kierowca ze mnie przenaderwyśmienity, uwielbiam prowadzić w korku, uwielbiam jeździć w trasę.
nie ma pogody, która by mnie zniechęcała do siadania za kółkiem.
niestety teraz męczę się łatwo i każdy przelot autem jest okupiony sporym wysiłkiem.
tak było również wczoraj.
pojechałam kupić prezent Niemężowi.
kupiłam, wróciłam.
nieludzko wytrzęsiona, z płucami w gardle, żebrami zaplątanymi za jelita, z jelitami wypadającymi nosem.
pomyślałam sobie - kwestia zawieszenia.
czas na Citroena, najlepiej DS.
dziś zeszłam do auta, patrzę i widzę.
flak.
przejechałam jakieś trzydzieści kilometrów po asfalcie na flaku.
nic dziwnego, że mnie wytrzęsło.
12 lat temu
Wreszcie pełnometrażowy post. Z dowcipem, z przytupem. Wracasz do formy. :)
OdpowiedzUsuńWiesz kierownica z Ciebie nie lada skoro nawet flak Cię nie zniechęcił do przejażdżki....może czas na okularki,a nie na nową brykusię?
OdpowiedzUsuńOj, Gapciu, Gapciu, a felgi nie zniszczyłaś?
OdpowiedzUsuńFela chyba na przetop już teraz. Nic to.
OdpowiedzUsuńbrawa dla tej Pani! :))))
OdpowiedzUsuńi uściski :*
No,jak jelitka wytrzymały 30 kilosków kapcia, tzn, że do formy dochodzą. I humorek wraca:)).A ja np pojechałam dzisiaj do pracy, jak to zwykle zimą bywa w moich stronach poza rodzimym miastem, tunelami snieżnymi i po rozmemłanym błocie-pozostałości tego, czego panowie ze służb drogowych nie raczyli zauwazyc. Pojechałam społecznie, bo NFZ i tak za nadpunkty nie zapłaci, objechałam w obie strony koło 40 km( w tym cofając z drogi tunelem szanownemu nieuprzejmemu autobusowi),zrobiłam zakupy, i wyjeżdżając z parkingu...zawadziłam o miłą 2 m zaspę koło sklepu. W zaspie zapewne było coś śmieciowego i zarysowałam sobie nadkole. Jaki z tegoż wniosek? Nadgorliwość w pracy nie popłaca, trzeba było siedzieć w domu.To tak dodałam na temat samochodowy.
OdpowiedzUsuńno to faktycznie mistrz kierownicy z ciebie
OdpowiedzUsuńJoanno, czy mozna gdzies jeszcze przeczytac twojego wczesniejszego blaga?
OdpowiedzUsuńPrawdziwy z ciebie ekstremalny kierowca ;)
Usciski:)))
aga
Dobre haha
OdpowiedzUsuńEtam, powierze pewnie zeszło w nocy. Czas na zmianę, więc DS-a Ci życzę.
OdpowiedzUsuńJoanno... ja też kocham jeździć... i kiedyś wróciłam od psiapsiólki do domu na kapciu... 140km;))) Najwidoczniej wspaniałym kierowcom nawet kapeć w jeździe nie przeszkadza;)
OdpowiedzUsuńBuziaki;)
to pewnie taka cecha przenaderwyśmienitych kierowców, że potrafią jeździć na kapciu bez zwracania na to uwagi.
OdpowiedzUsuń…mi po zmianie na zimowe, na zmianę powietrze wiało to w lewym przednim to w lewym tylnym..... krótka wizyta u brata i sprawa załatwiona, koła dopompowano, felgi wyprostowano, byle do wiosny Ciotka gdybym nie znalazła czasu przed świętami to uściski i po całusku od Nas dla Was na tę Święta. Wesołych i spokojnych, bo rodzinne na pewno będą :) /Kasia
OdpowiedzUsuńPamiętam jak robiłaś prawo jazdy ;)Ile to lat temu? 14? 15?
OdpowiedzUsuńsugerujesz, że powinnam ponownie zrobić prawo jazdy? :>
OdpowiedzUsuńNie. Tak mi się przypomniało. Kierowniczka z Ciebie wyśmienita :)
OdpowiedzUsuńJoasiu!
OdpowiedzUsuńSuper czytać, że masz się lepiej! I że humor znowu Ci dopisuje! Historia przednia! Po prostu cudna! Cieszę się, że jest lepiej! Bo jest, prawda?!
jest lepiej, pracuję nad tym :)
OdpowiedzUsuńKapeć pod choinkę ;) Lewy czy prawy? ;p
OdpowiedzUsuń