piątek, 7 września 2012

[872].

w komentarzach trolli regularnie pojawiają się impertynencje o zabarwieniu seksualno- erotycznym.
zastanawiam się, z jakimi ograniczeniami w tej dziedzinie trzeba się zmagać, by takich argumentów używać, gdy próbuje się dokuczyć.
a może nie o problemy seksualne tu chodzi? może ogólnie chodzi o seks jako taki; erotyka, seks czyli tabu.

patrzę na mojego Syna i proszę dobre duchy, by On miał lepiej poukładane w głowie.
co prawda, odkąd się urodził, pracuję nad Nim, by traktował seksualność naturalnie, ale kto wie? może natrafi na spaczonych mentalnych trolli, którzy naopowiadają Mu głupot, że od onanizowania wysycha rdzeń kręgowy, że z prostytutką to nie gwałt, a za pierwszym razem nie trzeba się zabezpieczać, bo ciąża nie grozi...
bo, proszę państwa, rozważmy: przecież taki troll, zanim zakupił komputer z dostępem do internetu, by następnie wejść na mojego bloga pisać o tym, że ja i Czytacze jesteśmy (pisownia oryginalna) "niedopchnięci i zdradzeni o świcie", pisać o sobie trollicowatej samej, iż "Nie cierpię na brak chuja. A na dwa baty jakoś mnie nie kręci. Mąż wystarcza mi w zupełności.", był kiedyś dzieckiem, nastolatkiem, z którym ktoś jakoś rozmawiał - w tym - na te tematy, zaś echo ówczesnych rozmów-nierozmów stanowią dzisiejsze wypowiedzi trolla na blogu...
ałaa...

a może nie? może nikt z nim nie rozmawiał? i to na żaden temat?
ha! czy wiecie, że przeciętna polska rodzina rozmawia ze sobą codziennie mniej niż dziesięć minut?
czy wiecie, że jeśli my - Chustka, Niemąż i Giancarlo - rozmawiamy ze sobą codziennie po trzy godziny, to znaczy, że statystycznie przypada na nas koło dwudziestu domów, w których nie rozmawia się wcale?!

więc rozmawiamy, rozmawiamy.
uwielbiamy rozmawiać.
i tak samo jak rozmawiamy o ostatnim odcinku Galileo obejrzanym u Babci B., o lepieniu suszi wg receptury Giancarla, o Gwiezdnych Wojnach i o tym, że Vanessa była na wakacjach w Turcji, tak samo rozmawiamy o Bogu, umieraniu, seksie.
każdy temat jest dobry.
jest pytanie - jest odpowiedź.
przez te kilka lat macierzyństwa zbadałam, że dziecko nie zada pytania ponad swoje potrzeby.
i nie jest zainteresowane odpowiedzią ponad to, co je interesuje.
wystarczy więc tylko wsłuchać się w pytanie, by poradzić sobie z odpowiedzią.
druga sprawa - dla dziecka nie ma tematu tabu, a ciekawość nie zna barier.
brak osadu uprzedzeń poważnie zobowiązuje. z jednej strony stwarza nieograniczone możliwości, ale jednocześnie obciąża moralnie: uczestniczenie w tworzeniu podwalin poglądów to nie byle co.
tak więc rozmawiam, rozmawiam, rozmawiam.
lepię bazę pod Jego horyzont.

ale jestem ciekawa, kim się staje!

każdego dnia Go odkrywam, każdego dnia mnie zdumiewa.
i zachłannie marzę o tym, by było nam dane spędzić razem jeszcze z rok.
a potem następny.
i jeszcze chociaż z pięć.
albo dwadzieścia pięć.

285 komentarzy:

  1. dotrwałam. opłaciło się.
    również zwróciłam uwagę na ten leitmotiv wulgarnego mówienia o seksie. to jakby podszyte jest mocnym nadużyciem, które, być może, przytrafiło się naszym trollom (trollowi).
    czy wiesz, że statystycznie na dziesięcioro dzieci, jedno jest molestowane seksualnie? co z tą wiedzą zrobić na dziś i teraz?

    OdpowiedzUsuń
  2. A kuku!
    A mówią, że milczenie jest złotem... TAKIE rozmawianie to dopiero złoto!!!!!!! Skoro marzysz o kolejnym roku rozmawiania to wierzę że tak właśnie będzie gdyż albowiem masz moc :) wytargalas od życia dużo ale i limit masz spory więc masz jheszcze co nieco do wytargania... :)
    trolica cię wnerwila, co? Nas też i nie omieszkalysmy jej o tym napisać. Ale splynelo jak po kaczce, ehh życie z wariatami...

    OdpowiedzUsuń
  3. i mam pudło! ja cicha i szara myszka tego bloga!!! :):):)

    OdpowiedzUsuń
  4. ponadto chciałam dodać, że euforia z bycia w pierwszej trójce nie przysłoniła mi stylistycznej urody oraz przekazu powyższej notki. Chustko, chciałabym kiedyś być tak dobrą matką, jak Ty...

    OdpowiedzUsuń
  5. A co na to Mlang( mlask, mlask)?.....
    Cholera( czyt.k...)jak ja jej nie lubię.Mam rodzinkę na Mokotowie. Moja kuzynka-wypisz wymaluj-taka wredna...( niech każdy dopowie to słowo).
    Przy okazji wezmę ja na spytki. Może Mlang to ona? My, w rodzinie jakoś ją tolerujemy, ale zawsze podejrzewaliśmy ją o wywalanie emocji na zewnątrz. Jest lepsze miejsce niż net?...Nie:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mlang mieszka w Krakowie, to koko jest z Mokotowa.

      Usuń
  6. Aśka,nie chrzań!Piszesz tak, jakbyś żegnała się z tym wszystkim, a to nieprawda.Wiem, że to Twój blog i Twoje myśli, ale mnie to boli.Pytasz,co będzie .....
    Idę teraz spać i nie wiem, co będzie.Może gaz wybuchnie,albo lampa spadnie mi na głowę? A może w nocy zginie w wypadku któryś z Twoich Czytaczy? Przepraszam za "drastyczność"myśli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dana, jak nie zaczniesz dawać spacji po kropce na końcu zdania, zaprawdę powiadam Ci- będziesz w kręgu podejrzanych;-)

      Usuń
  7. Tak, trzeba rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać.
    Dobrze jest chcieć rozmawiać i lubić to.
    Gdy Starsza miała dwa i pół roku, zrobiliśmy Młodszą, i wtedy zaczęłam jest mówić, że w brzuchu jest dziecko, ona się dopytywała i tym sposobem dowiedziała się o tajemnicach rozrodu Homo sapiens, różnych związanych z tym emocjach i mnóstwo o świecie. Rozmawiając z tak małym dzieckiem, nie czułam zażenowania, bo wiedziałam, że ono jest nieobciążone "wiedzą uprzednią", że przychodzi jakby spoza kultury. To my wprowadziliśmy ją w tę kulturę, dbając, by raczej otwierać ścieżki, a nie zamykać.
    Teraz mają 23 i 20 lat, nadal lubimy rozmawiać.
    Kocham Cię, ściskam, wierzę, że będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ludzie dużo i często peplą. Zanika stopniowo odróżnialność tegoż od rozmowy jako takiej, takie czasy niestety.
    Nie przypominam sobie w ciągu ostatnich lat sensownie przeprowadzonej (w grupie rówieśniczej np) dyskusji o Bogu ... w ogóle sobie nie przypominam. Do takich tematów trzeba chyba mieć dziecko, ciągle określać swój podstawowy światopogląd, żeby pomóc mu określić jego własny...
    A co do autorów tych niewiarygodnych komentarzy, których zresztą nie widzę (widać za to całe rzesze tych, którzy ci dobrze życzą i dopingują) to dobrze że potrafisz zwalczać ich nawet nie żartem...ale taktem. I załatwić tak ich atawistycznie jaskiniową tendencję do dopieprzania słabszym... chociaż nie, wcale nie słabszym ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. te wspólne rozmawianie zostaje. pomimo że już dawno jestem pełnoletni to nadal lubię pogadać z rodzicielami, jak kiedyś założę własną "podstawową komórkę społeczną" to się zmieni. Póki co to korzystam, po prostu takie wspólne gadanie daje siłę, ale też przywraca wiarę w siebie.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Powiem coś jeszcze przed snem...Gdy jest miłość nie ma żadnych barier.Dotyk partnera jest najlepszym lekarstwem.Są motyle w brzuchu i wrzątek na sercu.
    PS Dlaczego ciągle mam złe myśli, gdy wspominam Mlang?
    Proszę nie odpowiadać.To było pytanie retoryczne:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Chustko,
    nigdy nie komentowałam Twoich rozmyślań, ale z dzisiejszym wpisem tak jakoś się zidentyfikowałam. Mam dwóch synów (9 i 7 lat), których pytania, odkąd pamiętam, zadziwiają mnie swoją szczerością, prostotą i nowym spojrzeniem na świat. Uwielbiam te pytania "rzucane" od niechcenia, tak sobie i przy okazji. Na niektóre łatwo odopwiedzieć: "Mamo, czy jak mnie rodziłaś to Cię bolało?", na niektóre ciężej: "Jeżeli Pan Jezus jest w niebie, to co On tam robi?" ??? I tym podobne. I teraz żałuję, że nie zapisywałam tych pytań, bo wiele z nich było ciekawych i niesamowicie twórczych. A ja ich nie pamiętam! A dzieci rosną i pytania się zmieniają. I zazdroszczę Ci tego, Chustko, że często zapisujesz takie codzienne dialogi z Giancarlem. Za kilka lat będziesz mogła je przeglądać i sobie wzdychać. I nie mam wątpliwości do tych kilku, kilkunastu i kilkudziesięciu lat. I TY nie miej wątpliwości. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. odniosę się tylko do niewybrednych komentarzy. pracuję via net, uwielbiam tę pracę, niemniej często czytam niewybredne epitety. podobne to zacytowanych albo "ładniejsze". próbka: "niech chuj jak Pałac Kultury stanie Ci w gardle". albo "obyś nie zaznała nigdy miłości w dziurze".

    śmiać się czy płakać?

    dziś wiem, że 99% tak piszących jest nawalonych jak stodoły, a prędzej są upaleni czy też naćpani, co często później przyznają. być może rzeczona MLASK czy MLANG :D nie ma wszystkich klepek, a może zwyczajnie nadużywa, bo tu trafia jak sądzę po omacku i raczej wężykiem.

    Trzymaj się ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tarzam się ze śmiechu. Po omacku i wezykiem....dobre. Brakuje tylko ze belkotam....niestety, moje posty same się bronią.

      Usuń
    2. masz racje, twoje wpisy mowia same za siebie, niestey, niestety,
      milczenie jest zlotem

      Usuń
    3. w Belfaście niestety koniec lata.

      Usuń
    4. Nie "bełkotam" tylko "bełkoczę" - mlangu niedouczony :-))
      A pogoda dziś taka-sobie-byle-jaka :-(((

      Usuń
    5. Zapraszam do Belgii, tu cidowne sloneczko :)

      Usuń
    6. Rybeńka - "Cidowne" od "cidru" :-)))) ???

      Usuń
    7. wlasnie mysle, skond-ona ta pomylka, ale skoro Belgia to raczej cipiwo? Ciekoladka? Cifrytki?

