poniedziałek, 7 listopada 2011

[567].

(Yugopolis i Atrakcyjny Kazimierz - Morze Śródziemne)

Błękit tak jak Twoje oczy
A niebo ma morza ton
W serce wymierzony pocisk
Do szczęścia jest bliżej stąd

Przeciągłe raporty cykad
Przystanią jest każdy cień
Młodzieńcy na motocyklach
Szkoda czas tracić na sen

Morze Śródziemne
Przepływa przez mnie
Przepływa przez mnie
Morze Śródziemne
Przepływa przez mnie
Przepływa przez mnie

Ryba z afisza zaprasza
Na podwodne MTV
Ląduję w antycznych czasach
Wina mam więcej niż krwi

Najlepsze wyspy pod słońcem
Sam czuję się jak sea food
Myślami siebie wykończę
W oczekiwaniu na cud

Morze Śródziemne
Przepływa przez mnie
Morze Śródziemne
Morze Śródziemne
Przepływa przez mnie
Morze Śródziemne

Błękit tak jak Twoje oczy
A niebo ma morza ton
W serce wymierzony pocisk
Do szczęścia jest bliżej stąd

Przeciągłe raporty cykad
Przystanią jest każdy cień
Młodzieńcy na motocyklach
Szkoda czas tracić na sen

Morze Śródziemne
Przepływa przez mnie
Morze Śródziemne
Morze Śródziemne
Przepływa przez mnie
Morze Śródziemne


***

dziś 144. urodziny Skłodowskiej - Curie.
dwa razy dostała Nobla.
ta to miała łeb, ojacie.

trzy lata temu o tej porze.
widać na tych zdjęciach, jak bardzo byłam już wtedy chora?
jasne, że nie.
więc badajcie się, pilnujcie diety, wsłuchujcie się w swoje ciała, cielska i ciałeczka, bo wiedza Skłodowskiej - Curie, jej intelektualnych spadkobierców, ni innych naukowców nie pomoże, jak sami o siebie nie zadbacie.
tym bardziej, że jak ustaliliśmy w wielu poprzednich postach, medycynie jakoś opornie idzie leczenie z nowotworów.





i smutno mi.
znajoma psica zachorowała na raka.

41 komentarzy:

  1. księżyc rośnie. trzym się kochana i nie przeginaj tak z robotą bo się martwię :(

    OdpowiedzUsuń
  2. tak jest Szefowo!
    wsluchuje sie!
    poslusznie melduje:
    w najblizszy piatek wizyta u chirurga :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wsłuchałem się w tym roku i przebadałem: kolono-, gastro-, rekto-, usg/tk jamy b., rtg płuc. Nie licząc małego naczyniaka w wątrobie, małego kamyczka w nerkach i hemoroidów - czysto. Ale głowę boję się prześwietlać ;).

    OdpowiedzUsuń
  4. =>szaulo
    a serducho masz...na swoim miejscu?:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach, Joanno jak ja Ciebie lubie.
    Robisz dużo dobrego swoim blogiem i masz tą siłe i spokój w sobie który mi pomaga.

    Pozdrawiam,
    Joanna

    OdpowiedzUsuń
  6. Na zdjęciach nic nie widać - piękna dziewczyna ciesząca się życiem.
    A to już wtedy :( Nie dał się poznać, bydlak.
    Chustko, To Twoje dzisiejsze wezwanie do badania niech nie pozostanie bez echa. Nawet przy całej niemocy służby zdrowia - ludzie dbajmy o siebie i domagajmy się dostępu do badań i leków, które u nas nie są tak szeroko stosowane, a dają efekt!
    Chustko, walczysz nie tylko dla siebie (co wcale nie jest pocieszające, aj noł:/ ).
    A może jednak jest ?
    Pozdrawiam,
    ania

    OdpowiedzUsuń
  7. Skłodowskiej zawdzięczamy możliwości leczenia, ale nie można zapominać o wielu innych noblistach, którym zawdzięczamy odkrycie zjawisk umożliwiających diagnostykę.

    a moim idolem wśród naukowców zawsze będzie Einstein. uwielbiam faceta! za jego odważne myślenie i świat w dzisiejszej formie.

    OdpowiedzUsuń
  8. @viki Watpliwosci?

