poniedziałek, 12 kwietnia 2010

[4]. preludium.

dziś zwiedziliśmy z Niemężem jedną klinikę, dwa szpitale i dwie przychodnie.
jestem przygotowywana do operacji.
tak oto pobrano mi raz krew, a raz siku, zrobiono trzecie usg (ha! rak nadal na miejscu), sfotografowano dwa płuca, zmierzono ciśnienie, wykonano dwa ekg (z czego na jednym wyszło, że umarłam na serce, tak byłam zdenerwowana) oraz zaszczepiono przeciwko żółtaczce, HIV-owi i czemuśtam.

jeszcze tylko pomaluję pazurki i już będę gotowa lansować się w wojewódzkim szpitalu klinicznym na bloku operacyjnym.

tymczasem zadzwonili z przedszkola, że Syn zagorączkował. jakby coś przeczuwał.

5 komentarzy:

  1. Mała Mi powiedziała o Tobie... Trzymaj się. Jakoś pod skorą czuje że dobrze będzie!! .... Na pewno…

    Mariusz

    OdpowiedzUsuń
  2. Daj mi telefon do tego raka, mój Dajmos i Grom - kuc bojowy się z nim przez telefona rozprawią.
    Ewentualnie oferujemy wygryzienie rzeczonego miejsca, dysponujemy nawet kostką cukru na pocieszenie. Musi być dobrze, bo nam jesteś niezbędnie do szczęścia potrzebna a ja jako rozpuszczona jedynaczka wiem: mam to co chcę. A TERAZ CHCĘ AŚKĘ ZDROWĄ, TLENIONĄ, ZGRYŹLIWĄ I SZCZĘŚLIWĄ!

    OdpowiedzUsuń
  3. byłam wczoraj u fryzjera, na wszelki wypadek obcięłam króciutko włosy.

    OdpowiedzUsuń
  4. no i masz Perez irokeza, łyso Ci teraz? (patrz notka 520)

    OdpowiedzUsuń

 
©KAERU 2010
Wszystkie prawa zastrzeżone Sałyga