      Usuń
    8. Wszystko strasznie ci-tuczące :-)))

      Usuń
    9. i ci-tuczace, i mi-tuczace i ich-tuczace;)

      Usuń
  13. też dziś myślałam o tej statystycznej rodzinie, co rozmawia ze sobą 7 minut. zastanawialiśmy się z Pitem, czy to może być prawda. nie mieści się w głowie. potem jednak uznaliśmy, że może tak naprawdę jest. że skoro mnóstwo ludzi w ciągu roku nie przeczytało ani jednej książki, a w ciągu m-ca trzech stron ciągłego tekstu, to z "kup ziemniaki""jak było w szkole""potrzebuję kasy""kolacja" w zasadzie można uskładać "dialogów" na siedem minut i nic ponad to. ale i tak jakoś nie mieści się w głowie. z psami więcej gadam niż statystyczna rodzina ze sobą?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mi się mieści, tak wyglądał mój i mojego dziecka świat, zanim postanowiłam go zburzyć i zanim poznałam Miłego :)

      Usuń
  14. dwadziescia piec.
    trzeba marzyc.
    marzenia sie spelniaja.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja też głęboko wierzę, że dziecko zadając pytanie jest gotowe przyjąć odpowiedź i nie unikam żadnych pytań, tłumaczę, rozmawiam. Dużo. Mąż też, ma całą sesję wieczorną z synem, min. pół godziny, a prócz tego chwyta każdą chwilę. Tobie Joanno źyczę tych 25 lat, a najlpiej jeszcze więcej, byś i wnukom mogła tłumaczyć świat. Co do seksu... nie wiem, co mam powiedzieć, chyba tyle, że ja tę kwestię zostawiam w przestrzeni sypialni, między sobą a mężem.

    OdpowiedzUsuń
  16. Lubię rozmawiac z dziecmi. Uwielbiam ich pytania. Odpowiadam, kombinuje, zachwycajac sie jacy są genialni :) zazwyczaj w aucie rozmawiamy a dużo jeździmy. Czasem sama prowokuje dyskusje. O Bogu tez choc nie wierze a oni tak. Tak wyszło.

    O tym ze trolle są nagrzane czy nacpane pomyślałam dopiero wczoraj po lekturze komentarzy... Dlaczego o seksie akurat piszą? Tez mnie to zastanawia. Ale przekleństwa tez są związane z seksem np skur..syn... Ku.wa. Moze dlatego wulgarnosc i chamstwo z tym powiązane. Ja tez mowie "jedzie jak pi.da" (to nie wchodzi w zakres rozmow z dziecmi :))))

    OdpowiedzUsuń
  17. Piszecie panie o mnie przypisujac mi słowa których nie ja używam. Nigdy tutaj nie klelam nigdy nie przeklinam w życiu codziennym, czasami używam słowa k... Z bezsilności. Ja pisze z Krakowa, tamta osoba z Warszawy i wydaje mi się ze nie lubi chustki z powodów finansowych. Takie są moje wrażenia. Ja jestem zupełnie innym typem i jasno wytlumaczylam chyba za co nie lubię autorki bloga, powtarzać się nie mam zamiaru gdyż ogólnie mantrowanie nie jest tez w moim repertuarze.
    Nie odnoszę się nigdy do seksu gdyż mężczyźni i tzw pożycie z nimi to moja prywatność , która zawsze była udana i jest udana aczkolwiek rodzice nie rozmawiali ze mną nigdy o seksie na poważnie.

    Odnośnie natomiast pożycia intymnego pani koko która używa takich słów to niekoniecznie muszą być one echem z dzieciństwa ale myśle ze mogą być echem dorosłego spektaklu miedzy dwojgiem ludzi w łóżku. Niektórzy lubią w seksie wulgaryzmy i lubią odgrywać jakieś role.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się.To o mnie a nie o Mlang.
      Nie zgadza się tylko to,że nie lubię Chustki z powodów finansowych.Lubię Ją i bardzo jej kibicuję.Sama straciłam Mamę jak nastolatka i nie życzę tego nikomu...Nie podobała mi się tylko akcja z tymi koszulkami i wtedy mnie poniosło...Mea culpa.
      Przepraszam wszystkich urażonych.
      Lecę dziś na urlop.Przemyślę sobie moje naganne zachowanie i liczę że nie odrzucicie mnie.
      Nie wiem co we mnie wstąpiło ??
      Pozdrawiam Ewa

      Usuń
    2. Troll dyskutuje z trollem. O rany, co tu się dzieje :D Macie bardzo popaprane osobowości, miotacie się od obelg, wulgaryzmów, przez stany, że "do rany przyłóż", po publiczne zapewnienia o swoim nawróceniu i "już nie będę", wracając znowu do obelg itd. Zauważyłam ten zaklęty krąg u trolli na tym blogu i innych... Współczuję...

      Usuń
    3. mlang, idz stąd,nie przymilaj się.Jak się znowu uchlejesz to na nowo zaczniesz wariować.Nie wierzę ci, jesteś obrzydliwa.

      Usuń
    4. Może to borderline...?

      Usuń
    5. to jest borderline:)))). Lub nadzwyczaj bogate życie wewnętrzne. Nie chcę od razu mówić, że dissociative disorder, ale mię się tak skojarzyło:))

      Usuń
    6. kiedyś żyjąc w mieście miałam towarzycho i pamiętam jak się miotałam od absurdalnych żartów, często niewybrednych po wrażliwą duszę. mam nadzieję, że i powyższe się po prostu miotają i czasem muszą dać upust absurdowi ich życia wewnętrznego.
      znalazłam swoje miejsce w życiu i dystans.
      nie kręci mnie absurd, choć nauczyłam się w nim biegle poruszać.
      życzę wam odnalezienia prawdziwych siebie.
      nie takich jakimi chciałybyście być.
      życzę wam szczerości wobec siebie.
      życzę wam, byście się nie wstydziły, nie walczyły ze złem które czasem w nas wszystkich dojrzewa i potrzebuje ujścia.
      a potem, przestaniecie być trollami, zaczniecie być osobowościami :)

      Usuń
    7. ;-)))))))))))) wróbel można skonać ze śmiechu jak się ciebie czyta, to fakt

      Usuń
    8. piękny uśmiech
      http://www.facebook.com/marta.langlangwerska

      Usuń
    9. Mlang, możesz nam wytłumaczyć, dlaczego tutaj jesteś, skoro "nie lubisz autorki bloga"????
      Czyż nie lepiej zajmować się czymś, co lubisz lub kimś, kogo lubisz????

      Usuń
    10. Mlang :) z uśmiechem mogę cię nawet i pocałować w dupę, nadstaw, ja się własnej nie wstydzę

      zawsze uważałam, że człowiek w uproszczeniu składa się z twarzy i dupy (to przenośnia)
      u ciebie ewidentnie są tak pomieszane, że nie wiem czy mówię do twojego przodu czy tyłu
      ja mam dupę i się jej nie wstydzę

      miłego rechotu

      Usuń
    11. mam dupe i nie zawaham sie jej uzyc, chcialoby sie napisac
      Nie wiem czy to na temat, ale zachcialo mi sie tak wypowiedziec ;))

      Usuń
    12. Raczej MASOCHISTKA :D też na M.

      Usuń
    13. Wróbel, rozśmieszaj Malng, powiedziała, że może skonać
      ze śmiechu. Czyli nadzieja jest. Rozśmieszaj Mlang, DO ROZPUKU :) W Tobie nadzieja :)

      Usuń
    14. Mlang

      Jak człowiek może sie pomylić.....ze zdjęcia na taką wredną nie wyglądasz ......mam nadzieję że jeśli kiedykolwiek zachorujesz pokażesz też zdjęcia jak godnie odchodzisz..........co plisssssss!

      Usuń
    15. ewo :)
      jej skupienie się na formie a nie treści dość poważnej wypowiedzi świadczy, że trafiło gdzieś.
      ino się odbija tera :)

      właśnie Miły mnie nazwał swoim alzheimerem
      wszystko mu chowam :)

      Usuń
  18. My też podwyższamy nieco statystyki. Moi rodzice nauczyli nas wielu dobrych rzeczy. Jedną z nich jest wspólny posiłek. Gdy byliśmy dziećmi obiad i kolację zawsze spożywaliśmy razem (ze śniadaniami było ciężko - Tata o świcie wychodził do pracy). Była to wspaniała okazja, by ze sobą porozmawiać. Nie w trakcie jedzenia, hi hi, ale gdy już posiłek został pochłonięty (moja Mama fantastycznie gotuje), to potrafiliśmy siedzieć jeszcze długo przy stole i rozmawiać. Czasami nawet nie przypuszczaliśmy, że rozmowa była tak zajmująca, iż nagle zrobił się wieczór...

    Do dziś przynajmniej raz w tygodniu widzimy się na wspólnym obiedzie. I rozmawiamy. Czasami żartujemy, innym razem mówimy z powagą. Zdarzają się jakieś złości, jak w każdej rodzinie. Ale rozmawiamy. I lepiej siebie dzięki temu rozumiemy. Wiemy o sobie więcej, nie ma niedomówień, które są przyczyną rozpadu.

    Co do seksu...

    Jestem osobą względnie młodą (w przyszłym roku stuknie mi 30-tka). Względnie, bo dziś młodość to góra lat 25. Potem, jak się jadem kiełbasianym człowiek nie napompuje, to starość już bliska.

    Nie wiem zatem, czy powinnam się wypowiadać o dzisiejszej młodzieży. Wiem tylko, że przeraża mnie, jak ludzie odnoszą się do siebie nawzajem, jakie mają wartości (albo ich totalny brak!). Szokuje mnie to i jestem pełna lęku, czy będę w stanie uchronić moją (2,5-letnią teraz) córkę przed takim bezmózgiem i znieczulicą, przed absolutnym hedonizmem i egoizmem. To, co wynosimy z domu jest ważne, ale siła współczesnego środowiska jest już tak wielka, że boję się, iż może pokonać to, co przekazuję mojemu dziecku.

    Lotta7 w powyższym komentarzu ładnie to napisała (i zgadzam się z tym całkowicie): "co do seksu (...) ja tę kwestię zostawiam w przestrzeni sypialni, między sobą a mężem". Nigdy nie zrozumiem, jak można tę najintymniejszą część naszego partnerskiego życia obwieszczać całemu światu, niejednokrotnie dokładając do tego zdjęcia, czy pełne intymności filmiki.

    Ludzie spadają na psy. Niestety.

    OdpowiedzUsuń
  19. Przypominam sobie, Asiu, że ośrodek przyjemności, satysfakcji, leży bardzo blisko ośrodka związanego z agresją w mózgu. Możliwe więc, że gdy ktoś jest mocno pobudzony, agresywny, uruchamiają się w nim konotacje seksualne, wszystko w najbardziej, rzecz jasna, wulgarnej formie. Na to mamy najmłodszą rozwojowo korę mózgową, by wyhamować, ujarzmić myślą. Problem z niektórymi polega na tym, że biegną na oślep i bazują na wszystkim, co pierwotne, bez refleksji i hamowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnie zdanie jest super zgrabne (jak wszystkie Twojego autorstwa), będę je cytować pouczając swoje otoczenie :)

      Usuń
  20. A co do lat razem. Metoda małych kroków jest mi najbliższa: zatem najbardziej czekam na wpis z 7.09.2013. Podobny do tego z pierwszego września.
    Uda się!
    Potem nieśmiały krok drugi i trzeci. I piąty. I dwudziesty piąty.
    Ciekawe, ilu czytaczy przeżyjesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pozyjemy zobaczymy

      mnie raczej ciekawi ile osob czytajac ten blog mysli: boze dzieki ci ze nie ja juz teraz , dzieki ze ja jeszcze jestem zdrowa i jeszcze ciut sobie pozyje

      no kto ma sie odwage przyznac tutaj ze CIESZY Się że jeszcze nie on choruje terminalnie?

      ja mam

      i za to i za wiele innych celnych uwag jestem znienawidzona , az do checi spoliczkowania mnie

      jezusie nazarenski, jak sie ciesze ze nie ja !

      mlask, mlask !

