latem Babcia B. zainwestowała w Niemęża kupując Mu kosę.
nie, nie nóż do wbijania pod żebro w ciemnym kącie, celem osiągnięcia szybkich korzyści materialnych lub/oraz satysfakcji moralnej, tylko taką jak u Chełmońskiego czy Reymonta.
taką, którą kosi się zboże, a ściśnięte przewiąsłem snopki ustawia się w mondle.
Niemąż, po bezkrwawym zamontowaniu klingi na drzewcu, zapragnął zostać najbardziej profesjonalnym kosiarzem - a może nawet, kto wie, kosynierem w okolicy - skonsultował się więc z internetem w kwestii właściwej postawy chłop - kosa.
wizualizowanie poniższej porady za każdym razem doprowadza mnie do spazmów głupiego chichotu.
pisownię zostawiłam oryginalną.
(...)
Wyobraź sobie że jesteś osią zegara a twoimi wskazówkami jest kosa. Błyskawicznie cofając się w czasie zatocz szeroki łuk od godziny 15 do 9-tej wyginajac przy tym lewa ręke tak jak miałbyś napastnikowi wybić zęby łokciem, natomiast prawą ręką utrzymuj stabilizowane pochylenie pomocne również do tego gdyby naprzykład wpadły Ci kluczyki od auta do muszli klozetowej.
|
***
donoszę uprzejmie, że białko, hemoglobina i potas są już w normie.
teraz nad sodem pracuję - dożylnie kroplówkami oraz dopaszczowo, obficie soląc zupki.
ból opanowany został solidną dawką Matrifenu, a w razie bólu przebijającego mam Instanyl.
gdyby nie kilka niedogodności fizjologiczno - anatomicznych, gdyby nie ogólna słabosilność, odbicie w lustrze oraz spadające z tyłka spodnie, uznałabym siebie za całkiem zdrową.
:*
OdpowiedzUsuńBoska
OdpowiedzUsuńjestes boska:)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNoc dzisiaj jest do dupy, ale twój wpis dzisiejszy zdecydowanie poprawił jej notowania- tej nocy znaczy...
OdpowiedzUsuńTrzymaj się Chustko mocno....Dobrego ranka i reszty dnia życzę.
no nie tak, jeszcze trza poćwiczyć skręt w biodrze, kolanach i kostkach
OdpowiedzUsuń:P
ależ przecież kosząc - idziesz. w tym cała sztuka, żeby tylko ramiona pracowały, ha, a nie jak w golfie :)
UsuńCzy Niemąż skosił choć garstkę od lata "to koso" od Babci B?
OdpowiedzUsuń*
Nad sodem popracuję z Tobą... Puuuufff, daję, daje.
*
Myślę i myśle.
A ja miałam kosę w łapie i nawet się zamachnęłam - never ever. Nie wiedziałam, czy już obcięłam sobie stopę czy to tylko wyobrażenie. A po w/w instruktażu chyba bym się w ogóle nie odważyła -toż to jakiś wyczyny sportowe:)
OdpowiedzUsuńChustko***
:*
OdpowiedzUsuńCinszka robota, ale szybko widac efekty, wiec daje satysfakcje.
OdpowiedzUsuńNikt tak pieknie, dobrze, rowno i starannie nie kosil kosa jak moj dziadek (*1925). Bardzo dobrze sie na to patrzylo. Z podziwem i zludnym wrazeniem, ze to latwizna. Ja, z narzedzi prostych, pozostalam przy sierpie. Bezpieczniejszy.
A czy Niemaz rownie twarzowo prezentuje sie jako kosiarz/kosynier?
PS Do pelnego obrazka potrzebna jest jasna rozpieta koszula i jakas mycka na glowie.
Cinszka robota, ale szybko widac efekty, wiec daje satysfakcje.
OdpowiedzUsuńNikt tak pieknie, dobrze, rowno i starannie nie kosil kosa jak moj dziadek (*1925). Bardzo dobrze sie na to patrzylo. Z podziwem i zludnym wrazeniem, ze to latwizna. Ja, z narzedzi prostych, pozostalam przy sierpie. Bezpieczniejszy.
A czy Niemaz rownie twarzowo prezentuje sie jako kosiarz/kosynier?
PS Do pelnego obrazka potrzebna jest jasna rozpieta koszula i jakas mycka na glowie.
Chustko, mam problemy z wizualizacją. Próbowałam, leżąc już w łóżku, ruchy odpowiednie czynić. Pies na to się zestresował i udał się w celach relaksacyjnych do miski. Kontraktowy, z mordem w oczach odsunął się naile miejsca starczyło na łóżku. :)
OdpowiedzUsuńMam obawy, że skosiłabym wszystko co w zasięgu oprócz trawy i zboża.
Dziękuję Ci. Dzięki Tobie już nie planuję zrobić coś dla siebie, ale robię.
