środa, 20 czerwca 2012

[793].

siłka: na bieżni przeszłam/przetruchtałam 2km (w tym 12 metrów pod górę), na rowerku 1km + kilka krótkich serii różnych ćwiczeń na plecy, ramiona i b. delikatne na brzuch.
spacer po wsi: 4,5km.

a teraz uwaliłam się jak zwierzę na kanapę, a Niemąż dokarmia mnie i poi.

***

kocie poprawiło się po zastrzykach sterydowych.
żre na potęgę (w tydzień przytyła 50 dkg, waży już 4,70kg), nie drapie się.
no i gada.
gada jak najęta.
ale, uwaga, tylko z Niemężem.
On do niej -mrraaach? - pytająco i z uczuciem.
ona do Niego, przejęta: mrraaa-mra-mrach, mrraaaaaa... mraaaa, mrrrrach, mrach!
noszwmordem, a do mnie nic.
milczy, zdzira jedna.

nadepnęłam jej dziś w nocy na ogon, ale nawet to nie pobudziło jej do przemówienia do mnie.

Niemąż twierdzi, że ona ze mną nie gada, ponieważ wielbi mnie w milczeniu.
a ja sądzę, że ma mnie kompletnie w.
za to z Nim dzieli się wszystkimi swoimi udrękami.

a propos udręk.
czy wiecie, jaka jest różnica w podaniu tabletki psu a kotu?
otóż jest. diametralna.
psa wołasz, on radośnie przybiega, podajesz mu tabletkę schowaną w kotleciku z mielonej surowej cielęcinki i już, z bańki. pies właśnie połknął tabletkę.
co więcej, merda ogonem i jest przeszczęśliwy, że dostał za nic taką wspaniałą nagrodę.
a z kotem?
łomatkoicórko!!!
najpierw musisz ustalić, gdzie zwiał kot. od razu odrzuć te miejsca, w których chowa się przed odkurzaczem. bez wątpienia schował się gdzie indziej.
po ustaleniu, gdzie jest wspomniane powyżej gdzie indziej, wyciągasz stamtąd przerażonego kota oraz tonę kurzu, skarpetkę w rozmiarze niemowlęcym, krem do ciała sprzed trzech lat oraz pilota od poprzedniego DVD.
niesiesz kota (mój na szczęście nie drapie, nigdy) do miejsca kaźni.
kot wie, że zaraz zostanie złożony w ofierze farmakologii weterynaryjnej, więc robi co może, żeby zniknąć.
w tym celu:
- rozpłaszcza się gdzie bądź, udając obrus/dywan/narzutę
- próbuje dać dyla do innego gdzie indziej niż poprzednio
- wczepia się pazurami w ubranie które masz na sobie ponieważ uznaje, że jak się dobrze wmontuje w ciuchy, to nie ma siły, która zdołałaby go oderwać bez wyrwania dziurska.
teraz zaczyna się najlepsze.
po założeniu potrójnego nelsona, po dwóch ciosach z karata, ogłupieniu trzonkiem siekiery oraz po intensywnym pukaniu w kocie czółko, oprawca próbuje otworzyć kocią mordę.
mordę otwieramy metodą.
metoda polega na chwyceniu fałdu skóry pomiędzy uszami i pociągnięciu go w tył czaszki.
jest to mniej więcej to samo (tylko na odwrót) co u człowieka z ziewaniem: otwierasz buzię do ziewnięcia, a wtedy marszczy ci się czoło.
więc.
chwytasz skórę między uszami, ciągniesz ją w stronę karku. wówczas kot otwiera szeroko pysk, a ty robisz ziuu! i szybko wrzucasz mu tabletkę głęboko na jęzor, zamykasz mu paszczę, głaszczesz po gardle aż ją połknie i po kłopocie.
albo i nie.
bo nie zawsze uda się otworzyć kotu pysk.
że nie wspomnę o tym, że najpierw musisz kota znaleźć.

***

gdzie jest kot?

159 komentarzy:

  1. Asiu, tyle u Ciebie praktycznych informacji. ostatnio przepis na tartę z lidla i byleczego ;), a teraz posiadłam wiedzę, jak podać tabletkę kotu.
    Jesteś lepsza niż "Poradnik Domowy" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. miałam kota i o mało kota nie dostałam przy podawaniu mu lekuff
    a notka taka lekka i pogodna, aż miło czytać:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Można tabletkę pokruszyć, wymieszać z niewielką ilością masła i posmarować łapy lub szyję kota. Koty nie znoszą nieczystości na futrze i zawsze się wylizują. Metoda sprawdzona i polecona przez weterynarza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o kurczę, to bardziej hardkorowa metoda :)

      Usuń
    2. Dlaczego? U mnie się sprawdza :) Poza tym, nie ma ryzyka zakrztuszenia.

