sobota, 6 października 2012

[901].

byliśmy dziś na grzybach.
z trudem przychodzi mi schylanie się, więc panowie wyręczali mnie.

***

na obiadokolację upiekłam dwukilogramową kaczkę z jabłkami i majerankiem.
musiała smakować, bo cała znikła.

***

dziś zaczęłam czytanie z Synem kolejnej szkolnej lektury - Z przygód krasnala Hałabały.
poprzednią lekturę - Jacka, Wacka i Pankracka przeczytał sam, po cichu, właściwie za jednym posiedzeniem.
tym razem wymyśliłam sobie, że chcę razem z Nim czytać, by Go nauczyć odpowiedniej dykcji - intonacji, pauz itd.
kiedy tłumaczę Mu, co stanowi cel wspólnego czytania, robi wielkie oczy i mówi: ale mamo, pani tego nie wymaga, albo: ale mamo, u nas są dzieci, które w ogóle słabo czytają.

straszne to.
obserwuję, jak szkoła stopniowo zabija w Nim ciekawość, jak równanie do przeciętnych jest wystarczające, jak wykonanie minimum zaspokaja ambicje.

***

nadal jestem nieprawdopodobnie senna.
staram się jednak w dzień nie sypiać. w efekcie, wieczorem, gdy jest pora na pisanie posta, zasypiam na klawiaturze.

111 komentarzy:

  1. szacun, Joanka! :)))
    jesteś stokroć bardziej aktywna niż ja.
    ostatnio w ogóle nie ruszam się sprzed klawiatury ;/

    OdpowiedzUsuń
  2. Staram się pamiętać o tym, że szkoła zabija ambicje. I ciągle mojego 6-latka pcham do przodu.
    Ściskam serdecznie i całuję :*

    OdpowiedzUsuń
  3. wspaniale grzybki! co z nich przyrządzisz?
    pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Babcia B. zamarynuje je w occie.

      Usuń
    2. Ach, te Babcie! Ja dziś miałam prawdziwą ucztę - czerninę z kluskami ziemniaczanymi i kaczkę z nadzieniem i buraczki. Nie ma to jak niedzielne obiady u mamy.

      Usuń
  4. Szkoła zabija ciekawość i kreatywność, też to widzę, ale wiesz co? Ktoś, kto ma taką matkę jak Ty, nigdy specjalnie przeciętny nie będzie i nie sądzę, by równał do szeregu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Grzyby... :(. Ja chcę mieć czas na grzyby :(. Cały tydzień sidzę przed laptopem, wymiękam... :(.

    Joanko, na współczesną szkołę zasłonę milczenia trzeba spuścić. Wszystko co osiągnęły moje dzieci, zawdzięczają własnej i naszej pracy. Szkoła nie kiwa palcem by wspomóc rozwój dziecka z potencjałem. Dno. Przynajmniej w naszej małej podstawówce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są różne szkoły i różni nauczyciele. Jedni robią tylko "od-do", innym chce się robić coś więcej. Program jest fatalny, ale i dzieciakom coraz mniej się chce. Być może tę naturalną ciekawość gubią gdzieś już w przedszkolu czy klasa I-III, a może to wina nadmiernej fascynacji komputerem, czy grami, które jednak zabijają pewną wrażliwość.

      Usuń
    2. Przypomniała mi się sytuacja z przedszkola. Próbowaliśmy z rodzicami przeforsować jednak naukę czytania i pisania, jeśli nie ze wszystkimi to chociaż z chętnymi. Nie do przejścia. Dla pani dyr. "nie ma w programie" równało się ZABRONIONE.

      Usuń
    3. faktycznie tak jest. MEN wycofało naukę czytania i pisania z przedszkoli.

      Usuń
    4. dziwne bo mam znajomych ktorych dzieci uczas sie czytac i pisac w przedszkolu.

      Usuń
    5. Paranoja polega na tym ze na egzaminach do 1 klasy w niektorych szkolach sa zadania wymagajace czytania, pisania i sprawnego liczenia

      Usuń
    6. Aha, nie to ze chce piac peany pod adresem systemu irlandziego ;), ale jako ciekawostke podam, ze tu dzieci ucza sie literek juz przed pojsciem do szkoly, ktora zaczynac moga w wieku 4 lat. Tak wiec wiekszosc dzieci zazwyczaj plynnie czyta w wieku 5-6 lat.

      Usuń
    7. Ruda, w naszej podstawówce nie spotkałam ani jednego nauczyciela, który robi coś więcej niż musi :(. Dlatego od cholery pracy wkładamy my, rodzice w pracę z dziećmi. Z synem udało się - jest w znakomitym gimnazjum, bardzo je lubi, dobrze mu idzie, kocha książki, matematykę, pasjonuje się biologią. Czuję, że będą z niego ludzie. Jeszcze córka mi została, dopiero III klasa SP - muszę chronić ją przed szkołą, dużo pracy nas czeka...

      Usuń
  6. kaczkę upiekłam raz na przyjazd ciotki. Ciotka do dziś wspomina, ze nie było co jeść...
    jak uchronić dzieciaki przed przeciętnością???

    OdpowiedzUsuń
  7. nie kapuję...900 setny post zżarło?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie, nie zeżarło.
      myślę nad nim.

      Usuń
    2. aaaa
      a teraz pod mur- przyznaj się! zanim wyruszasz na grzyby, cała nadworna świta rusza przed Tobą i sadzi, maluje liście na kolorowo, trawę na zielono..?yyy? Bo ja dziś byłam też na grzybach- no i się tylko nachodziłam!

