niedziela, 9 września 2012

[874].

a skoro już regulować sprawy, to po całości.
meble oraz fugi wyszorowane, pralka odkalgoniona.
dokumenty i kosmetyki uporządkowane.
paznokcie obcięte, przedziałek uczesany.
pora przyszła na Voldemorta.

zgodnie z propozycją sądu, bom miła i grzeczna, mediuję z Voldemortem.
przez mediatora.
mediator z urzędu, ale trafił się: wiekiem słuszny, więc doświadczony - to po pierwsze.
po drugie - materiały sążniste publikuje o mediowaniu. a skoro z wieloletniej analizy udało się zrobić syntezę, która została spisana, a którą - co ważniejsze - dobrze się czyta, więc tuszyłam, iż mam nadzieję.
zygu - zygu, marcheweczka.

na pierwszym spotkaniu określaliśmy wzajemne oczekiwania.
Voldemort przemówił, że chciałby, żeby było normalnie. włączyła mi się czujka alarmowa. i świeciła światłem ciągłym nieprzerwanym przez sto dwadzieścia minut, bo jakby nie to jest przedmiotem toczącego się postępowania sądowego.

na drugim spotkaniu czujka od beznadziei rozżarzyła się: dowiedziałam się, że uniemożliwiam kontakty z Synem.
Voldemort zaprezentował cztery harmonogramy do wdrożenia na twardo:
a) harmonogram stały - zawsze po lekcjach w te trzy dni tygodnia, zawsze w te dwa łikendy (liczone - cha, cha, cha - od piątku, godz.16.00 do niedzieli, godz.20.00), zawsze tyle w święta i Sylwestra, zupełnie mało w wakacje i całkiem nic - w ferie
b) harmonogram ad hoc - cioci urwało stopę, zdechł kanarek, więc Voldemort pobiera natętychmiast Syna celem przeżyć wspólnych
c) harmonogram widzimisię zwany również nie znasz dnia ani godziny: Voldemort właśnie przechodzi pod murami naszej kamienicy, łokciem zahacza o nasz domofon, celem zaspokojenia fali miłości ojcowskiej udostępniamy Syna nie bacząc na odrabianie lekcji, posiłek, gości w domu ani warunki meteorologiczne
d) harmonogram telefoniczny - Syn musi zawsze odbierać wszystkie połączenia od Voldemorta, nie wolno Synowi rozmawiać przez telefon w naszej obecności, nie wolno nam przerywać rozmów i nie możemy nic do siebie/do Niego mówić, gdy Syn rozmawia z nim przez telefon.
i ja - jeśli tak wygląda normalnie - bom miła i grzeczna - przystaję ochoczo na te warunki.
pod warunkiem respektowania jednego mojego warunku: Syn ma być traktowany godnie. z szacunkiem, uczciwie (ciekawam, jak sąd to może wymóc).
ergo, jak powiedział ślepy koń przed wyścigami, nie widzę żadnych przeszkód.
nie widzę żadnych przeszkód - prócz chęci Giancarla i mojej wątpliwości, czy wszyscy tak samo rozumiemy zwrot żeby było normalnie oraz czy powszechnie znane jest pojęcie godnego traktowania.

a tymczasem czujka świeci beznadziejnie intensywnie, gdy rozmyślam o kolejnych mediacjach.
teraz Voldemort powiadomił mediatora, że nie może stawić się między 12 a 18 września, bo niestety. nie może. będzie. w trasie. pracował. jako kierowca.
zaś na forum Polskiego Stowarzyszenia Flipperowego omawia szczegóły wyjazdu na turniej w Madrycie w dniach od j.w.
a ostatnio, w sierpniu, też nie miał czasu. był zapracowany. na turnieju flipperowym w Kołobrzegu.

nie pojmuję, o co tu chodzi - czy ktoś tu się wstydzi swojej pasji?
lecz przede wszystkim: czy ja aby nie tracę czasu i pieniędzy na beznadziejnej (dosłownie!) mediacji?