Osobobisty Hindus Ogólny zaliczony :)
Jako, że waluta w kraju, w którym mieszkam zablokowana jest, to klikam w reklamy. Czy liczy się tylko raz dziennie, czy trzeba potem na otwartej strońie coś poklikać, ileś minut ją mieć otwartą żeby jakieś dukaty do Cię trafiły?
Ha! Czyli dla klas wyższych sztućce na godz. piątej a dla niższych kosa od trzeciej do dziewiątej.
OdpowiedzUsuńPouczające ;)
Pozdrawiam.
dla Niemęża co już chyba Takmąż tak fachowcy (t.j. włościanie) koszą kosami:
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=yxDtqVWn4tE
Poezja ruchu i jej ekonomia jak dobrze zrobione.
(youtube pod yxDtqVWn4tE)
cóż, powtórzę tylko :*
OdpowiedzUsuńDzień dobry z rana. Z tym odbiciem w lustrze nie sciemniaj. Fotka z Kazimierza jest miła dla oka. CiesZę się z lepszych wynikow, a rechcze jak pomyśle o ruchach posuwisto zwrotnych z ta rozpieta koszula i mycka na głowie.
OdpowiedzUsuńPs.byłam tu i wczoraj i przedwczoraj że scisnietym gardłem i peknietym sercem. Trzymajcie się, moi drodzy.
mam nadzieje, ze Vileda nie próbuje złapać kosy. Moje pewnie by próbowały.
OdpowiedzUsuńTak, ja też dostałam spazmów, że tak można opisać koszenie kosą :). Osobiście próbowałam kosić jakiś czas temu - patrząc na męża była pewna, ze to łatwizna - no cóż, cud ze sobie nóg poniżej kolan nie obcięłam :). No ale to pewnie dlatego, że nie miałam precyzyjnej instrukcji obsługi :)
OdpowiedzUsuńJa też grzeję piżamkę na grzejniku :)
Ciekawe jak autor tego instruktazu poradzilbt sobie z wyjasnieniem jak uderzyc pilke w golfie :) dobrego, sodowego dnia!
OdpowiedzUsuńChusteczko, cieszę się cholernie, że masz się lepiej i że piszesz...
OdpowiedzUsuńBosko piszesz. :)
A przykład z waleniem w zęby jest genialny. Nie ujęłabym tego lepiej. Kosiłam kiedyś co niego, trudna to rzecz, ale ten ruch jest taki właśnie. :D
Dziadek mój miał kosę i kosił nią całe wielkie pole, a babcia wiązała snopki. Straszne to było pewnie, ale szybko we wsi pojawił się kombajn.
OdpowiedzUsuńŚlę silnosiłę i pierwiastki wszystkie potrzebne. Bardzo Cię uwielbiam, Joanno!
Mój tato macha kosa w swoim ogrodzie ;).
OdpowiedzUsuńCieszę sie, ze wyniki lepsze :).
Pozdrawiam ze szpitalnych pieleszy, Joanko.
Prekażę ten opis mojemu mężowi, niech chłopina myśli nad koszeniem trawnika.
OdpowiedzUsuńStrasznie się cieszę z wyników badań. Buźka
W kwestii kosy to świński kawał mi się przypomniał.
OdpowiedzUsuńChłop wraca do domu po całym dniu koszenia.
Ochoczo dopiera się do żony, ona odsuwa się i mówi:
"Stary, co Ty robisz? Przecież cały dzień w polu z kosą pracowałeś".
A on uśmiecha się zalotnie i mówi:
"A co ma kosa do kutosa?"
:D
Hahahahahahaa. I mam zrobiony dzień:)
UsuńPadlam:))
UsuńTaak, bardzo ekologiczne jest kosą koszenie (:
OdpowiedzUsuńSił życzę Chusteczko i samych dobrych chwil.
Zastanawiam się nad idealnym strojem dla kosiarza/kosyniera. Może chłopcy z make life harder coś podpowiedzą? ;)
OdpowiedzUsuń:*
Droga Chustko...ja wierzę,że będzie dobrze,penego dnia napiszesz,że czujesz się dobrze bez żadnego ale..Dużo zdrówka.Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńBoskieeeee:))))))))
OdpowiedzUsuńBoskieeeee:))))))))
OdpowiedzUsuńHehe.. a ja umiem kosić kosą.
OdpowiedzUsuńJak byłam nastolatką dziadek mnie uczył (chyba na złość umierającej ze strachu wtedy babci:))
Ojej, kosiarz/kosynier, jak to mrrr brzmi :D Chciałabym takowego w akcji zobaczyć :)
OdpowiedzUsuńAsiu, miłego dnia :*
Mój dzień rozpoczął się miło, bo mąż szanowny dałby sobie rękę uciąć, że dzisiaj 18 i już należy wręczyć prezent urodzinowy :P
Piekne! Jak sie musi facet srtesowac, zeby nie zapomniec!
Usuńkurcze - w życiu nie wpadłabym, że moje miasto (w prawdzie już tylko powiatowe, ale jednak byłe wojewódzkie jak by nie patrzeć) takimi wzniosłymi problemami się zajmuje :) :) ... pisownię tu i na stronce zalinkowanej pozostawię bez komentarza :)
OdpowiedzUsuń... no popacz, popacz... ciągle z niedowierzaniem patrzam na te wpisy... i na te o klepaniu kosy też...
