Joanno Czy tą odżywką są może nutridrinki? Jeśli tak, to się nie dziwię... mdli po nich mocno, bo są ciężko - kaloryczne i dla człeka ze zdrowym żołądkiem są nie lada wyzwaniem. ściskam mocno
Asiu, czytam i po cichutku kibicuję;))) Wiem, że tak jak minie zima (choć dopiero się rozkręca;) ), tak miną wymioty... I tak jak rozkwitnie wszystko, tak i ty rozkwitniesz!!! Trzymaj się!!!!
odśnieżyli :)droga wolna. może walnij łyka czerwonego wina co by przytępić wszystko co powoduje nadmierną reakcję...pewnie głupie co piszę...ale na deprechę pomaga ;) jor sister łiw low
moze ten odruch wymiotny poza przyczynami oczywistymi ma tez podloze psychiczne? ja tak czasem mam- gdy czegos juz nie moge wytrzymac emocjonalnie to chce mi sie rzygac- doslownie
Kochana. Dowiedziałam się dziś, że znajoma, będąca słabego zdrowia (boli ją czasem paluszek, a czasem coś w pleckach), której życie polega wyłącznie na istnieniu i byciu obsługiwaną przez męża, która nie umie zrobić zakupów, prowadzić wozu, zapłacić rachunku za prąd, generalnie trafić palcem do dziury, MA DEPRESJĘ. Zamyśliłam się. Depresja to jednak choroba mięczaków. Ty i ja niestety nie należymy do tego grona. My nie zostałyśmy niestety wychowane do bycia obiektami leżąco-pachnącymi. My nie mamy depresji, my działamy i dopiero wtedy jesteśmy szczęśliwe. Więc na tę piękną białą zimę mam dla nas zadanie działania. Ja właśnie odśnieżam, ale ważę 2,5 raza więcej niż Ty, więc nie zwieje mnie wiatr, następnie nakarmię ptactwo kaszą i słoniną oraz posprzątam dom. Ty uniesiesz się na szezlongu, zażyjesz leki i odżywki, podtuczysz się nieco i rozpoczniesz kolejny etap lecznictwa - dostarczając swoim wiernym czytelnikom kolejnego rozdziału powieści. Pamiętaj, że to dla Ciebie lotnictwo, hutnictwo i górnictwo oddało hektolitry krwi, że to Ty jesteś świętą Joanną od cudów, Matką najfajowszego Bachora jakiego zna ten kraj, pisarką bloga-rką, która uzależniła od siebie tłumy. Przypominam, iż to wszystko wyłącznie własnymi rękoma uczyniłaś. Upraszam ponownie: odnajdź w swoim organizmie (no nie masz zbyt wielkiego obszaru do przeszukania!) te siły, które do tej pory pozwalały Ci działać, walczyć i wygrywać, i zaprzęż je znów do roboty. Oczekując powalających rezultatów, zasyłam cmok w bok. m.
Joasiu! U mnie dziś świeci piękne słońce. I pomimo śniegu na tzw glebie, to mi się paszcza uśmiecha! Uśmiecha się też dlatego, że odczuwam w Twoim poście maluteńki powrót ironii - a to chyba dobra oznaka! Twarda z Ciebie kobieta i trzymaj się tego! Jak tylko będziesz miała odrobinę siły, to wyjdź pooddychać zimowym powietrzem. Popatrz, jak śnieg błyszczy w słońcu, wystaw paszczaka do słoneczka! Chociaż na chwilkę, nawet najmniejszą! Całuję Cię bardzo, bardzo mocno i nadal, nieustannie trzymam kciuki!!! :*
...i wszystko będzie możliiiiiiiiiiiwe!
OdpowiedzUsuńT.
Aj... :(.
OdpowiedzUsuńA ta odżywka to na co? ;)
Joanno
OdpowiedzUsuńCzy tą odżywką są może nutridrinki? Jeśli tak, to się nie dziwię... mdli po nich mocno, bo są ciężko - kaloryczne i dla człeka ze zdrowym żołądkiem są nie lada wyzwaniem.