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. Nie nie! Kaczka super prosta, ja inwalidka kuchenna umiem znaczy kazdy umie. Piersi kaczki nasmarowac oliwa z czosnkiem i duza iloscia majeranku, niech sie przegryzie przez noc, potem da naczynia zaroodpornego wylozonego cwiartkami jablek, piec pod folia

      Usuń
    2. A, podlac pol szklanka wody i na ostatnie 15 min zdjac folie , kaczka rzecz jasna skora do gory. Mniam.

      Usuń
  9. Można skutecznie zanudzić pierwszaka poznawaniem liter. A zatem mój syn poznał już A, O i M, a w przerwach czyta sobie książki.
    A z innej beczki, bo u nas dziś był festyn szkolny, piknik rodzinny, jak zwał, tak zwał. Pytanie mam retoryczne: dlaczego przy takich okazjach szkoła/przedszkole lansuje muzykę już nie z najniższej półki, ale z podłogi? "Bara bara bara" (to był cytat).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że w tym przypadku szkoła dopasowuje się do upodobań najliczniejszej grupy dzieci, bo to głównie dla nich jest organizowane i to oni mają się dobrze bawić. Później dzieci wyrastają z "bara bara". Myślę, że nauczyciel muzyki trzyma poziom i nie promuje przebojów tego typu, i on głównie pracuje nad wrażliwością muzyczną. Festynowi bym to wybaczyła.

      Usuń
  10. Wow, Joanno, jakie grzyby, jaka kaczka!! :)) Czapki z glow!
    Ciesze sie, ze mialas taki fajny dzien. A ja myslalam, ze spalas ;)
    Podaj prosze przepis na kaczke, chetnie skorzystam, bo jak kiedys upieklam, no to wyszla tylko taka sobie.
    Rozumiem, ze post 900 sie jeszcze pojawi...?
    Pozdrowienia i milych snow :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kaczkę nacieram solą, majerankiem, a do środka wsypuję poszatkowane jabłka (wymieszane z solą i majerankiem) i piekę w naczyniu żaroodpornym z pokrywą.

      post nr 900 będzie. dumam nad nim.

      Usuń
    2. Dzieki, Joanno! :) Na pewno sprobuje, zwlaszcza ze taki prosty przepis, a takie uwielbiam.
      Ja tymczasem gotuje eintopf czyli stew z wolowinka, ziemniaczkami, marchewka, pasternakiem (z braku pietruchy w tym kraju), cukinia, dynia, groszkiem, cebula, czosnkiem. Uwielbiam potrawy jednogarnkowe :)
      Milej niedzieli :))

      Usuń
  11. nasza wymaga, za to są szóstki. za klepanie pięć.
    u nas grzybów jak na lekarstwo :P
    ale czasem twardo szukam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u nas są oceny - literki, skala czterostopniowa.

      Usuń
    2. najlepszy jest ostatnio zamęt z nową nauczycielką od angielskiego (młoda, zaraz po studiach)
      podpisałam, że się zgadzam na skalę oceniania dany procent+dana ocena. ino ten system wymagający toćka w toćkę jak na uniwerku :D uznałam, że się laska szybko nauczy na własnych błędach, albo cała klasa obleje :D

      Usuń
  12. z zuzinką moją czytanie uwielbiamy. ma dopiero lat niespełna trzy (a właściwie cy) i sama jeszcze nie potrafi. za to uczy się na pamięć błyskawicznie całych fragmentów - i spróbuj tylko coś pominąć...
    grzybowce wspaniałe.
    eh! jesień przyszła.
    deszczem u nas zagrała dzisiaj - ale i tak jest moją ulubioną porą.
    porą na hobbity. i na musierowicz odgrzebaną. na herkulesa i pannę marple.
    na nocną lampkę i wielki kubek herbaty.
    z cukrem.

    pozdrowienia.
    serdeczności.
    prawdziwości.

    OdpowiedzUsuń
  13. Niestety, szkola zabija wrodzona ciekawosc u dzieci. Albert Einstein powiedzial, ze to cud gdy ciekawosc nie zostanie zniszczona podczas formalnej edukacji. Chyba lepiej zorganizowac dzieciom edukacje z dala od szkol z narzuconym przez panstwo programem nauczania.

    OdpowiedzUsuń
  14. Fenomenalna jesteś! A szkoła tak, łamie charaktery, uczy bylejakości lub bycia po środku. Wychylanie się jest zazwyczaj karcone, albo przez rówieśników albo przez nauczyciela. No ale kaczka, mój bozie... Ciebie żadna szkoła nie nauczyła przeciętności. Jesteś fenomenalna po prostu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wychylaj się jeśli jesteś inna, chcesz być zauważona. Oceny się nie liczą...

      Usuń
    2. Aniu, albo ja Cię nie rozumiem, albo Ty mnie. Ha nie o ocenach a o otoczeniu. Dziecku w grupie 30 osób w wieku 7-12 lat trudno iść pod prąd. Trzeba grubej skóry, żeby się wychylać. Zresztą, w szkole mojej córki punktowana jest przeciętność.

      Usuń
    3. ja szlam. nie bo koniecznie chcialam, ale bo nigdy ani nie umialam, ani nie moglam przeskoczyc pewnych etapow, zeby sie dostosowac. wtedy rozpaczalam z tego powodu. ale teraz, te 25 lat pozniej, wiem, ze to uksztaltowalo caly moj charakter i nadal sobie chodze pod prad, tylko, ze teraz gwizdze na to co mysla inni. moze nie bylo takich rzeczy jak sie teraz w szkole zdarzaja, ale dzieci i pluly za mna i zabieraly sniadanie itp.

      Usuń
    4. Zgadzam się z Plamą. Szczególnie w starszych klasach to nie nauczyciel, lecz rówieśnicy uczą przeciętności. Ktoś, kto próbuje robić coś więcej, komu się chce nie jest akceptowany. I trzeba naprawdę silnego charakteru, aby tym się nie przejmować i robić swoje.