(http://demirja.blog.pl)
Wizualizuję te gimnastykie kosiarskom przy kąpie i rżę:D:D:D
OdpowiedzUsuńAha, i umiem kosić - efekty różne, ale umiem!
(co nie znaczy, że to robię:)
mój Tata dostał kosę od swojego Taty,a mojego dziadka:)Pozdrawiam ciepło i miłego dnia życzę:)
OdpowiedzUsuńOCH...
OdpowiedzUsuńa tu jest filmik z KLEPANIA kosy :P
http://www.youtube.com/watch?v=O9lwLVBpnVY&feature=related
(http://demirja.blog.pl)
zastanawiam się, czy ta osoba, którą mam w kontaktach na fejsie to naprawdę Chustka. dane się zgadzają i świnka w profilu również. ale tylko dwie osoby w znajomych, w tym ja. dziwnie jakoś...
OdpowiedzUsuńAsiu jesteś dla mnie bohaterką. Uczę się od Ciebie i podziwiam. Dzięki Tobie ogarnęłam swojego "dziada" jestem po przeszczepie szpiku. Kochani czy Asia jest dla wszystkich bohaterką? Zgłośmy Chustkę do akcji "zwykły bohater" i zagłosujmy na nią wszyscy.
OdpowiedzUsuńJestem za!! :D
UsuńJEST!
UsuńA ja dostałam w spadku prawdziwy sierp, z instrukcją obsługi prosto od dziadka. Jest to nasze cenne dobro rodzinne, a moi synowie z pewnością przejdą kurs użytkowania.
OdpowiedzUsuńTeż mam w spadku - po Babci - dwa czy trzy sierpy...
UsuńA kosą uczono mnie kiedyś ciąc - ale to jest sztuka !! więc czapki z głów przed Niemężem :-))
Cieszymy się z dobrych dni.
A ja po tym dziadku od setki (patrz nizej) mam sierp, a po drugim - kowalu - mlot :), no i dekoracja sciany gotowa :))
Usuń"może to i przeżytek, ale to jeszcze sierp tatowy" ;)
UsuńNie rozumiem , dlaczego wizualizowanie powyzszej postawy doprowadza Cie do spazmow. Jak najbardziej profesjonalny opis. Gdyby nie ruch lewa reka kosa gladzilaby trawe czy zboze, a tak, podcina ja, dzieki lekkiemu uniesieniu kosy do gory.
OdpowiedzUsuńZ powodu wrodzonego chuścianego poczucia humoru:D
UsuńJak to Ty tam Dorothea mowisz? Obszczalam sie ze smiechu, czy obsmarkalam klawiature, czy jakos tak...
UsuńAleż tak, tak, tak!:)))
UsuńW Polsce organizowane są międzynarodowe zawody koszenia kosą. Gdzieś w okolicy Bienrzańskiego Parku Narodowego. Podmokłe łąki biebrzańskie koszone są kosą, ze względu na bagna . Jak się Niemąż naumie, to te zawody wygra :)
OdpowiedzUsuńA co do donosów, to takie donosy są fajne. Te o białku i hemoglobinie. Donoś nam tak, donoś :*
Moj dziadek z kieleckiego cale zycie kosil kosa... zaczynal dzien od wypicia setki, a potem szedl "sic" :) - chyba ta setka pomagala we wlasciwej obsludze kosy ;) . Co na to pan Niemaz?
OdpowiedzUsuńChustko pozdrawiam i zycze dobrego dnia
Witam!
OdpowiedzUsuńJoanno czy czytałaś z Jasiem książkę "Kiedyś"???
Bardzo gorąco ją polecam!!! Jeśli nie masz mogę wypożyczyć i podesłać Wam, albo może gdzieś znajdziecie w okolicznych bibliotekach (nakład wyczerpany niestety)
Tutaj link
http://www.qlturka.pl/czytelnia,literatura,o_czym_snia_mamy_malych_coreczek_%E2%80%93_recenzja_ksiazki_%E2%80%9Ekiedys%E2%80%9D,14210.html
Pozdrawiam
Ania
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuńhttp://www.youtube.com/watch?v=_xuxcNcteTY
UsuńDzisiejsze wieści-prima sort!Z pewnoscia wszyscy czytelnicy na takie,a nawet jeszcze lepsze czekają.
OdpowiedzUsuńWciąż wierzę w moc silnej woli do wyzdrowienia.
Pani takiej nie brakuje.
Niechaj Pani według instrukcji WYKOSI z siebie wszystkie zarazy,z bólem na czele.
Opis kosiarza boski. Biorąc pod uwagę moje problemy z koordynacją nabrałam pewności, że nigdy nie powinnam brać kosy do ręki.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się uśmiechasz, że wyniki się znormalizowały i w ogóle, że masz siłę i ochotę być tu z nami.