      Usuń
    2. Ludzie naprawdę się różnią, mlang.
      NIGDY czytając tego bloga, a czytam go od dobrych kilkunastu miesięcy, nie pomyślałam: ona jest chora, a ja nie, albo: dobrze, że nie choruję na to, co Aśka.
      I mam odwagę to powiedzieć. :)
      Podejrzewam też, że nie jestem tu z tego typu podejsciem wyjątkiem.
      Choroba Aśki jest tłem, nie jestem tu ze względu na tło. Obserwuję mądrą, kochającą, refleksyjną kobietę. Obecność tu widzę w kategorii współbycia, wspólnego spędzania czasu, w takiej formie jak to - ze względu na odległość - jest możliwe.

      Odwiedzasz, mlang, wiele blogów ludzi, którzy chorują na raka, czy ten to wyjtątek dla ciebie?


      Usuń
    3. Ps. Mlang, pycha i buta, mam nadzieję, przejdą ci z wiekiem. Tego życzę! Podobno "czas nas uczy pogody".

      Usuń
    4. Widzisz mlang, ja czytając tego bloga, nie myślę, że "hurra, jestem zdrowa", a myślę, że mogę być następna.

      Twoje uwagi nie są celne, są złośliwe i wredne.

      Usuń
    5. Ja się cieszę, że jestem zdrowa. Tak samo, jak się cieszę, że mam gdzie mieszkać, że jem to, co lubię, że mam ubranie. I że jest ciepło. Albo zimno. I coś tam jeszcze...
      Kiedy czytam tego bloga, nie zastanawiam się, czy jestem zdrowa czy chora. Nie pamiętam o tym. Czytam. Słucham.

      Usuń
    6. Mlang, ja się cieszę, że jeszcze nie stwierdzono u mnie żadnej choroby. Cieszę się, bo jestem matką trójki dzieci- to główny powód. Ale tak jak zorka, nie czuję satysfakcji, że to nie ja, tylko ktoś np. Chustka. Po prostu cieszę się, póki co, ze swojego zdrowia i życzę go innym. To wielka różnica, Mlang. Ty się cieszysz, że to ktoś, a nie ty.

      Usuń
    7. Mlang, ja w pewien sposób doceniam to, co do tej pory wydawało mi sie oczywistą oczywistością. Jak widzę bezdomnego, to myślę sobie : Boże, jaki to skarb mieć swoje mieszkanie, nie marznąć, nie sypiać na brudnym dworcu. Jak jadę rowerem i mijam człowieka bez nóg, który porusza się na wózku to aż zaczynam się rozkoszować jazdą i myślę, że to cudownie mieć wszystkie kończyny, co nie jest oczywistością dla wszystkich... Gdy moja Mama zachorowała na raka bardzo cierpiałam psychicznie, ale podświadomie zaczęłam jeszcze bardziej cenić życie, widząc jak jest ulotne. Nie zadręczam się drobiazgami, stosuję profilaktykę, kupuję wysokiej jakości żywność. CENIĘ ŻYCIE, cieszę się z niego. Cierpienie innych nie jest powodem do radości a pewnym przypomnieniem, że trzeba się cieszyć z tego co dane od losu w danym momencie. Cieszę się, że jestem zdrowa (choćby w momencie pisania), ale nie będę znęcać się psychicznie nad chorymi jak Ty to robisz. Co innego cenić, że się jest jeszcze zdrowym, korzystać z tego, a co innego deptanie chorego. Nie wiadomo co będzie z nami jutro. Teraz rak spotyka co trzeciego człowieka. Na każdego może wypaść. Bardzo mocno trzymam kciuki za Asię. Ona jest super człowiekiem, bardzo mądrym, dowcipnym, ciepłym, kochanym... I ma poparcie tysięcy. A wierzę, że siła myśli i modlitw tysięcy ludzi jest wielka.

      Usuń
    8. czasem jadąc samochodem patrzę na drzewa i myślę o Asi, próbuję sobie wyobrazić silny ból fizyczny, poczuć go i ten psychiczny, gdy drzewa tak piękne znikają w oddali.
      a na koniec myślę, pewnie to boli ją jeszcze mocniej.
      i chcę wziąć to cierpienie, wyobrażam sobie, że je od niej odbieram by było jej ciut lżej.
      wiele jej w życiu zawdzięczam, m.in fakt, że teraz chce mi się żyć.

      Usuń
    9. Zrozumieć trolla ? Nie ma szans, szkoda energii . Jedynie ignorancja da radę. Dziweczyny, to nie ma sensu .

      Zobaczcie, słonko, wieje, jeszcze nie pada. Dobrze jest .

      Usuń
    10. Przepraszam, DZIEWCZYNY oczywiście :)

      Usuń
    11. troszke sie zawiesilam nad wpisem mlang
      a to z prostej przyczyny: oczywiscie, ze czytajac chustke doceniam bardzo fakt, ze poki co nie musze zastanawiac sie, czy bedzie mi dane ogladac dzien, w ktorym moje dziecko odbierze swiadectwo dojrzalosci
      moze i oddycham z ulga, ze - jak wynika z twoich slow - nie na mnie trafilo
      pytanie tylko: po co tymi odczuciami dzielic sie wlasnie tutaj? po co?
      to tak jakby siedzac przy jednym stole z kims, kto zajada sie krewetkami, a samemu krewetek nie lubiac, glosno i wyraznie rzec: "fuj! jak ty mozesz to jesc! ja bym tego nie ruszyla!"
      mozna? no, mozna, prawda?
      tylko po co?
      bo przynajmniej niegrzeczne, a juz napewno brakiem zwyklego taktu traci
      rozumiem, ze mlang ma jakies glebokie poczucie misji, zeby zerwac woal optymizmu z przesranej sytuacji (nie daj boze ktos pomysli, ze same radosci z faktu bycia pacjentem nowtworowym plyna!)
      unaocznic rowniez musi wszystkim swoje obserwacje, przeciez nie mozna tak bezkarnie pozwalac chustce na epatowanie rakiem w pozytywnym aspekcie (nie daj boze ktos zacznie za wszelka cene szukac mozliwosci zachorowania, bo takie piekne celebryckie zycia mozna miec)

      ide, zanim powiem o jedno slowo za duzo

      pisanie otwartego bloga ma wiele zalet
      niestety jedna, podstawowa wade: otwiera sie dyskuje dla osob, z ktorymi w swiecie pozainternetowym nie zamienilibysmy ani slowa --- nie z nienawisci, czy poczucia wyzszosci - ze zwyklej ludzkiej potrzeby otaczania sie ludzmi o podobnych bazowych pogladach na zycie

      Usuń
    12. Nie bardzo rozumiem jak cudze nieszczęście ma stać się dla mnie fundamentem mojego szczęścia? Jaki proces myslowy mam przeprowadzić żeby czytając o cudzych zmaganiach się cieszyć? Dzięki Aśce bardziej potrafię się cieszyć w ogóle ale nie tym że ona jest chora a ja nie (bo wtedy sama wypisałabym sobie skierowanie na elektrowstrząsy), cieszyć się tym, że na grzybach byłam. Bo bormalnie to mi się wydaje, że to nie jest łaska, jakbym na Malediwy pojechała no to, moze, może bym się ucieszyła. Blog Aśki jest moim podręcznikeim niemędzenia, niewyolbrzymiania problemów i szukania dobrego w każdym dniu. Ona się tego musiała nauczyć sama, na sobie, skoro zechciała się podzielić tą wiedzą, to ja z niej korzystam. Ale czuję wdzięczność a nie kurwa radość, że TO NIE JA.
      Co do celności uwag. Mlang one nie są celne, są chamskie, niskie, upokarzające i podłe. Nie zgadzaj się z Chustką, nie zgadzaj się z jej poglądami. Sama się z wieloma nie zgadzam. Ale niezgadzanie nie daje nikomu prawa do chamowatych komentarzy dotyczących choćby czyjegoś wyglądu.

      To był przekaz merytoryczny. Teraz personalny.

      Po co marnujesz tu czas? Dopierdalasz autorce bloga, psujesz przyjemność współblogowania innym. Z komentarzy współczytaczy i autorki wynika, że nikt Cię tu nie chce. Czy nie mogłabyś mieć trochę godności i nie wchodzić tam gdzie Cię nie chcą?

      Usuń
    13. Aga, ty wiesz, że cię kocham i że w końcu staniemy na slubnym kobiercu? ;)

      Usuń
    14. Mama się ucieszy! Bo jak mawia dziecko 36 rok Ci idzie kto Cię będzie chciał jak tak będziesz zwlekac. A tu prosze chętny i zdecydowany jest! Idę jej powiedzieć

      Usuń
    15. Tylko uprzedź ją, że dzieci z tego nie będzie. ;)

      Usuń
    16. czy można ewentualnie na trzeciego z paniami?
      dziecko mam gotowe na dobry początek. i psa.
      proszę błagam?

      Usuń
    17. Zorka mamy branie. I poprawia sie statystyka dzieciowa! Jak moge wbic mamie noz w plecy i powiedziec ze dzieci nie bedzie? Bosz 36 lat brak zdeklarowanych a teraz dwojka! Pszaleje z nadmiaru

      Usuń
    18. ...nikt , wszyscy , zawsze słowa niebezpieczne bo można trafić na wyjątki . Sądzę ago m , że nie powinnas się wypowiadać w imieniu "wszystkich" . Bywam na tym blogu od niedawna , a tym samym nie znam wczesniejszych wpisów mlang , mogę jednak stwierdzić , że tak samo ją traktujecie gdy pisze napastliwie jak i wówczas gdy pisze merytorycznie . Sądzę że ma prawo do własnych odczuć , nie napisała , że WSZYSCY wchodzą na ten blog by sobie poprawić humor , że to nie oni są chorzy lecz zakłada , że mogą być i tacy którzy tak myslą . Temat do rozważań i rozmowy tak samo dobry jak każdy inny . Jesli motywem przewodnim postu jest rozmowa to możemy dać i sobie i innym prawo do rozmowy na każdy temat . Tylko dzieci zadają te wlasciwe pytania , potem zatracamy tę zdolnosć ? Tylko dzieciom można odpowiadać na każde pytanie ? I tylko w stosunku do dzieci należy zachować cierpliwosć gdy naszym zdaniem pytanie jest "niewłasciwe" ?
      Ja np. zaglądam na ten blog z kilku powodów . Patrzę na swiat oczyma kogos naprawdę chorego . Taka optyka uswiadamia co naprawdę w życiu jest ważne , jak cieszyć się drobiazgami , jak mądrze rozmawiać dzieckiem jak kształtować w nim człowieka . Bo jesli te rozmowy przez Chustkę opisywane są choćby w częsci prawdziwe , a zakładam że retuszowane są tylko nieznacznie , to wychowuje ona z Niemężem fajnego faceta . Pozwólmy jej cieszyć się tymi radosciami , życze żeby jak najdłużej , kibicuję zmaganiom z rakelcią serdecznie , ale pozwólmy innym na ich ogląd i podzielenie się swoim zdaniem ..jesli nie jest wulgarnie podane ...
      Bo moim zdaniem niektóre Wasze zachowania , miłosników Chustki , są absolutnie w duchu przeciwnym do Jej podejscia do życia i trącą smiesznoscią , jak np. licytacja kto pierwszy się wpisał . Pozdrawiam

      Usuń
    19. aha ...zapomnial bym dodac
      "koko powinna zostać na Krecie " A.L.

      Usuń
    20. mlang-> prawdopodobnie cieszę się, że jestem zdrowa; prawdopodobnie, bo przyjmuję to jako fakt oczywisty, tak jak to, że trzeba jeść i oddychać. Bo tak. Raz byłam na tyle chora, że było kiepsko i wtedy naprawdę się ucieszyłam, gdy miałam to ZA SOBĄ.
      Nigdy nie cieszę się, że ktoś inny zachorował! to nie wyliczanka, dobrze, że Iks nie ja. Ja się wręcz złoszczę, że nie ma na skorupę lekarstwa i na inne choroby też.