    OdpowiedzUsuń
  9. Patrze na tych szczesliwych ludzi na zdjeciach Joanno i sobie mysle- komu to przeszkadzalo?
    Basia Vegas

    OdpowiedzUsuń
  10. w moje wsłucha się kardiolog, a raczej zobaczy serce na usg, bodajże w grudniu, tak jakoś miałem przyjść, jak nie zapomnę to pójdę. aczkolwiek przyznaję się, nie lubię wizyt u lekarza.

    p.s. morze śródziemne jest piękne :) to Grecja czy Turcja? parasole wydają mi się takie tureckie... mam racje?

    OdpowiedzUsuń
  11. =>Szaulo, wiesz, że nie mam ;P

    OdpowiedzUsuń
  12. a ja już się boje badań :( nie chce już. już nie, dość. sisi

    OdpowiedzUsuń
  13. No Skłodowska to miała.
    Ten łeb.
    I pomysły na edukację młodej młodzieży na Sorbonie też miała zarąbiste - latały smarkate po pracowniach i kolejne się Noble ulęgły:)

    Gnój ukryty jak cholera.
    Tu drinki z palemką, a ten po cichaczu podgryza...

    Się badam i dbam ostatnio.
    Może TO też w końcu zbadam, TO, czego nie chcę ruszać najbardziej?
    Boję się jak cholera.
    Ale Twoja fotograficzna argumentacja jest nie do przebicia i strzela w sedno.
    Kontrargumentów brak.

    Idę myśleć.

    OdpowiedzUsuń
  14. Pouśmiechaj się trochę do nas Joasiu- tak się zrobiło listopadowo.
    pozdrawiam Baśka

    OdpowiedzUsuń
  15. Chustko, a co z opisem tomografii?

    OdpowiedzUsuń
  16. Zajmowanie się sobą jest takie niemęskie, a przecież my - baby - chodzimy w męskich butach. Piszę to z przekąsem, ale niestety prawda jest taka, że odkładam swoje zdrowie na potem. Za dużo już było szpitali i upokorzeń; teraz, jak mi się nie pali, omijam placówki. Wolę walczyć o innych. Tu potrafię zaszaleć i stanąć na rzęsach.

    Głupio robię, wiem. Łażę z macicą nadającą się do wycięcia (dwa mięsniaki mają już po 8 cm każdy - w sumie kolekcja liczy 4 sztuki), z taką sobie cytologią i innymi pomniejszymi bzdetami. Pracuję w hospicjum jako wolontariusz i gdy zestawiam się z tamtejszymi problemami, moje stają się niegodne uwagi. I czuję - coś jest nie tak, pożałuję kiedyś.
    Kłania sie wątek o matkach polkach na egze-gezie.

    Normalnie dzień zwierzeń. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Zorka - no Ciebie bym o zaniedbania nie podejrzewała, z racji wolontariatu właśnie!
    Trochę mi się poprawiło złudnie dobre samopoczucie;)

    Lepiej lećmy z koksem.
    Coby nie pożałować.

    OdpowiedzUsuń
  18. zabraniam Wam komentowania bloga dopóki nie pójdziecie się pobadać solidnie.
    do lekarza, wynocha, fstręciuchy!

    OdpowiedzUsuń
  19. tak jest! przegląd techniczny robiłam rok temu, jak obszył, pora na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  20. To ja w drugą stronę -
    Pierdolca niedługo dostanę od tego wsłuchiwania się w siebie.
    Strzyknie mi w kolanie - myślę - oho, rak!
    Zaboli głowa - Jezu, guz mózgu!

    I uwierzcie, że taka rakowa schiza może psychicznie dać naprawdę w kość.
    Nie pozwala na 100% cieszyć się życiem.
    Ciągły strach, paniczny lęk, o bliskich, o siebie.
    Ciągłe wsłuchiwanie się w siebie z obsesyjnym strachem.

    Mąż mówi - jesteś nienormalna.

    Ja mówię - jestem, bo jak byłam smarkata, moi Rodzice umarli na raka. Najpierw Mama na raka żołądka, potem Tata na raka nerki.
    I nigdy już nie będę normalna.