73 komentarze:

  1. Lew który przejmuje samicę, zagryza jej młode.
    My powinnyśmy chyba zagryzać byłych. Wyszłoby to na dobre naszym młodym, następnym partnerkom byłych i ich potencjalnym młodym.

    OdpowiedzUsuń
  2. a uszi? czy uszi wyczyszczone?
    ja pierdziu. masz Ty zdrowie na tego Valdermorta. ze stali. szlachetnej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tragikomedia, nie wiadomo śmiać się czy płakać Jak rozumiem twardy plan a) zostaje zawieszony w wyżej wymienionych dniach.
    Pozdrawiam Asiu.
    Czy w Senegalu też się cierpi na bezsenność :) ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nad północnymi obrzeżami Wawki niebo gwiaździste nade mną a prawo moralne we mnie.
      Myslę, że podobne niebo to może i w Turcji - tak piękne.

      Chustko nie mam bladego pojęcia jak zareagować na to co napisałaś, kopara opada.

      Usuń
  4. Tak, tracisz, dlatego jak najszybciej RODK.
    Ależ u Was są odlegle terminy!
    A na mediację jest miesiąc, może być przedłużony tylko w wyjątkowych przypadkach. Dlatego trzeba napisać zgrabne pismo do Sądu, co jest ważniejsze dla Voldemorta od sprawy syna.
    Szósta rano, nie śpię od godziny i dostaję szału! Łóżko sobie ze mnie kpi, rozwalone na nim koty też;-)
    Na blogu widzę 18 osób, więc mówię ładnie: dzień dobry:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakbyś mało miała kłopotów to zawsze trzeba ich dołożyć,bo przecież nic nie może być normalne. Szkoda ,że Voldemort jest taki ...nieludzki. A może by tak poprosić sąd o wizyty nadzorowane, coby nie mógł dziecka traktować w tak paskudny sposób jak ze sznurowadłami?

    OdpowiedzUsuń
  6. Ej, nie łam się, też przez to przechodziłam. Mój były tez twierdził, że uniemożliwiam kontakty z dzieckiem. Więc w ramach "normalności" czaił się za rogiem, po czym wyrywał mi dziecko z rąk i znikał na cały dzień. A ja w ramach strachu normalnego goniłam po kilku osiedlach poszukując spokoju. A jak już ją zabrał, to nigdy się nią nie zajmował. Przychodziła do domu albo z rozwalonym kolanem, albo z katarem. Ale pocieszające jest to, że byli zranieni tatusiowie tak robią, przeszło mu. Mówił, że życia sobie bez niej nie wyobraża. Teraz młoda ma prawie 18 lat, niemalże zero kontaktu z ojcem. A ja bynajmniej nie płaczę z bezsilności. Głowa do góry, uodpornij się. Pozna jakieś babsko i mu przejdzie szybciutko.

    OdpowiedzUsuń
  7. Joanna, zapomnialas sprostowac swoich klamliwie oszczerczych notek z 01.03.2012 i z wczoraj.
    prosze bys to zrobila.

    zycze Ci duzo zdrowia, sily i pieknego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ponawiam apel z wczorajszych komentarzy! Zamieszczony na koncu i o nieludzkiej porze. Li gdyby Cię paluchy świetzbiły! :) joanno Li ma rację RODK bez tego Twoja opinia to tylko stronnicza ocena histerycznej matki ktora lamentuje bo tato zjebutał syna za sznurowkii a to przeciez w celach wychowawczych. Umawiaj sie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aga m, moje palce milczą jak ciemny grobowiec:P
      Joanna sama się do RODK nie umówi, Sąd musi ich skierować, ta mediacja to strata czasu, od początku to mówię. Potrzebna jest opinia co do więzi emocjonalnych i potrzeb dziecka, a wtedy dopiero można czynić jakieś ustalenia. Oczywiście dotyczy to takich sytuacji, jak ta- gdy pomiędzy rodzicami nie ma szczególnej przyjaźni.

      Usuń
    2. To mialam na mysli mowiac umawiaj sie ale w pismie do sadu nie zaszlodzi wspomniec ze matka widzi potrzebe zeby specjalista ocenil sytuacje. Pochwala za proces hamowania!