      Usuń
    21. zorka, aga m- staję do przetargu:
      moje ma już prawo jazdy ;p

      Usuń
    22. Adam, rzeczywiście widać po tym co piszesz, że jesteś nowy na tym i nie znasz innego bloga, znanej blogerki " zimno", gdzie te śmieszne, w Twoim odczuciu, zawody na pierwszy komentarz, honorowany też przez Chustkę postawieniem danego czytacza na podium, funkcjonowało ku u ciesze nas komentujących. Ot, taka 'śmieszna' zabawa. Gdybyś dłużej z nami tu przebywał, zrozumiałbyś pewne niuanse tego blogowego życia.To w pewien sposób pokazuje, że czekamy na ten wpis w kolejce ;P Ale ok, może Cię to śmieszyć.
      Gdybyś dłużej i wnikliwej czytał to co pisały tu osoby pokroju Mlang, też zrozumiałbyś intencje agi m .
      Nie widzisz okrucieństwa Mlang w słowach " boze dzieki ci ze nie ja juz teraz "
      czyli że Aśka JUŻ I TERAZ. Mnie to oburza, innych wrażliwych ludzi też.
      MLANG sprytnie operuje słowami, ci którzy ją znają nie dają się już nabrać

      Usuń
    23. Adam zareagował jak typowy facet, nie zauważając niuansów:)
      I niech mu się darzy, dziś jest sobota, na Kleparzu zatrzęsienie astrów i wrzośćsów, nie mówiąc o świeżym bundzu. Życie czasami bywa znośne, jak mawiała Szymborska, rozejdźmy się po domach i niech tu dziś zapanuje spokój, co może być problematyczne o tyle, że w ślad za lilką przywlokła się amelka. Chyba dają sobie znaki dymne:P

      Usuń
    24. nie to nie znaki dymne-Li to wspólna miotła na zlot czarownic z zagranicy:)

      Usuń
    25. Adam, jakby Joasia nie lubila licytacji, kto na podium, toby w tym nie uczestniczyla! Na pewno by dala nam znac, ze to sie jej nie podoba!

      Usuń
    26. aż przecinki pogubiłam z tych nerw ;P

      Usuń
    27. viki faktycznie nie znam blogowego życia i radosci z bycia pierwszym , stanięcia na podium . W zasadzie rozbawiło mnie nie to że ktos pisze jestem trzeci/a ale , że po za tym nie ma nic do dodania , a temat poruszony w poscie Chustki jest interesujący . Wracając do wypowiedzi Mlang , moim zdaniem nad interpretowujesz , to że napisala że ona nie tu i teraz nie oznacza jednoczesnie , że Aska już tu i teraz . Być może wynika to z jakichs wczesniejszych wpisów Mlang ale z tego akurat moim zdaniem nie . Słowami sprytnie operuje większosć z Was tu piszących więc czynienie z tego zarzutu innym jest , wybacz , zabawne .
      Li jesli ja reaguję jak Typowy facet , swoją drogą proszę o definicję typowego faceta , to Wy w dużej częsci reagujecie jak typowa sekta . Grupa skupiona wokół czegos lub kogos i wszystkich z zewnątrz traktująca jako wrogów .
      Pozdrawiam i życzę więcej tej pogody ducha i życzliwosci która zawiera się w słowach Joanny

      ps."koko powinna zostać na Krecie " A.L.

      Usuń
    28. Li, ależ dzisiaj urodzaj trolli na blogu ;)))

      Usuń
    29. Adam, ależ ja Cię nie uważam za wroga!Do sekty też nie należę, nie ze wszystkimi wpisami Asi się też zgadzam. Nie robię zarzutu z samego faktu sprytnego używania słów,bo myślę, że to raczej świadczy o inteligencji piszących, ale z intencji jakie przyświecają np. mlang. Co do wypowiedzi Li, to nie rozumiem, czemu piszesz do niej w liczbie mnogiej? Czyżby uogólnienie, któremu sam się dziwiłeś pisząc do agi m. Chyba zbyt nerwowo podchodzisz do wypowiedzi, które pokazują, że śmiemy mieć inne zdanie od Twojego, więc życzę więcej pogody ducha :)

      A hasło "koko powinna zostać na Krecie" bardzo mi się podoba.

      Usuń
    30. Adamie, typowy facet prześlizguje się wzrokiem po długich komentarzach kobiet, nie rozumie niuansów- w tym wypadku tego bloga, oraz- co najważniejsze- nigdy do końca nie zrozumie kobiety, co od razu kończy dyskusję między nami na temat reakcji typowego faceta;-)

      Usuń
    31. viki faktycznie może zareagowałem emocjonalnie , ale w końcu i o emocje chodzi , a nie tylko chłodne wyważenie ten ma rację ten nie . Dlatego zaznaczałem , że być może Mlang wczesniej "zaslużyła się " na tyle na tym blogu , że odbieracie ją jak odbieracie . Również u mnie ma , nazwijmy to , niepełną wiarygodnosć z uwagi na to , że nie udokumentowała pewnej swojej tezy pod moim wpisem kilka dni temu . Na razie jednak nie dostrzegam u niej wrogosci w stosunku do naszej Gospodyni , a jedynie inne widzenie swiata , to jeszcze nie jest wada dyskfalifikująca . Nie reaguję nerwowo gdy ktos ma zdanie odmienne niż ja , ponieważ wychodzę z założenia , że domagając się prawa do posiadania własnego zdania muszę dać to samo prawo innym . Stąd moja reakcja na wpisy po wypowiedzi Mlang . Wiele z nich nie było ad rem a jedynie ad personam i na to chciałem zwrócić uwagę . Pogodę ducha zachowuję , czego i Tobie życzę :-)
      Jesli chodzi o zwrócenie się do Li w liczbie mnogiej , gdy czytam teraz , zauważam zbyt daleko idący skrót myslowy :-)
      Natomiast Li jesli uważasz , że facet nie zrozumie nigdy kobiety to w takim razie wykluczasz możliwosć porozumienia między nimi z zasady i brak sensu wszelkiej dyskusji . Swiadczyć to jednoczesnie może o tym , że masz w sobie spory pierwiastek męski ponieważ prawdopodobnie po moim wczesniejszym wpisie jedynie przesliznełas się wzrokiem :-)
      Pozdrawiam
      "koko powinna zostać na Krecie" A.L.

      Usuń
    32. No i miałam rację, bo nie zauważyłeś na końcu mojego wpisu przymrużenia oka w postaci ;-).

      Tak, jestem męska, męska jak diabli, za wyjątkiem chwil gdy trzepoczę rzęsami:)).
      Życie wymusiło na mnie wejście w męskie role, życie i nieudolni mężczyźni tegoż życia;-)
      Ale ciągle nie zatraciłam zdolności kobiecego postrzegania świata, a zwłaszcza reagowania tam, gdzie komuś dzieje się krzywda.
      Mlang krzywdzi Chustkę w sposób wyjątkowo perfidny- bo czasem trudny do wychwycenia dla mało uważnego czytelnika, czego jesteś najlepszym przykładem.
      Zadaj sobie trudu i poszukaj jej komentarzy, przeczytaj je uważnie i zobacz jakimi zatrutymi strzałami mogą być słowa niewinnej i krzywdzonej przez- jak to nazywasz-naszą sektę Mlang.
      Zważ jednocześnie, że sporo ze stojących tu murem za Chustką osób zna ja osobiście,
      co też zmienia optykę, prawda?

      Usuń
    33. Mlang pisze: "mnie raczej ciekawi ile osob czytajac ten blog mysli: boze dzieki ci ze nie ja juz teraz , dzieki ze ja jeszcze jestem zdrowa i jeszcze ciut sobie pozyje

      no kto ma sie odwage przyznac tutaj ze CIESZY Się że jeszcze nie on choruje terminalnie?"


      O czym ty piszes, chora kobieto??
      Chyba mam odpowiedź na pytanie zadane niżej - czytasz blogi chorych by radować się ich nieszczęściem i swoim (ulotnym - ale tego jeszcze nie kumasz) szczęściem...

      Najważniejsza nauka, którą wyniosłam z tego bloga to pewność, że żyć powinnam tak, jakby każdy dzień był tym ostatnim, bo nie wiem co za rogiem czyha na mnie, na moich bliskich. I ty też nie wiesz. Więc nie ciesz się swoim zdrowiem tak głośno, bo za chwilę będziesz łkała w szpitalną poduszkę.

      Jesteś wstrętną, podłą osobą. Takie coś nie powinno stąpać po tej ziemi. Nie zasługujesz na to by człowiekiem cię zwać.


      Usuń
    34. ależ zauważyłem Li to przymrużone oko zauważyłem :-) , dlatemu na Twój wpis odpowiedziałem nie traktując go jak ostateczne stwierdzenie braku możliwosci porozumienia . Nie uważam , żeby Mlang i jej zachowania warte były wertowania setek wpisów na tym blogu . Nie zauważyłas , a w zasadzie Twoj pierwiastek męski to pominął , ze rówznież ja mam pewne zastrzeżenia co do jej wiarygodnosci , no i nigdzie nie napisałem że jest Ona krzywdzona przez Waszą "sektę" ;-) , a jedynie , że czasem Wasze zachowanie jest nieadekwatne do jej wpisu z zastrzeżeniem , że być może wczesniej się na tyle zasłużyła , że teraz reakcje są uzasadnione .
      No i najważniejsze o ile dobrze odczytałem wątki poboczne i personalne jestes prawnikiem , a tam jest o ile wiem maxyma "chcącemu krzywda się nie dzieje" więc Mlang i inni mają co chcą tak naprawdę bo nikt nie jest zmuszany do wpisów na blogu . To że znacie , wielu z Was , Chustkę osobiscie w sposób znakomity zmienia optykę i doskonale to rozumiem .
      Pozdrowienia
      pes "koko powinna zostać na Krecie" A.L.

      Usuń
    35. No i na tym zakończmy naszą męską pogadankę:)

      Usuń
    36. a gen ostatniego słowa ? :-)
      Pozdrawiam
      pes"koko powinna zostać na Krecie" A.L.

      Usuń
    37. Oprócz genu mam dobre serce, pozwolę Ci skończyć.
      Bo wiesz- prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym jak zaczyna, ale jak kończy;-)

      Usuń
  21. Chusteczko...życzę Ci z całego serca spokojnej starości w zdrowiu a u boku kochającego syna z wnuczętami :O)) Trzymaj się kochana dzielnie i nie poddawaj chorobie - Dasz radę!!! 3mam kciuki za Ciebie i dopinguję jaj niejedna tu osoba na Twoim blogasie :) Pozdrawiam cieplutko.R

    OdpowiedzUsuń
  22. u nas w domu się nie rozmawiało, ale na szczęście Tata zapisał mnie do biblioteki (czytać nauczyłam się sama). gdyby nie to, gdyby nie te "rozmowy" z niezliczonymi autorami i bohaterami książek, to czym bym teraz była? może trollicą..
    i nadużycia seksualne, tak, w niektórych badaniach wychodzi, że 20 do 30% dzieci to spotyka..
    podoba mi się twoje podejście, Zorko, ten krok po kroku...
    codziennie czekam na kolejny Twój krok, Joasiu.

    OdpowiedzUsuń
  23. Może warto zorganizować kampanię "porozmawiaj ze mną, mamo" na wzór tej "poczytaj" - ale co z tatą? To trochę niefortunne pominięcie roli ojca lub z drugiej strony zwolnienie go z odpowiedzialności za kontakt z dzieckiem?
    Słuchałam wywiadu z Tobą i Twoim synem - macie fantastyczne relacje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mallorca, pomysł w dechę. Bez "mamo" będzie może lepiej. Po prostu "porozmawiajmy", "porozmawiaj ze mną, proszę".

