(Andrzej Rybiński - Nie liczę godzin i lat)
Wschodami gwiazd i zachodami,
Odmierzam czas liści kolorami
Odmierzam czas nie używając dat
Czekaniem na niespodziewane,
Straconych szans rozpamiętywaniem
Odmierzam czas, nie używając dat.
ref.
Nie liczę godzin i lat, to życie mija nie ja
Bliżej gwiazd, bliżej dna jestem wciąż taki sam
Wciąż ten sam
Nie liczę godzin i lat, to życie mija nie ja
Z kilku dni w morzu dat własny swój znaczę ślad, własny ślad.
Zużytych słów przesypywaniem,
Gubieniem dróg i odnajdywaniem
Odmierzam czas, nie używając dat
Bez godzin i bez kalendarzy,
Długością dni i zmiennością zdarzeń
Odmierzam czas, nie używając dat.
***
chora na raka psica zmarła.
psica, Franczeska, była w rodzinie Cioci Kloci.
...
- ale nie pobawisz się z nią już, bo umarła w ubiegłym tygodniu - mówię.
Syn jest mężczyzną. mężczyźni nie płaczą.
(znaczy płaczą, ale jak już są bezpiecznie wtuleni w swoje kobiety).
- dlaczego, dlaczego nie powiedziałaś mi tego wcześniej?! - drży głos Giancarla.
- bo nie chciałam Ci psuć długiego weekendu.
cisza.
wokół nas cisza.
siedzimy naprzeciwko siebie, rozdzieleni masywnym stołem, między nami laptop, moje papiery, Jego piórnik, rozrzucone kredki, ołówki, podręczniki, zeszyt do kaligrafii.
patrzymy sobie w oczy.
wokół nas cisza.
znam ją.
to cisza Wielkich Emocji, Najważniejszych Zdarzeń.
to cisza towarzysząca momentom życia, po których nic już nie będzie jak poprzednio.
Syn przygryza dolną wargę, odsuwa gwałtownie krzesło, biegnie dookoła stołu, wpada łkając w moje ramiona.
- mamo, ja tak lubiłem przychodzić do Cioci Kloci, Franka od razu biegła do mnie, skakała i się bawiliśmy. mamo, zrób coś.
a ja nic nie mogę.
nic.
mogę tylko pobajdurzyć o świętym spokoju.
o tym, że taki jest porządek cyklu narodzin i śmierci.
o tym, że może jest niebo, w którym na duszę sznaucerki Franki, jamnika Agresta i Bronka, kundelki Misi, kota-przybłędy Alika i wielu innych, nienazwanych zwierzaków, czeka ciepłe posłanie, micha bez dna i fascynująca zabawka do miętolenia.
Wschodami gwiazd i zachodami,
Odmierzam czas liści kolorami
Odmierzam czas nie używając dat
Czekaniem na niespodziewane,
Straconych szans rozpamiętywaniem
Odmierzam czas, nie używając dat.
ref.
Nie liczę godzin i lat, to życie mija nie ja
Bliżej gwiazd, bliżej dna jestem wciąż taki sam
Wciąż ten sam
Nie liczę godzin i lat, to życie mija nie ja
Z kilku dni w morzu dat własny swój znaczę ślad, własny ślad.
Zużytych słów przesypywaniem,
Gubieniem dróg i odnajdywaniem
Odmierzam czas, nie używając dat
Bez godzin i bez kalendarzy,
Długością dni i zmiennością zdarzeń
Odmierzam czas, nie używając dat.
***
chora na raka psica zmarła.
psica, Franczeska, była w rodzinie Cioci Kloci.
...
- ale nie pobawisz się z nią już, bo umarła w ubiegłym tygodniu - mówię.
Syn jest mężczyzną. mężczyźni nie płaczą.
(znaczy płaczą, ale jak już są bezpiecznie wtuleni w swoje kobiety).
- dlaczego, dlaczego nie powiedziałaś mi tego wcześniej?! - drży głos Giancarla.
- bo nie chciałam Ci psuć długiego weekendu.
cisza.
wokół nas cisza.
siedzimy naprzeciwko siebie, rozdzieleni masywnym stołem, między nami laptop, moje papiery, Jego piórnik, rozrzucone kredki, ołówki, podręczniki, zeszyt do kaligrafii.
patrzymy sobie w oczy.
wokół nas cisza.
znam ją.
to cisza Wielkich Emocji, Najważniejszych Zdarzeń.
to cisza towarzysząca momentom życia, po których nic już nie będzie jak poprzednio.