Wczoraj na obiad gotowałam grzyby. Ponieważ grzyby kojarzą mi się z Chustką zaczęłam myśleć o Tobie. W czasie mojego zadumania grzybki wyszły z garnka i udały się na zwiedzanie szuflad, które mam bezpośrednio pod kuchenką. Jak napiszę, że po wymyciu połowy kuchni i dolaniu wody udało mi się te grzybki wykipieć jeszcze raz to pewnie nikt nie uwierzy, ale tak właśnie było. Dobrego dnia życzę!
Ja uwierzę - akurat grzybki to cholernie kipiąca substancja jest!
UsuńPamiętam własne boje z prawdziwkami na płytkach podłogowych w kuchni.
Joasiu-cieszę się, ze hej! :)
Witam cieplutko pani Joasiu ;-)
OdpowiedzUsuńCieszę się że parametry z krwi stabilizują się ;-)))). I tak ma być caały czas . Czekamy na te piękne posty :*
bardzo się cieszę, że Twoje samopoczucie Joasiu jest tak dobre:*
OdpowiedzUsuńChustko, ja dziś dłużej, bo po ostatnich postach dotarło do mnie do czego przydaje się Chustka. Otóż do zagęszczania rzeczywistości, bo nic dwa razy i raz na zawsze. Mam Syna w tym samym wieku i tak mi się czasem nie chce polewać tych plecków... (głupiam)
OdpowiedzUsuńŻyć tak, żeby "zadowolić się teraźniejszością i kochać ją wystarczająco, żeby niczego innego nie pragnąć, ani niczego nie żałować" - czy to nie Twoja dewiza? (cytat z książki Jak żyć? L. Ferry)
A co do kosy - mój chłop z kosą urodzony - i wierz mi - nie ma bardziej seksownego widoku jak ten, gdy nią z gołym torsem wywija! Oczywiście cofając się w czasie od nadchodzącej właśnie 40-tki do 20-tki i wcześniej;)
Dużo sił, ale nie siłowania się ze swoim zdrowiem, dla Ciebie.
Nieustannie dobre fluidy ślę dla Ciebie
OdpowiedzUsuńpięknie piszesz o codzienności, Joasiu.
OdpowiedzUsuń:*
OdpowiedzUsuńmój mąż preferuje zdecydowanie kosę nowoczesną, spalinową, nazutą na niego na pasach, nie powiem że lekką, kiedyś próbował mi objaśnić zasadę jej działania, ale odmówiłam współpracy, jeszcze kosić spalinówką nie będę, nie chcę być aż tak zaradną kobieta bo w czym mój biedny mąż miałby się wykazać, niech coś umie robić co ja nie potrafię:)
OdpowiedzUsuńdużo siły życzę i oby sód szedł do góry
Pozdrawiam Chusteczko:)
OdpowiedzUsuńCiesze sie ,ze dobrze sie czujesz:)
no to super:) więcej takich notek:))
OdpowiedzUsuńwspaniałe wieści! Trzymam mocno kciuki, za to, abyś znalazła się w tych 8% procentach osób, które, w zdawałoby się beznadziejnej sytuacji, nagle ozdrawiają. A przeczytałam te krzepiące dane na Twoim blogu.
OdpowiedzUsuńChyba nie zdalabym egzaminu z rozumienia czytanego tekstu, bo za chusteczke nie moge zrozumiec, jakie kluczyki? Jaki klozet? Co mozna skosic w toalecie? Grzyby na scianach?? A co z leworecznymi?
OdpowiedzUsuńNo ja ciem przepraszam!
Ja też chyba nie zaliczyłabym tego testu z czytania ze zrozumieniem, chociaż żem nauczycielka z 20-letnim stażem pracy.
Usuńzwizualizowałam sobie- lewa ręka od walenia w ryj musi być zmęczona. w razie kluczyków w kiblu prawa jest sprawniejsza ;)
UsuńJa nawet stanęłam w rozkroku przy czytaniu i rozłożyłam ręce jak wspomniane wskazówki. Rodzina jakoś dziwnie patrzyła.
UsuńLucha, NIC NIE ROZUMIEM!!!!!!!
UsuńRUDA, MOZE TO JEST POMYSL? WIZUALIZACJA PRAKTYCZNA??
Usuńoj, jak chłopu- wpadają kluczyki od mercedesa do kibla- którą ręką wyławiasz? tą co drży, czy tą, co nie drży? :D Przypominam, że może to się trafić na posterunku policji i wtedy drżenie może być przyjęte z nieufnością ;p
Usuńoj, Lucha, to jakies bredzenie jest! Jaki Mercedes? Jaki posterunek Policji?? Cos ci drzy po czyms moze?? Ja z chlopskiej rodziny jestem i swoj rozum oraz ze honor mam, i se wmowic zwiazku kibla z prawej z kosa z lewej strony zegara NIE DAM!!!!!