      Usuń
  24. To od rodziców zależy w głównej mierze, jakie będzie dziecko. Rodziny DDA, czy DDD, ogólnie toksyczne, przekazują te antywartości dzieciom. Takie dorosłe dziecko ma później nielada wyzwanie, żeby nie powielać złych wzorców z domu, ale jest to możliwe. Mam taki przykład w domu. Mój ukochany codziennie nad sobą pracuje i z tego jestem dumna.

    A co do trolli, to już pisałam, wg mnie to są osoby nieszczęśliwe. Stwierdzenie Mlang, o tym, iż cieszy się, napawa wręcz tym, że nie jest chora jak Chustka, jest dla mnie pewnym zboczeniem. Nigdy nie wchodziłam tu w takiej konwencji - czyli żeby się dowartościować, że nie jestem chora. Pomijam już fakt, że nikt z nas tak naprawdę nie wie, czy jest zdrowy i ile życia mu zostało.

    Chusteczko, ja też życzę Ci wielu lat rozmów z Synkiem:*

    OdpowiedzUsuń
  25. Podoba mi sie Joasiu to co napisalas o rozmawianiu. Przypomnial mi sie film "Sala samobojcow". W tej filmowej rodzinie nie zabraklo milosci, ale zabraklo rozmowy wlasnie. Milosc to nie wszystko!

    OdpowiedzUsuń
  26. Moje doświadczenie mówi mi, że niezdrowe podejście do seksualności niekoniecznie wynika z braku tzw. "uświadomienia", z przekazywanych dziwnych mitów, z braku rozmowy. Raczej z braku bliskości - fizycznej bliskości dziecka z rodzicami (lub choćby dziadkami czy kimś tam w zastępstwie), z braku atmosfery bliskości i miłości w domu.
    Znam kilka osób, którym słowo seks nie przejdzie przez gardło, jedną, która czerwieni się na widok majtek, ale wbrew pozorom są w tej dziedzinie bardzo zdrowi, w ogóle zdrowi ii kochający.
    Ja miałam w domu rozmowy bez bliskości, bez ciepła i miłości. Edukacyjne. Bo z dzieckiem trzeba rozmawiać. O seksie też, czemu nie. Nienawidziłam tych rozmów, wspólny czas był udręką. Teraz rozmawiać o seksie mogę spokojnie i rzeczowo, ani się wstydzę ani rajcuję tym - tylko z rzeczywistą bliskością mam wielki problem. Dużo dobrych chęci w tym było, brakło umiejętności bycia razem.
    Słowa nie wystarczają. Nie wystarczają nawet najwspanialsze teorie realizowane niejako "od zewnątrz".
    W Twoich wpisach Chustko słyszę prawdziwą bliskość między Wami, wzruszające, czułe bycie razem. I dziękuje, że o tym piszesz, że nie zostawiasz tylko sobie...

    OdpowiedzUsuń
  27. zwykle, poza krotkimi komunikatami meteorologicznymi, nie piszę więcej. Zwykle, bo wymsknęły mi sie jakieś dwa- trzy dłuższe komentarze. Nie chcę zaburzać rytmu świetnych komentarzy innych. Ale tutaj jest jeszcze jeden aspekt. Jeśli ktoś, obojętne kto, postrzega seksualność i erotykę poprzez, cytuję "dopchnięcie" czy "brak chuja" (nie znoszę przekleństw, przykro mi, ale swoja drogą jest problem z językiem polskim, że nie dysponuje ładnymi określeniami zwiazanymi i z seksem;), to oznacza, że ten biedny ktos nie ewoluował.
    Nie zamierzam takiej osobie wspołczuc czy szukac traumy w dzieciństwie, bo szukanie traumy w dziecinstwie i, co gorsza, jej odnalezienie, bywa bardzo wygodnym usprawiedliwieniem. W ten sposob ludzie niejako zwalniają się z odpowiedzialności i pracy nad sobą. Tak, rodzina ma wpływ, ale potem, najczęściej, się od niej uwalniamy i mamy pole do popisu, intelektualnie, emocjonalnie. Trzeba tylko chciec.
    Kwestia postrzegania seksu jako tarcie naskórków i dopychanie się jest oczywistym dowodem na to, że ktoś, kto tak pisze, ma zawężone odczuwanie (jeśli w ogole coś czuje) do odczuwania biologicznego. Szkoda, ale nie jest naszą rolą przekonywać tę osobę, ze coś traci, bo, jak mawiała mi bliska osoba, nie nauczy się świni śpiewać. Po prostu nie.
    A mnie jest przykro, Chustko, że w chorobie odkrywasz trolli- i my ich odkrywamy, dzięki Tobie. Z jednej strony dobrze jest mieć świadomość, jak nisko potrafią upaść ludzie, ale z drugiej strony uświadamianie sobie tego codzienne musi być dla Ciebie męczące.
    Z trzeciej strony- świat taki jest, jak widać. Przesyłam pozdrowienia dla wszystkich Chustkowych części oceanu ludzkiego.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zacytuję klasyka czyli zorkę:
      .

      Usuń
    2. ja mysle ze o wiele meczaca jest rakela niz troll

      az sie dziwie ze madra zorka nie sprostowala komentarza pani aleksandry

      mnie mozna stad wylogowac a co zrobic z rakela w ciele?

      Usuń
    3. a skąd wiesz Mlang, że rakela już się nie zalogowała u Ciebie w ciele?

      Usuń
    4. nie wiem
      zwykle nie roztrzasam tego co do czego brak pewnosci
      rownie dobrze moglabym myslec co zrobie jak zostane prezesem NBP...

      mysle za to co ja zrobilabym gdybym zachorowala na raka, mysle nad tym jakich wyboow trezba dokonywac: czy wyniszczajaca walka czy wzgledny spokoj odchodzenia , kiedy powiedziec sobie :dosc? czy bede miec odwage to zrobic ?
      na pewno wybiore smierc z podniesiona głowa , bez samooszukiwania sie

      Usuń
    5. no ku.. wa trzymajcie mnie bo nie wytrzymam i nawet słońce za oknem mi nie pomoże.........
      jak zaraz pizdnę w ten durny łeb.....

      Usuń
    6. Mlanh skoro wiesz ze bedziesz potrafila w obliczu smierci odejsc z podniesiona glowa i bedziesz wiedziala kiedy powiedziec dosc to czy w kwestii tak banalnej (w porownaniu z tematem egzystencjalnym) jak niewchodzenie na chustkowego bloga nie moglabys powiedziec dosc i odejsc z glowa gdzie se chcesz? No pacz dziewczyno nikt cie tu nie chce , psujesz nam prxyjemnosc . Podnies glowe, powiedz dosc i nie wracaj

      Usuń
    7. Patti spokojnie,szkoda energii dla upośledzonego i przesiąkniętego sarkazmu Pani Mlang,po za tym ona pisze że myśli!ratunku takie Mlony nie myślą ,więc nadal zastanawia mnie to że ciągle Tu zagląda,masochizm?

      Usuń
    8. Nie wytrzymałam. Mlang mówisz, że w obliczu śmierci odejdziesz z godnością, i podniesioną głową ? Godności brak ci teraz, w tej chwili, kiedy pozornie czujesz spokój i bezpieczeństwo. Fajnie się gada napuszonymi słowy nie będąc w sytuacji zagrożenia życia. Pazurami byś się trzymała każdej ostatniej deski ratunku ! Człowiek bez godności to niegodziwiec. NIEGODZIWIEC !

      Usuń
    9. Mlang, podaj adres, przyślę ci linę.
      Według statystyk to już wkrótce :)
      Zdradzasz tendencję do chorób nieuleczalnych :)

      Usuń
    10. "na pewno wybiore smierc z podniesiona głowa , bez samooszukiwania sie"

      Na pewno to umrzesz, co do reszty - pewności nigdy nie ma.

      Usuń
    11. "Wiemy o sobie tyle, ile nas sprawdzono." W. Szymborksa

      Usuń
  28. Dzieci nigdy nie rodzą się z gruntu złe, to dorośli je takimi czynią. A później jest jak jest. Niestety.
    Jak czytam teraz wpisy Koko, to czuję zażenowanie. I o ile pamiętam była tu kiedyś Urszula, która też doznała "nawrócenia" :)
    25 lat Asiu to zdecydowanie za mało, nie uwzględniłaś wesołego życia staruszki :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odwal się ode mnie, OK?
      Nikt cię nie upoważnił,żebys wycierała sobie gębę moim imieniem.
      Ja w każdym razie zdecydowanie sobie nie życzę twoich osądów i opinii.

      Usuń
    2. Gagacik, wywołałaś . Wypełzła. Dobrze wie, że to o niej. A Urszul przecież tysiące .

      Usuń
    3. uwielbiam ten blog i komentarze! Kurcze, ktoś powinien to wystawić na scenie, albo zrobic pokazówke jak się ludziom uruchamiają mechanizmy obronne.

      grotowskiego, kantora nie ma - za to są komentarze u Chustki!:):):)

      kiedyś chodziłam na zajęcia na kulturoznawstwie, trudne to były zajęcia, bo prowadzący nie mógł zapanować nad grupą, kazdy miał swoje zdanie, kazdy indywidualista.
      Siedziałam i gapiłam się z rozdziawioną gębą tak jak i tutaj to robię.

      pozdrawiam wszystkich!

      Usuń
    4. Wygodna pozycja, co? ;)

      Usuń
  29. Mam dwie córki, wychowuję je sama i przyjęłam zasadę odwrotności- ma być odwrotnie niż w moim rodzinnym domu. Tym samym dużo gadamy, przyjaźnimy się, wyjeżdżamy wspólnie, panuje zasada bezwzględnej szczerości, nie ma durnych zakazów, jest za to dużo śmiechu i miłości. Wiadomo, że czasem się wkurzam na maksa, takie jest prawo matki (hehe), ale jak na razie nie doznałam zawodu, dyskwalifikującego moje luźne metody wychowawcze.
    Chcę by były wrażliwe, empatyczne, wykształcone, bez nałogów i samodzielne.
    Chcę by wiedziały,że za każdy rogiem czyha kilka nowych kierunków i że życie idzie tam gdzie one, dopóki idą (to już mądrości z Leca :).
    Podpowiadam co mogę, ale już wiem, że Starszej nie narzucę mojego zdania, bo potrafi obronić swoje.
    Jestem z nich dumna, kocham je nad życie, uczę je otwartości, tolerancji, ciekawości świata i ciekawości drugiego człowieka- w realu, a nie w necie.
    Patrzę codziennie co z nich wyrasta i jestem szczęśliwa, że jeszcze ciągle wpuszczają mnie do swojego świata.
    Gdy zamknie się przede mną furtka, to znak, że są już dorosłe, a wtedy ja- wolna i swobodna wejdę w drugą młodość. Taki mam plan:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Da radę- trzymam kciuki :)
      ja też miałam taką zasadę- u mnie w domu mało się rozmawiało, więc z Młodym gadałam o wszystkim. Wprawdzie nie wiem , jaki to miało wpływ na jego osobowość, ale udało mi się samodzielnie wychować pełnego empatii przystojniaka, który nie pozwoli staruszce dźwigać zakupów, pomoże człowiekowi na wózku, wrażliwy na cudze nieszczęście...
      szkoda tylko, że mi nie pomaga w zbieraniu brudnych ciuchów walających się po jego podłodze, ale to już wina Babci ;)
      ale ja miałam jedną sztukę :)

      Usuń
    2. Mówiłam, że chcę być Twoją córką, nie? :)

      Usuń
    3. Monia, oj tam, ale wiesz- upiekłam dziś ciasto w ramach mamusiowania i właśnie je sobie podskubuję, będąc sama w domu. Starsza na kolejnej osiemnastce, Młodsza w kinie z nowymi koleżankami z gimnazjum, w domu koty, pies i ja, ostatecznie mogłoby jeszcze jakieś trzecie plątać mi się pod nogami:)))

      Usuń
    4. Patrz moja też densi na osiemnastce:))) A ja ze starym na kanapie....i nawet cholera napić się nie mogę bo jak zwykle jako kierowca robię........nie mogę sie doczekać kiedy Prawie Dorosła zrobi prawko!