    Anita

    OdpowiedzUsuń
  21. Mam tak samo jak Anita....
    i sie przegladam co chwila :(

    OdpowiedzUsuń
  22. jednakowoż patrzmy w przyszłość optymistycznie.
    ku lepszemu, ku lepszemu niech Ci idzie, Chustko!
    a w ramach uprawiania szczenięcości damy ci zjechać prosto w kulki, jak już ogarniemy naszą salę zabaw :-)
    i urodziny zrobimy ci w domku księżniczki, jeśli zechcesz :))))

    OdpowiedzUsuń
  23. dobrze!
    uwielbiam tarzać się w kulkach!

    OdpowiedzUsuń
  24. No widzicie. A jak ja sie badalam, ba nawet z encyklopedia w reku, zeby sprawdzic, gdzie mam wyrostek, to rodzina sie ze mnie smiala, ze hipohondryczka. Polska medycyna nie byla w stanie dotrzec do tego, co mi dolega, bo mialam ataki co pol roku, a wyniki krwi byly ok. Dopiero tu w Niemczech, po wielu latach, przypadkiem podczas laparotomii (w zwiazku z inna tragiczna rzecza, jaka mi sie przydazyla, a o ktorej nie bede tu pisac) lekarz spytal, czy mialam problemy z wyrostkiem, bo mam zabliznienia. Zdebialam, czyli nie jestem wariatka? Rodzina przestala sie smiac...
    Patrycja

    OdpowiedzUsuń
  25. Cd. Ja wiem, wyrostek to nie to samo, co rak.. Jednak gdyby sie wtedy rozlal, nie byloby mnie tu ... i mojego malego Jasia tez nie ... :(
    Patrycja

    OdpowiedzUsuń
  26. gdybys juz wtedy wiedziala byloby lepiej?

    OdpowiedzUsuń
  27. Curie oprocz glowy miala odpowiedniego faceta

    OdpowiedzUsuń
  28. Rusałka Amelka> tak, byłoby lepiej. bo już wtedy mogłam zacząć się leczyć, a nie - po upływie roku.
    roku zmęczenia, przeziębień, antybiotyków, leków antywirusowych.

    jeśli chodzi o Piotra Curie...
    cóż... każdy Piotr to niesamowity gość :P

    OdpowiedzUsuń
  29. Badac sie boje, glupio wiem, nie przelamie sie.
    Skad wiesz, ze mialas juz wtedy rakele? One nie moga wyrosnac bardzo szybko bardzo duze?

    OdpowiedzUsuń
  30. Co do miesnaikow macicy, tez mialam takie dwa wieksze i poddalam sie embolizacji, po ktorej uporczywe przedluzajace sie i wykanczajace mnie krwawienia z miejsca ustaly :). Miesniaki do 10 cm mozna zaglodzic odcinajac im doplyw krwii przez zabieg embolizacji ( w Polsce robiony w Lublinie), macicy nie trzeba wtedy wcale wycinac :). A to wazne.

    OdpowiedzUsuń
  31. Oj tam zakazy, Chustko miła. :)

    Ja już pobadana i skierowana do wycięcia intruzów wraz z zajmowanym lokalem. Ale: studiuję sobie w weekendy psychologię, dziecię do szkół wożę, szykuję mamę do operacji, gotuję, sprzątam, pakuję całe mieszkanie w kartony i sitatki, by wypakować je w domu (jutro przeprowadzka!), hospicjum wzywa, rodzina wzywa.

    I Tak to, kurde, jest. Jesteśmy głupie i zostaniemy głupie (?).

    Dorothea - smutna piąteczka.

    ;)

    OdpowiedzUsuń
  32. Chustko, bylas- i jestes naprawde piekna kobieta. Nic tylko zazdroscic :).
    A badania- jak badania. Poza standardem- ginekolog dla pan, pan doktor meski dla panow oraz badanie krwi raz na jakis czas, raz na rok powiedzmy - wiele zrobic sie nie da. Przeciez nikt nie robi profilaktycznej gastroskopii 30 letniej dziewczynie. A nawet jakby Ci Asiu wtedy zrobiono - to przeciez i tak by nic nie znaleziono. Moze jak juz tych lat sie troche nazbiera- mozna to i owo zbadac- choc i tak wszystkiego nie dasz rady - moze jak sie czlowiek czuje tak byle jak... ale i tak to zawsze jest ceglowka ktora spada z jasnego nieba, niestety.

    OdpowiedzUsuń
  33. mnie się zdaje, że ten Piotr to raczej zawłaszczał sobie jej dokonania, niż pomagał w wybiciu się.
    ale może mam nieaktualną interpretacje dziejów?