Syn przygryza dolną wargę, odsuwa gwałtownie krzesło, biegnie dookoła stołu, wpada łkając w moje ramiona.
- mamo, ja tak lubiłem przychodzić do Cioci Kloci, Franka od razu biegła do mnie, skakała i się bawiliśmy. mamo, zrób coś.
a ja nic nie mogę.
nic.
mogę tylko pobajdurzyć o świętym spokoju.
o tym, że taki jest porządek cyklu narodzin i śmierci.
o tym, że może jest niebo, w którym na duszę sznaucerki Franki, jamnika Agresta i Bronka, kundelki Misi, kota-przybłędy Alika i wielu innych, nienazwanych zwierzaków, czeka ciepłe posłanie, micha bez dna i fascynująca zabawka do miętolenia.
moze czasem trzeba zepsuc dlugi weekend?
OdpowiedzUsuńingrid> nie miałam sumienia.
OdpowiedzUsuńbyliśmy na wyjeździe, było tak radośnie.
ale myślę, że dusza Franki odpoczywa w spokoju.
wypiłam m.in. za nią tyle drinków, że do nieba poszła z prędkością światła.
btw, jak zauważyła Babcia B., ze z mną też jest nieźle, skoro daję radę pić drinki z bimbru i nie boli mnie po nich wątroba.
Wrażliwość na bydlątka świadczy o człowieku. I tu zgodzę sie z Hołdysem, że Kaczka jest spoko. Nie wykorzystał wizerunku kota.
OdpowiedzUsuńDziś nikt nie komentuje, wszyscy u LI siedzą? :D :D :D :D :D
OdpowiedzUsuńhttp://niedyskrety.blogspot.com/2011/11/wyjasnienie-dlaczego-nie-ma-tu-tego-co.html
OdpowiedzUsuńhttp://maggiebb.blogspot.com/2011/11/gdy-mniej-boli.html
OdpowiedzUsuńznam to, człowiek się bardzo przywiązuje do zwierząt. pamiętam jak płakałem po śwince morskiej. a teraz mam kota, jest na razie młody i dzięki bogu zdrowy, ale jak sobie pomyślę, ze kiedyś odejdzie to mi smutno. może to głupie dla niektórych, ale strasznie się z nim zżyłem. a to pewnie dlatego, że to ja go przyniosłem do domu kilka lat temu, sam i to mój zwierzak. i to właśnie mój wymarzony zwierzak, bo zawsze chciałem kota.
OdpowiedzUsuńNiecierpliwiłam się na przesadne opowiadania o zwierzakach,te "tiu,tiu,niu,niu,koteczek ,piesiunia..." i łzy,że zdechł i takie tam,aż zajrzałam śmierci w oczy naszego Bohuna,owczarka niemieckiego padniętego pod jabłonką owego śnieżnego maja,bo wysiadły mu nerki i wieczór mieliśmy zamówić weta....Miał w tych oczach porażającą samotność :(
OdpowiedzUsuńja przez kilka miesięcy płakałam po odejściu naszego jamnika.
OdpowiedzUsuńtak jak piszesz - może to głupie, ale przywiązujemy się do zwierzaków.
to nie jest głupie. "zwierzęta to też ludzie" - czują, cierpią, kochają...
OdpowiedzUsuńGrażyna
Och, sensaci są wśród nas.
OdpowiedzUsuńTo a propos linków.
Chustko, odebrałas maila?
wiesz, ja akurat nie uważam że to głupie, pisalem że niektórzy tak uważają, czego nie rozumiem. ja uważam, że zwierzętom należy się szacunek i miłość. a trudno się nie przywiązać jeśli zwierzę jest kontaktowe i potrafi tobie też okazać uczucia. na przykład mój kot doskonale wyczuwa mój zły nastrój lub smutek i zawsze wtedy przychodzi i siedzi obok mnie. jasne, że nie powie mi nic, nie poradzi, jednak jest.
OdpowiedzUsuńa w porównaniu z niektórymi ludźmi to zwierzęta nie raz zachowują się o wiele lepiej...
Li> maila brak.