      Usuń
    3. Sprawdza się :) mam męża weterynarza więc sama już nie stosuję, ale polecam innym.

      Usuń
    4. ps. można już kupić tabletki smakowe dla kotów, np. na odrobaczenie. Mniej walki, ale i mniej atrakcji ;)

      Usuń
    5. Moja kotka po kilkudniowym podawaniu leku, miała serdecznie dość smarowania, więc podeszła do talerzyka, zanim jeszcze rozkruszyłam tabletkę i sama zjadła ją w całości :) To dopiero był szok!

      Usuń
    6. inezka6 > bardzo Ci zazdroszczę męża weterynarza, w 6 klasie oświadczyłam, że chcę być weterynarzem no co mama chcąc mnie zmotywować oświadczyła 'ale to fizyki musisz się uczyć na egzaminy'. Myslałam dwa dni i wymysliłam, że 'w takim razie będę miała męża weterynarza'. Ale niestety nic z tego nie wyszło:)

      Usuń
    7. a jak tuż po przesmarowaniu kotek okaże mi sympatię, ocierając się o nogaweczkę? :)

      Usuń
    8. Raz, dwa, trzy, liżesz ty. :)

      Usuń
    9. Absolutnie odradzam metodę, próbowałam kiedyś, nie sprawdziła się na żadnym moim kocie. Połowa leku lądowałą na ścianach - koty strząsały z siebie smarowidło. Lek musi być podany w pełnej dawce, a nie część zliana, a część zaaplikowana na meble i ściany ;).

      Usuń
    10. metoda ze smarowaniem może i dobra, ale dlaczego miałabym smarować jej długie, wymuskane futro masłem z lekiem?
      to takie... obraźliwe :>
      wolę aplikatorem do leków wsadzić jej tabletkę w pysk i mieć pewność, że ją połknęła w całości.

      Usuń
    11. Przyznam, że dość kontrowersyjna ta metoda. Ja jednak pozostanę przy mieszaniu tabletki z Malt Pastą i umieszczanie tej mieszaniny w misce, nie na łapkach...

      Usuń
    12. zorka, Ty perwerze! ;D

      Usuń
  4. Chusteczko, podziwiam wyczyny na siłowni.
    I czuję więź oraz wspólnotę na okoliczność gadżetów wyciąganych razem z kotem z Ciemnego Kąta.

    OdpowiedzUsuń
  5. http://www.cats.alpha.pl/tabletka.htm

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. No, właśnie najskteczniejsza jest metoda z masłem na łapy. Tylko trzeba spytać weta, czy można tabletkę rozdrabniać (bo nie wszystkie można). To chyba najskuteczniejsza metoda na moją Franię. Chociaż po takim zabiegu obraza jest. Co najmniej parę godzin. Druga to rozdrobnienie tabsa na kawałeczki i zrobienie misternego pakuneczku wielkości 5x5mm z mięsa mielonego drobiowego lub filetu kurczakowego/indyczego. Moja zjada...Ale cyrk jest :)

    OdpowiedzUsuń
  8. jeśli nie czytałaś, to polecam Terry'ego Prattchetta "Kot w stanie czystym", zdaje mi się, że tam też jest opis aplikowania tabletki kotu (jesli dobrze kojarzę, jeśli źle, to znaczy, że jednak gdzie indziej, ale książka fajna). mojem kotu ostatecznie musiał weterynarz zrobić zastrzyk, bo nie daliśmy rady wepchnąć mu tabletki.

    OdpowiedzUsuń
  9. Terry napisał absolutnie fantastyczną książkę, np. o tym, że prawdziwe koty nie potrzebują imion. Polecam, a w razie czego służę swoim egzemplarzem :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jest taka odpowiednia książka "Jak żyć z neurotycznym kotem" do dostania na chomikuj.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetnie to opisałaś:-) Ja swoim rozpuszczam tabletkę w strzykawce z odrobiną wody i wstrzykuję do pyszczka, przykładając ją z boku, w kąciku "ust". Kurcze ona ma usta??
    Pozdrawiam:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie takie podanie leku kończyło się kosmicznymi mdłościami u kota i gigantycznym ślinotokiem. Może jakby tabletka nie była gorzka...

      Usuń
    2. U mnie po nospie było tak samo... Ale przestałam się dziwić jak sama spróbowałam, też bym się spieniła po całej.

