(Burt Blanca - Le locomotion)
***
jedzenie (ziemniaki, gwoli ścisłości) wypadały z gromkim UUUUUUUU!!!! całą noc z Syna.
Syn twierdzi, że wypił wodę mineralną, która Mu zaszkodziła.
nie poszedł do szkoły.
pół dnia więc dziś leżeliśmy drzemiąc w łóżku, odsypiając znoje przebogatego weekendu oraz niespodziewanego (chyba jednak wirusowego), nocnego pawia.
a potem Syn zarządził czytanie w pościeli.
lubię, że już umie zająć się lekturą, przepaść w książce na godzinę - dwie.
(w szkole ostatnio niestety czytał książkę podczas lekcji - doniosła mi pani wychowawczyni.
a mówiłam: wolno czytać, ale tylko na przerwach).
***
Vileda uwielbia spędzać czas tupiąc łapkami w klawiaturę laptopa (oczywiście gdy tego nie widzę - gdy wchodzę do pokoju, Vilcia już leży - jak gdyby nigdy nic - w drugim kącie pokoju, na sprzęcie grającym).
skutkiem działań kocicy są np. takie komunikaty na ekranie:
druga rzecz informatyczna, którą umie zrobić Vileda, to obrócić obraz w ekranie (zamienić pion z poziomem).
sądzę, że istnieje jakiś skrót klawiaturowy, którym można to zrobić.
(Vileda, w przeciwieństwie do mnie, zna go - ja muszę na piechotę przywracać ustawienia grafiki).
trzecia rzecz, to pasja kocicy do drukarki. ledwo włączamy drukarkę, kocica biegnie do niej z najodleglejszego zakątka mieszkania.
ogon w pionie, uchem strzyże, oko szeroko otwarte, źrenica wąska.
hop! na podajnik papieru. hop! na drukarkę, i dalejże: ugniatać ją, ciągnąć łapą za kabel, oglądać ją z każdej strony.
myślę, że uważa, że we wnętrzu drukarki jest uwięziony kot, który potępieńczo trzeszczy bębnem drukarki, gdy podłącza się go do zasilania - a Vileda przybywa jemu w sukurs.
nigdy nie przypuszczałam, że życie z kotem może być tak zabawne.
nieustannie jestem pod wielkim wrażeniem charakteru maine coonów: ujmująca jest ich czujność, czułość, brak agresji.
***
jedzenie (ziemniaki, gwoli ścisłości) wypadały z gromkim UUUUUUUU!!!! całą noc z Syna.
Syn twierdzi, że wypił wodę mineralną, która Mu zaszkodziła.
nie poszedł do szkoły.
pół dnia więc dziś leżeliśmy drzemiąc w łóżku, odsypiając znoje przebogatego weekendu oraz niespodziewanego (chyba jednak wirusowego), nocnego pawia.
a potem Syn zarządził czytanie w pościeli.
lubię, że już umie zająć się lekturą, przepaść w książce na godzinę - dwie.
(w szkole ostatnio niestety czytał książkę podczas lekcji - doniosła mi pani wychowawczyni.
a mówiłam: wolno czytać, ale tylko na przerwach).
***
Vileda uwielbia spędzać czas tupiąc łapkami w klawiaturę laptopa (oczywiście gdy tego nie widzę - gdy wchodzę do pokoju, Vilcia już leży - jak gdyby nigdy nic - w drugim kącie pokoju, na sprzęcie grającym).
skutkiem działań kocicy są np. takie komunikaty na ekranie:
sądzę, że istnieje jakiś skrót klawiaturowy, którym można to zrobić.
(Vileda, w przeciwieństwie do mnie, zna go - ja muszę na piechotę przywracać ustawienia grafiki).
trzecia rzecz, to pasja kocicy do drukarki. ledwo włączamy drukarkę, kocica biegnie do niej z najodleglejszego zakątka mieszkania.
ogon w pionie, uchem strzyże, oko szeroko otwarte, źrenica wąska.
hop! na podajnik papieru. hop! na drukarkę, i dalejże: ugniatać ją, ciągnąć łapą za kabel, oglądać ją z każdej strony.
myślę, że uważa, że we wnętrzu drukarki jest uwięziony kot, który potępieńczo trzeszczy bębnem drukarki, gdy podłącza się go do zasilania - a Vileda przybywa jemu w sukurs.
nigdy nie przypuszczałam, że życie z kotem może być tak zabawne.
nieustannie jestem pod wielkim wrażeniem charakteru maine coonów: ujmująca jest ich czujność, czułość, brak agresji.
