywują odjechane marzenia, niektórych wręcz wk*rwiają, ale może akurat należysz do mojego gatunku. Trzymaj się ciepło.
OdpowiedzUsuńA ja ostatnio usłyszałam jedno zdanie, które rozbawiło mnie do łez. Nie żeby takie śmieszne, ale jakoś tak w ogóle mojego życia.
OdpowiedzUsuń,,Facet bez gaci, albo zyskuje albo wiele traci"
Mi się uśmiech pojawił:)))
Buciki i rękawiczki mnie rozłożyły:)
OdpowiedzUsuńI małe co nieco na dobry humorek:
Nauczyciel pyta:
- Jasiu, ile miałeś lat w ostatnie urodziny?
- 7
- A ile będziesz miał w następne?
- 9
- Siadaj, pała!
- Niech to, pała w urodziny:(...
Wewnętrznego słońca 4U!!!
sil.
Ja spacer, nawet jeśli ochoty brak. Samotny, bo gadać mi się nie chce wtedy już. Płacze tam czasem, częściej się wkurzam, wracam zrdowo zmęczona i to już samo w sobie trochę pomaga.
OdpowiedzUsuńMistrzowsko uciekam też w czytanie. Zazdroszczę tym, którzy w tym stanie sprzątają, bo bałagan (mnie) dodatkowo frustruje, a nie mam sily z nim walczyć, kiedy mi źle.
Chustko, ślę pozytywną energię.
Wika
...oglądam znane_stare_dobre komedie... aby nie myśleć, aby zając umysł, niczym język - gumą do żucia dla emocji....
OdpowiedzUsuńChusteczko, lęk to najbardziej egystencjonalny ..chyba.. stan świadomości.... Kto się nie boi, gdy myśłi o najbardziej nieznanym?
A dowcip przedni :)
I mam nadzieję, ze tzw pani zrobiliście to, na co zasługuje...
-oglądam dextera
OdpowiedzUsuń-miętole swoich pięć psów, syna, męża
-czytam blog chustki a w szczególności ulubione momenty
-biegam na bieżni
-idę się wykąpać (nie wiem czemu)
-oddycham jak krecik -brzuszkiem
-drinkuję
To ja też dorzucę dowcip. Trochę chamski, ale co tam.
OdpowiedzUsuńSzło sobie wkurwione prosiątko lasem i spotkało liska.
- Cześć, prosiątko! - zawołał przyjaźnie lisek.
- Spierdalaj! - odkrzyknęło prosiątko i poszło dalej.
Spotkało wilka.
- Witaj, prosiątko. Co słychać?
- Wal się na ryj! - krzyknęło prosiątko i potuptało dalej.
Spotkało wróżkę.
- Czego?! - warknęło. Wróżka uśmiechnęła się życzliwie.
- Och, jakie ty jesteś zbuntowane - odparła.
- Dlatego zamiast trzech, spełnię tylko dwa twoje życzenia. Mów.
Prosiątko natychmiast odparło:
- Zrob mi tu taki rów, trzy na dwa na pięć metrów, wypełniony po brzegi gównem!
- Jak sobie życzysz. - [Blą!] - A drugie życzenie?
- A teraz to żryj!!!!
I jeszcze jedna rzecz, nie słuchaj takich (pięknych skądinąd) smutów dla samobójców, wrażliwy człowiek może się zadręczyć muzyką. Spróbuj czegoś w taki deseń: http://www.youtube.com/watch?v=iWOyfLBYtuU&ob=av2e
OdpowiedzUsuńNajczęściej sobie nie radzę. Potem się ogarniam jakoś. A potem powtarzam mantrę, którą przeczytałam w jednym z "Arcymądrych" poradników dla rodziców. I była to jedyna mądra rzecz tam zawarta: TO TYLKO TAKI ETAP.