      Usuń
  12. to jest masakra, mój kot z okazji tabletki gryzie wyje i drapie awięc należy

    1. laserowym wskaźnikeim doprowadzić kota do stanu przedwylewowego ale to musi być wersja olimpijska, wskaźnikiem po meblach, ścianach żeby padła
    2. natychmiast po zdiagnozowaniu stanu bezsiły i umęczenia trzeba zawinąć w ręcznik żeby tylko japa wystawała (łapy są zmumifikowane w ręczniku) i bokiem japy pchać tabletkę

    przez następną godzinę trzeba się miec na baczności bo franca tylko patrzy jak upieprzyć, co prezentuje się następująco; niby że se idzie obrażona i wyniosła, po czym nagle skręca, wgryza się w kostkę i spierdziela pod łóżko z triumfalnym MIAUUUU!!!

    to jest dobry moment na testowanie zakresu uczuć ambiwalentnych u Buki: jak siedzi pod łóżkiem pławiąc się w obrazie, otwieram lodówkę i szeleszczę kiełbaską och jakie to szczęście widzieć to rozdarcie na kudłatej mordzie i walkę wewnętrzną: przyjść się połasić czy wzgardzić z wyrzutem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Buka, fajne imię. Takie ambiwalentne. ;)

      Usuń
    2. Mumijka z ręcznika się sprawdza, jest też wersja rozwinięta - najpierw mumijka z cienkiego ręcznika, żeby skrępować ruchliwe łapki, na to ornat z koca, żeby łapki się nie wywinęły zbyt szybko.

      Usuń
    3. mą dje...
      jakże się cieszę, że Vileda nie drapie :P

      Usuń
    4. ja a propos kotów, acz nie aplikacji. do mego kocura (pełnoletni, jakieś 11 lat +, znaleziony - nie-kradziony) przyłażą jakieś fruzie i nadal śpiewają peany pod oknem, jakby to marzec był. Mało tego - on ...nazwijmy to elegancko - bezowocny. A one prują dzioby w melorecytacji miłosnych wyznań. Ktoś mię to wytłumaczy?

      Usuń
    5. Igy> może on jest bi.

      Usuń
    6. że niby te "one" oni to kastraci? Bo coś falsetem, falsetem, pani.. ;)

      Usuń
    7. A może te one wiedzą, że z nim przyjemność bez konsekwencji ;)

      Usuń
  13. http://www.felisfan.pl/humor.html
    To jest instrukcja jak dać kotu tabletkę.

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak czytam o Twoich zmaganiach na siłowni, to aż mi głupio - to ja zdrowa i mi się nie zawsze chce te pół godziny dziennie pojeździć na rowerku stacjonarnym...

    Moja Puma ma to samo - w Hipopotama wpatrzona jak w obrazek, choć gada na szczęście generalnie z każdym, kto się nawinie. Myślę, że to kwestia płci - wiadomo, samica, to się podlizuje wiodącemu w stadzie samcowi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łoj, wychodzi na to że jestem wiodącym samcem w stadzie...

      Usuń
  15. Aaa, moja kicia [jako alergiczka] musi łykać bez przerwy witaminy, pół tabletki dziennie. Ale na całe szczęście jej smakują, więc po prostu wrzucam do miski razem z suchą karmą. I zawsze to właśnie tabletkę zjada pierwszą.

    OdpowiedzUsuń
  16. Długo będziecie tak ganiać?
    Buuu u mnie pogoda wyjątkowo niespacerowa, rzekłabym- mocno oczyszczająca. Zwyczajnie leje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u nas teraz grzmi.
      a podobno nadciągają potężne burze.
      tak onet mie mówił.

      Usuń
    2. onet mnie okłamuje łostatnio zez pogodom.

      Usuń
    3. Mnie Ajfon okłamał. I Trójka koło południa :/. Mówią "w Poznaniu 25 stopni". Co ja paczę? Na termometrze 16 :/. I lało przez cały dzień. Ale, ale... grzybki rosną :).

      Usuń
    4. pacz, kurde, o okolicach Poznania też nakłamali. Pieruny jasniste!

      Usuń
  17. Na ucho i z Kargula: trolle jakby zacichły, a? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ograniczyłam pisanie komenciuff do zalogowanych na guglach.
      a może trolle nie mają nic do powiedzenia na temat aplikowania leków kotom :>

      Usuń
    2. kotów może nie, ale o generale to się bałam, że zrobią piekło ;)

      Usuń
    3. a wiesz Zorko, że o tym samym pomyślałam parę dni temu, ale bałam się wrzucić komenta a propos, bo jak wiadomo, licho nie śpi i czujne :)

      Usuń
    4. Igy, ja też pomyślałam i też się bałam wywoływać trolla z lasu:)

      Usuń
    5. mam nadzieję, że Chustka się nie pogniewa, ale zapraszam Was na chwilę do mnie, zrobiłam post dla nas kobiet;)

      Usuń
    6. Wszyscy tylko o kotach. A mnie rozśmieszyło "uwaliłam się jak zwierzę na kanapę"

      Zwierzę! Chyba zwierzątko - Kruszynko. Może jak Niemąż Cię poćwiczy to będziesz Pudzian, ale na razie to Ty jesteś najwyżej zwierzątko :)

      Przytulam :*

      Usuń
    7. no jak Pani zaprasza ... :)

      Usuń
    8. panistarsza...jedni o kotach, drudzy wolą syrenki. Lajf ;D

      Uściski.