UsuńJa nie wiem, co pierwotny instruktor miał na myśli :(
Usuńtylko kombinowałam, co bym zrobiła gdyby coś mi wpadło do kibla. nie kosa, tylko kluczyki. ręka lewa nabrzmiewa od wysiłku- złoiłam kilku dresiarzy na moim polu:). Do czego się przyda prawa? ;p ręka? ;)
idę spać, rano proszę o poprawny poziom sodu Gospodyni;)
Bieda tym co to tylko zegarek eletroniczny uznają ;-)
OdpowiedzUsuńTo jasny dowód na to, że trzeba się jednak zwykłego nauczyć - inaczej nie ma szans na zostanie kosiarzem.
Fajnie, że piszesz. Trzymam kciuki!
Świetne wieści:) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAsieńko, ostatnio pisałaś, że nawet Tobie kończy się optymizm, ale dzisiejszy wpis pokazuje, że z tym samopoczuciem nie jest aż tak najgorzej.
OdpowiedzUsuńNieustająco mnie zadziwiasz.
wykosiłaś...
OdpowiedzUsuńtego lata kosa spalinowa zaniemogła, wzięłam więc tą moja-twoja i ziuuu, boszzze dlaczego te chabazie wzdłuż drogi rosną na półtora metra :P zawsze mnie ślepaki zeżrą i jakaś pokrzywa się zawinie i da w pysk.
OdpowiedzUsuńza instrukcję obsługi jestem rada, teraz wiem jak wyjechać komuś z łokcia ;)
a tak mimochodem, to ciekawy prezent, intrygujący i niesztampowy zważywszy na te areały co masz pod mieszkaniem do wycięcia ;)
Czytając Chustkę już dawno doszłam do wniosku, że Babcia B. jest niesztampowa i intrygująca :))) Nic dziwnego, że Jej prezenty są podobne :))
UsuńŚlepaki maupy są:)
UsuńChustko,
OdpowiedzUsuńOdkryłam Twojego bloga kilka dni temu i pochłonęłam w trzy wieczory. Nad wieloma notkami się zatrzymałam, nad kilkoma rozpłakałam, tak piękne jest to, czym się tutaj dzielisz. Bardzo podziwiam Twoją wolę walki, trzymaj się! :-)
a Ty byś się poddała?
UsuńSą tacy, którzy nie walczą. Nie słyszałaś o depresjach okołorakowych?
UsuńNiezłe prezenty dostaje Niemąż:). Może Babcia B. chciała w ten sposób poprosić Go o skoszenie ogródka;).
OdpowiedzUsuńA mi się kosa źle kojarzy. A raczej jej legendarny właściciel/ka
OdpowiedzUsuń:<
Asieńko, uśmiecham się, gdy Ty się śmiejesz, płaczę, gdy jesteś smutna... To niesamowite jak wielki masz wpływ na swoich czytaczy... poruszasz serca.. :)
OdpowiedzUsuńJesteś strasznie dzielną kobietką... Gdy bardzo się czegoś boję - myślę własnie o Tobie... Dodajesz mi sił i odwagi swoją postawą.
serdeczności dla Ciebie i Twej rodzinki :)
Kochana Asiu! Twoje 2 poprzednie wpisy doprowadziły mnie do łez... Życie jest takie niesprawiedliwe... Tak bym chciała, byś mogła jak najdłużej zajmować się Synkiem, patrzeć jak dorasta... Chustko trwaj! Przytulam mocno ogromnie!
OdpowiedzUsuńI tej zdrowej wersji się trzymajmy :)
OdpowiedzUsuńbużka
Koszenie kosą tradycyjną jest jak najbardziej ekologiczne. Elektryczno - spalinowe wyjące cuda może są i szybkie, ale dla środowiska naturalnego całkowicie degradujące. Jednak do takiej zwykłej kosy siłę i kondycję trzeba mieć niemałą. Mając 12 lat i będąc jeszcze zdrowym, pamiętam te moje nieporadne próby koszenia... Nieodmiennie przytulam!
OdpowiedzUsuńChustko... trzymam kciuki i polecam Cie w modlitwie, co dzień rano wchodzę na twój blog i ... Asiu sądzę że swoim blogiem nie tylko zachowujesz wspomnienia dla Synka ale też przywracasz ludzim sens i odczucie tego co naprawde ważne
OdpowiedzUsuńOdpowiednikiem Instanyl w Stanach jest Lazanda. Dla ludzi bez ubezpieczenia to koszt rzędu $300 za pojemnik z 8 dozami 100mcg, $440 za 400mcg. Z ubezpieczeniem komercyjnym z komponentem farmaceutycznym znacznie lepiej $5 za pierwszy pojemnik, $25 za dalsze, rabat od producenta.
OdpowiedzUsuńDla ludzi po 65 z uprawnieniami do specjalnego ubezpieczenia zdrowotnego (prawie cała populacja po 65) koszt jest minimalny z tą różnicą jednak że jeśli roczny koszt całkowity lekarstw przekroczy $3 tys to następne $4.5 tysiąca musi zapłacić sam pacjent. Również wymagane jest zaświadczenie że inne metody dostarczania fentanylu (lizaki, pastylki do ssania) są nieefektywne. Jak jest w opiece hospicyjnej w Stanach, nie wiem. Przepraszam z góry za ten techniczny wtręt.