      Usuń
  30. MLANG, Twoje komentarze tutaj nie są celne ani trafne. Są okrutne i bezduszne i za to ludzie Cię nie lubią. Chociaż ciekawi mnie Twoje podejście do sprawy: raz piszesz, że kibicujesz i życzysz jak najlepiej, a za chwilę dowalasz tekstami o katafalkach i radości z tego, że to ktoś inny choruje.

    Mnie cieszy fakt, że - wg robionych niedawno badań profilaktycznych - jestem zdrowa. I moi bliscy też. Ale nie cieszy mnie to, że choruje ktoś inny, a nie ja. Przez myśl mi to nie przeszło. Po prostu cieszę się zdrowiem, ale smuci mnie fakt, że inni muszą tak cierpieć. Jak złym trzeba być człowiekiem, żeby myśleć w ten sposób? Nie pojmuję.

    Chyba nie rozumiesz i obyś nigdy nie zrozumiała, ile znaczy wsparcie ludzi. To z tego wynikają te wszystkie pozytywne, czy wg Ciebie "słodkopierdzące" komentarze. Z sympatii i chęci wsparcia Chustki, dodania jej otuchy, pokazania, że oprócz rodziny i najbliższych są tacy ludzie, którym na niej zależy. Bo jest dobrym Człowiekiem. Myślisz, że to Twoje niby trzeźwe spojrzenie na rzeczywistość jest lepsze? Nie jest, bo osobie słabej psychicznie mogłoby odebrać resztki nadziei. Na szczęście Joanna jest silną kobietą, ale nie znaczy to, że takie okrutne komentarze typu: "Nie masz się co cieszyć z głupiego spaceru, bo i tak masz raka" (a tak można podsumować Twoje wypociny) jej nie dotykają. Myślisz, że gdy Joanna czuje się gorzej, potrzebuje słów: "Aha. No dobra, Aśka, to szykuj się na tamten świat, bo i tak już nic z tego nie będzie."? Dlaczego tak brutalnie i chamsko, a zarazem lekko rzucasz tak okrutne słowa? Wiara i nadzieja w wyzdrowienie oraz miłość są najważniejsze. Wszyscy życzliwi i dobrzy ludzie to wiedzą. Dlaczego chcesz na siłę odebrać tę wiarę i nadzieję?

    Ty już, zdaje się, wydałaś na Chustkę wyrok. Czasami mam wrażenie, gdy Cię czytam, że z satysfakcją przyjęłabyś wieść o pogorszeniu się jej stanu. Chociaż tu znowu wychodzi to samo, o czym pisałam wcześniej, bo jak było gorzej, to obłudnie pisałaś, że kibicujesz, jak się poprawiło - zaczęłaś wbijać szpile.

    Naprawdę nie rozumiem, po co tu wchodzisz i czytasz? Masochistka? Skoro denerwuje Cię Chustka, jej podejście do życia i choroby, jej czytelnicy i oddani kibice, to po co sobie to robisz?

    Joasiu, pozdrawiam serdecznie i życzę spełnienia marzeń!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mlang pewnie uważa, że jako jedyna ma odwagę 'mówić prawdę' i że jej szczerość i otwartość jest na wagę złota. Taka poza: nie daję sie omamić, nie jestem członkiem kurnika tudzież kółka różańcowego (zdaje się że takie określenia padały:) za to jestem 'szczera' a przez to 'wyjątkowa' oryginalna.
      Ciągle budowany wizerunek, czym tu innych zaskoczyć, raz pierdolnięciem czegoś okrutnego, raz zgłoszeniem się jako krwiodawca - ciągle coś, ciągle coś.
      A my nieustannie dajemy jej uwagę dzięki czemu mamy obecnie dwóch bohaterów bloga Chustkę a w komenciach Mlanga vs Urszulę vs Koko roko spoko

      Usuń
    2. ...hmmm dałas mi do myslenia Malgorzato
      Pozdrawiam
      pes"koko powinna zostać na Krecie" A.L.

      Usuń
    3. Mar, ja bym ci dała piątkę z "Diagnozy". :)

      Usuń
    4. Adamie?, cieszy mnie to :)

      Pozdrawiam również.

      Usuń
  31. Nie zniosłabym, gdyby z moich córek wyrósł ktoś pokroju koko, czy mlang.
    Mają być dobrymi ludźmi, przyzwoitymi w najszerszym tego słowa znaczeniu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzisiaj medycyna pomaga w każdej kwestii. Jak z objawów wychodzi niestety MLANG nie wolno się załamywać: elektrowstrząsy działaja na 75% pacjentów, na pozostałych jak złoto działa upierdzielenie głowy przy samych obojczykach!

      Usuń
    2. Dla pewności warto niżej .

      Usuń
  32. nie jest mi blisko do statystycznej rodziny w sprawie rozmow, ale czuje, ze moglabym duzo wiecej czasu spedzac na rozmowach, szczegolnie z dziecmi
    maja duzo madrego do powiedzenia, tylko trzeba sie lepiej wsluchac

    gadajcie sobie na zdrowie, chustka!
    ten, co powiedzial, ze z gadania jeszcze nic nikomu nieprzyszlo, gruuuubo sie pomylil

    OdpowiedzUsuń
  33. Chustko, Jesteś bardzo mądrą Kobietą. Żałuję, że nie możemy napić się kawy i pogadać :)) To byłaby prawdziwa przyjemność dla mnie.
    Cieszę się, że nie przejmujesz się komentarzami trolli (co też świadczy o Twojej mądrości :)) ) i nie przestajesz pisać, bo bardzo lubię tu przychodzić, odkąd poznałam Twojego bloga.
    Jeśli Cię to pocieszy, to charakter dziecka najbardziej kształtuje sie właśnie teraz, więc największą robotę już zrobiłaś :))) Czytając o Twojej najbliższej rodzinie (nie wliczam w to oczywiście Voldemorta) jestem pewna, że będziecie dla Jasia wsparciem w trudnych chwilach, a mądrość Twoją życiową zdążył poznać i wchłonąć :))

    OdpowiedzUsuń
  34. "Szczęśliwe rodziny, są do siebie podobne. Nieszczęśliwe, są nieszczęśliwe każda na swój sposób". (jakoś tak szło, tl via moi z francuska)
    Dlatego nie próbujmy nawet zrozumieć trolli. Nie da się. Są nieszczęśliwi z sobie tylko wiadomych powodów.
    :*

    OdpowiedzUsuń
  35. Chcialam przy okazji "tematu troli" napisac wyjasnienie, dla osob, ktore sa tutaj nowe. Raz po raz, w kontekscie roznych obrazliwych wpisow pojawia sie moj nick.

    NIGDY NIE NAPISALAM ZADNEGO OBRAZLIWEGO KOMENTARZA U JOANNYNY (ani zreszta u nikogo innego). jedne z moich ostatnich wpisow u Joanny (potem byly juz tylko bardzo sporadyczne) dokonalam pod tym wpisem:
    http://chustka.blogspot.de/2012/02/655.html

    Pozniej licencja najpierw na swoim blogu a pozniej w sieci zaczela rozsylac obrazliwe anonimy podpisujac sie moim adresem mailowym. Pierwszego marca, chustka, ktora zna moje dane personalne i doskonale wiedziala, ze to nie ja jestem autorem tych obrazliwych wpisow (zreszta IP byl zupelnie z innego rejonu), napisala na swoim blogu pewien komentarz. poprosilam ja o wyjasnienie pomylki, o konfrontacje telefoniczna, o cokolwiek. bez skutku oczywiscie.

    poniewaz ta niemila historia wciaz sie ciagnie w sieci oraz tutaj na blogu, czuje sie zmuszona napisac to oswiadczenie.

    pozdrawiam Joanne i zycze jej zdrowia, zdrowia, zdrowia.
    nowotwory - czasem - nie az tak rzadko - sie wycofuja samoistnie.
    i niech tak sie stanie!

    ps. na moim blogu trolluje pewna osoba. osoba ktora ma jakies aniomzje w stosunko do mnie i renaty z berlina; krag mozliwych osob, zwazywszy jeszcze "ten styl nie do podrobienia" bardzo
    sie wiec zaweza :)). bardzo blyskotliwe te wpisy sa, na poziomie.

    ps.2 pozdrawiam i znikam, bo pogoda cudooooooona :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lilka, to jest zwykłe pomówienie!
      Zaręczam Ci, Li niczego nie wysyłała podpisując się Twoim adresem.
      Nim coś takiego napiszesz powinnaś mieć dowody.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Lilko, nie ma końca Twoja nienawiść do mojej osoby- obrażasz mnie i oczerniasz, ale ja Ci wybaczam- jesteś chorą osobą, czasem leki są nie takie jak trzeba, albo nie działają gdy jesteś w fazie manii- nie jesteś w stanie mnie dotknąć, bo dobrze wiesz, że Twoje insynuacje są wyssane z palca.
      A co na to Lec?
      "Trudno powiedzieć sobie samemu prawdę, gdy się ją zna".
      Odwiedź swojego lekarza, a mnie nareszcie daj spokój. Bo inaczej nie bacząc na tajemnicę korespondencji ujawnię tę setkę Twoich maili do mnie. I pójdzie śmiech po blogach, oj pójdzie:)

      Viki, dziękuję Ci za wiarę we mnie.

      Usuń
    4. Dziś mokro, to i wpypełzło wszystko .

      Usuń
    5. Droga Li podziwiam w Tobie chęć przebaczenia istocie która tak "smrodzi"serio,
      Lilka to raczej krowa która zawsze ryczy jak spadają Jej statystyki czytalności bloga:)Ona lubi taki zamęt:)Lilka do lekarza ale marsz!

      Usuń
    6. I to migusiem Lilka, migusiem:)

      Wybaczam jej, bo jest chora i nie wie co czyni.
      Z jej bloga, na którego kiedyś zaglądnęłam wynika, że lubi muzykę, kwiaty i świeże powietrze.
      Mogłaby więc podreperować zdrowie psychiczne w sanatorium, gdzie i muszla koncertowa, park zdrojowy i dobre powietrze...:)

      Lilka, zapamiętaj: wybaczam Ci cokolwiek napiszesz, naprawdę jest mi Ciebie żal.

      Usuń
    7. wszyscy o niej dawno zapomnieli to musiała o sobie przypomnieć bojąc się bycia zdetronizowaną przez mlang:)

      Usuń
    8. masz wielkie serducho, szacuneczek

      Usuń
    9. Komentarzy na blogu niet, statystyki opadły.
      Lilko, podobno nawiedzasz mailowo teraz Aleksandrę. Co tym razem chcesz zdziałać?

      Usuń
  36. A może lepiej skupić się na tych pozytywnych komentarzach? Jest ich przecież setki, po co w takim razie skupiać się na kilku negatywnych komentarzach, które w dodatku pochodzą najprawdopodobniej od jednej osoby?
    Nie warto karmić się takimi negatywnymi rzeczami.