      Usuń
    9. syrenka to bardzo fajne zwierzątko. z walorami ;))

      Całować!

      Usuń
    10. Igy- kot bi,a teraz Ty całować syrenkę? :))

      Usuń
    11. syrenki zawsze całuję. na szczęście.:)

      a kot nie bi, jeno kastrat, czyli bezjajowiec, więc kurwa nie wiem czego te kudłate panny odstawiają takie arie. próżny trud.

      Usuń
    12. a ja mam psa hermafrodytę , serio.

      Usuń
    13. czyli model, który się nie nudzi. raz masz przytulaśną "oną", raz nicponia "onego".

      Usuń
    14. Igy- no:)
      ale czeka JĄ operacja, bo bardziej jest Oną niż Nim

      Usuń
    15. zdarza się i u ludzi. No to niech będzie przystojną "oną" :)

      Usuń
    16. jest bardzo przystojną Oną !:)
      niedługo wrzucę jej zdjęcia

      Usuń
  18. Jak psiara, nigdy bym nie pomyślała, że posiadanie kota to taka skomplikowana sprawa :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja jako psiara - również.
      no cóż.
      człowiek uczy się przez całe życie.

      Usuń
  19. :)) A moja suka po tonie chyba rozpoznaje, że chce się jej zaaplikować tabletkę ukrytą w mięsie, więc bardzo chytrze zachowuje się jak pies: cieszy, zjada i bardzo szybko znika z pola widzenia. A potem tabletkę znajdujemy schludnie wklejoną w dywan lub wyplutą w kątku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mój śp. jamnik, Agrest umiał tak robić.
      pożerał mięso, a tabletkę wypluwał.
      albo demonstracyjnie zlizywał masło z tabletki.

      Usuń
  20. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asik ty zawsze potrafisz sprawić że czytając Ciebie to się uśmieje i zapominam o wszystkich beznadziejnych sprawach...
      Ja mam szczura ,więc nie wypowiadma sie w kwesti aplikowania tabletek...
      pozdrawiam !!!

      Usuń
    2. a cóż to?
      szczurom leków się nie podaje, Pszem Pani?

      Usuń
    3. Myślę, że nie w tabletkach, ciut duże są, nawet pokrojone ;). Albo w mikroskopijnych ilościach te tabletki na tak małe ciałko ;).

      Usuń
  21. ja to sie pytam: dlaczego nie ma Viledy w komiksie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przekazałam Niemężowi Twoją - jakże słuszną - uwagę.

      Usuń
    2. absolutnie bezCENNA uwaga obywatelki ingrid. siem przychylam/pochylam/przechylam.

      Usuń
    3. uwaga zostanie uwzględniona.

      Usuń
    4. ja się upominam o Babcię B. i Jej pietruszkowe kotlety!

      Usuń
  22. ach koty i tabletki, u mnie temat na czasie bardzo :) Kota ma astmę, więc zapisane tableteczki 2x dziennie na poprawę kondycji...po tableteczkach kota odmłodniała o jakieś 5 lat (ma mniej więcej tyle) i skutecznie gra nam na nerwach. Wracając do tematu, nie wiem czy Twój sposób jest moim sposobem, bo piszesz o skórze między uszami :D ja brutalnie łapię ją za skórę na karku co powoduje immobilizację, następuje wrzut do komory losowania, niestety przeważnie zakończony wypluciem. I tak np. po 5x rano i wieczorem. Po czym przychodzę zaaplikować tabletkę psu (temu akurat na jelitka) i zazwyczaj zjada z ręki nawet bez mięsnej otoczki. A najskuteczniej działa nadchodzący kot :D żeby tylko się z nim niczym nie podzielić pies łyka w sekundę :D

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie mam psa ani kota. Ale czytając Wasze wpisy zapragnęłam mieć jakies zwierzątko.Robiłam z moimi pierwszaczkami taki międzynarodowy projekt pt Friends Fur-ever i wtedy to dawaliśmy czadu o psach :) różne fajne rzeczy.Tu nasze dokonania :))

    www.friendsfur-ever.wikispaces.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolu, ale Ty jesteś twórcza!
      serce rośnie, że są tacy nauczyciele.