      Usuń
  15. im dalej, tym lepiej :D
    średnia się do niczego nie liczy, świadectwo z paskiem to relikt, po co się przemęczać, jak nie trzeba? :|

    OdpowiedzUsuń
  16. Szkoła nic nie zabija jeśli odpowiednią szkołę wybierzemy i będziemy w niej aktywni. Nie przesadzajcie kobity...
    Ja szkolę dzieci w USA, w systemie który od dawna jest skazany na upadek, jednak śmiem twierdzić, że mój syn, obecnie w klasie maturalnej, wie o wiele więcej o otaczającym go świecie niż ja w jego wieku. Wymagajcie a będzie Wam dane.
    A grzyby super, tutaj takich nie zobaczysz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moim marzeniem było wysłać syna do szkoly w USA ;)

      co znaczy być aktywnym? Można tam na "wywiadówce" wymóc, żeby dziecko nie chodziło na geografię, tylko na taniec nowoczesny? jeśli tak- to zapraszam do polskich realiów. Tu się walczy, żeby religia/etyka były na ostatnich lekcjach, nie w środku dnia.

      Usuń
    2. zalezy od szkoly, ale a takie w kt mozna :) mozesz sobie tez wystapic o nauczanie w domu (nie trzeba do tego byc chorym) i wtedy dziecko nigdzie nie musi chodzic. ale zebys nie myslala, ze jest az tak rozowo, obejrz sobie film dokumentalny 'Waiting for superman'. nie wiem czy to w Pl wyszlo w kinach.

      Usuń
  17. Mój syn przez całą podstawówkę miał świadectwa z czerwonym paskiem.Gdy poszedł do gimnazjum, takie świadectwo stało się obciachem.Nadal jest piątkowym uczniem, ale nie przykłada się do w-fu, bo dzięki trói z owego przedmiotu, "obciachu" na koniec roku nie ma.Niestety bycie jak inni, choćby przeciętni jest lepsze w grupie, niż bycie zauważonym.No, chyba, że zauważonym za chuligaństwo itp, wtedy w oczach kolegów jesteś kimś.Pamiętam, gdy w trzeciej klasie SP syn po powrocie ze szkoły uderzył w szloch, bo:jest słaby, bo nie potrafi się bić.Bo zamieniłby wszystkie swoje osiągnięcia, stopnie za tę umiejętność.Bo kolega łobuz(który notabene po dwa lata w jednej klasie spędzał) jest cool, a On nie.Na szczęście książek nie odrzucił i nadal "połyka" hurtowo.To ważne, zaszczepić w dziecku miłość do czytania.Procentuje na lata.
    Dziś mój(prawie)piętnastolatek też jest cool,pomimo dobrych stopni:).Przepustką do bycia lubianym i zauważonym stopnie na pewno nie są.U nas zagwarantował to talent gry na gitarze.Dziś syn, jako członek zespołu rockowego jest dla wielu idolem.Już nie słyszy, że jest kujonem.
    Pozdrawiam i życzę Jasiowi pasji, która ułatwi Mu życie w szkole:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przepraszam za nieestetycznie wyglądający komentarz.Szwankuje mi klawiatura.

      Usuń
    2. Ja na szczęście mam inne spotrzeżenia. Połowa sukcesu to wybór właściwego gimnazjum. Mój syn całą podstawówkę cierpiał przez swoje bardzo dobre wyniki w nauce. Były momenty, że cieszył się z wpadek - pały za brak zeszytu czy książki. Mimo, że młody całe popołudnia biegał na powietrzu, na dodatkowe zajęcia sportowe chodził, właściwie nigdy nikt syna z książką nie widział, zawsze kujonem go nazywali - za dobre oceny... Bardzo czekał na koniec podstawówki. Miał wolny wstęp do wybranego gimnazjum, wybrał jedno z lepszych w Poznaniu i... w końcu jest u siebie :). W końcu nadaje na tych samych falach co reszta klasy :). Ostatnio przyszedł do domu i mówi "Mamo, dzisiaj byłem w szoku! W podstawówce jak pani zapytała kto chce iść na konkurs matematyczny zgłaszały się 3-4 osoby, w gimnazjum 3-4 osoby się... nie zgłosiły :)". Wszyscy się uczą, robią dodatkowe zadania, mój syn pasjonat biologii znalazł podobnych sobie, nikt się z niego nie śmieje, nikt kujonem nie nazywa :). O niego jestem już spokojniejsza. O 9letnią córkę jeszcze się boję, ona póki co mała i podatna na trend równania do przeciętnej :(.

      Usuń
  18. Grzyby i kaczka robią wrażenie....
    A do tych wszystkich narzekań na szkołę nie chcę się dołączyć, mimo, ze moje dzieci już w liceum...
    To teraz takie na czasie, szkoła to, szkoła tamto, nauczyciele nie tacy....Ale tak można by o wlaściwie wszystkim. Pytanie co ja robię by było lepiej? Uczę dziecka wrażliwości, bezkompromisowości, zaszczepiam ideały, dobre nawyki?
    I tak zawsze dom ogrywa największą rolę.
    Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszko i owszem, ale gdy np moje dzieci spędzają w szkole 9h a w domu mamy dla siebie 3,5 h w tym posiłek, lekcje i toaleta wieczorna....jest tego bardzo mało. Czy stwierdzenie, że szkoła wychowuje nie jest w moim przypadku prawdziwe?

      Usuń
    2. Czy ja dobrze liczę?9h dziennie w szkole daje 45h w tygodniu. Więcej niż dorosły człowiek spędza w pracy. To chyba nie są zajęcia obowiązkowe?