ściskam mocno
Asiu, czytam i po cichutku kibicuję;))) Wiem, że tak jak minie zima (choć dopiero się rozkręca;) ), tak miną wymioty... I tak jak rozkwitnie wszystko, tak i ty rozkwitniesz!!!
OdpowiedzUsuńTrzymaj się!!!!
odśnieżyli :)droga wolna. może walnij łyka czerwonego wina co by przytępić wszystko co powoduje nadmierną reakcję...pewnie głupie co piszę...ale na deprechę pomaga ;)
OdpowiedzUsuńjor sister łiw low
moze ten odruch wymiotny poza przyczynami oczywistymi ma tez podloze psychiczne? ja tak czasem mam- gdy czegos juz nie moge wytrzymac emocjonalnie to chce mi sie rzygac- doslownie
OdpowiedzUsuńKochana.
OdpowiedzUsuńDowiedziałam się dziś, że znajoma, będąca słabego zdrowia (boli ją czasem paluszek, a czasem coś w pleckach), której życie polega wyłącznie na istnieniu i byciu obsługiwaną przez męża, która nie umie zrobić zakupów, prowadzić wozu, zapłacić rachunku za prąd, generalnie trafić palcem do dziury, MA DEPRESJĘ. Zamyśliłam się. Depresja to jednak choroba mięczaków. Ty i ja niestety nie należymy do tego grona. My nie zostałyśmy niestety wychowane do bycia obiektami leżąco-pachnącymi. My nie mamy depresji, my działamy i dopiero wtedy jesteśmy szczęśliwe. Więc na tę piękną białą zimę mam dla nas zadanie działania. Ja właśnie odśnieżam, ale ważę 2,5 raza więcej niż Ty, więc nie zwieje mnie wiatr, następnie nakarmię ptactwo kaszą i słoniną oraz posprzątam dom. Ty uniesiesz się na szezlongu, zażyjesz leki i odżywki, podtuczysz się nieco i rozpoczniesz kolejny etap lecznictwa - dostarczając swoim wiernym czytelnikom kolejnego rozdziału powieści.
Pamiętaj, że to dla Ciebie lotnictwo, hutnictwo i górnictwo oddało hektolitry krwi, że to Ty jesteś świętą Joanną od cudów, Matką najfajowszego Bachora jakiego zna ten kraj, pisarką bloga-rką, która uzależniła od siebie tłumy. Przypominam, iż to wszystko wyłącznie własnymi rękoma uczyniłaś.
Upraszam ponownie: odnajdź w swoim organizmie (no nie masz zbyt wielkiego obszaru do przeszukania!) te siły, które do tej pory pozwalały Ci działać, walczyć i wygrywać, i zaprzęż je znów do roboty. Oczekując powalających rezultatów, zasyłam cmok w bok.
m.
Joasiu!
OdpowiedzUsuńU mnie dziś świeci piękne słońce. I pomimo śniegu na tzw glebie, to mi się paszcza uśmiecha!
Uśmiecha się też dlatego, że odczuwam w Twoim poście maluteńki powrót ironii - a to chyba dobra oznaka!
Twarda z Ciebie kobieta i trzymaj się tego! Jak tylko będziesz miała odrobinę siły, to wyjdź pooddychać zimowym powietrzem. Popatrz, jak śnieg błyszczy w słońcu, wystaw paszczaka do słoneczka! Chociaż na chwilkę, nawet najmniejszą!
Całuję Cię bardzo, bardzo mocno i nadal, nieustannie trzymam kciuki!!! :*
do lekarza prosze
OdpowiedzUsuńudac sie szybko
takiego troskliwego
I ja się dołączę do Aniha! Co tam doktory zadały, powiedziały?
OdpowiedzUsuńzychowa - świetne! ;)
Asiu?
OdpowiedzUsuń