      Usuń
  24. Wiesz chustko, ja mam Pana Maine Coon. I ten Pan nie rozmawia z moim mężem, za to prowadzi wspaniałe dialogi ze mną :).
    Co do podawania kotu tabletki, jestem brutal zaprawiony w bojach, nie bawię się w pukanie w czółko siekierką i odciąganie skóry żeby kotek ziewnął ;).
    Zaczynam od włożenia do lodówki masła. Jak już jest porządnie stwardniałe ucinam kawałek i oklejam nim szczelnie tabsa. Znowu do lodówki, niech kulka będzie twarda. Wyjmuję maślano-tabsową kulkę, kładę ją na talerzyku, pod ręką ma być. Teraz czas na kota. Robimy z kota mumię - owijamy go szczelnie ręcznikem - nie wystaje nic z wyjątkiem głowy :). Potem siadamy na kocie z tyłu, oczywiście tak by dychał nieco ;). Lapiemy za pysk od tyłu, odciągamy szczenę i siup maślaną, śliską kulkę do gardła. Masełko pyszne jest :). Masujemy gardło dla pewności i po sprawie. Mam 100%-ową skuteczność przetrenowaną na 6 kotach :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. skorzystam z Twojej porady.
      jutro podamy tabletkę w maśle.

      Usuń
    2. nie wiem czym sie zajmujesz w zyciu, ale bylabys fantastyczna w reklamie ;)

      Usuń
    3. kurcze to jest myśl...masło w lodówce...próbowałam w miękkim to wszystko było w kociej ślinie i maśle...

      Usuń
    4. Czasami zimne masło klei się do chłodnych rąk, polecam zwilżyć palce wodą przed podaniem kulki kotu. Powodzenia :).

      Usuń
  25. Znalezienie kota przed podaniem mu tabletki to inna sprawa, coś jak u Ciebie jest i u mnie ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I u mnie :). Te stworzonka od razu wyczuwają co się święci...Ale nie dotyczy to tylko tabletek w przypadku mojej kotki, również czyszczenia uszu czy ząbków lub obcinania pazurków...

      Usuń
    2. Jak również wpakowania kota do transportera...

      Usuń
    3. O tak! Kot dokładnie pamięta na jaką godzinę ma ustaloną wizytę u weta, wie kiedy się ewakuować ;).

      Usuń
  26. Hehe, jako, że ziewanie jest zaraźliwe i w ogóle bardzo łatwo wywoływalne, to ciekawa jestem ile osób czytając o tym, jak marszczy się czoło podczas ziewania ... ziewnęło :) Ja tak, a Wy? :) Samo wyobrażenie jak ktoś ziewa skłoniło nie do ziewania...
    Zieeew :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też ziewnęłam:) dokładnie w momencie zmarszczek na czole, chciałam sprawdzić :) punkt dla Ciebie ewww:) Mar

      Usuń
  27. A moja kocica gada ze mną... co o tym myśleć?

    OdpowiedzUsuń
  28. Jakiś czas temu mój kot miał problem z nerkami i musiał łykać tabletki. Nijak nie mogliśmy sobie poradzić z podawaniem mu leków. Jeżeli nawet udawało nam się jakimś cudem włożyć do pyska leki to i jak wszystko wypluwał.
    Wpadliśmy na pomysł i do tego http://www.whiskas.pl/produkty2.aspx?id=69 wrzuciliśmy opakowanie tabletek. Leki przeszły zapachem chrupasków. Codziennie najpierw dawałam kotu jednego chrupka a potem tabletki i wszystko wsuwał bez problemu.

    OdpowiedzUsuń
  29. Jejku, co ja tu dziś czytam?? Pastwienie się nad nami jest zabronione! My tylko łykamy, to co nam smakuje, a gorzkie tabletki jedzcie sobie sami, o!

    OdpowiedzUsuń
  30. Tabletki... skąd ja to znam:). Moja kota ma identycznie, z tym, że nigdy, przenigdy nie udało mi się podać jej tabletki w całości. Daję podstępem - rozkruszam i mieszam z Malt Pastą. Uwaga! Kot się nabiera i wszystko zjada.

    OdpowiedzUsuń
  31. Ha, ha, ha... to o kocie i tabletkach - dobre;D Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  32. Chustko powinnaś książkę napisać bo świetnie się Ciebie czyta :) Ja kupię ją pierwsza :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Wiesz co Chusteczko, jakoś się nie dziwię, że Vileda z Tobą nie chce gadać. I nawet nie bardzo wierzę w te siekiery itde, ale samo wpychanie mojemu kotu tabletki, daje dokładnie takie same objawy milczenia i żalenia się potem Ursusowi z kocich żali. Ba, nawet zwykłe(?) czyszczenie uszu, nosa, oczu, doopki dokładnie to samo powoduje :)
    Wiec sama rozumiesz, dziewczyna ma focha ;)
    Podoba mi się siłownia Twoja, zazdraszczam niezawistnie ja bym nie dała rady nawet na kolanach (jak to trenują w siłowni księża przed pielgrzymką ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kotu się czyści uszy ?? nos ??? oczy ????
      doopkę ?????? Coś mnie ominęło ???
      Kotka ma 5,5 roku i - nieczyszczona - żyje i ma się dobrze....
      Rozmawia TYLKO ze mną - ale tak bardziej z naciskiem na "y" - mryyy mymry
      mryy mymry,my mryyyy :-))

      Usuń
    2. Aniu B.
      Lusia jest zgarnięta z podwórka, po ewidentnych przejściach. W uszach świerzbowiec do samych czubków pędzelków Lusiowych, do dziś doczyszczamy uszka. Doopka wygryziona do kosteczek podstawy ogonka, trza wymywać i smarować. No czasami trza, jak każą. Ale mamy sukcesy, bo z 1,5 kg zwłok kocinki zrobiła się 3 kg kota całkiem przystojna :)

      Usuń
    3. Ach, to takie uzupełniające leczenie kota...to poniałam, ja myślałam, że to taka nadmierna higiena :-)) zdrowia kocie życzymy ja i kota Kasia :-))

      Usuń
    4. A dziękujemy obie :) Nadmiernie się nie da, Luśka protestuje niezmiennie ;))

      A wracając do Chusteczki naszej, tom ciekawa jak tam minęła nocka, po takim treningu siłowym i czy Vileda jednak przemówiła?

      Usuń
  34. Z moim kotem jest łatwo. Wsadzam mu palec do pyszczka i otwiera wtedy pyszczek, wsadzam mu tabletke i zamykam pyszczek czekając aż połknie

    OdpowiedzUsuń
  35. Dziękuję za miły komentarz u mnie na Pąkowym:)
    Zapraszam też na http://bloganiam.blogspot.com/,
    dziś trochę nowych zdjęć.

    OdpowiedzUsuń
  36. Historia z życia wzięta:

    Jednego dnia kocisko mi się okropnie rozchorowało więc opatuliłam je nieporadnie kocykiem i zawiozłam z tatą do weterynarza. Oczywiście były śmieszne oczy shreka, strach i piekielne wycie. Następnego dnia miałam egzamin z matematyki i idąc rano na autobus poczułam w kieszeni płaszczyka coś twardego o nieznanym kształcie. Zgadnijcie jakie było moje uczucie wyciągając piękną, zwartą kocią kupę ;p

    Koty są anty do lekarzy, medykamentów i ludzi którzy chcą im pomóc ...

    OdpowiedzUsuń
  37. Toż tabletkowanie kota jak sesja na siłowni:)
    Chustka - dajesz radę!

    OdpowiedzUsuń
  38. Dokładnie wiem o czym piszesz. Mój dziad, kot rezydent nazwany Karolem, również gardzi tabletkami. Taka z niego szuja, że mogę sobie kombinować jak łysy pod górę - on i tak wypluje! Mokrą, zmieloną prawie, rozmemłaną, wypluje.
    Toteż kiedy chory był trzeba było ciągle na zastrzyk, po którym następowała obraza i brak wieczornych pieszczot na dobranoc. Bo dla człowieka to nagroda, że kot zechce dać się pogłaskać oraz poprzytula się mordką. To nagroda dla człowieka za to, że jest karmicielem i za to, jak ciężko danego dnia pracował, żeby było na karmę. Dlatego człowiek się kładzie pod kołdrę, zdejmuje okulary i na to kot - hop! i już jest na klacie człowieka i wymusza pieszczoty. Czasem musi się ten kot poświęcić, niech się człowiek poczuje ważny. Ale nigdy po weterynarzu, wtedy człowiek nie zasługuje.

    Chustko kochana, masz wspaniałe nowe włosy - to a propo poprzedniego tekstu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niemąż opowiadał mi przy kolacji, jak Go kota potraktowała po dzisiejszej naszej wizycie u weta.
      w domu zawołała Go na przytulanko, po czym jak schylił się, by ją przytulić, ostentacyjnie odwróciła się od Niego i poszła do swojego miejsca dowodzenia domem.

      Usuń
    2. no cóż ciche dni przed nim, teraz będzie musiał do Ciebie się tylko przytulać ;P

      Usuń
    3. może w tym czasie kota mnie zaszczyci choć jednym mrrrachnięciem.

      Usuń
    4. a Ty mraucz do Niemęża, co by w depresję nie wpadł,
      no wiesz- symptom odstawienia;)

      Usuń
  39. Słyszę mojego kota teraz jak męczy jakieś dzikie zwierzę. rano będzie leżała kolejna niespodzianka-prezent od kocura.
    Zwłok wróbli nie liczę nawet, chyba że uda mu się przeszmuglować do kuchni.

    a co do tabletek, to dwa lata temu zaszczepiliśmy na wściekliznę pomyłkowo kota sąsiada.
    Mnie nie było w domu to pracownik z moją niedowidzącą matką złapali kota i dał wet zastrzyk.
    Po czasie się okazało że to nie nasz:)

    OdpowiedzUsuń
  40. Jezu, ile sportu, ja bym po takiej dawce umarła.
    nawet jak to czytam, robi mi się słabo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja zastanawiam się, jak to możliwe, że dałam radę tyle się usportowić.
      jutro pewnie nie dam rady ponieść się z łóżka :O

      Usuń
    2. Aśka - Błaszczykowski, Lewandowski, Małysz, Pudzian, Tomba, Navratilova w jednym ciele. Wreszcie niespełnione, patriotyczno-sportowe nadzieje się spełniają!
      A do mnie proszę od teraz "Wasza Gnuśność". Jaki fstyyyyyyd.....