"rabat od producenta"- czyli firmy farmakologicznej, która, jak wiemy, zarabia zawsze straszliwe pieniądze. Przepraszam, ale ten wspaniałomyślny "rabat" mnie zupełnie rozwalił.
UsuńMam nadzieję, że Chustka jest spokojna. Cokolwiek to oznacza. I że Jej Rodzina też....
...serce pęka na częsci.
Dzień dobry Chustko! wspaniałego dnia życzę :-)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci Joasiu dnia z uśmiechem i spokojnym słonecznym rozleniwieniem które daje pozytywne myśli.
OdpowiedzUsuńCześć Joanko, w warsiawce słońce świeci, no normalnie złota polska jesień. Wołomin niedaleko więc pewnie i Tobie świeci? Spóźniłam się dziś do korpy bo leżałam w łóżku z młodszym potomkiem i się przytulałam. No bo skoro mogę to co kurna jest ważniejsze? Ha! Tak działa chustka :-)
OdpowiedzUsuńPS mimo że się spóźniłam świat się nie zawalił. Jutro też się spóźnię :-)
Chusteczko kochana pamiętasz swoje postanowienie z posta nr3?
OdpowiedzUsuńpierdolę.
zostaję.
nie umieram
i tak trzymaj!!
Przytulam Ciebie i Synka
Kocham Cię Asiu!!!
OdpowiedzUsuńKoszenie nie jest skomplikowane. Dużo trudniek kosę wyklepać, bo teraz to nikt nie wie, że kosę się klepie.
OdpowiedzUsuńDobrze wyklepanej kosy nie trzeba często ostrzyć, jak już się ostrzy, to efekt jest dużo lepszy.
Trochę w życiu kosiłem, głównie z dziadkiem na wsi jako nastolatek. Nigdy się nie skaleczyłem.
Za to sierp - to inna bajka. Sierpem dużo trudniej, dużo bardziej trzeba uważać. Do dziś mam pamiątkę po sierpie na lewej ręce...
Smutek...
dzień dobry Asiu :) Miłego dnia ;)
OdpowiedzUsuńPS. kto zabierze milion biedronek i jednego krzyżaka zza mojego okna, kto?
Potwierdzam inwazję biedronek. Ale to miłe stworzonka, daj im spokój. Próbują się schronić przed chłodem.
UsuńInstrukcja obsługi krzyżaka: bierzesz szklankę, przykrywasz nią pająka (starannie centrując, coby mu nóżek nie uszkodzić), pod spód podsuwasz sztywną kartkę, ostrożnie odwracasz całość, żeby stworzonko wylądowało na dnie szklanki. Udajesz się ku oknu albo na łono natury, wytrząsasz zawartość. Następnie ew. otrząsasz się z obrzydzenia - ale to niekoniecznie. NIGDY nie zabijasz:-)
Uściski dla Chustki, która pierwszy raz mi się śniła. Piękny, pogodny sen, w którym z masą dziwnych ludzi nadużyłam jej gościnności, a ona niczym się nie przejmowała:-)
Nie dam im spokoju, bo na moim oknie siedzi 100 i nie chce ich w domu ;> niech szukają ciepła gdzie indziej. A krzyżak, póki jest za siatką, może siedzieć, byle nie wchodził do środka.
Usuńtez nie lubie biedronek a inwazja trwa juz od tygodnia. pajaki za to lubie :)
UsuńNie da się opisać koszenia. Wiem, bo koszę i to taką łąkę francowatą poprzerastaną ziołami i innymi łykowatymi roślinami w Beskidzie Niskim.
OdpowiedzUsuńRuch niby prosty, ale ma w sobie taneczne pas, serię właściwych posunięć i jest to coś nie do opisania. Uczyłam się długo, położyłam i zmięłam dużo trawy, ale udało się. Koszenie jest fajne, rytm sie jakiś robi specyficzny, powoduje, że psychicznie bardzo wypoczywam.
Chusteczka, trzymaj się, mocarzu.
PS.Tak sobie pomyślałam, pozostając przy temacie ogrodniczym, że niektórzy ludzie, np. Ty, mają umiejętnośc pielęgnowania ogrodu zwanego życiem:)
Jak zawsze pozdrawiam Cię z pietyzmem i podziwem Joanno!
OdpowiedzUsuńNie ma mondli !!! Są mendle.
OdpowiedzUsuńNie ma mondli !!! Są mendle.
OdpowiedzUsuńJoasiu - przepraszam, że tak po imieniu, nie znamy się, ale tu taka konwencja... a poza tym - inaczej nie mogę po prostu - Joasiu - Wasza relacja z małym Jasiem jest najsłodszym, najcudowniejszym obrazem, jaki można spotkać na tej ziemi. Miłość, która Was łączy pokona wszystko. Zawsze i wszędzie. Pełno tu rzeczy ostatecznych, pełno wszechobecnej zadumy nad tym skąd pochodzimy, kim jesteśmy i ... dokąd zmierzamy. Wszyscy. tylko niektórzy, jak Wy, z wysoko podniesionym czołem i przeszywającą do szpiku kości świadomością, uwagą... Ach. Li i jedynie... Już chyba wiecie, czego Wam życzę. Trwaj chwilo, trwaj...
