po odebraniu Syna ze szkoły - zważywszy na piękne okoliczności przyrody,
wybraliśmy się na wycieczkę.
Kazimierz jak zwykle nie zawiódł.
zrobiliśmy przegląd suwenirów na rynku.
potem przeszliśmy się nad Wisłę,
a następnie poszliśmy zjeść obiadokolację.
i wróciliśmy.
Kazimierz nad Wisłą jest cudowny o tej porze roku :)
OdpowiedzUsuńPotwierdzam :) moi Rodzice byli tam czw-pia.
UsuńNo i sie doczekalam :)
OdpowiedzUsuńJoanno, piekne zdjecia i fajna wycieczka! :))
Pozdrawiam cieplo-jesiennie
Joasiu oby wiecej takich wspaniałych dni przed wami:)
OdpowiedzUsuńpięknie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Pani nie zawodzi. Po prostu.
OdpowiedzUsuńPięknie, po prostu
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mieliście taką udaną wycieczkę. Giancarlo przeżywa fascynację łucznictwem?;-)
OdpowiedzUsuńPrzepięknie, szkoda, że nie można dodawać do zdjęć zapachu jesiennego powietrza. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńpiękna jesień w Kazimierzu.... szkoda, że mam tak daleko :(
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia,pozdrawiam Joasiu:*
OdpowiedzUsuńTo wczoraj łączyliśmy się znowu razem w podziwianiu polskiej jesieni w pięknym słońcu:) Zabrałam rodzinkę znowu na racławickie wzgórza i pola...ech pięknie było:)
OdpowiedzUsuńKazimierz jak zawsze piękny, o tej porze roku również, udany spacer po miasteczku nad Wisłą, pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńnigdy nie przestaniesz mnie zaskakiwać! never ever :)
OdpowiedzUsuńprzecudne zdjęcia!! A i ty niczego sobie hihi
Ja mam cudowne wspomnienia związane z Kazimierzem i moim dzieciaczkiem. Rozmarzyłam się. Serdecznie pozdrawiam i życzę udanego poniedziałku.
OdpowiedzUsuńPięknie:)
OdpowiedzUsuńkurde nigdy nie byłem...
OdpowiedzUsuńKazimierz ,jestem tam bardzo czesto.Piekny o kazdej porze roku.
OdpowiedzUsuńSuper! Ściskam Was mocno, KOTA też
OdpowiedzUsuńa ja tam widzę twarz. za naczyniem obiadowym, fakt;) ale wyrazistą, z przenikliwym i piekielnie inteligentnym spojrzeniem. dajesz radę Chustko;))
OdpowiedzUsuńpiekielnie smutnym spojrzeniem... chustko..
UsuńSerce rośnie , gdy inni szczęśliwi.;-)
OdpowiedzUsuńi bardzo dobrze, że wróciliście..nikt nie lubi jak was nie ma.
OdpowiedzUsuńBardzo piękna wycieczka! Kazimierz cudowny na Twoich zdjęciach! I Ty niezawodna. :*
OdpowiedzUsuńWysoko ustawiasz poprzeczke, chustko! dziekuje!
OdpowiedzUsuńczekam na 907 :)
OdpowiedzUsuńNo i super, puki pogoda sprzyja trzeba korzystać :)) Trzymaj się kochana Chusteczko, pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńChustka jestes dla mnie wzorem, tyle powiem.
OdpowiedzUsuńChusteczko... też zabrałam rodzinkę na spacer... robiłam zdjęcia (mam prawie identyczne jak pierwsze i drugie), podziwiałam , szukałam grzybów i... myślałam o Tobie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)))
a dlaczego nie ma 907 posta?
OdpowiedzUsuńa my dziś w Powsinie z chłopakami, zainspirowałaś nas ostatnimi powsińskimi zdjęciami, no cóż, może teraz czas na Kazimierz, nie wolno też zapominać o Janowcu, do którego z Kazimierza rzut beretem, albo krótka wycieczka promem :) ściskamy Cię i chłopaków rozrabiaków.
OdpowiedzUsuńi Puławy, oczywiście! park teraz piękny jest.