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  41. Chustko, takie piękne zdjęcie zamieściłaś w poprzednim poście - na krawężniku, jejku.... super, ślicznie Ci w takim intensywnym rudym. Fanstastyczny Giancarlo... Uśmiałam się z rysuneczków na góre stronki - przedstawiającyh Bohaterów Twego bloga. Super:)

    OdpowiedzUsuń
  42. ....ja tez czekam na komiks z vileda, czytam codziennie i focie ogladam, buziolki

    OdpowiedzUsuń
  43. E tam, psu żadnych cielęcych kotlecików z tabletką nie trzeba dawać. Pysk trzeba otworzyć, tabletkę palcem wepchnąć do gardła, pysk zamknąć biegiem i trzymać przemocą zamknięty i po gardle głaskać. Jak przez chwilę oczy się wybałuszą, znaczy że pies łyknął.
    A jak się oczy nie wybałuszą, to jak pysk puścisz, tabletka będzie wyplutą. I wszystko.
    Jak o psa chodzi.
    Kota ponoć trzeba ręcznikiem okręcić przed procedurą.
    Nie wiem. Nie mam kota.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam swojej psicy nic przemocą nie wpycham do gardła. Tabletkę chowam w serku topionym i podaję OSTROŻNIE, bo tak się rzuca, że rękę do łokcia chwyta. Myk, i po tabletce. I prosi o następną

      Usuń
    2. Ręcznik jest przereklamowany. :)

      U mojej koty działał tylko przy obcinaniu pazurów, ale i to nie było proste. Tabletka tą metodą - ani razu nie weszła.
      Z agresywnym kocurem tylko raz próbowałam - blizny na udach mam do dziś.

      Usuń
    3. Przez 5 lat , codziennie, mojej psicy tabletki rozniaste byly podawane.
      Z maslem orzechowym - cudo, co od podniebienia sie nieodkleja...
      Z watrobka surowa, nie koniecznie swieza...- Kurza byla najlepsza...
      I oczywiscie te niezwykle rzadkie lekarstwa w plynie, ktore na sile mozna miedzy zeby wcisnac.

      Usuń
  44. Miałem kota.
    Miałem kotu dać tabletkę.
    Nie mam kota.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nielogiczne kompletnie
      kota się nie ma
      to kot ma

      Usuń
    2. to przecie opowieść o schizofrenii...

      Usuń
    3. bo kot czasem ma w ielorakiego...

      a czasem nie ma....

      obawiam się, że ma w tej kwestii decydujące zdanie :)
      mraach?

      Usuń
    4. nie masz kota, bo tabletki nie dałeś?
      :)

      Usuń
    5. Sprzedał go po tym, jak sam wyszedł ze szpitala. ;)

      Usuń
    6. Toż przecie archetypiczna historia o człowieku, któren wyzdrowiałbył BO miał przyjąć tabletkę.
      Rozumiem kota
      :)

      Usuń
  45. to na kajakach teraz ty wiosłujesz :)
    fela jak czołg, połyka w kąsku mokrego kitiketa
    maryśka twardo omija śmierdzące tabletą kęsy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak chwycę za wiosło, to je złamię :>

      Usuń
    2. muszę to zobaczyć, właśnie by nam się pomoc przydała, wykuwanie zbędnego betonu, wylewki i taka tam lekka budowlanka, zapraszam :)

      Usuń
  46. Moja psica jest cwaną zawodniczką - wie, że karmienie z ręki jest podejrzane i oznacza darmową wyżerkę lepszych kąsków, tzn. tabletkę się wypluwa a otoczkę mięsną spożywa.

    OdpowiedzUsuń
  47. taaa, to o kocie czytałam na głos rodzinie i wszyscy tarzali się ze śmiechu. Mamy koty - wiemy o czym mówisz. :)

    OdpowiedzUsuń
  48. o rany... o kotach to ja mogę godzinami...
    I tak mam syberyjkę i maine coonkę. ŻADNA nie lubi noszenia na rękach, ale głaskanie w parterze to i owszem.
    Poranek.
    Zawsze wygląda tak samo. Mój budzik odpala koty, koty odpalają mnie. Zaczepiają, miauczą, łapką walą.. Bo już wstały i śniadanie by się przydało... Na moje ociąganie się maine coonka podchodzi do mojego pyszczydła (czuję ten oddech) i zaczyna lizać mnie po oczach (abym podniosła powieki). Działa :)

    OdpowiedzUsuń
  49. no dobra
    moja kota prawie mi oko wydlubala podczas podawania tablety. Jak sobie pomysle, ze mam to powtorzyc, to stwierdzam, ze latwiej mi bedzie podac jej... od drugiej strony.