OdpowiedzUsuńSpokojnego dnia Chuścinku!!! Piękne dziś słońce.
OdpowiedzUsuńCzesc Joanko (też Cię nie znam ale się nigdy nie opitalałam z Panią Joanną). Słońce znów, widzisz? U Ciebie na pewno też świeci. Mam nadzieję, że masz siłę je oglądać i się nim cieszyć. Dobrego dnia z bliskimi, kochany chudziaczku.
OdpowiedzUsuńJoasiu,
OdpowiedzUsuńniech sie te hemoglobiny i inne trzymaja w normie.
A mnie sie przypomniala przyspiewka mojej kochanej babci:
w poniedzialek rano, kosil ojciec siano, kosil ojciec siano, kosil ojciec, kosil ja, kosilismy obydwa.A we wtorek rano...itd.
Zwozili, suszyli, i tak calutki tydzien, tak sie zylo:))Pozdrawim cieplo.K.
Joasiu, przez ostatnie dwa dni nie robiłam nic innego-tylko czytałam Twojego bloga od poczatku. Nie pracowałam- siedząc oczywiście w pracy pełne 8 h, nie gotowałam dla rodziny, co więcej - kazałam się masować wieczorem po karku bo mnie juz szyja bolała od tego ciągłego patrzenia w monitor. Jesteś super fajterką. Kocham fajterki. Nawet nie wiem czy bardziej Cię podziwiam jak walczysz z chorobą czy bandą przebrzydłych trolli (nawet nie czytałam ich komentarzy, zeby się na nich wściec wystarczyły mi Twoje reakcje od czasu do czasu). Jesteś wielka. Zostań wielka. :-)
OdpowiedzUsuńP.S. Zakochałam się również w Twoim Synku i Niemężu (platonicznie oczywiście)
ha przyznam się ze ja też zaglądam i namiętnie czytam zaległe -aczkolwiek dla mnie nowe posty- nie bacząc na dwie kontrole które mnię nawiedziły równolegle .... mam nadzieję, że Aśka czuje się dobrze i po prostu korzysta z pięknej polskiej złotej jesieni...
OdpowiedzUsuńPrzypomniał mi się mój sen - jeden z ładniejszych:
OdpowiedzUsuńdwa lata temu syn kupił sobie czterdziestoletniego garbusa - pomalowanego w kwiatki, ślicznego. Parę dni później przyśniło mi się, że trzeba na balkonie (niecałe 3m kw.)posiać trawę, a synkowi kupić sierp, żeby mógł ją ściąć - w końcu czymś nowy samochód trzeba karmić. Niestety Garabaty woli benzynę, nie można go paść na łące(aczkolwiek prezentuje się tam malowniczo)
Kochana Chustko pozdrawiam serdecznie i tulę do serca.
OdpowiedzUsuńJesteś wspaniałą w każdym względzie:)))
Joasiu! Ściskam, trzymam. I DZIĘKUJĘ. Za wielkie słowa. O rzeczach zwyczajnych i niezwyczajnych. Nie tylko swojemu Dziecku pokazałaś, "jak fajna jest codzienność". Nam też.
OdpowiedzUsuńDla mnie, wiecznie niespokojnej pracoholiczki, z głową w chmurach, nieraz niedostępnych nawet dla najbliższych, Twoje słowa były nieraz jak koło ratunkowe. Jeszcze raz dziękuję. Monika.
Jestem wredna.Nie mam czasu zajrzeć do Ciebie rano, a potem cały dzień się denerwuję, że jakiś troll Cię tknął. Jestem wredna i mam ochotę zabić gada:)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się Cudna Kobieto! Przecudna!
Gdybym była kosiarzem posiadającym nadprzyrodzoną moc-skasowałabym umysły Mlask Mlaskom i innym podobnym osobnikom.Niestety, to tylko marzenia.....
OdpowiedzUsuńGdybym była Kosiarzem, wiedziałabym, do czyich drzwi zapukać (912).
OdpowiedzUsuńChustko, jestem prawie w twoim wieku, mam synka 7-5 letniego, i od kiedy tu jestem, myślę właśnie o tym.
FAK!
Do 912 : serce mam pokrajane.
OdpowiedzUsuńTeż jestem matką,jakże tego nie rozumieć...?
Jeszcze gorliwiej poproszę niebiosa .
przytulaki, Kochana moja :*
OdpowiedzUsuńWpisuję się gdzie nie bądź, bo pod ostatnim postem nie można.... A nie można tak Syna do Niemęża?? Prawnie załatwić...??
OdpowiedzUsuńzamiast płakać-pomóżcie.