Czytał, bo lekcja nudna była, a jej (=lekcji, nie książki) treści są mu doskonale znane?
OdpowiedzUsuń:)
Do czytania nawet Vileda się przyłączyła - też lubi?
Pozdrawiam ciepło
B.
Dziękujemy za weekend :)
OdpowiedzUsuńByło wspaniale i zapraszamy w nasze strony choć na chwilkę, gdy tylko znajdziesz czas.
Musimy powtórzyć.
Serdeczności,
K
a kocica Viledzica na poduszce :) :) :)
OdpowiedzUsuńwięcej suszi. smacznego
OdpowiedzUsuńJa zaczęłam czytać w wieku ok. 10 lat sama, z własnej woli. W wieku 12-13 lat pochłaniałam głównie kryminały. W wieku 15-16 lat czytałam 'wulgarne' książki na lekcji religii (tak, tak, głupi wiek...). A dziś czytam G. Musso "Papierowa dziewczyna". Na wykładzie z matmy.
OdpowiedzUsuńKsiążki to podróż w inny świat... jako małomiasteczkowa dziewczynka byłam niemal wszędzie, z kosmosem i piekłem na czele. Dzięki temu jestem w jakimś stopniu bogatsza o te wszystkie doświadczenia i być może wiem, czego po takich miejscach mogę się spodziewać :D
Pozdrawiam
hehe, czemu niestety czytał książkę? czemu to niestety? ;) u mnie na lekcjach w liceum (na lekcjach polskiego konkretnie) modne było spanie, czytanie/pisanie smsów, granie na komórce pod ławką, ew. uczenie się do sprawdzianu z biologii, ach... jeszcze rysowanie po ławkach. tak więc chyba czytanie to nie NIESTETY, a CAŁE SZCZĘŚCIE:)
OdpowiedzUsuńoo, to już Giancarlo wsiąkł :) jeszcze to pamiętam, to czytanie pod ławką :D bo jak byłam mała, to w szkole były tzw. ławki z półeczką pod spodem (i dziurą na kałamarz :])
OdpowiedzUsuńa Viledusia już lepiej się czuje?
"Uczę się ciebie" Chustko...Genialnie piszesz. Czytam, czytam i czytam...i chcę więcej. Jesteś pięknym człowiekiem!
OdpowiedzUsuńDziękuję!
Skrot do przekrecania obrazu: alt+CTRL+strzalka :)
OdpowiedzUsuńAnonimowy z 20:40> ha! czyli przednie łapy i tyle łapy są niezbędne do takich numerów :D
OdpowiedzUsuńdziękuję za informację!
ooo u nas ta sama zaraza. syn czyta w związku z tym w łóżku stare dodatki do gazety "komiksowo" :)
OdpowiedzUsuńa Adele już pokochałaś?
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=89zrO7wJ4r8&feature=related
inna wersja:
http://www.youtube.com/watch?v=3t0o7XG1WE8&feature=related
i jeszcze raz Adele:
http://www.youtube.com/watch?v=yoAlmcBmoys&feature=related
podobno straciła swój głos, tym cenniejsze są te nagrania, które mamy, dwie płyty raptem...
Rozweseliłam się czytając o viledowych psotach:), a Jaś niedługo zacznie czytać nocami pod kołdrą i przy latarce.
OdpowiedzUsuńZięć zrobił dzisiaj sushi z rożnymi dodatkami i przyniósł:) Nie lubię ryb, ale spróbowałam, było całkiem niezłe:)Najbardziej smakował mi ryż;)
Jaranna ze smaczkiem sushi
uwielbiam twoje fotki, przenosza mnie do was. Makaria
OdpowiedzUsuńJaranna> dobrze przygotowany ryż to podobno najtrudniejsza część w przygotowywaniu suszi =]
OdpowiedzUsuńmoże przekonasz się z czasem do całości sushi :)))
Chusteczko, nie potrzeba tylnych łap.