OdpowiedzUsuńPowtarzam to sobie gdy trzeci raz w nocy wiszę nad łóżeczkiem ząbkującego dziecka ;)
pozdrawiam ciepło
kruszynka-1983
http://www.youtube.com/watch?v=oeSh805ekR0 posłuchaj koniecznie i napisz co myślisz:)! jak mam doła to pomaga, a do tego obowiązkowo kąpiel - no i....seriale! Przyjaciele! Californication! Sex and the city! Przystanek Alaska! i inne wciągające. Do tego sprzątanie - naprawdę pomaga!Pozdrowienia! jutro będzie lepiej!
OdpowiedzUsuńW oddziale zerowym mojego syna w zeszłym roku pani od rytmiki, zaklejała gadułom usta taśmą klejącą. Jedno dziecko dostało ataku leku i paniki, bo nie mogło oddychać przez zakatarzony nos, zlało się w spodenki. Pani już nie pracuje.
OdpowiedzUsuńDlaczego Minassian dla samobójców?Refleksyjna,kontemplacyjna muzyka,otulająca lęk.
OdpowiedzUsuńŚmiech przy kosmatym to dysonans,przecież to,co lęk i czarne myśli powoduje zostaje.No chyba,że urojone były .....Ja nie mówię,żeby skulić się i w depresję,ale iść na dyskotekę czy koncert heavy metalowy,zapić czy zaćpać,zadeptać,zatupać.....Nie da rady.Ale każdy niech robi wedle chcenia :)A przecież Ty,Joanno ładnie układasz to wszystko,dlatego Cię czytają :)
Dowcip o rekawiczkach w bucikach podoba mi sie, nawet zdolalam wykrzesac z siebie smiech - choc ostatnio mi nie do smiechu...
OdpowiedzUsuńCo robie? Najpierw sie awanturuje, wrzeszcze na wszystkich wokol, a potem musze sie wybeczec, wybeczec, wybeczec, a potem, gdy juz nie mam sily plakac, westchne sobie gleboko, podnosze sie i dalej pcham ten moj wozek. Kiedys sprobowalam sie upic - tak porzadnie. Wypilam butelke wina i omal nie odlecialam (o torsjach nie wspomne). Ten sport zdecydowanie nie dla mnie, 2 kieliszki i zapala sie czerwona lampka.
Pozdrawiam cieplutko i przepraszam za niezamierzony bol,
Patrycja
Wszystko Czerwone Chmielewskiej, zawsze mnie stawia na nogi, polecam :)))
OdpowiedzUsuńno i zawsze można spróbować tego: http://make-everything-ok.com/ :D
Czasem trudno złapać równowagę, ale gdy bardzo przeszkadza mi jej brak, wtedy wysiłek fizyczny najlepiej mi pomaga.
OdpowiedzUsuńAska, a moze w ramach lapania rownowagi- uciekaj z pochmurnej Warszawy. Bierz Mlodego (olej szkole!) i Niemeza, lap jakiesgo lastminuta - i jedzcie tam gdzie slonce i cieplo. A jesli z kasa szwankuje to zrobimy sciepe- prezent pod choinke czytelnikow Chustki (zrobimy, nie?).
OdpowiedzUsuńLilka
oj, tak pani Chmielewska na smutki jest balsamem :-))
OdpowiedzUsuńjak czytam "azaliż było ludzi mrowie a mrowie ??" to trudno się nie uśmiechnąc....
Trzym się - Ania B.
To kiedy ta ściepa na wakacje chustczyne i po ile :-)))
OdpowiedzUsuńAnia B.
A, i na smutki - pudełko PTASIEGO MLECZKA - koniecznie z WEDLA....
OdpowiedzUsuńA dupa rośnie....
Czego Ci Chustko serdecznie życzę - Ania B.
Świetny żart, mozna skopiować?
OdpowiedzUsuńU mnie na smutek i lęk izolacja albo pieć odcinków ulubionego serialu pod rząd. I słodycze niestety. Pozdrawiam i spokojnych Świąt życzę!