      Usuń
    3. myślę, że w szkole przede wszystkim wychowuje grupa rówieśnicza.

      Usuń
    4. Tak, a na jaką trafi nasze dziecko, my rodzice mamy ograniczony wpływ. Czasem to zwykły łut szczęścia. Ale można się starać, by poznać kolegów, można zapraszać ich do domu, można z dzieckiem rozmawiać o przyjaźni.
      Nie natarczywie, z marginesem prywatności, poszanowania wyborów...
      Trudno mi zrozumieć rodziców, którzy o towarzystwie swoich dzieci nie wiedzą nic

      Usuń
  19. w gimnazjum to już jest dopiero równanie do słabszych, nie wybijać się bo to obciach. Teraz macie piękny czas podstawówkowy, miło to wspominam, z łezką w oku. Grzyby piękne, dobrze że Panowie pomagają. Pozdrawiam ciepło, dużo siły życzę

    OdpowiedzUsuń
  20. Byłaś na grzybach, a potem jeszcze chciało Ci się upiec kaczkę z jabłkami???? Zawstydzasz mnie :)))
    Ja z moją Juniorką, która ma 17 lat, walczę do tej pory. Jeśli wymagam od niej czegoś więcej niż chce nauczyciel, to jest awantura: Mamo!!! Tego nie trzeba!!!!

    OdpowiedzUsuń
  21. Grzyby z kaczką...mi same grzyby wystarczą, jeszcze w tym roku nie jadłam :(
    Przechlapane masz z tym spaniem ale i tak podziwiam, że masz werwę do zbierania grzybów i kucharzenia...podziwiam w Tobie siłę.

    Jestem nauczycielem więc, tu o szkole nie wypowiem się...może kiedyś naskrobię posta na ten temat. Jednak Wasze spostrzeżenia są jak najbardziej trafne...szkoda :( Niestety my systemu edukacji w Polsce nie przeskoczymy :(


    OdpowiedzUsuń
  22. Tak bym chciala, by polskie szkoly sie wreszcie zmienily... moze sa zreszta jakies inne niz te, o ktorych wszyscy tu pisza, kto wie.
    Mieszkam w Irlandii i moje dziecko chodzi do szkoly typu Educate Together, gdzie dzieci z roznych rodzin (jesli chodzi o pochodzenie etniczne ale takze wyznanie, co tu jest wazne ze wzgledu na dlugoletnia tradycje szkol wyznaniowych) ucza sie razem O religiach, kulturach itd. a nie ucza sie samej religii jako takiej. Poza tym wszystkie szkoly w Irlandii sa zasadniczo child centered czyli maja dziecko jako nadrzedny priorytet i wyglada to np tak, ze w kazdym dziecku probuje sie podkreslic i rozwinac jego indywidualne talenty i zainteresowania, gdzie docenia sie rowniez wysilek i starania, nie tylko wyniki, gdzie wiedza jest o wiele mniej encyklopedyczna, a dzieci ucza sie przede wszystkim uczenia sie :), pracy w zespole, gdzie robia naprawde ciekawe projekty, maja bloki tematyczne itd.
    Czesto emigranci z Europe Wschodniej nie rozumiacy tego modely nauczania krytykuja poziom wiedzy dzieci, jako ze nie jest to wiedza encyklopedyczna, nie widza natomiast tego, ze dzieci choc wydawaloby sie wiedza mnie, potrafia wiecej :). Poza tym mam wrazenie (pisze tu caly czas o szkole podstawowej bo taka na razie znam), ze dzieci LUBIA szkole :)). Moj syn czestp przychodzi do domu caly podekscytowany opowiadajac mi o kolejnych projektach, wycieczkach, inicjatywach itd. Ostatnio cala szkola uczy sie matematyki poprzez gre komputerowa-konkurs i moje dziecko nie moglo sie od tej gry oderwac, zapominajc na dluzszy czas o innych grach komputerowych.
    Polecam :)
    Aha, w szkolach ET dzieci mowia do nauczycieli po imieniu i nikt nie boi sie zagadac do dyrektorki w ten sposob, nie mowiac o tym ,ze dyrektorka stoi kazdego dnia rano przed szkola i wita dzieci tudziez rodzicow, mozna ja zagadnac itp. Dyrektorka wydaje sie rowniez zna imie kazdego z 500 dzieci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rety, piszesz o szkole doskonałej. Chciałabym, żeby u nas tak się "porobiło" zanim moje Młode ruszy w szkołę :]

      Usuń
    2. Też nie rozumiem tego naszego parcia na wiedzę encyklopedyczną, która po jakimś czasie wyparowuje. Efekt jest taki, że gdy coś boli, nie potrafię określić, który to organ się buntuje. Po 9 latach nauki biologii.

      Usuń
    3. Jestem pod wrażeniem :) super szkoła

      Usuń
    4. studiowalam w stanach i bylo dokladnie tak samo. obawiam sie, ze u nas sie tak nie porobi, przynajmniej nie na duza skale, bo jest do pokonania zbyt wiele progow w sposobie myslenia. u nas uczy sie glownie teorii (i rzeczywiscie wiedza jest bardzo duza), w innych krajach ucza 1/3 tej wiedzy, bo reszte czasu poswiecaja na uczenie tego jak ja na roznoraki sposob mozna zastosowac i jak mozna lepiej zaprezentowac siebie z tymi umiejetnosciami.

      Usuń
    5. Pierwsza szkole typu ET zalozyli w Irlandii rodzice :) pod koniec lat 70 jako wyraz dazenia do rownosci i demokracji w szkolach w kraju gdzie monopol na szkoly mial Kosciol... od tej pory jest ich juz duzo wiecej i obecnie planuje sie kontynuacje tego etosu na poziomie szkol srednich.
      Szkole administruja rodzice, finansuje panstwo, jak wszystkie inne szkoly.
      Rodzice rowniez biora udzial w zyciu szkoly jako woluntariusze, oczywiscie ci ktorzy chca i moga.
      Wiecej na www.educatetogether.ie
      Kto wie, moze i u nas rodzice mogli by zaczac sie organizowac? :)

      Usuń
    6. Żyłam, żyję i będę żyć w Polsce.
      Młode nie wiem, co postanowi.
      mimo braku ambicji ocenowych, jest na tyle bystre, że da sobie radę; całe gimnazjum plułam się o oceny- żeby się dostać do liceum ważne są testy-> moim zdaniem testy nie weryfikują wiedzy zdobytej w szkole, tylko w życiu. Na teście matematyczno- przyrodniczym jako jeden z niewielu zaznaczył poprawnie odpowiedź na temat radioaktywnych biedronek i mszyc:D
      http://www.youtube.com/watch?v=pLCAFX7jqhY spytał mnie, co to za robal- odpowiedziałam, że pewnie mszyca:) tak się zdaje testy.

      Usuń
    7. Naprawdę uważacie,że mówienie po imieniu do starszych,często dużo starszych,osób jest O.K?

      Usuń
    8. Podoba mi się w komentarzu Gosianny to indywidualne podejście do każdego dziecka w szkole. Każde dziecko ma chłonny umysł, przejawia jakieś zdolności, tylko trzeba mu budować poczucie wartości, motywować, nie gasić jego zapału. W polskiej szkole podoba mi się wysoki poziom merytoryczny. Naprawdę możemy być dumni z polskiego programu nauczania. Jest bardzo wysoki i daje wszechstronną wiedzę. W polskiej szkole sugerowałabym zwrócić większą uwagę na unikatowość każdego człowieka oraz wprowadziłabym więcej zajęć praktycznych (zaczynając od manualnych takich jak opisane przez Czytaczy w poprzednich postach a skończywszy na etyce, ćwiczeniu umiejętności przemawiania publicznego, dyskutowania, negocjowania, etc.)

      Dobrzy polscy uczniowie mają szeroką wiedzę, niestety brak im umiejętności "miękkich" i często mają zbyt niskie poczucie wartości do ich kompetencji.

      Usuń
    9. Basiu, to mowienie po imieniu nalezy oczywiscie odebrac w kontekscie kraju angielskojezycznego, gdzie po pierwsze i tak jest jedna forma YOU a nie formy pan, pani, po drugie w ktorym w pracy tez zwracamy sie do wszystkich po imieniu, wlacznie z glownym dyrektorem :)
      W szkolach podstawowych katolickich w Irlandii dzieci mowia zazwyczaj Miss/Mister + nazwisko, natomiast w tej szkole np Paula czy Sarah itd.
      Dzieci i tak maja szacunek do nauczycieli, a wiekszosc z nich ( nauczycieli) cieszy sie naturalnym autorytetem i sympatia u dzieci :)
      Oczywiscie mowienie do nauczyciela po imieniu pewnie jest nie do pomyslenia w Polsce... ale tym niemniej chyba sympatycznie by brzmialo mowienie do nauczycielki np Pani Malgosiu, prawda? :)
      Poza tym podalam to ja przyklad tego, ze w takiej szkole takze dzieci traktuje sie z szacunkiem i zaufaniem, no i po partnersku, przynajmniej ja to tak odbieram.

      Usuń
    10. Midorinome, ale co wynika z wysokiego poziomu merytorycznego, jak potem nie potrafi sie go zastosowac w praktyce? to jak nauczenie sie ksiazki telefonicznej na pamiec, nie umiejac obslugiwac telefonu.

      Usuń
    11. Basiu, tak w kulturach w ktorych jest to przyjete, jest to ok. Dlugo mialam z tym problem, ale potem okazalo sie ze ludzie moje mowienie pan/pani traktowali jako oznake wywyzszania sie i sztywnosci. poza tym, to, ze uzywasz imenia, nie oznacza, ze uzywasz tego samego zasobu slownictwa co jak rozmawiasz z rowiesnikiem. sa inne sposoby okazywania szacunku niz tylko to jedno slowo.

      Usuń
    12. Moje dzieci chodza do brytyjskiej szkoly miedzynarodowej, nie w Polsce, i tez mowia po imieniu do wszystkich. Co w ogole nie ma nic w spolnego z okazywaniem szacunku, badz nie okazywaniem go.
      W ogole po kilkunastu latach nie mieszkania w Polsce mam problem, bo chcialabym, zeby do mnie wszyscy mowili po imieniu, i ja tak mowie, i moje dzieci, co oczywiscie nie jest w Polsce dobrze przyjmowane.

      Usuń
    13. :) znam ten bol. w Polsce sugeruje przejscie na 'ty' w trakcie pierwszych pieciu minut rozmowy.

      Usuń
    14. MR, uważam, że umiejętności "miękkie" są baaaardzo ważne, ale polskie szkoły dają solidną wiedzę, która się przydaje. A nawet jeśli nie stosuje się jej w praktyce (np. wzorów z fizyki czy równań z chemii) to dają one szeroki horyzont patrzenia, ćwiczą pamięć, zmuszają do wysiłku intelektualnego. W pewien sposób mózg dzieci się "rozciąga" i zwiększa się jego wydajność. To tak jak po przebiegnięciu maratonu, codzienna przebieżka 7 km wydaje się leciutka (chociaż nie jest). ZMuszenie się do nauczenia rzeczy trudnych ćwiczy umysł, dzięki czemu łatwiej i szybciej taki człowiek uczy się w przyszłości.
      Moje liceum nie należało do top10 w Polsce, ale po ukończeniu go władałam biegle dwoma językami i miałam matematykę w małym paluszku. Nie mówię już o zaszczepieniu we mnie miłości do czytania (w podstawówce, zostało mi do dzisiaj).
      Polskie szkoły są przede wszystkim zbyt mało restrykcyjne i uczniowie nie są uczeni szacunku dla nauczycieli. Moj brat miał surową wychowawczynię w klasie 1-2 podstawówki. Przez 2 lata zrobiła z tej klasy perełkę. Każdy nauczyciel chciał być wychowawcą tej klasy. Wystarczyły 2 lata, by wykształcic w dzieciach szacunek do starszych, obowiązkowosc, punktualnosc, sumiennosc, odwagę cywilną gdy zrobi się coś źle, staranne prowadzenie zeszytów, itp. Jeżeli szkoła zaszczepi te wartości w pierwszych klasach, to one zostaną do matury.

      Usuń
    15. Midorinome, tak, zgadzam sie, umiejetnosci miekkie sa wazne ale nie kosztem uczenia myslenia i laczenia faktow w spojna calosc. Corka znajomych moich Rodzicow konczy ASP. Chciala sie zglosic do jakiegos programu, zeby wyjechac na ostatni semestr zagranice. Trzeba bylo wyslac portfolio. Przez 5 lat studiów nikt jej nawet nie powiedzial jak cos takiego ma wygladac. Ja ukonczylam dwuletnie studia artystyczne w Stanach i mialam przez caly jeden semestr zajecia z tego jak robic portfolio i inne z autoprezentacji. wszystko czego nas uczyli bylo po to, zebysmy potem umieli to zaprezentowac i dostac prace.

      I sorry , nie mowie tego zlosliwie ani nic takiego, ale zeby naprawde wladac biegle jezykiem, to trzeba pare lat pomieszkac w kraju w ktorym sie go uzywa. Pracuje z jezykami od 15 lat jako tlumacz i nauczyciel. wszyscy sobie wpisuja w cv ze biegle mowia. tylko potem jak przeprowadzam rozmowy testowe z kandydatami dla roznych firm, okazuje sie, ze to biegle (i nie mowie, ze tak jest w Twoim przypadku) nie jest calkowicie biegle. Jesli ktos sie posluguje jezykiem tak jakby byl ojczysty to jest to biegle. ale tylko w tym przypadku. a zadna szkola nie doporowadzi do takiego poziomu. albo jesli doprowadzi, to ja bym tam chciala pojsc.

      Usuń
    16. w 2 lata można czegokolwiek się nauczyć oprócz robienia portfolio? chyba jednak wole nasze szkoły artystyczne

      Usuń
    17. to byl dyplom uzupelniajacy, dla tych ktorzy juz mieli jakis dyplom 'artystyczny'.

      Usuń
    18. O koncentrację na dziecku mi głównie chodzi, gdy zachwycam się tym trybem ET. O kształtowaniu indywidualności, wzmacnianiu naturalnych mocnych stron.
      Tak, to zadanie rodziców, to się najlepiej robi w domu. Ale szkoła to terytorium, które rzuca naszym dzieciom kompletnie inne wyzwania, na którym muszą się tez odnaleźć. Terytorium gdzie zdarzają się z wielkim audytorium obcych ludzi, na których opinii - nie oszukujmy się - nastolatkom megamocno zależy. To w tym kontekście oczekuję od szkoły tego, aby wspierała moje dziecko w rozwoju i kształtowaniu i zachowaniu indywidualności.

      Usuń
  23. Kochana Chusteczko !!!! Spacer , zbieranie grzybow , upieczenie kaczki i zajecia z Jasiem -PODZIWIAM i wierze , ze osiagniesz wszystko i ze pokonasz tego skorupiaka !!!!! Czytacze i inni dopingujacy : kapelusze z glow !!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  24. Szkoła tego nie zabije Joasiu. Już zaszczepiłaś w Jasku ciekawość świata i chęci poznawcze. Uwierz i szczerze Ci życzę byś sama mogła się o tym przekonać po latach. Ściskam, tulę i uśmiech z Krakowa.

    OdpowiedzUsuń
  25. Grzybobranie obowiązkowo zaliczone, uwiecznione potem w pracy plastycznej "Moje ulubione zajęcia." Młoda targała ze sobą leksykon grzybów, bo przecież nigdy nic nie wiadomo. Niestety nie obyło się bez efektu ubocznego - lekkiego kataru, ale grzyby w śmietanie... - uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
  26. Dodam jedno: może szkoła polska nie jest idealna, ale nie ma w żadnym miejscu na świecie takich idealnych szkół. Myślę, że największą rolę w korygowaniu szkolnym niedociągnięć mają sami rodzice i to oni są głównym motorem działania dzieci. Każde zdarzenie szkolne można zinterpretować dziecku na jego korzyść wychowawczą, chociażby przykład jak nie należy robić czy odwrotnie ilustrując przykładami z życia. Za wychowywanie zdecydowanie ponoszą odpowiedzialność Rodzice a nie szkoła i uważam, że taka postawa powinna być myślą przewodnią każdego Rodzica właśnie po to by móc czuć swoja sprawczą moc wychowaczą ale nie autokratyczną władzę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkowicie się z tym zgadzam.

      Usuń
    2. Oczywiscie, ze rola rodzicow w wychowaniu jest bardzo wazna, tym niemniej dzieci spedzaja w szkole nawet 5-6 godzin dziennie i ucza sie tam zachowan spolecznych, ktore przygotowuja ich do zycia w spoleczenstwie, nie tylko w rodzinie...wiec szkola ma rowniez duzy udzial w wychowaniu dziecka.
      Mysle, ze idealnie i rodzice i szkola powinni wspolpracowac ze soba w wychowaniu dzieci a takze przyczyniac sie do rozwijania ich talentow, umiejetnosci i wiary w siebie i w innych :)

      Usuń
  27. Jestem nauczycielką. Robię wszystko, aby było ciekawie w szkole dla moich uczniów i dla mnie.

    www.myclass2c.jimdo.com

    zapraszam do podglądania. Nie zawsze jest w szkole byle jak.
    Pozdrawiam Chustko, podziwiam aktywnośc.jokookun

    OdpowiedzUsuń
  28. Dzień dobry w niedziele!
    Kolejna lektura syna wspólnie czytana - to brzmi dumnie! i bardzo cieszy.
    Zrobiłam dobrą pomidorową, to co prawda nie kaczka z jabłkami, ale od czegoś trzeba zacząć hehe Myślę, co na drugie. Mam jabłka ale nie mam kaczki, hmmm... Może ryż z jabłkami i cynamonem ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tfu ;)

      pomysł na jabłka : http://readyforcooking.blogspot.com/2010/11/szarlotka-sypana-najprostsze-ciasto-z.html

      robota żadna, a efekt zaskakuje :)
      ja rezygnuję z cynamonu :)

      Usuń
    2. moim probleme sa jablka. jestem w stanie spozyc tylko surowe i w jednym kawalku. zadna inna forma nie wchodzi w gre. nawet soku nie lubie.

      Usuń
    3. ja nie lubię surowych, nie lubię soku i nie lubię szarlotek. ale to wydanie mi pasi- tylko że ja zjadam 2 kawałki- resztę pochłania syn :)

      Usuń
    4. myślałam ze tylko ja nie przepadam za jabłkami.. zjem tylko w kaczce.

      Usuń
    5. poprzez ślinotok nie mogę za dużo pisać ;) chcę kaczkę!

      Usuń
    6. ja nie zjem ani jablek ani kaczki. chocby placili za to.

      Usuń
    7. to nie jedz! będzie więcej dla mnie :)

      Usuń
    8. masz to jak w banku :)

      Usuń
    9. co jadasz?
      jarskie?
      czy tylko kaczka won?

      ja żrem wszystko, tylko mięso uważnie- byle nie za dużo :) i wczoraj ponownie odkryłam, że nienawidzę wątróbki:)

      Usuń
  29. ooo, może się podzielisz przepisem na kaczkę? ja jak na razie jedynie piersi z kaczki robiłam i do ideału dochodziłam bardzo długo.

    przed nami szkoła ... mam nadzieje, że uda się i nie zabije w dzieciach ciekawości świata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://margarytka.blogspot.com/ polecam ten blog :)) według mnie najlepsze na świecie przepisy ;)) oczywiście zaraz po Chustkowej kaczce i daniach zrobionych przez NIemęża :)

      Usuń
  30. Też byłam na grzybobraniu :)) na powierzchni około 20m2 rosło stado maślaków. Nazbierałam ponad 50 sztuk :)) takie grzybobranie to ja lubię - 5 minut i wiaderko grzybów.

    OdpowiedzUsuń
  31. Wczorajszy wieczór.... miła kąpiel w aromatycznym bursztynowym olejku... o "wysokie obcasy" ... poczytam... ja, ciepła woda i niesamowity artykuł. Poryczałam się okropnie, ale również coś mnie w nim zaciekawiło- zainteresowało. Biegiem do pokoju po laptopa - wklepuję w google "chustka.blogspot.com" Genialne! Czytałam do pierwszej w nocy. Przeczytałam cały rok 2012 i 2010 ! Dzisiaj czytam 2011 ! Jestem na bieżąco. Wcześniej systematycznie czytałam wpisy "andzi i nieboraka" niestety powołało ją niebo (czasami coś Rysio naskrobie ;). Od wczoraj już wiem gdzie każdego dnia będę zaglądać. Asiu nawet nie wiesz ile mi dałaś siły. Masz jaja jak balony! PS. pozdrawiam wszystkich tych, którzy martwią się rannym pryszczem na twarzy. Mania

    OdpowiedzUsuń
  32. Asia jesteś najbardziej pozytywnym Hardcorem jaki przychodzi mi do głowy:):):)! Wszystkiego jak najdłużej naj...!

    OdpowiedzUsuń
  33. jako osoba przeciętna stwierdzam - chyba zawsze, swojego czasu, lubiłam polską szkołę :)
    ale odkąd mam w szkole nieprzeciętnego syna - zachwyt wyparował jak woda na pustyni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tego mi brakowało :) Młode też mnie prześciga, nad czym nie ubolewam:) jak był w gimnazjum- ścisłe nauczycielki wytypowały go jako ucznia zdolnego- przeszedł dziwny proces udowadniania tego-> efektem była diagnoza, że powinien mieć indywidualny tok nauki, a szkoła na to: "ale o co chodzi? " czegoś takiego nie ma w szkole. Wkurfiłam się. Dopiero w liceum trafił na taką pedagog, która go przypilnowała i skierowała na program http://zdolnizpomorza.pomorskie.eu/index.aspx . Nie lubię szkół jako matka ;) Papierki, opinie, dodatkowe testy; dziecko zdolne winno być z automatu zauważone i skierowane tam, gdzie jego miejsce. Wiem, mogłam teoretycznie zmienić szkołę- praktycznie nie. I nie uważam się za złą matkę, ponieważ nie miałam kasy na bardziej rozwojową szkołę :)

      Usuń
  34. Szkoła naszym drugim domem...Kiedyś,kiedy ja byłam uczennicą, wszystko w szkole było inne, a zwłaszcza inni byli nauczyciele(no wiadomo,że nie ci sami- bo pewnie już po 100 lat by mieli),mam wrażenie, że kiedyś do tego zawodu szli najlepsi albo chociaż bardzo dobrzy- nie bardzo mieli inne perspektywy- jeśli PRL-owi nie chcieli się wysługiwać.A teraz - rany- moje najsłabsze w klasie koleżanki z matematyki zostały nauczycielkami tego właśnie przedmiotu, pokończyły po kilka studiów podyplomowych, a miały problem ze skończeniem liceum. Na pytania uczniów odpowiadają,że jest w książce albo inne pierdoły.Uczniowie sobie z nich jaja robią , a rodzice płacą za korepetycje(czasem u studentów!). Są oczywiście jeszcze dobre szkoły i dobrzy nauczyciele, mam szczęście, że moje dzieci do takich mogły trafić.