Usuńa ja posiałam ładowarkę do aparatu :P
OdpowiedzUsuńno, no, atrakcyjny kazimierz ;)
Kazimierz jest bardzo mój, oświadczyny, ślub itp. Ale tym razem to ty Chusteczko mnie zauroczyłaś. Jak ty pięknie podróżujesz tą jesienią. Siedzę sobie, patrze i podziwiam.
OdpowiedzUsuńMarzę o tym, żeby kiedyś pojechać do Kazimierza. Może w przyszłym roku...
OdpowiedzUsuńKurcze osiem lat nie bylam w Kazimierzu, wiec ogromne dziekuje za wspomnienia:)
OdpowiedzUsuńJa z rodzinka dzis bylam w poszukiwaniu cudownej,duzej,pomaranczowej dyni.
Dynia przeogromna stoi w salonie:)
Pozdrawiam cieplo.
Zdjecie nr 4 - prosze o pozwolenie na skopiowanie ... i powiekszenie..i uzywanie do celow domowych. Choc pojecia nie mam o jakim Kazimierzu piszesz :-)
OdpowiedzUsuńCudo!
DD Joasiu*)Tak trzymać!
OdpowiedzUsuńOoooooo, a my też zakupiliśmy niedawno łuk i strzały! Kilka godzin zabawy i strzelaniny, tylko nie wiem jakim sposobem udało mi się trafić we własną rękę, lool
OdpowiedzUsuńJesteś!
OdpowiedzUsuńJak dobrze!
Jednak mnie osobiście Kazimierz zbytnio nie zachwycił - może nie moje to klimaty?
Ale cóż: "de gustibus"...
Ślicznie wyglądasz i apetyt, widzę ,dopisuje :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie .
przecudne zdjęcia...wrażliwości uczyć się od Ciebie trzeba:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
Dzien dobry, Joanno :)
OdpowiedzUsuńChcialam jeszcze dodac, ze podoba mi sie takze bardzo Twoje czarno-biale zdjecie i te piekne, wielkie oczy :)
Dobrego dnia! Usciski :)
a byliście w kawiarni "U Dziwisza"?
OdpowiedzUsuńaaaa!
tam jest cudnie, zawsze kupujemy tam kawę z likierem i tort.
a teraz jeszcze zrobili nowe pomieszczenie na balkonie, nader klasyczne.
bardzo lubie te herbaciarnie.
UsuńNajprostsze jest najpiękniejsze ! Właśnie TO jest PRAWDZIWE życie.Dla mnie też najpiękniejsze chwile,które wspominam z rozczuleniem,to dni w ten sposób spędzone z rodzinką.
OdpowiedzUsuńPani życzę sił na wyprawę do Gdańska,na safari,pod biegun...itd,itd...
Baa Kazimierz .Wspomnienia .
OdpowiedzUsuńPieknie, ze sie wybralas...jesien cudna!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
A propos 909.
OdpowiedzUsuńNie umiem sobie wyobrazic jak strasznie Ci jest ciezko Joanko.
Nie umiem Ci pomoc choc bardzo, bardzo bym chciala.
Mysle o Tobie. Zycze Ci jak najlepiej, jeszcze kolejnyech i kolejnych dni. jeszcze sily. Jeszcze optymizmu na przekor smutkowi. Zaklinam wszelkie mozliwe czary i wysylam do Ciebie sile. Towarzysze Ci czule.
Spaceruj, korzystaj, chlon, ile wlezie..
OdpowiedzUsuńKazimierz musi byc piekny, ja nigdy nie bylam. W ogole malo w swoim zyciu widzialam, i zwiedzilam, bardzo chcialabym zeby to sie nareszcie zaczelo zmieniac. Malymi kroczkami do przodu, bo przeciez zaraz kolo nas tez potrafi byc pieknie :-)
Buziaki z jesiennego Monachium, ktore juz zaczyna pachnac pieczonymi kasztanami :-)
Chustko Asiu, nawet jesli probujesz wstrzymywac lzy, Twoj synek to wyczuwa. Moze lepiej po prostu nie tamowac tego, dac im upust. Rozumiem Twoj bol i bezbrzezny smutek, wiem, ze dla matki sprawa najwyzsza jest chronic dziecko przed wszystkim co zle, oszczedzic mu zwlaszcza smutnych doswiadczen, probuje wyobrazic sobie co teraz czujesz. Z pewnoscia wspolnie spedzone chwile utrwala sie w jego pamieci na zawsze - mam wyrzuty sumienia ze wchodze na Twojego bloga i czytam bardzo osobiste zwierzenia, internet jest glupi pod tym wzgledem, chciaz z drugiej strony wiele osob dzieki niemu moglo obejrzec wczoraj skok Feliksa. Zobaczylam jego oczami Ziemie z gory, mialam pietra jak stanal na stopniach kapsuly i wielkie uff jak wyladowal. Wyobraz sobie, ze szykujesz sie tez do takiego wyczynu. Wiele miesiecy przygotowan, zwiazanych z tym trudnosci. Bedziesz z gory obserwowac Ziemie, a jak trzeba skakac w dol. Patrzylam na jego matke, pomyslalam, ze chyba najwspanilasza rzecza jaka mogla zrobic, to pozwolic mu wlasnie skoczyc. Co by dalo, gdyby zatrzymala go przy sobie, kazala podlewac ogrodek i kosic trawe? A co on myslal, gdy planowal ten skok? Chustko, wierze w to, ze jest Wielki Plan, opracowany w szczegolach tak jak skok Feliksa.
OdpowiedzUsuńNie obawiaj sie:)
jest bardzo dobra książka o tym, o planie.
Usuńwielu ludzi, którzy ja czytali uważa, ze potem łatwiej żyć. zwłaszcza gdy odejdzie ktoś bliski.
http://www.odwaznedusze.pl/
wiem, ze wygląda to jak kolejne ezoteryczne badziewie, ale tak nie jest.
Anonimie piękny post. Dopowiem jeszcze, że jak rodzice pozwalają dzieciom spełniać marzenia, pomimo ryzyka (ono jest zawsze nawet przy prozaicznych czynnościach) to taki czyn jest piękny, bo ja uważam,z ę dziecka nie powinno się trzymać w kloszu. To wcale nie uchroni go, lecz sprawi, ze dziecko będzie nieporadne. Trzeba pozwolić dziecku na samodzielność i uczenie się na błędach i oczywiście chronić, je tak, aby ta ochrona nie była taką złotą klatką.
UsuńPozdrawiam
J.
a propo - 909 :*
OdpowiedzUsuńbardzo lubie te fioletowe kwiatki
OdpowiedzUsuńmoi rodzice mieli je na dzialce
moj syn czesto je przywozil do domu
Joanno... jedyne co moge to byc smutna z Toba i myslec o Tobie... wyobrazam i nie wyobrazam sobie jakie to moze byc ciezkie... mam synka troche starszego i wiem i nie wiem jaki to bol...:((
OdpowiedzUsuńZycze Ci jeszcze jak najwiecej dni i chwil z nim spedzonych, niech zycie tli sie w Tobie jak najdluzej... zycze Ci tego z calego serca :*
widzę twoje oczy, obrączkę na wskazującym palcu, kości skroniowe...
OdpowiedzUsuńpodglądamy twoją podróż w stronę tajemnicy.
Życie nie jest stratą czasu, o nie. Ja wolałabym tu zostać na zawsze, choćby nie wiem co. Wolałabym, żebyś też została, do nasycenia.
i nic nie mogę zrobić na to.
Kocham Kazimierz, wpadam tam tak często jak to możliwe na najlepszego placka po zbójnicku w Polsce:)
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia!
Cieszę się Waszą wycieczką
Witam serdecznie pani Joasiu śledzę pani losy od niedawna tzn od przeczytania artykułu w Wysokich Obcasach . Zainspirowała mnie pani swoją pogodą ducha i siłą w walce z przeciwnością losu,z niecierpliwością czekam na pani wpisy na blogu. . Pani Joasiu ściskam cieplutko i ślę dużo energii z pobliskiej wsi.
OdpowiedzUsuńJa też mam gulę, za każdym razem gdy myślę o Asi i Jasiu. Jakie to wszystko jest pop.... :/
OdpowiedzUsuńJa tylko czytam i mnie boli.
Najnowszy post przeczytałam, siedzę i ryczę.
Szlag... jak ja bym chciała umieć zrobić czary mary... :(
Podpisuję się pod tymi słowami...
UsuńA ja nie podpisuję się choć po ludzku jest mi żal i bardzo przykro tak samo jakby odchodził ktokolwiek inny
UsuńCzy odchodzenie starca w hospicjum jest równie uzasadnione jak niespełna 40letniej matki dziecka?
Niestety każda śmierć jest bezsensowna, dlatego ja sie nie podpiszę pod tym
Tak jest uzasadnione. Człowiek który przeżył życie ma prawo do śmierci. Tak to wymyśliła natura.
UsuńWszystko inne jest wbrew niej.
Czary Mary.....wiem ,ze to nie dziala. Bardzo chciałabym miec moc sprawiania. Nie mam. Ale jestem Joasiu każdego dnia i podziwiam. Podziwiam szczerze i boleśnie doświadczam Twojego smutku....
OdpowiedzUsuńNic co napisze nie jest warte uwagi. Ale jestem. Myślami. Każdego dnia. Ciesze sie z każdej dobrze przeżytej chwili. Ty mnie tego nauczyłaś.
Bądz jak najdłużej.
ciekną mi łzy, nie widzę klawiatury...
OdpowiedzUsuńnikt tak tego nie rozumie jak druga matka.... nikt,nikt,nikt
Chyba masz rację.
UsuńChyba właśnie w tym matkowaniu leży sedno sprawy.
do 909: dziękuję, Chustko, bo dzięki Tobie jeszcze bardziej doceniam czas spędzany w moją córeczką, pracuję nad jakością tego czasu, uwagą, którą jej daję, skupienie na jej pomysłach i towarzyszenie im, docenianiem tego co mam, dziękuję...
OdpowiedzUsuńPani Joanno, przytulam delikatnie, najczulej, najcieplej jak umiem i wysyłam słoneczne promyczki. Też jestem onkologiczna i sporo przeszłam, ale to Pani nauczyła mnie jak się mierzyć z rzeczywistością. Pani wpisy, wywiad w WO, w radio - jakże mądre, dojrzałe i wzruszające. Dziękuję za to i za to, że Pani jest. Niech Pani będzie jak najdłużej...
OdpowiedzUsuńTe fioletowe kwiaty to marcinki. kocham je.
OdpowiedzUsuńWczoraj i dziś zebrałam 55 prawdziwkow :) Już zawsze będę o Tobie myśleć zbierając grzyby. A jesień wspaniała. w Bieszczadach buki czerwone.
Czytałam twój wczorajszy post. Pod koniec prawie się pobeczałam. Mnie ostatnio jest niełatwo wzruszyć, a Ty to zrobiłaś. Poruszyłaś coś we mnie, że byłam bliska płaczu. Piękny post i niesamowicie smutny. Nie wiem co więcej napisać, bo jestem wzruszona. Czasami słowa są zbędne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
J.
Post 909 wbił mnie w ziemię... Mam synka 3,5 letniego. Nie umiem sobie tego wyobrazić. jestem za głupia na to.
OdpowiedzUsuńMogę się tylko podpisać...
UsuńJoasiu, mocno Cię tulę. Jednego możesz być pewna: masz wspaniałego Synka i wyrośnie z niego na pewno wspaniały człowiek bo dajesz mu tak wiele mądrości i miłości.
OdpowiedzUsuńKochana chustko kolejny post zwala i rozczula ale mam taki szacunek dla Ciebie ze umiesz rozmawiac z nim tak madrze, super jestes matka,mysle ze oswajasz Jasia z kwestia smierci w bardzo dobry sposob.. nie jeden dorosly nie umie tego tak ogarnac, mam natlok mysli ... leb do slonca pamietaj :*
OdpowiedzUsuńNie wiem, jak opisać przygniatający smutek... Modlę się o każdy następny dzień dla Pani, Chustko wspaniała! Nie jestem w stanie więcej pisać - jak najlepszego wieczoru Pani życzę! Renata
OdpowiedzUsuńpękło mi serce.
OdpowiedzUsuńgdyby można było się podzielić i dać komuś kawałek siebie, takiego naprawiacza... ale nie można
OdpowiedzUsuńśniłaś mi się, Asiu, to był bardzo pozytywny sen
:*
Asiu, pewnie o tym wiesz, ale odkąd o tym usłyszałam, a było to w zeszłym tygodniu, to bezustannie myślę o Tobie. Zawsze byłam daleka od wiary w czary mary, ale Twój ostatni post poruszył mnie tak bardzo.
OdpowiedzUsuńNie gniewaj się, że tu to wrzucam, chciałam napisać maila, ale nie wiem jak.
Czy to działa?
http://www.terapiagersona.com.pl/linki.html
Pani Asiu, niech się Pani nie smuci, czytam to co Pani napisała, Gabi mi poprawia błędy, narysuję dla pani anioła.Takiego co się opiekuje mamami.Ten baner dla mnie ,ten który mi zrobił Piotr ,piękny, wszyscy chłopcy mi zazdroszczą, a najbardziej Zyga.Myślę o Pani dziecku.Ma dobrą mamę,ja takiej nie miałem.Dobrze, że ma Panią...
OdpowiedzUsuńczytam Cię jakiś czas, ale post 909 spowodował że mi gardło zatkało całkowicie. Ile musisz pokonać codziennych trudności a ile też znaleźć w sobie siły na odpowiedzi na najtrudniejsze z pytań, bo od dziecka płynące, szczere, bezpośrednie, niezakłamane, otwarte. Pięknie tłumaczysz mu świat. Masz wspaniałą intuicję
OdpowiedzUsuńSłuchajcie ja wiem, że dla wszystkich post 909 jest smutny, tak smutny, że aż boli..sama ryczałam bo mam córkę tylko troszkę młodszą od Giancarla.
OdpowiedzUsuńAle nie zastanawia Was po co Chustka blokuje pod takimi postami komentowanie?
Chyba nie po to byśmy komentowali go na wpisie poprzednim...
To nie ma być utrudnienie logistyczne tylko prośba o ciszę.
Chustka nie chciała współczucia. Co człowiekowi daje współczucie? Nic. Daje poczucie, że ojej jakie to ja naprawdę jestem nieszczęśliwy i zamiast pomóc pogarsza tylko doła. Masz rację milexica:).
Usuńmilexica - dokładnie tak i dziwię się, że tyle osób na to nie wpadło...A w takiej sytuacji milczenie jest złotem.
UsuńMasz chyba racje milexica. Napisalam - w najlepszej wierze i z empatii - a tu rzeczywiscie nie na tym empatia polega.
Usuńmilexica > :*
OdpowiedzUsuń:*
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńEch, dziewczyny... piszecie, że rozwala was bezsilność, że chciałybyście COŚ zrobić dla Chustki. Więc zróbcie - USZANUJCIE fakt, że TAM nie ma miejsca na komentarze. NIE MA. To na życzenie Joanny. Pomyślcie, zanim poddacie się własnemu egoizmowi i wstawicie komentarz, którego Chustka NIE CHCE. I nie, nie szukam kłótni, nie napadam na was, nie, ja zwyczajnie, ze smutkiem, zwracam uwage, ze empatia to w zasadzie jedyne ,co mozemy podarowac Joannie, za to wszystko, czym nas obdarowala, choc tyle jestesmy jej winni.
OdpowiedzUsuńmasz rację, a ja pomyślałam po fakcie.
UsuńSłodkich snów Joasiu:*do jutra
OdpowiedzUsuńNie wiem co napisać.... myślami jestem blisko... Możliwie spokojnej nocy życzę.....
OdpowiedzUsuńPiękny film widziałam ostatnio i pomyślałam o Was. Spokojnej nocy, Chustko.
OdpowiedzUsuńte kwiaty u mnie były nazywane michałki
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńPiękny blog.
OdpowiedzUsuńOczywiscie sprawa wlascicielki bloga, dlaczego nie pozwala zamieszczac komentarzy tu czy tam. W/g mnie blog czy we wpisie nr. x czy y dotyczy caly czas tego samego. Oburzac to sie trzeba bylo drogie panie jakis czas temu, jak pod nieobecnosc Chustki dzialy sie tu i owdzie sprawy dziwne, zeby nie powiedziec niesmaczne. No ale coz, moja tesciowa ma podobna wrazliwosc - chory, to chory, umiera, to umiera, no takie jest zycie, nie przesadzajmy.
OdpowiedzUsuń"Bo jeśli miłość to tak jak wieczność - bez przed i potem"
OdpowiedzUsuńpięknie napisane . Spokoju życzę, siły, codziennie myślami z Tobą :*
Usuńa i piękne zdjęcia, jak zawsze zresztą :)
Usuńtak, jak w niektórych wpisach, szacunek i cisza, tam gdzie właścicielka bloga życzy sobie ciszy.
OdpowiedzUsuńSpokoju życzę i jak najwięcej chwil które aż ściskają ale świadczą o bezgranicznej miłości syna do matki i matki do syna ...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńChustka nie chce współczucia, pocieszania i litowania się nad nią. Co jej to da? Nic. Współczucie nie ulecza, nic nie daje, to tylko niepotrzebne słowa. Chustka wiele nas nauczyła i nadal uczy. Zamiast niepotrzebnego współczucia podziękujmy jej za to co dla nas zrobiła, bo pomimo choroby ona robi dla nas więcej niż my sami dla niej. Uczy nas życia. Porusza w nas najgłębsze zakamarki duszy. Takiej nauki nie da nam najlepsza szkoła. Szkoły uczą nas tylko suchych faktów i wiedzówki, rzadko kiedy spraw najistotniejszych takich jak życie, choroby, śmierć i wiele innych.
OdpowiedzUsuńJestem Ci, Chustko za to wdzięczna:)
To nie współczucie każe siąść przy komputerze i pisać... otwartość Chustki i jej mądrość otwiera oczy i wyznacza kierunek. Każdy wyraża swoją wdzięczność, solidarność jak umie.. jeden komentuje zdjęcia, inny się modli, inny przesyła uśmiech. Może robi to nieudolnie ale stara się bo wszystkie te gesty mają jeden cel - pokazać że jesteśmy, że wierzymy... Siła jest w ludziach a dobro które Chustka daje już do niej wraca.
OdpowiedzUsuńIle macie lat?
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKilka m-cy temu moja koleżanka wstała rano,wsiadła do samochodu,pojechała do lasu,wysiadła,popatrzyła na niebo i połknęła wszystkie tabletki popijając colą.W tym samym czasie ktoś beknął,ktoś pierdną,ktoś uprawiał seks,ktoś inny się modlił.Miała dwoje dzieci.Dlaczego nie dane jej było czytać tego bloga,ja się pytam?Ty,Asiu pojawiłaś się na świecie,aby spełnić swoją misję.Szczęściara!Tak wiele Ci zawdzięczam,Asiu!O Giancarlo się nie martw,jeśli jest cząstką Ciebie,poradzi sobie.Ti voglio bene!Poznałam już,DO CZEGO PRZYDA SIĘ CHUSTKA))
UsuńCześć Joasiu:)To ja pisałam o zielniku,nasz prawie gotowy:)Dziś z Amelką robiłyśmy portret Pani od angielskiego na konkurs:)Tia już widzę minę Pani:)))
OdpowiedzUsuńWiesz ja też mam pukiel włosów mamy i Jej ulubiony zielony sweter,pamiętam Jej zapach,i Jej cudowną drożdżówkę,to zostaje Kochana na zawsze i Twój Synek tez to będzie pamiętał:*bo te wspomnienia pozwalają przetrwać.
całuję mocno całą Twoja Rodzinkę i Ciebie:*spokojnej nocy
Chusteczko, Giancarlo poradzi sobie. Myślę teraz o tragicznej historii z dzieciństwa Kuby Błaszczykowskiego - kiedy miał 11 lat na jego oczach jego ojciec zabił jego mamę. Zobacz - poradził sobie, wyrósł na świetnego - mądrego człowieka, wspaniałego piłkarza. Niedawno czytałam z nim wywiad, mówił o tym smutnym doświadczeniu. Jest naprawdę inteligentym, życiowo madrym człowiekiem, zaangażowanym w swoją rodzinę, któremu niesamowity sukces zupełnie nie zawrócił w głowie. Giancarlo jest wspaniałym, mądrym chłopcem, będzie miał Ciebie w swoim sercu, a Babcię B., Niemęża i pewnie wielu innych super ludzi wokoło. Pewnie będzie musiał szybciej dorosnąć, ale Ty już go przecież do tego przygotowałaś. Nie martw się o Niego. Mimo wszystko... Pozdrawiam Cię serdecznie.
OdpowiedzUsuń