OdpowiedzUsuńA ja już kiedyś pisałam o moim szczurku - kochałam go. Walczyłam o niego, operacja, antybiotyki, a potem i tak musiałam zdecydować o uśpieniu - bo kolejnej nocy mógłby się udusić. Wiele razy spotkałam się z uśmieszkiem, czy ze skrywanym z trudem obrzydzeniem.
OdpowiedzUsuńAle dla mnie...
On, tak ustawiony przez naturę, kulturę, przez wszechświat, czy przypadek w to szczurze ciałko, w to jedno szczurze życie, które często dla ludzi nie jest życiem tylko problemem, brudem do deratyzacji.Czymś do zniknięcia, zapomnienia.
Pojawił się tylko raz, pojedynczy, jak mgnienie. Jeden z miliarda miliardów. Mój kochany Helmut.
Ania M. - doskonale rozumiem, bo ja też wychodziłem z siebie żeby ratować moją świnkę morską, niestety - jak przypuszczam miała infekcje pozabiegową, bo zabieg nie był wykonywany w odpowiedniej higienie, a potem zwierzę nie dostało odpowiednich leków. problemem wielu ludzi jest to, że życie zwierzęcia wyceniają. dajmy na to rybka w sklepie zoologicznym 10zł itd. to straszne, że życie zwierzaka warte jest często 10zł i przypadkiem jest to do kogo trafi. nie raz sobie myśle, co by było z moim kotem gdybym go nie kupił, był ostatni w miocie, a jak się później okazało kupiłem go od pseudohodowców :/
OdpowiedzUsuńkiedyś ze względu na zainteresowania miałem możliwość uczestniczenia, patrzenia na kilka zabiegów weterynaryjnych, widziałem też usypianie. i powiem tak.... chyba nie byłbym w stanie swoimi rękami tego wykonać. i chyba potem, wyleczywszy jakiegoś bezpańskiego zwierzaka, z domu zrobiłbym przytulisko dla swoich zwierzęcych pacjentów. kiedy to w pierwszym naborze nie dostałem się na medycynę, moja matka powiedziała że może pójdę na weterynarię, bo tak lubie zwierzęta. ano lubię, lubię, ale za bardzo żeby być weterynarzem. mając ludzkich pacjentów przynajmniej nikogo do domu nie przygarnę i nie stworzę przytuliska ;)
stosunek do zwierzat jest miara wartosci czlowieka
OdpowiedzUsuńBasiaVegas
Mam psa, ma 13 lat, jego rasa żyje do 9. Jest starcem - przewraca się, zdarza mu się zrobić pod siebie. Kiedy się do nas wprowadził moje dzieci były niemowlakami, jeszcze nie dorosły a on już pobił rekord długowieczności. Jest wychudzony, dyszy po kilku krokach na spacerze. Ale takiej woli życia jak on ma ludziom chyba się nie zdarza. Ciało odmawia posłuszeństwa ale duszę ma jak szczeniak. Nie myśli o tym, że meta zbliża się coraz szybciej.
OdpowiedzUsuńA ja? Zamiast cieszyć się z nim jego piłeczką, mam łzy strachu w oczach, że TO może zaraz się zdarzyć.
Strach przed tym co cena za to, że jesteśmy nie tylko Homo ale i Sapiens. Dlatego ta bardzo podziwiam tych, którzy mimo wszystko umieją uśmiechać się do wszystkiego.
to jeszcze raz ja. Słyszałam Cię wczoraj w trójce. Pierwszy raz w życiu przydały się poznańskie korki - mogłam kolejny raz do końca wysłuchać co masz do powiedzenia. :)
OdpowiedzUsuńco jest, że się wzruszyłam...sisi
OdpowiedzUsuńwspolodczuwac z kims bol po stracie to nie jest nic- to najtrudniejsze
OdpowiedzUsuńwlasnie chyba najgorsze jest odciecie sie od wlasnych emocji i sprzedanie dziecku wymyslonej na poczekaniu bajeczki
mnie wzruszyl ostatnio film o tym jak zwierzeta przezywaja smierc czlonkow stada- np surykatki, po tym jak jedna z nich zostala zaatakowana przez inne zwierze i byla w fatalnym stanie one mimo konicznosci dalszej wedrowki w poszukiwaniu jedzenia zostaly do konca z nia i kazde po koleji przytulalo sie do niej, kladlo jej glowe na grzebiecie, byly z nia do konca; z kolei stado sloni znalazlo martwa zaprzyjazniona slonice, a wlasciwie juz prawie same kosci po niej, ale wyczuly jej zapach i kazdy z czlonkow stada podchodzil, wachal te kosci, braly je w traby, widac bylo, ze przezywaja i zegnaja sie z przyjaciolka
Kiedys przez kilka miesiecy byl z nami maly rudy kocurek, Franek, wzielismy go smutnego ze schroniska. Okazalo sie ze chory byl bardzo, i po kilku miesiacach trzeba go bylo uspic. Wylam jak wariatka, nie poznawalam samej siebie. Nie wyobrazam sobie jaki to bol, jezeli zwierzak towarzyszyl Ci np 10 lat...