OdpowiedzUsuńSzczegóły na moim blogu.
przepraszam Li ale zajrzałam na Twojego bloga i niezbyt jasno jest tam napisane jak można pomóc, tym bardziej jeśli się nie zna akcji prezentowej, proszę uprzejmie o oświecenie :)
Usuńnajwidoczniej czytasz od niedawna:)
Usuńnapisz na maila mo67@poczta.fm, a wszystko Ci wyjaśnię.
ja też napisałam maila, proszę o odpowiedź :-)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńpodstawowa sprawa to taka, że należy ustalić jaki stosunek miałaby Joanna do jakichkolwiek działań osób (mimo wielkiego zaangażowania emocjonalnego) postronnych; ja też mam poczucie, że to niemożliwe, że musi być jakieś wyjście, że należy pomóc właśnie w imię wdzięczności za mądrość, którą dzieli się z nami Chustka, i roznosi mnie po prostu od wściekłości i żalu, ale kochani - decyzje Asi są najważniejsze...
UsuńHmm polecam tę kancelarię. Są genialni. Myślę, że i tę sprawę mogliby wygrać spokojnie. To ludzie od rzeczy "niemożliwych". http://www.wolinski.pl/
UsuńTo nie jest reklama. Po prostu miałam okazję poznać wirtuozerię prawdziwego specjalisty :)
bezradność... zawsze teskniłam za matką... dni upływały, słonce wschodziało i zachodziło, sny, wspomnienia, przedmioty, ludzie sprawiali że miałam swoje koło ratunkowe w sercu.Trudno to sobie wyobrazić ale świadomośc że było sie kochanym bardzo pomaga.mika
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNapisałam komentarz w tej sprawie na blogu Li. Jeśli zechcesz, przeczytaj, proszę
UsuńNie ma wątpliwości, że wszyscy wypowiadający się na forum maja najszczersze chęcia, ale... zwróccie uwage na kilka spraw.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze pod ostatnim postem nie ma miejsca na komentarze. czasem więcej można powiedzieć ciszą niż słowami.
Po drugie - przecież my nie znamy Ojca Jasia. Z bloga wynika, że nie jest w związku z Asią, ale nie wiemy jakim jest Ojcem i czy ma kontakt z Synem. Nie zagalopywujmy się z kancelariami prawnymi. Asia i jej bliscy są dorosli i jeżeli będą chcieli podjąć kroki prawne to zrobią to. Uszanujmy to, że pod niektórymi postami nie ma miejsca na komentarze. Nie traktujcie tego jak ataku na Was. Wiem, że chcecie jak najlepiej. Bądźmy wspólnie z Asią, dawajmy jej wsparcie, ale nie wyrywajmy sie do tego, co do nas nie należy.
Nic dodać, nic ująć... Wątpię by Joanka czekała na rady, ona dzieli się swoimi przemyśleniami, po prostu...
UsuńAnuszka... z blogu wynika (po lekturze całego) że tata Jasia nie jest ideałem. Potrafi wyśmiać łzy, krzyczy o barak umiejętności zawiązania butów, zabiera chłopca na imprezy...(przeczytaj CAŁY blog).
OdpowiedzUsuńAle co do braku komentowania zgadzam się, milczeć należy.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńnie miesci mi sie w glowie zeby w 21 wieku, kiedy tyle sie mowi o prawach dziecka, w tak trudnej sytuacji nie bylo zadnej instytucji zlozonej w psychologow, prawnikow ktorzy braliby pod uwage DOBRO DZIECKA i wysluchali jego woli i woli jego matki; dziecko to nie przedmiot; ktos tu pisal, ze dla ojca bedzie to okazja do odegrania sie za wszystkie czasy; odegrania sie na dziecku???????? naprawde nic nie mozna z tym zrobic?
OdpowiedzUsuńcałuję Asiu:(
OdpowiedzUsuńDobrej nocki życzę Joasiu :*
OdpowiedzUsuńJak za pare lat sie okaze, ze syn Chustki i jego ojciec to kumple nad kumplami, jezdzacy razem na wyprawy w gory, albo na Mazury na zagle , to ten blog z tymi wszystkimi komentarzami bedzie sie nadawal tylko i wylacznie do smietnika.
OdpowiedzUsuńsuper by bylo; ale jesli ojciec chcialby bliskich relacji z synem to nalezaloby zaczac od odrobiny empatii i szacunku do uczuc dziecka a tu chyba tego brakuje
UsuńUwazam, ze wiekszym zagrozeniem sa panie wpieprzajace sie w nie swoje sprawy.
UsuńMój tata jest wspaniałym prawnikiem. Gdyby potrzebna była jakakolwiek pomoc - proszę pisać laurka.agnieszka@gmail.com
OdpowiedzUsuńPies sasiadki sra mi na wycieraczke, nie wiem co robic. Odezwe sie.
UsuńJoasiu jak mozemy Ci pomóc??
OdpowiedzUsuńIdz do fryzjera. Chustka zawsze lubila ladne fryzury.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń