siłka: na bieżni przeszłam/przetruchtałam 2km (w tym 12 metrów pod górę), na rowerku 1km + kilka krótkich serii różnych ćwiczeń na plecy, ramiona i b. delikatne na brzuch.
spacer po wsi: 4,5km.
a teraz uwaliłam się jak zwierzę na kanapę, a Niemąż dokarmia mnie i poi.
***
kocie poprawiło się po zastrzykach sterydowych.
żre na potęgę (w tydzień przytyła 50 dkg, waży już 4,70kg), nie drapie się.
no i gada.
gada jak najęta.
ale, uwaga, tylko z Niemężem.
On do niej -
mrraaach? - pytająco i z uczuciem.
ona do Niego, przejęta:
mrraaa-mra-mrach, mrraaaaaa... mraaaa, mrrrrach, mrach!
noszwmordem, a do mnie nic.
milczy, zdzira jedna.
nadepnęłam jej dziś w nocy na ogon, ale nawet to nie pobudziło jej do przemówienia do mnie.
Niemąż twierdzi, że ona ze mną nie gada, ponieważ wielbi mnie w milczeniu.
a ja sądzę, że ma mnie kompletnie w.
za to z Nim dzieli się wszystkimi swoimi udrękami.
a propos udręk.
czy wiecie, jaka jest różnica w podaniu tabletki psu a kotu?
otóż jest. diametralna.
psa wołasz, on radośnie przybiega, podajesz mu tabletkę schowaną w kotleciku z mielonej surowej cielęcinki i już, z bańki. pies właśnie połknął tabletkę.
co więcej, merda ogonem i jest przeszczęśliwy, że dostał za nic taką wspaniałą nagrodę.
a z kotem?
łomatkoicórko!!!
najpierw musisz ustalić, gdzie zwiał kot. od razu odrzuć te miejsca, w których chowa się przed odkurzaczem. bez wątpienia schował się gdzie indziej.
po ustaleniu, gdzie jest wspomniane powyżej
gdzie indziej, wyciągasz stamtąd przerażonego kota oraz tonę kurzu, skarpetkę w rozmiarze niemowlęcym, krem do ciała sprzed trzech lat oraz pilota od poprzedniego DVD.
niesiesz kota (mój na szczęście nie drapie, nigdy) do miejsca kaźni.
kot wie, że zaraz zostanie złożony w ofierze farmakologii weterynaryjnej, więc robi co może, żeby zniknąć.
w tym celu:
- rozpłaszcza się gdzie bądź, udając obrus/dywan/narzutę
- próbuje dać dyla do innego
gdzie indziej niż poprzednio
- wczepia się pazurami w ubranie które masz na sobie ponieważ uznaje, że jak się dobrze wmontuje w ciuchy, to nie ma siły, która zdołałaby go oderwać bez wyrwania dziurska.
teraz zaczyna się najlepsze.
po założeniu potrójnego nelsona, po dwóch ciosach z karata, ogłupieniu trzonkiem siekiery oraz po intensywnym pukaniu w kocie czółko, oprawca próbuje otworzyć kocią mordę.
mordę otwieramy metodą.
metoda polega na chwyceniu fałdu skóry pomiędzy uszami i pociągnięciu go w tył czaszki.
jest to mniej więcej to samo (tylko na odwrót) co u człowieka z ziewaniem: otwierasz buzię do ziewnięcia, a wtedy marszczy ci się czoło.
więc.
chwytasz skórę między uszami, ciągniesz ją w stronę karku. wówczas kot otwiera szeroko pysk, a ty robisz ziuu! i szybko wrzucasz mu tabletkę głęboko na jęzor, zamykasz mu paszczę, głaszczesz po gardle aż ją połknie i po kłopocie.
albo i nie.
bo nie zawsze uda się otworzyć kotu pysk.
że nie wspomnę o tym, że najpierw musisz kota znaleźć.
***
|
gdzie jest kot?
|