      Usuń
    3. Ahaha no mega pochwala w takim razie! Zorka Hamulcowa!

      Usuń
    4. ja zmieniam nick na "ani mru mru"
      ;P

      Usuń
    5. a ja "cicho sza" :)))

      heloł!!!! Oj jak ciężko wytrzymać, jak ciężko!!!
      Damy radę :))) Dziołchy kochane:))))

      I jeszcze się tulę do poprzedniego postu:))))

      Chusteczko a będzie możliwość tak w kolektywie walnąć z liścia Pana V?????
      Nie mogłabyś ustalić sądownie jednego dnia w miesiącu na w/w czynność????

      Słoneczne uściski!

      Usuń
    6. Patti wszystko się da, al jaką cenę za to przyjdzie zapłacić....wiesz tu ciągle chodzi, o dobro dziecka, tylko szczęście z czyjej perspektywy będzie najlepsze tu widzę "3 strony medalu".

      No ale ponoć tu jakaś sekta i chętnie się przyłącze :)

      Usuń
  9. Sory za literowki ale to nie ja tylko telefon

    OdpowiedzUsuń
  10. Trudne sprawy masz Joasiu. Wiem z doświadczeń koleżanki, że to trudne, gdy dziecko nie ma chęci na spotkania z drugim rodzicem, a sąd nakazał. Jesteś mądrą kobietką, to sobie na pewno poradzisz.

    OdpowiedzUsuń
  11. O kurde... Jakby mało było problemów :(.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jakbym o moim eksie czytała. Toczka w toczkę - awantura o każdy nieodebrany telefon, wizyty kompletnie ad hoc, a te planowane odwoływane notorycznie. W czasie wspólnym - kompletny brak więzi, chęci.
    Życzę Ci z całego serca, żeby mediator okazał się geniuszem. Lub, żeby V, jak mój eks, z nową Ukochaną zamieszkał w UK, na wsi i nie miał czasu dla Giancarla częściej niż 3 razy w roku. Bo o ile sam fakt, że ojciec gdzieś tam jest dla dziecka jest ważny - o tyle im mniej tego typu ojca w geograficznej bliskości, tym łatwiej go tłumaczyć i dziecku przeżyć ten brak powagi i dojrzałości. Dobrze, że są Niemężowie, którzy ratują w oczach naszych dzieci figurę partnera i ojca...

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeśli flipper to jest to, co wyczytałam w wikipedii, to Matko Boska...chyba raczej dobry adwokat by się przydał. Duuużo pozytywnej energii przesyłam...
    Ps. słyszałam o jednej p. adwokat z Poznania,baaaardzo skuteczna... jakby co ,mogę powiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  14. ja mysle, ze poza mediacjami i adwokatami przydalby sie dobry terapeuta rodzinny zeby w tej mega skomplikowanej sytuacji podejmowac decyzje, ktore beda sluzyly Giancarlowi- teraz i w przyszlosci; do jego pelnoletnosci jeszcze wiele lat i chodzi o to by nie byl zmuszany do doswiadczen, ktore zryja mu psyche; jesli dziecku kontakty z rodzicem nie sluza, sa traumatyczne- to moim zdaniem trzeba takie kontakty ograniczac; tak naprawde Giancarlo powienien byc tu storna najbardziej brana pod uwage a nie mediacje miedzy ex partnerami- czy on chce sie spotykac z ojcem? to jest moim zdaniem zupelnie zasadnicza kwestia

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko się we mnie burzy na takie radykalizmy, Jen.

      Usuń
    2. Oj oj ja dzisiaj jestem straznikiem niewchodzenia w pedagogiczne wodotryski. Czy Ty wiesz jak ten wniosek o traumie oraz kolejny ze 'oklamalas mnie ze nie masz traumy' zburzyl mi neurony? Juz juz szykowalam elaborat edukujacy conieco w temacie traumy ale MAHATMA noł noł nie edukujemy bo Ci zabiore pochwale!