OdpowiedzUsuńMoja trzylatka ma wiele wspólnego z Twoją Viledą - też umie takie sztuczki. Dzięki Anonimowi z 20.40 wiem już, jak to robi :)))
Tzn. nie wiem - która strzałka? :/
AgaG
Ok. Zrobiłam z siebie głąba :D Opanowałam strzałki
OdpowiedzUsuńAgaG
haha jakbym czytała o swojej kocicy:D ach to kocie zamiłowanie do elektroniki ;)
OdpowiedzUsuńJaranna, ja całe dzieciństwo czytałam z latarką pod kołdrą, pamiętam jak mi duszno było i jaki dreszcz emocji, że mama nakryje mnie w niecnym procederze:)))
OdpowiedzUsuńchustuniu dobrze napisałaś tym wrednotom w poprzedniej notce! że też święta ziemia takie zarazy nosi?
OdpowiedzUsuńnasza kicia swego czasu z uwielbieniem ostrzyła pazury o klawiaturę.Budzisz się rano i widzisz wszystkie "zęby" porozrzucane po domu. Kiedyś pracowałam za pomoca wykałaczek zanim PanIWładca zebrał i zamontował klawiaturkę. Całucy dla Villedy od Pana Gracjana
OdpowiedzUsuńChustko oraz Anonimowy z 20:40! Dzięki Wam! Jedna z moich kocic ZAWSZE jak się nudzi przebiegnie mi po klawiaturze (lub zalegnie) tak, że przy okazji ten skrót cholerny zahaczy! Ale teraz znamy go obie, ha!
OdpowiedzUsuńU mnie nie Kot a Dziecie bawi sie MOIM laptopem. Wystarczy ze klikniesz gdzies na ekran prawym klawiszem myszy, wejdziesz na ustawienia karty graficznej, pozniej: "obrot" no albo "powrot" to stanu pierwotnego. Widze ze uzywasz Win 7? Pozdrowienia!!!!!!!!!!!!KASIA
OdpowiedzUsuńChwilowo nie mam kota.
OdpowiedzUsuńps Śliczne te rybki z boku :D
długo wahałam się czy chcę adoptować zwierzaka, ale decyzja o przygarnięciu kocura była jak do tej pory jedną z lepszych w moim krótkim życiu :) mój kot jak tylko zaczynam drukować, podbiega i czeka na wydruk aby go porwać;
OdpowiedzUsuńtrzymaj się Chustko! Wysyłam codziennie masę dobrej energii w Twoją strone! :)
Za wszystkie, ale to wszystkie (od piony i poziomy, po drukarkę i dziwne komunikaty) awarie komputerowe w naszym domu odpowiedzialny jest roczny potwór, co na dwóch nogach już chodzi. Taki do kota przebiegłego podobny .. :-)
OdpowiedzUsuńAsieńko, jesteś normalnie boska! [tak ogólnie i szczególnie ;)]
OdpowiedzUsuńBuziaken,
asia
Wszystkie znajome koty "kochają" drukarki i rzucają się na nie:) Nie wiem o co chodzi, przecież drukarka wydaje raczej warkoty niż pomruki.. a może właśnie dlatego? Warkoczący, nie ruszający się, nie atakujący zwirz - można sobie po nim poskakać:D A maine coon moim marzeniem - tylko za mało czasu mamy, a zwierza żal mi zostawiać samego w domu na długie godziny:(.
OdpowiedzUsuńAle jak main coona opisujesz...mhmmm... może powinniśmy zmienić tryb życia dla takiego zwierza - tak sobie po cichu myślę:) Chyba warto.
moja kotka czatowała na skajpie :) wysyłała wiadomości w rodzaju bbbbbbbbbbbbbbbbbbzzvvvvvvvvrrrrrrrrrrrrrr
OdpowiedzUsuńa raz nawet ggggggggggggggggggggggggggggrrrrrrrrrrrrrrhhhhhhhhhhhhh czyli całkiem zrozumiałą :)
teraz tego nie robi, bo jest staruszką i na stół, gdzie stoi laptop nie wskakuje...