    OdpowiedzUsuń
  37. Chustko, fajnie, ze piszesz, fajnie, ze jestes :). Ze inspirujesz do rozmow i przemyslen ( takze trolle ;)). Zycze Ci kolejnego milego weekendu :)). Usciski
    P.s. Ja Cie chyba kocham :)))

    OdpowiedzUsuń
  38. zorka, czytam takze inne blogi osób chorych, np rakija , pisze go młoda rewelacyjna dziewczyna, która szanuje i cenie, nie ma tam moich komentarzy

    ale to sa blogi wyczerpujace emocjonalnie, nowotwor potrafi wykonczyc psychicznie calkiem zdrowe osoby,

    komentuje sporadycznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To po co czytasz, nie będąc wsparciem. Aha, z godnością napawasz się swoim złudnym szczęściem . No tak, rzeczywiście .

      Usuń
    2. Dziewczyna pisze sporadycznie, wpisów jest zaledwie kilka, nie porównuj obu blogów. Dla własnego dobra Marzena powinna z takim tempem wpisów pozostać, mam wrażenie, że nie byłaby tak odporna na komenty hejterów jak Chustka. Przypuszczam, że jeśli zrobiłoby się na blogu RakiJa intymniej, szybko pobiegłabyś tam upuścić trochę swojej żółci. Tak już masz, nie Twoja wina, zła się urodziłaś.
      Powtórzę pytanie poprzedniczki - skoro nie jesteś wparciem, po co czytasz blogi chorych na raka? By w odpowiedniej chwili przypier...ić? Lepiej Ci wtedy? Co z tego masz?

      Usuń
  39. bardziej niz cytowane przez autorke wypowiedzi zdziwil mnie fakt, ze zglosila sie grupa czytelniczek, ktore owe hmmm "dopchniecie" zadeklarowala

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o i mamy duecik przyjaznych inaczej:)

      Usuń
    2. katarzno, ci przyjaźni inaczej również nie jarzą, że niektóre czytelniczki pisząc o tym dopchnięciu, kpiły z koko ;)

      Usuń
    3. no właśnie i tu jest problem..amelko przeczytaj od początku a pózniej się rozpisuj:)

      Usuń
    4. Kasiu,niestety rozczaruję Cię!Amelka nie czyta ze zrozumieniem nie umie,za to wie jak "wbić nóż w plecy" wie również chorym ubliżyć,jest w tym najlepsza,prawda Amelko!?

      Usuń
  40. Bardzo ci współczuję mlang, współczuję ci bo weim że jesteś smutna i nieszczęśliwa, ile musi być w tobie smutku, ile żalu. Bidulo,że też musiałaś okazać swe lico na fejsie, oj bidulo.
    ps: od pierwszych twoich pseudointeligentnych wpisów, wiedziałamm że chce ci się kupę. A trzask w pychol masz i tak zaklepany.

    OdpowiedzUsuń
  41. 3 godziny rozmów dziennie? nie dla każdego to sport. ja zamiast maratonów wybieram sprinty.

    OdpowiedzUsuń
  42. o się porobiło,nie mato jak gęste tłumaczenie się troli:)brawo KOKO za refleksję,aczkolwiek sądzę że na"łapy"będą Ci patrzeć wszyscy bacznie,Mlang-brzmi jak MLON i chyba bardziej pasuje-ogarnij się póki czas i poszukaj bloga pankowego wiesz tam będziesz miala więcej atrakcji,Lilka,o jej z Tobą to przypadek nadal niesklasyfikowany w/g standardów, cholera wie do czego przypisać?proponuję zrzutę na wizytę do dobrego specjalisty może uda Nam się wyciągnąć Cię ze szponów ciemności?chociaż za to że ciągle i wciąż dopierniczasz oraz czepiasz się Li?muszę to przemyśleć,no i Nasza ulubiona Trolica, Amelka
    czyżby szukasz nowej ofiary? no raczej Tu nie znajdziesz,wypieprzyli cię z innych blogów spuścili kiblem a ty nadal z uporem smrodzisz.no cóż natury nie oszukasz!a może panie do kościoła by poszły?czas spożytkujecie,albo skarpety zacznijcie dziergać-na zimę

    OdpowiedzUsuń
  43. Kiedy moja Córka była niemowlęciem, nie mogłam się doczekać, żeby móc z Nią porozmawiać, żeby wyszła już z etapu bycia nie-mówięciem. Później nie raz miałam ochotę przy siedemdziesiątym siódmym "dlaczego" z rzędu bić głowa w ścianę albo uciekać z krzykiem :) I jest to chyba normalne, zwłaszcza przy dzieciach, które zaczynają mówić w momencie obudzenia, a kończą, nie zawsze kropką, w chwili, gdy zasną. Teraz, po 25 niemal latach, widzę, jak ważne i cenne były nasze rozmowy, na dowolny temat. Widzę, jak ważne i cenne są nadal :) I jeśli czegoś w życiu żałuję, to tego, że było ich nieco mniej w czasie moich i mojego męża kilku korpo-lat.
    Wiem, że nieustanne przebywanie z małym dzieckiem jest męczące, ze czasami ma się ochotę pogadać z kimś powyżej trzeciego czy piątego roku życia. Ale kiedy widzę dzieci, dopominające się wrzaskiem uwagi mamusi, która właśnie od godziny gada o beznadziejnych głupotach z drugą mamusią, to mam ochotę walnąć owe mamusie zdrowo przez łeb. Miałabym też ochotę udusić rozwrzeszczane, kompletnie niewychowane dzieci, gdyby nie to, że wiem, co jest przyczyną ich wrzasku i niewychowania.
    Mlang - uderzyła mnie Twoja pewność tego, jak Ty zachowałabyś się w obliczu choroby nowotworowej. Ja takiej pewności nie mam, nie wiem, czy w obliczu śmierci zachowam godność i podniesioną głowę, czy godność utracę. Nie wiem, czy będę walczyć z chorobą wszystkimi możliwymi sposobami czy po prostu nie będę miała na to siły. Nie wiem, jak bym się zachowała, choćby dlatego, że nie wiem, co czekałoby mnie w takiej sytuacji. Może stać się tak, ze ostatnie miesiące czy tygodnie mojego życia spędzę bez kontaktu z rzeczywistością albo w straszliwym bólu, wobec którego ciężko o zachowanie godności i podniesionej głowy.
    Nie jestem w stanie pojąć tej pewności siebie, tej buty, z jaką podchodzisz do czegoś, o czym nie wiesz, jak będzie wyglądało. Nie rozumiem też okrucieństwa i niegodziwości, które Tu uznajesz za mówienie prawdy i nieoszukiwanie się. Chyba mylisz oszukiwanie się z nadzieją, tak poza tym.
    Dla mnie blog Joanny nie jest blogiem o chorobie, ale blogiem o życiu przeżywanym uważnie i świadomie, którego częścią. Owszem, opisuje walkę z chorobą o każdy kolejny dzień, tydzień, miesiąc rok, przedstawia konsekwencje wyboru sposobu tej walki. Bardzo cenię i szanuję to, że Joanna znajduje czas i siły (często z wielkim trudem), aby dzielić się z nami, jej czytelnikami, swoimi przemyśleniami, przeżyciami - nie tylko dotyczącymi choroby, podkreślam - jak również pomocnymi informacjami. Dodajmy do tego świetny, elegancki styl, poczucie humoru, wnikliwość sądów i niezwykłą umiejętność pisania o trudnych sprawach (nie tylko związanych z chorobą) i towarzyszących im trudnych emocjach. Swoją drogą - ciekawe, ile osób zawdzięcza Joannie to, że przestało ignorować niepokojące objawy i poszło do lekarza. Ilu ludzi czerpie stąd nadzieję, siły do walki. I wreszcie - ilu zaczęło po prostu żyć bardziej uważnie.
    I wiem jedno: ja w obliczu ciężkiej choroby, czy zachowam wobec niej godność i podniesioną głowę, czy nie, chciałabym mieć takie wsparcie osób zarówno bliskich, jak i tych niekoniecznie nawet znanych w realu, jakie ma Joanna.

    OdpowiedzUsuń
  44. Powinno być: Dla mnie blog Joanny nie jest blogiem o chorobie, ale blogiem o życiu przeżywanym uważnie i świadomie, którego częścią JEST CHOROBA - tu się zjadło :)

    OdpowiedzUsuń
  45. Przepraszam ale muszę się wtrącić: seksualne nawiązania w komentarzach na tym blogu nie pochodzą jedynie od tzw. trolli.
    Oto przykłady (pierwsze z brzegu, można znaleźć więcej, dużo więcej):

    wrobel 6 września 2012 10:45
    ja na religii miałam M. ocipkę. wszyscy się na księdza gapili w oczekiwaniu jak listę sprawdzał :)

    zorka 6 września 2012 10:49
    Wróbel, my w LO mieliśmy dwóch księży: Turbańskiego i Walę. No i złe dzieci wymyśliły duet: Wala i Masturbański.
    ;)

    Oj, pewnie mi się dostanie.... :-@

    Chustce nieustannie i szczerze życzę dużo siły i poZDRAWIAM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mowisz i masz:
      Asia pisze "impertynencje o zabarwieniu seksualno-erotycznym".
      przyklady przez ciebie podane nie spelniaja moim zdaniem kryterium "impertynencji"...



      Read more: http://chustka.blogspot.com/2012/09/872.html#ixzz25tRKDt8Q

      Usuń
    2. ależ oczywiście, choć na twoim miejscu przytoczyłabym mój komentarz o tym jak to porannie dopchnięta byłam :)
      różnica polega na tym, że mówię o sobie i ewentualnie robię sobie krzywdę (uchodząc za chamską) ale nie traktuje innych epitetami.
      choć przyznam, Mlang mnie dziś wnerwiła to jej trochę pojechałam (czasem fajnie trochę potrollować)
      :D

      Usuń
    3. Cytaty nietrafione, ale rozumiem ideę.
      Tego typu wygłupy mają jeden prosty cel, Gallu/Gallo: rozśmieszyć Aśkę. W dniu, w którym jest jej do dupy.

      Usuń
  46. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  47. ----> ADAM

    jakoś nie umiem dodać pod wypowiedzią.

    ja też nie rozumiem idei podium, kołacze mi się zabawna myśl o rozdziwiczaniu i radość, że się komuś udało :) omijam prywatne wymiany zdań, bo zrozumiałe dla osób je wymieniających, co chyba zrozumiałe wolę i być może milcząca większość woli wypowiedzi na temat.

    ale ja głównie o MLANG:

    capsem. NA CHUJ WCHODZI TU OSOBA, KTÓRA WPROST PISZE: JA CHUSTKI NIE LUBIĘ?


    OdpowiedzUsuń
  48. Czytam, czytam, czytam i coraz mocniej potrzebuję wyrazić się. Nigdy, ale to nigdy nie odczuwałam ulgi z tego powodu, że ktoś inny mocno choruje a ja jestem zdrowa. Jest mi szalenie przykro, że ludzie chorują, cierpią, walczą z podstepną chorobą a walka jest nierówna. Po przeczytaniu bloga chustki nie mogłam się pobierać przez wiele tygodni, świat jakby zgasł i przyszarzał, potem wróciły barwy i mega świadomość życia mimo tego, że i tak żyłam dosyć świadomie i poważnie traktowałam, to że żyję, jestem zdrowa, mam zdrowego męża, dziecko, rodziców i rodzeństwo. Nie umiem sobie wyobrazić jaka bym była gdybym była chora, bo jest to nie do wyobrażenia. Czytam bloga, bo chcę widzieć więcej, bo chcę czuć mocniej i nie fiksować na błachostkach. Czytam, bo wierzę w Chustkowe wyszarpane chorobie lata życia, modlę się za Chustkę i proszę Boga o cud, modlę się, żeby choroba poszła zupełnie precz . Durne, okrutne, wulgarne komentarze mnie irytują a czasem zadziwiają intensywnością jadu płynącego. Nie wchodzę w dyskusje, bo nie widzę sensu, jeżeli ktoś mnie zaatakuje zbywam. Z moim trzyletnim synkiem spędzamy dużo czasu i rozmawiamy, bawimy się, uwielbiam to. Jako naiwniaczka nr 1 wierzę, że koko się nawróciła, koko nie zawiedź. Jeżeli ominęłam jakiś błąd i nie poprawiłam, wybaczcie, jestem dyslektykiem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogłabym podpisać się pod Twoim postem w całej rozciągłości! No, może co do tego trzylatka bym się tylko nie przyznała, bo ja jeszcze nie dzieciata:) No i ja, jako ateistka, się nie modlę. Za to wysyłam TONĘ dobrych myśli w kierunku chustkowej rodziny. Codziennie.