      Usuń
    3. Superego ci wybiło, widzę. :*
      No, no! :)

      Usuń
  16. to są trudne sprawy...nie umiem doradzać, bo najpierw sama muszę u siebie zrobić porządek....

    *dziękuję aga m

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super pochwala! Cos widze musialas naskrobac no ale trening czyni mistrza :)

      Usuń
    2. ehhhh nie wiem czy ja przeskrobałam, czy .....ale liczyło się że podjęłaś ze mną temat i tzw. kierunek jazdy wytyczyłaś miszczu

      Usuń
  17. Właśnie sprawdziłam, co to są flippery (bo skoro Kołobrzeg, to pomyślałam najpierw, że to może jakiś rodzaj windsurfingu...?). Och, jakże się pomyliłam :)

    OdpowiedzUsuń
  18. jestem mediatorem (ale nie w sprawach rodzinnych), niemniej: jesli masz dowody (a masz), ze ojciec dziecka jezdzi sobie na idiotyczne konkursy, a nie jest zajęty cieżką pracą, oczywiscie przedstaw je mediatorowi. Moze ich nie przyjąć oficjalnie do wiadomości, ale jako człowiek zarejestruje je i być może pokieruje mediacją we właściwy sposob. Jesli to dobry mediator. Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
  19. Myślę sobie, że p. Voldemort jest pewnie troszkę jeszcze emocjonalnie niedorośnięty, może i ma szczera wolę na kontakty z synkiem, ale pewnie na woli się kończy...Znam sprawy prowadzone przez dobrego adwokata dotyczące właśnie opieki nad dziećmi-paskudne określenie, i wiem, że można takie rzeczy prowadzić sensownie i przede wszystkim da się kontrolować warunki umowy.Bo ustalenia jedno a rzeczywistość- to wiadomo- flippery i inne rozpraszacze...

    OdpowiedzUsuń
  20. Zeby bylo normalnie dla nich. Czyli na ich warunkach.
    Ex przestal placic na corke, bo ta podjela studia poza Pl(nie mam pojecia co na to prawo, ale on na pewno wie). Jest normalnie. Dla niego.

    OdpowiedzUsuń
  21. idiotyczny konkurs? jak mozesz;) to bardzo angazujaca i intelektualnie rozwijajaca gra- jest pileczka, sa dwa przyciski i klikasz- raz jednym raz drugim, tak zeby pileczka nie wpadla do dziurki- w sam raz dla doroslego mezczyzny

    OdpowiedzUsuń
  22. omg tworzę sobie obraz V i przeraża mnie on :) dobrze, że nam nie po drodze i szczęśliwie nie poznam człowieka.
    Nie dość że wpitalał pazury to jeszcze teraz te flippery i 100 innych przesłanek ku temu by stwierdzić, że ma coś gościu ze zwojami.

    OdpowiedzUsuń
  23. Pan V to już nie człowiek! To fliperowiec! Wyższa forma bytu.Bardzo cierpi!W krzyżu go rwie,dwa kciuki puchną,w oczach się błyska,słuch przytępiony od dzwonków.A tu jeszcze na jego ciernistej drodze staje matka,którą na dodatek popiera większość społeczeństwa...

    OdpowiedzUsuń
  24. łeeeeee, te flippery to TYLKO TYLE? hihi, też musiałam do Wikipedii :D trzymaj się, Joanko

    OdpowiedzUsuń
  25. Czy jest na sali ktoś, kto nie guglał w sprawie flipperów? ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehehe...musieli mieć duuużo wejść.
      probowałaś zidentyfikować pana V? ;)

      Usuń
    2. ja guglałam, żeby sprawdzić, czy to jest to, co myślałam, aż nie mogłam uwierzyć, że to właśnie to :)

      Usuń
    3. Blogdodo, podobnież
      Igy, no ile z nas teraz wgapia się w tę listę?
      http://www.europinball2012.com/español/inscripción/jugadores-inscritos/

      Usuń
    4. jes, bingo, namierzyłam go!