OdpowiedzUsuńTak z innej beczki.
Chcialabym zeby moja mama byla taka jak Ty. Mlody ma zajebiste szczescie !
Ps. Masz cudna dykcje ! :-)
ciepełko posyłam :*
OdpowiedzUsuńMoja Suniulka też jest w psim raju...
OdpowiedzUsuń~kasiuniek
Nie jest głupie - powinno być zupelnie naturalne - odczuwać smutek po śmierci zwierzęcia. Dzieci to mają. Miłością można się dzielić zawsze. Pozdrawiam Was mocno.
OdpowiedzUsuńbanita
a ja mam - szczegolnie w kontekscie tego wpisu - maly żal do Ciebie
OdpowiedzUsuńnie odpowiedzialas na prosbe (wyslana mailem) o umieszczenie wpisu, ze maly szczeniak, mieszkajacy w zimnej szopie szuka domu.
Wiele osob nie zareagowalo, ogloszenia tez nie przyniosly skutku.
dla pieska jest juz za poźno
szanuję Cię i podziwiam, ale gdy czytam wpis o wrażliwości na zwierzęcy los i zestawiam to z nic-nie-zrobieniem (umieszczenie takiego wpisu to przeciez chwilka) to bardzo mi to zgrzyta...
i zwyczajnie, po ludzku -przykro
marta pieniazek
Kiedy mi pies zmarł, dwa tygodnie dochodziłam do siebie.
OdpowiedzUsuńPrezesa nie lubię, ale po ludzku mi przykro, że nie ma już Alika.
Bardzo melancholijny wpis...piękny, czuły.
Igy
Marto> ale za to o tym pieseczku rozesłałam maila po znajomych.
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że już Ci mniej przykro.
serdeczności
Joanna
przepraszam, nie powinnam tego pisac+zawracac Ci glowy
OdpowiedzUsuńmasz dosyc wlasnych problemow i kazdy dzien wypelniony po brzegi
bezsilnosc i frustracja, i stad pretensje do calego swiata. przepraszam
jak ja nienawidze polskiej,zacofanej, koltuńskiej wsi, gdzie pies to darmowy alarm na polmetrowm lancuchu:(
mp
to jest niezły temat, który i mnie dręczy.
OdpowiedzUsuńnadal nie ogarniam, dlaczego po wsiach nie jeździ np. policja i nie wlepia mandatów za trzymanie psów na łańcuchach.
powinny być obowiązkowe (=prawnie usankcjonowane) kojce.
Witaj Chustko :*
OdpowiedzUsuńPrzykro mi z powodu psicy :(
To wcale nie głupie, że się przywiązujemy do zwierzaków.
Dzieci to doskonale czują, kochają zwierzęta, płaczą, gdy te odejdą.
Niestety dorośli uczą dzieci, że są zwierzęta do kochania i do jedzenia, otępiają te naturalne, proste odruchy empatii (skojarzenie off topic).
Ponieważ już przeczytałam najnowszy post to chcę Ci powiedzieć, że bardzo, bardzo się cieszę z wyników i niezmiennie kibicuję Ci :)))
Milego i ciepłego emocjonalnie dnia :)
Pozdrawiam z Wrocławia,
Ania
bo wolno trzymac na lancuchu, co prawda na trzymetrowym; nadal warunki muszą być skrajnie złe, aby policja wkroczyla do akcji.
OdpowiedzUsuńWierzę w Karmę; wierze, ze Karma metaforcznie odwróci się i kopnie skurwysyna-sąsiada w dupsko tak, ze bedzie skamlał o zlitowanie jak ten szczeniak. a szczeniaka czeka gdzies tam lepsze wcielenie, to byloby naprawde Dobre.
ok., koniec smętów, kłaniam się
marta