      Usuń
    2. Dobrze, że Ty też tak:)

      Usuń
  49. podam wam sytuację;
    dwóch chłopców 7 latków:
    jeden drugiego przezywa, np ty rudzielcu, kulawcu, czy jeszcze coś tam, przezywany to was syn.
    Jak mu radzicie zachować się: dostosować się do poziomu chłopca i również ma nawymyślać, albo twierdzić, że niegodziwy itd, czy jednak być ponad to?

    ja wybieram to drugie wyjście, podobnie zachowałabym się tu na forum.
    Piszecie tyle by nie karmić trolli, nadal się nie możecie powstrzymać.
    przecież to jest tak oczywiste, że ludzie specjalnie piszą kontrowersyjnie, aby istnieć, a wy nadal dajecie łapać się w przepychanki, a temat ciągnie się wciąż i wciąż, niemal pod każdym wpisem.
    Nie lepiej kasować albo ignorować posty, a potem zająć się o wiele ciekawszymi tematami niż umoralnianie mlang, czy jeszcze kogoś tam?
    Kompletnie tego nie rozumiem.

    Co do spędzania czasu z dziećmi.
    Niestety statystyczna rodzina nie ma czasu 3 godziny poświęcić dziecku, zwłaszcza jak ma dwoje czy więcej dzieci. Aby utrzymać rodzinę, trzeba chodzić do pracy, gotować, sprzątać, prasować, itd.
    Mam trójeczkę kochanych chłopców, ale roboty do grona przy nich.
    Nie da rady poświęcić każdemu po godzinie co dziennie, jedynie weekendy są wolniejsze.
    muszą

    OdpowiedzUsuń
  50. Tak się zastanawiam cały dzień, zanim tu w końcu napisałam komentarz: po co to? Po co te odpowiedzi na posty Mlang, Koko, Urszul i innych trolli? Po co te dyskusje? Z nich NIGDY nic dobrego nie wynika. Jestem zwolenniczką niekarmienia trolli, choć jak ostatnio (chyba) Patti napisała, że jak ma nie karmić, jak je jej z ręki? :) Ja też czasami jak coś ich "mądrego inaczej" przeczytam, to zakasuję rękawy i już-już im odpisuję, ostro, tak, żeby im w pięty poszło. Ale - biorę głęboki oddech i nie zamieszczam tego. Serio, to jak gadanie do czarnej dziury - wszystko trafia w pustkę. Co gorsza: przez to, że z trollami gadamy, one gadają z nami; potem czują się tu zadomowione, czasami wręcz, jak lubią podkreślać "wywoływane do odpowiedzi". Więc przychodzą i gdaczą. Serio, koniec z tym. Porozmawiajmy o czymś innym! Co Wy na to?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem jak odpowiedzieć, żeby nie wywoływać :)
      Normalnie jesień, dopsz, że wieje- pranie ładnie schnie :)

      Usuń
    2. E tam, gdzie ładnie schnie: dziś w Poznaniu niebo zrobiło psikusa i zlało mi pranie około godziny 14:)
      BTW, czy u Was też tak często trzeba robić pranie? W moim dwuosobowym gospodarstwie domowym jest średnio jedno pranie na dwa dni. U mojej siostry, na cztery osoby (w tym dwulatkę) już dwa prania na dzień! A środowisko naturalne łka.

      Usuń
    3. czasem 3 pralki dziennie, czasem 5 dni przerwy :)
      prasowanie raz na miesiąc, chyba, że potrzebuję na jutro tą bluzkę :) to wtedy ewentualnie poskładam resztę :)

      Usuń
    4. Pranie raz na 1-2 dni. Rodzina czteroosobowa. Ale my mamy wielką pralkę i dużo (za dużo ;)) ubrań ;).

      Usuń
    5. to nie Patti mówiła:))) ale tyż piknie:)))

      Usuń
    6. Ha! Prasowanie! Prawie już zapomniałam, co to słowo znaczy ;)

      Usuń
    7. Ach, jeszcze w temacie prania: zerknijcie proszę na tę listę: http://petycja.wwf.pl/lista-detergentow/.

      Są tam spisane detergenty, które spływając do morza przyczyniają się do zatrucia wody i zakwitania toksycznych sinic. Jeśli odnajdziecie tam swój proszek, zmieńcie go na inny! Na tej stronie jest tez lista środków do zmywania, które zawierają fosforany - a jest ich dużo!

      Usuń
    8. gromy wzywam was!!
      Bo ja lubiem prasowac:)

      Usuń
    9. wychodzi na to, że proszek mam w porzo, moich tabletów do zmywarki nie uwzględniono; IMO są w porzo :)
      Mieszkam prawie nad morzem i nigdy nie widziałam sinicy- bo mam za daleko :D

      Usuń
  51. Chustko Droga, trolle nie są warte Twojej uwagi. To osoby zaburzone, chore, tu tylko medycyna jest w stanie pomóc. Albo i nie ;).

    Co do rozmów z dziećmi...

    Z moją siostrą i ze mną mama dużo rozmawiała, mimo, że pracowała zawodowo, czas zawsze znalazła. Tata go nie miał. Z moim mężem rodzice nie rozmawiali.

    Mamy dwoje dzieci, rozmawiamy z nimi często. Bardzo boję się by czegoś nie przegapić, by nie oddaliły się zbyt wcześnie... Nie oglądamy TV (może raz w tygodniu jakiś lepszy film), komp dla rozrywki tylko w weekend - ok. 1.5h dziennie. Wolny czas spędzamy rodzinnie - choćby leżąc we czwórkę na naszym łożu 2mx2m ;). Grywamy w planszówki, lepimy pierogi, chodzimy do kina, dużo rodzinnie podróżujemy, jeździmy na rowerach, spacerujemy po lesie, chodzimy po knajpach - rodzinnie, wszystko we czwórkę. A przy tym plotkujemy, paplamy o wszystkim co ślina na język przyniesie, odpowiadamy na miliony pytań młodej (9 lat), słuchamy co nowego wyczytał nasz starszy - domowy Einstein ;). Kocham te rozmowy, wiem, że są bardzo ważne.

    OdpowiedzUsuń
  52. Mlang, jesteś głupim babskiem... Inaczej byś śpiewała gdyby Ci dziecko/mąż zachorowało na nowotwór. Walczyłabyś o każdy dzień a nie pozwalała odejść jak najszybciej, byle z godnością. Zresztą ty nie masz żadnej godności. Zachowujesz się jak typowy wsiur (nie mam nic do ludzi ze wsi, mam na myśli pewną mentalność), który się załapał do pracy w korpo, pozjadał wszystkie rozumki, ale słoma co chwilę wypada z bucików. No cóż. Nie współczuję Ci. Raczej patrzę z obrzydzeniem.

    OdpowiedzUsuń
  53. Mam propozycję myślę że nie do odrzucenia!!!

    Proszę WAS bardzo nie odpowiadajmy na komentarze Trolli ( mlang, koko, amelki i innych tym podobnych)
    Skończmy te przepychanki słowne, udowadnianie sobie nawzajem swoich racji.....szkoda naszych palców i klawiatury. Olanie ich to jedyne wyście .

    Od tej chwili rozpoczynam akcję OLEWANIE JEST TRENDY!

    P.S.

    W ostatecznej ostateczności można wspomnieć o pogodzie :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja już nie mam pomysłu, co jeszcze wyprać, bo tak fajnie wieje ;) mysz od laptopa wymaga odnowy, ale się chyba nie odważę :)

      Usuń
    2. Patti, nie mogę tego obiecać, zwłaszcza gdy będę wywołana osobiście. Mam w sobie wyjątkowo rozwinięty gen odpowiedzialny za ostatnie słowo;-))

      Usuń
    3. Ale rzygnąć se można w kierunku trolla?

      Usuń
    4. Li!

      Nie prowokuj:))) Ja ostatkiem sił się trzymam:))
      Ale nie wiem jak długo:)

      Usuń
    5. Tak! Jestem za, a nawet przeciw:)

      Li, od dziś ten, który ma ostatnie słowo PRZEGRYWA! I co Ty na to? :)

      Usuń
    6. Li, połowa mojej rodziny ma ten sam gen. ;)

      Usuń
    7. Przegraną mam wpisaną w ryzyko zawodowe;-)

      Usuń
    8. zor, ja mam skrzywienie zawodowe;-)
      Ale przecież tak często siedzę cicho, nikt tego nie zauważa i nie docenia;-)))

      Usuń
  54. No to i ja muszę coś napisać: jestem tu od kilkunastu miesięcy i wcale się nie cieszę, że "to nie ja". Dzięki Joannie zmobilizowałam się i pójdę na swoją trzecią w życiu gastroskopię, której boję się jak nie wiem co, ale od grudnia zeszłego roku niemal co dzień boli mnie żołądek. Mam córeczkę w wieku pięciu lat i modlę się, żebym mogła być z nią jak najdłużej w życiu, bo jak patrzę na mojego męża (lat blisko 50), jak przy każdym załamaniu zdrowia jego mamy płacze i rozpacza, to wiem, że nigdy się nie jest na tyle dorosłym, żeby nie potrzebować tak po prostu mieć mamy. I uwielbiam pytania mojej córki, faktycznie ciekawsze zacznę notować :). Ostatnio jest na topie "mamusiu, a jak będę rodziła dziecko, to będzie mnie bolało". Rozmawiamy też o śmierci, swego czasu miała obsesję na punkcie cmentarza i że tam są ci, którzy już nie żyją. I jak pięćdziesiąty ósmy raz słyszę "a dlaczego?" to odpowiadam, choć chce mi się wyć albo zwiać w mysią dziurę :))).
    Dzięki temu blogowi staram się uważniej i świadomiej przeżywać każdy dzień, cieszyć się tym, co mam i nie rozmieniać się na drobne.
    I cieszę się, że dzisiaj będzie mi dane powalczyć o podium, bo czeka mnie nocka z papierami :))))

    OdpowiedzUsuń
  55. Co się czepiacie tej Mlang? Tej miłej, ciepłej i sympatycznej istoty? Każde jej słowo dodaje otuchy. A że zdania ułożone niekonwencjonalnie? Nie bądźmy drobiazgowi.
    Mlang jesteś księgową?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hej, gramy w nową grę. Nie gadamy już z Mlang! Wiem, że trudno się opanować, ale... szszsz... ;)

      Usuń
    2. Koniku, dziś masz wolne. ;)

      Usuń
    3. Odchodzę stępem z opuszczoną głową.

      Usuń
  56. Posadziłam dziś na tarasie bratki, śliczne są...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mi żal begonii :(. Takie cudne w tym roku mam, a ich dni są policzone, jesień idzie, zima...buuu.

      Usuń
  57. "Ci, których najtrudniej kochać, najbardziej tego (D.Millman)
    http://www.youtube.com/watch?v=63_lwapPTTY&feature=related, zobaczcie fragment od : 1:16,20
    smutne jest to, że większość ludzi wcale nie żyło.. jaki masz nr buta Mlang? ciekawe czy moja kurtka by na ciebie pasowała.... polecam cały film.

    OdpowiedzUsuń

 
©KAERU 2010
Wszystkie prawa zastrzeżone Sałyga