Ludzie, którzy mają koty, mają dobre serca, bo wbrew pięknemu futerku, kota niełatwo jest pokochać. Nie łasi się jak pies, ma swój charakter, potrafi pokazać pazurki lub zwyczajnie mieć nas centralnie w d.pie i nie pokazywać się przez cały dzień. Jako opiekunka (kota nie można przecież posiadać) kociny jesteś więc Chustko wybitną jednostką (jak i wszyscy komentujący tu kociarze). Jak miło poprzebywać w takim fajnym towarzystwie! :)
OdpowiedzUsuńZdrówka Ci życzę i następnych kociaków!
I.
Oj tak, kot potrafi mieć wyjebane na wszystkich i wszystko, a pies w kółko tylko merda ogonem jak zobaczy michę/smycz/kogokolwiek.
OdpowiedzUsuńwrocilam do domu resztka sil, po radosnie aczkolwiek wyczerpujaco spedzonym dniu z cztero i pieciolatkiem w Legolandzie;
OdpowiedzUsuńdzieci padly w samochodzie, wiec siadam sobie do komputera i zaczynam czytac co u Ciebie/Was...
no i po bardzo obrazowym poczatku moje pyszne cioppino malo mi z glosnym UUUUUUUUUU!!! nie wyjechalo na stol;
nauczka: nie czytac Chustki przy posilku albo poskromic wyobraznie :)
oraz fajno, ze Janek sam juz sobie czyta!
eh, jakos mi głupio. nocami nie mogę spać, więc czytam w necie tu i tam, mialam otwartą operę i tak sobie odświeżałam, aby sprawdzić, czy coś napisałaś. ale żem nie cham, o! to juz sie wyspowiadałam :D
OdpowiedzUsuńA ja nie mam kota - drukarka i tak nie chce działać. Winię nastolatków, tak zawsze najłatwiej ;-0
OdpowiedzUsuńAsiu, on rzeczywiście już niedługo będzie czytał cichcem pod kołdrą i psuł sobie wzrok!
OdpowiedzUsuńPolecam ledową naczółkową latarę - najlepiej taką jaskiniową; będzie miał frajdę i oczy zostaną ocalone:)
Eh, chyba jestem skrzywdzonym dzieckiem... Nie znam procederu czytania cichcem pod kołdrą z latarką ;/ Zawsze jak czytałam to tak normalnie, przy lampce, nikt mnie nie ścigał, ani nie nakrywał. Ewentualnie było przypomnienie, czy wiem, która jest godzina.
OdpowiedzUsuńCzytać nauczyłam się wcześnie. Od pierwszej klasy wynosiłam tony książek z biblioteki, tylko na starsze lata jakoś już tak jakby mniejszy zapał do książek. Jak się naczytam cegieł naukowych, wesprę artykułami, to już za nic "zwykłej" książki nie tknę.
Ale jest plus - wcześniej przeczytałam mnóstwo ciekawych książek. Minus - niektóre powinnam przeczytać jeszcze raz. Z wiekiem można więcej z nich wyczytać.
Bardzo cudnie, ze Giancarlo tak sie zaczytuje, to jest wielki talent i zaleta na przyszlosc !
OdpowiedzUsuńJa z racji takiej a nie innej sytuacji domowej cale wlsciwie moje dziecinstwo spedzilam z nosem w ksiazkach. Do biblioteki latalam z plecakiem, i mialam sztame z cudna Pania Bibliotekarka, ktora pozwalala wypozyczac niedozwolona ilosc ksiazek, chowala pod lade dla mnie nowosci i podtykala smakowite kaski, a potem jak juz mialam mlodziezowa czesc przeczytana to pozwalal wypozyczac ksiazki dla doroslych :-)
Pamietam jak kiedys, majac lat chyba z 13 pozyczalam od kolezanki Pamietniki Laury Palmer, i czytalam je po kryjomu pod koldra, z radziecka latarka, ladowana w kontakcie :-) Mama mnie nakryla, i skonfiskowala ksiazke :-)
Jestem w stu procentach pewna, ze pochlaniane ksiazki bardzo przyczyily sie wtedy do mojego rozwoju, do rozwoju mojej wrazliwosci i do tego jakim teraz jestem czlowiekiem.
Pozdrowienia ze slonecznej Bawarii !
Marzy się i mi czytanie w pościeli z synami. Są jeszcze za mali, muszę poczekać.
OdpowiedzUsuń