      Usuń
    5. Ja nie mam czasu, ja się uczę. ;))))

      Usuń
    6. dobra dobra dobra Zorka,
      a ja pracuje na leząco

      Usuń
    7. mnie się też wydaje, że wiem, który to. Aniaha podaj inicjały, zobaczymy, czy mamy ten sam typ ;)

      Usuń
    8. jak to, on ma tylko jeden inicjał - Ve

      Usuń
    9. oj tam ;P to malownicza ksywka oddająca pełnię barw tego pana.

      Usuń
    10. Igy, a co ty za grycankę masz w avatarze? Tej z sióstr nie znam.

      Usuń
    11. haha, no wiesz Zorka - jaka Grycanka. Viki rozpoznała niemal swoje alter ego ;P

      Usuń
    12. ten na Ve mi po fejsie od razu pasował ;) Mało tego, z opisów chustki wiedziałam, że znam jego alter ego (ja viki swoje hłe).Po fotce śmiem iść dalej - on ma nieślubnego brata w terenie, eks mojej kumpeli. no to samiutko Rh!

      Usuń
  26. kiedyś Chuscia napisała, że google to kopalnia wiedzy. Chyba w niej pokopię do wieczora.
    Każdy ma przecież jakąś mamusię, jakieś poglądy, nazwisko jakieś.

    Voldziu, nadchodzę...

    OdpowiedzUsuń
  27. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  28. Baby do wekow, marynaty czekaja!!!

    OdpowiedzUsuń
  29. W całym tym potoku komentarzy najbardziej znaczący jest... brak komentarzy Chustki. Ja sam, jako ojciec dziecka z rozbitej rodziny (jakkolwiek to brzmi), łączę się z Tobą, Chustko, w dążeniu do normalności. Chociaż sama normalność jako taka z oczywistych powodów osiągalna nie jest. A złotego środka, jak zwykle, cholera jasna, nie ma. Nie dalej jak wczoraj miałem z moją Córkąbzdurką piękną rozmowę na ten temat. Bo, wbrew obiegowym opiniom, nawet w powyższych komentarzach, nie same Voldemorty na świecie. Są takie przypadki jak Bellatrix Lestrange, z którą Córkabzdurka mieszka. I bezsilny jestem... Całości nie komentuję, bo tła nie znam. Ale może powyżej piszą tacy, którzy wiedzą więcej. Tak czy siak powodzenia, cokolwiek to znaczy. NAJWAŻNIEJSZY JEST Giancarlo. Wierzę w Twoją mądrość. I rozwagę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obi Wan bardzo ładnie to napisałeś. Ty też się trzymaj. Chustka nie odpisuje bo jej krew będą przetaczać. Jak możesz to oddaj swojej trochę. Pozdrawiam

      Usuń
    2. :) Masz rację.

      Ps. Asia czasem nie komentuje, bo śpi/jest zmęczona. A my tu na rzęsach stajemy, by ją rozśmieszyć. Skądinąd wiem, że nierzadko się to udaje. ;)

      Usuń
    3. zorka wie wszystko. co najlepsze. :-*

      Usuń
  30. Joasiu - jest normalnie. Jeśli norma = większość, to masz tak normalnie, że aż rzygać się chce.
    Tak to działa u wszystkich moich rozeszłych znajomych.

    Chyba tylko ja mam spokój, bo tatuś wpada/dzwoni/przypomina sobie od święta. Niczego nie żąda, nie chce, nie wymaga, nie mediuje.
    Ale ja go zabiłam na wstępie orzekając, że kiedy tylko zechce, niech da znak i... już. :)
    I trzymałam się obietnicy, aż mu się znudziło.

    Dziecko tylko żal.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niektórzy faceci to od razu honorowego Oscara/Złotą Palmę/Puchar Volpi etc. za kreacje w rozmaitych RODK i tym podobnych punktach powinni dostać. Jacy oni są wtedy opiekuńczy...no no no. znam ja takie egzemplarze.

      Usuń

 
©KAERU 2010
Wszystkie prawa zastrzeżone Sałyga