    Sa czopki dla kotow?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to samo spytałam weta. Niestety czopków dla kota nie ma :( A takie podanie leku byłoby najprostsze, prznajmniej mojej kocie.

      Usuń
  50. Bywa i trzecia opcja - za tydzień znajdujesz tabletkę w kolejnym gdzieindziej...

    Miałam trzy koty, jednemu aplikowałam co dzień rutinoscorbin (w ramach zakwaszania sików) przez miesiąc, dwa... zero problemu. Kotek między udka, kucam, podaję, tulam, amen.
    Z kotą walczyłam i walczę, ale jest do przeskoczenia.
    A z trzecim, co to go miałam na tymczasie - kosmos. Wet przyszedł kotu pazury obciąć, obciął trzy... igłę zgiął przy zastrzyku, tak się gad futrzaty sprężył. No nie było bata. Tabletkę podawałam, ale musiałam mieć zapas. Na robale kupowałam dwie, kot dostawał pół. Czasem przyjął dopiero te ostatnie pół. :)

    OdpowiedzUsuń
  51. Te AUTENTYCZNE opisy postępowania z kotem są lepsze od najlepszych dowcipów :-)))

    OdpowiedzUsuń
  52. Ja miałam psa, prawie wyżła, który z racji jakiejś szczenięcej infekcji miał całe 12 lat życia rozwolnienie 2x w tygodniu. Skutkowało 5 tabletek węgla. Tabletka owinięta w mięsko wypadała dyskretnie bokiem pyska, pies patrzył niewinnym i nieświadomym wzrokiem. Pokruszonych nie tknął. Jedyna metoda - ułożyć w stosik, wepchnąć głęboooko do gardła, szybko wyjąć rękę i przytrzymać zamknięty pysk do góry. Na szczęście wyżły są łagodne z natury...

    OdpowiedzUsuń
  53. Ja ma dwa koty i dwa psy. I dać tabletke psom to "pikuś". Ale z Tygrysem to tragedia. Chowa się ,drapie, wypluwa, slini, wymiotuje, no wszystko robi tylko nie to co trzeba. Najczęsciej się nie udaje i jeżdzę do Weta(18 km). Az sie boję co to będzie dalej, bo Tygrysek już 12 lat skończy i coraz częściej może wymagać leczenia. Ale sposobu na kulke maslana z lodówki jeszcze nie próbowałam. Może się uda.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  54. Dziękuję - za poprawienie nie najlepszego humoru z samego rana i uświadomienie mnie co mnie czeka podczas pierwszego odrobaczania naszego małego kotka. =D.

    OdpowiedzUsuń
  55. U nas na stanie dwa naiwne psy i trzy cwane koty.
    Podawanie kotom tabletek kojarzy mi się ze słowami "Nożesz k...waaa!!!!"
    Jak mogę wybrać, to u weta proszę o zastrzyki zamiast tabletek i sama je robię. Mniejszy stres dla obu stron.
    A odnośnie zwierzątek i krzepy. Kiedyś kuzyn poszedł na targ kupić psa dla syna. Jakaś babina woła na niego, że ma pięknego szczeniaczka. Wyjmuje z pudła szczenię wielkości niedźwiadka. Kuzyn nieśmiało, że chce małego pieska, a ten to chyba duży wyrośnie. A baba na to "On duży nie będzie, on tylko taki MIĘSNY".
    No i zostało w rodzinie. Jak kto rosły i postawny, a przy tym nietłusty, to mięsny jest.
    Tego, Chusteczko, pozwolę sobie życzyć pewnej szczuplutkiej pani...
    :)

    OdpowiedzUsuń
  56. Właśnie sobie zdałem sprawę, że właściwie to w wielu wypadkach po odwiedzinach na twoim blogu mam rogala na twarzy a czasami umieram ze śmiechu. :-)
    Dziękuję za technologię z podawaniem tabletki kotu :-) Mam to szczęście, że mój kot póki co nie choruje. Mam nadzieję, że nieprędko będę musiał podawać mu jakiekolwiek tabletki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i to od dłuższego czasu tak jest:)
      czego życzę Chustce i nam jak najwięcej!:)

      Usuń
  57. Ja wiem, ze wy o kotach, ale jakbym o dziecieciu swym czytala. Lat 14, czternascie

    OdpowiedzUsuń
  58. dla kota takie wciskanie tabletki jest stresujace i moze skonczyc sie zejsciem :(
    ja podaje swoim kocim damom krople na kark
    one nawet do konca sie nie orientuja co sie dzieje
    bo gwiazdy nawet smakowych tabsow nie przyjmowaly

    OdpowiedzUsuń

 
©KAERU 2010
Wszystkie prawa zastrzeżone Sałyga