niedziela, 5 grudnia 2010

[231]. niedziela.

przeleżałam całą niedzielę w łóżku, korzystając z nieobecności Syna, który został pobrany przez Tatusia.
okazało się, że leżenie dobrze robi na nierzyganie.
no ale przecież nie da się przeleżeć życia.
chyba.

9 komentarzy:

  1. ale mozna przelezec okres rekonwalescencji:)

    OdpowiedzUsuń
  2. leżeć mi tu! Nie marudzić!

    OdpowiedzUsuń
  3. Lez, kurde, nawet i caly miesiac

    OdpowiedzUsuń
  4. czytanie nie jest rzygogenne, ani oglądanie seriali.

    Polecam na leżenie.

    OdpowiedzUsuń
  5. no nie demonizuj, poleżysz troszkę a potem wstaniesz, leż i jedz po grecku :) jak się organizm przyzwyczai to wstaniesz i będzie dobrze.
    arr

    OdpowiedzUsuń
  6. super! wielkie dzięki dla leżenia za support :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Z fachowych porad wynika, że trzeba leżeć, ale nie na wznak tylko na podwyższeniu. Czyli raz ciach kilka poduszek pod plecy i gotowe. Ponieważ leżenie może chwilę zająć, polecam książkę "Kill Grill. Restauracja od kuchni" Anthoniego Bourdain...

    OdpowiedzUsuń
  8. niektórzy potrafią życie przesiedzieć, przebimbać, prześlizgać. i to całe.
    więc PRZELEŻENIE krótkiego czasu "rzygań i niedomagań" raczej nie wydaje się niestosowne ;P
    ściskam Cię mocno.
    i ciągle myślę. ciepło. bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  9. A nie zamarzyło się Joance kiedyś leżeć i pachnieć??? No to ....pewnie marzenie się spełnia hehehhe

    Mówię z doświadczenia, bo mnie się spełniło ;) całe szczęście,że już leżeć i pachnieć nie muszę ;)))

    Joanko, leż więc, pachnij sobie, słuchaj Babci B. i JEST DOBRZE
    :*

    http://mamczerniaka.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń

 
©KAERU 2010
Wszystkie prawa zastrzeżone Sałyga