    OdpowiedzUsuń
  34. Włochy?:)

    Kurczę, zaledwie trzy lata, a jaki "skok cywilizacyjny" u dziecka następuje... Na fotach taki jeszcze bobasowaty, a teraz chłopczykowaty... :)

    Mądry wpis...

    Igy

    OdpowiedzUsuń
  35. Bardzo wierzę w zdrowe żywienie, które jednak w naszych czasach jest praktycznie niewykonalne. Trzeba by sobie samemu wszystko chodować, uprawiać, przechowywać itd.
    Gotuję od podstaw, ale ugotowanie chociażby prawdziwego rosołu z prawdziwej kury jest niewykonalne. Bo gdzie znaleźć taką prawdziwą kurę?
    Jajka mam od chłopa, ale skąd ja wiem, czym ten chłop kury karmi?
    Kurczaki w okresie letnim kupuję od rodziny, która chowa je w sposób naturalny, ale na takich kurczakach prawie sama skóra i kości a my przecież przyzwyczajeni jesteśmy, ze pierś kurczaka ma rozmiary że ho, ho....a co do suchi, musze Ci Chustka podesłać artykuł o tym, jak straszliwie jesteśmy oszukiwani co do jakości ryb nam podawanych. Nie chce tutaj powiedzieć, że ta Twoja knajpka w miescowości pochodnej od konia łze i kłamie, ale oni sami mogą nie wiedzieć co kupują.
    Koszmarny ten świat, w ktorym liczy sie tylko pieniądz i dochód - za wszelką cenę.

    OdpowiedzUsuń
  36. Dobra.
    Koniec chowania głowy w piasek.
    Melduję, że znalazłam grupę wsparcia.
    Zawloką mnie za łeb, będzie dużo śmiechu i żartów, badanie hurtowe całej grupy pacjentek:) W kupie raźniej, przynajmniej na początku.

    Idę zbadać TO - klamka zapadła.
    Tobie zawdzięczam decyzję.
    Jak się okaże, że to rak, to... to przyjdę w łachę.
    Przyjdę czytać Twoje podstrony, przyjdę popytać, jak szukać, gdzie się leczyć.

    Dziękuję Ci, Jo.

    OdpowiedzUsuń
  37. Mój tata szybko umarł na raka żołądka. I powiedzcie, krótko przed operacją chorował, czy długo?
    Bo było tak, że od pięciu lat nie czuł się dobrze. Co roku robił gastroskopię (tak to chyba tylko Japończycy o siebie dbają). I rok w rok zdaniem lekarzy wszystko było OK. Raz tylko jakaś afta niewinna. Usg też powtarzał, OK.
    Łykał więc ojciec a to malox, a to gasec albo inny omeprazol. I znowu gastroskopia. Hipochondryk czy co?
    Przed ostatnią gastroskopią, pamiętam (do końca pamiętać będę) się z niego śmiałam, że znowu idzie łykać, bo chyba tak lubi. I dokładnie 12 miesięcy po ostatniej gastro, która jak zwykle była bez zarzutu, zostaliśmy z diagnozą, guzem 8x5x2 cm i komentarzem pani doktor: a skąd to tu się wzięło?!
    no skąd?

    Piękne zdjęcia:))

    OdpowiedzUsuń
  38. ira1> jak to skąd?
    to proste - "to" przebiło się przez zewnętrzną stronę żołądka do żołądka.
    mój rak nie był umiejscowiony W żołądku, tylko NA żołądku - od zewnętrznej strony wora.
    żadna gastroskopia go nie widziała, bo niby jak :|

    OdpowiedzUsuń
  39. a ja nie bardzo wierze w zdrowe jedzenie. uważam że to sprawa genów czy zachorujemy czy nie. w mniejszym stopniu czynników kancerogennych. bo są chociażby palacze, którzy pala przez 50 lat swojego życia i na raka nie chorują.

    OdpowiedzUsuń
  40. bjutiful song, właczyłam i słucham, kocham Je, to Morze Śródziemne :)

    OdpowiedzUsuń
  41. Geny owszem, zgadzam sie, tylko ze na to nie mamy zadnego wplywu, niestety.
    A to co jemy jeszcze w jakis tam sposob jestesmy w stanie kontrolowac...

    OdpowiedzUsuń

 
©KAERU 2010
Wszystkie prawa zastrzeżone Sałyga