    OdpowiedzUsuń
  35. Przychodzi baba do lekarza:

    -Panie doktorze, boli mnie glowa, nie moge jesc, strzyka mi w kolanie, nie mam apetytu.
    -Ze co prosze, prosze powtorzyc, zamyslilem sie.
    -Boli mnie watroba, nerka mi dokucza, wlasciwie to zle sie czuje.
    -E tam, niech pani zobaczy to jest dyplom mojego Krzysiaczka, wlasnie dzisiaj dostal piatke, jest najlepszym uczniem w klasie, chodzi na dodatkowy angielski i rytmike, a w wolnym czasie gra na pianinie.
    -To moze ja juz pojde...
    -Ojej, juz pani idzie, szkoda. Zdrowenka zycze, niech pani dba o siebie i prosze sie dobrze odzywiac! A swoja droga piekna ma pani torebke:)

    -Oby wiecej tak milych pacjentow - westchnal lekarz i udal sie do swoich codziennych obowiazkow.

    OdpowiedzUsuń
  36. Nie dziwię się, że tak pyszne danie zniknęło w całości:)

    OdpowiedzUsuń
  37. Chustko, jesteś dzielna jak Rycerz Jedi. Uśmiecham się, jak widzę nowy wpis. A jak go nie ma, to myślę, że to dobry sen we flaneli.

    OdpowiedzUsuń
  38. Weekend sie snul sennie w oparach wieczornych pogaduch zprzyjaciolkami (takimi co umieja sluchac i rozmawiac), zmagan z zapaleniem gardla otrxymanym od dziecka i jakims wczesnowiosennym spleenem. Tym bardziej zaimponowala mi Twoja aktywnosc grzybiarsko-kulinarna. Dobrego kolejnego tygodnia!

    OdpowiedzUsuń
  39. Chustko, fajnie, ze jestes z nami :) i dalej nas inspirujesz :))
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  40. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  41. Chustko,
    podziwiam, iż mimo trudności idziesz na grzyby, pieczesz kaczkę - dajesz radę:).

    Jeśli chodzi o czytanie i mówienie. Myślę, że nie ma lepszej szkoły niż słuchanie kogoś z dobrą dykcją, umiejętnością tego, o czym napisałaś. Wysłuchałam kilku wywiadów z Tobą (Chustka celebrytka rulez), masz bardzo przyjemny dla słuchacza głos. Łagodny i stanowczy zarazem, znakomicie się Ciebie słucha. Sama z przyjemnością wysłuchałabym o przygodach krasnala Hałabały w Twoim wykonaniu.
    Kiedyś pisałaś o tym, jak dużej cierpliwości od Ciebie wymagało aby uczyć Syna: "pies szczeka, hau, hau" (oj, ile to notek temu było). Wtedy już pokochałam to, w jaki sposób mówisz do Jana.
    Serdecznie pozdrawiam, dobrej nocy.

    OdpowiedzUsuń
  42. Po sobotniej nocy wietrznej i deszczowej, sypnęło grzybami. Mieszkam na granicy dwóch sąsiednich miejscowości ( tej z konikiem i tej zielonej) i na moim własnym gruncie wyczesałam dziś wiadro prawdziwków i koźlaków. Następnie, preparując obiad obserwowałam przez okno jak z mojego gruntu rozliczni sąsiedzi wychodzili z podobnymi wiaderkami.
    Na kolację były grzybowe mini- pizze, reszta zbiorów została upchnięta w piętrowej suszarce.
    Dobrych, spokojnych snów, do jutra.

    OdpowiedzUsuń
  43. Hmm...grzyby..cudowni mężczyźni przy boku(chciałam napisać faceci, ale oni są tacy męscy i kochani!)
    Zmarnowałam dzień tzn to był dzień "piżamowy".Niby nastawiłam pranie, ale potem nie chciało mi się rozwiesić-kisi się i czeka na wybawienie.Jutro "puszczę"jeszcze raz.Oj,zapomniałam!Byłam z psem,ale padało i nie chciał wyjść( nie chciała, bo to suka:).Ja niemrawa-ona senna...było ciężko, ale udało się!
    Uwielbiam grzyby. Mam cudne wspomnienia z dzieciństwa...Ilekroć je jem-czuję ojca, bo zawsze z nim chodziłam. Mama pachnie szarlotką.

    OdpowiedzUsuń
  44. Piękne grzyby.

    A ze szkołą to chyba tak już jest. Przycina wszystkich na równo. Każdy wychylający się to dodatkowa praca dla nauczyciela i szkoły, a więc zbędny wysiłek...

    OdpowiedzUsuń
  45. Równanie do przeciętnych jest wystarczajace...
    skąd ja to znam?
    Ale walczę z tym!

    OdpowiedzUsuń
  46. tu jest fajna stronka z pomysłami
    www.mamadomowa.pl

    OdpowiedzUsuń
 
©KAERU 2010
Wszystkie prawa zastrzeżone Sałyga