wtorek, 16 października 2012

[911].

jakoś tak dziś przypomniało mi się.

latem Babcia B. zainwestowała w Niemęża kupując Mu kosę.
nie, nie nóż do wbijania pod żebro w ciemnym kącie, celem osiągnięcia szybkich korzyści materialnych lub/oraz satysfakcji moralnej, tylko taką jak u Chełmońskiego czy Reymonta.
taką, którą kosi się zboże, a ściśnięte przewiąsłem snopki ustawia się w mondle.
Niemąż, po bezkrwawym zamontowaniu klingi na drzewcu, zapragnął zostać najbardziej profesjonalnym kosiarzem - a może nawet, kto wie, kosynierem w okolicy - skonsultował się więc z internetem w kwestii właściwej postawy chłop - kosa.
wizualizowanie poniższej porady za każdym razem doprowadza mnie do spazmów głupiego chichotu.
pisownię zostawiłam oryginalną.

(...)
Wyobraź sobie że jesteś osią zegara a twoimi wskazówkami jest kosa. Błyskawicznie cofając się w czasie zatocz szeroki łuk od godziny 15 do 9-tej wyginajac przy tym lewa ręke tak jak miałbyś napastnikowi wybić zęby łokciem, natomiast prawą ręką utrzymuj stabilizowane pochylenie pomocne również do tego gdyby naprzykład wpadły Ci kluczyki od auta do muszli klozetowej.
(...)

***

donoszę uprzejmie, że białko, hemoglobina i potas są już w normie.
teraz nad sodem pracuję - dożylnie kroplówkami oraz dopaszczowo, obficie soląc zupki.
ból opanowany został solidną dawką Matrifenu, a w razie bólu przebijającego mam Instanyl.
gdyby nie kilka niedogodności fizjologiczno - anatomicznych, gdyby nie ogólna słabosilność, odbicie w lustrze oraz spadające z tyłka spodnie, uznałabym siebie za całkiem zdrową.

151 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Noc dzisiaj jest do dupy, ale twój wpis dzisiejszy zdecydowanie poprawił jej notowania- tej nocy znaczy...
    Trzymaj się Chustko mocno....Dobrego ranka i reszty dnia życzę.

    OdpowiedzUsuń
  3. no nie tak, jeszcze trza poćwiczyć skręt w biodrze, kolanach i kostkach
    :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ależ przecież kosząc - idziesz. w tym cała sztuka, żeby tylko ramiona pracowały, ha, a nie jak w golfie :)

      Usuń
  4. Czy Niemąż skosił choć garstkę od lata "to koso" od Babci B?
    *
    Nad sodem popracuję z Tobą... Puuuufff, daję, daje.
    *
    Myślę i myśle.

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja miałam kosę w łapie i nawet się zamachnęłam - never ever. Nie wiedziałam, czy już obcięłam sobie stopę czy to tylko wyobrażenie. A po w/w instruktażu chyba bym się w ogóle nie odważyła -toż to jakiś wyczyny sportowe:)
    Chustko***

    OdpowiedzUsuń
  6. Cinszka robota, ale szybko widac efekty, wiec daje satysfakcje.
    Nikt tak pieknie, dobrze, rowno i starannie nie kosil kosa jak moj dziadek (*1925). Bardzo dobrze sie na to patrzylo. Z podziwem i zludnym wrazeniem, ze to latwizna. Ja, z narzedzi prostych, pozostalam przy sierpie. Bezpieczniejszy.
    A czy Niemaz rownie twarzowo prezentuje sie jako kosiarz/kosynier?
    PS Do pelnego obrazka potrzebna jest jasna rozpieta koszula i jakas mycka na glowie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Cinszka robota, ale szybko widac efekty, wiec daje satysfakcje.
    Nikt tak pieknie, dobrze, rowno i starannie nie kosil kosa jak moj dziadek (*1925). Bardzo dobrze sie na to patrzylo. Z podziwem i zludnym wrazeniem, ze to latwizna. Ja, z narzedzi prostych, pozostalam przy sierpie. Bezpieczniejszy.
    A czy Niemaz rownie twarzowo prezentuje sie jako kosiarz/kosynier?
    PS Do pelnego obrazka potrzebna jest jasna rozpieta koszula i jakas mycka na glowie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Chustko, mam problemy z wizualizacją. Próbowałam, leżąc już w łóżku, ruchy odpowiednie czynić. Pies na to się zestresował i udał się w celach relaksacyjnych do miski. Kontraktowy, z mordem w oczach odsunął się naile miejsca starczyło na łóżku. :)
    Mam obawy, że skosiłabym wszystko co w zasięgu oprócz trawy i zboża.

    Dziękuję Ci. Dzięki Tobie już nie planuję zrobić coś dla siebie, ale robię.
    Osobobisty Hindus Ogólny zaliczony :)

    Jako, że waluta w kraju, w którym mieszkam zablokowana jest, to klikam w reklamy. Czy liczy się tylko raz dziennie, czy trzeba potem na otwartej strońie coś poklikać, ileś minut ją mieć otwartą żeby jakieś dukaty do Cię trafiły?

    OdpowiedzUsuń
  9. Ha! Czyli dla klas wyższych sztućce na godz. piątej a dla niższych kosa od trzeciej do dziewiątej.
    Pouczające ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. dla Niemęża co już chyba Takmąż tak fachowcy (t.j. włościanie) koszą kosami:

    http://www.youtube.com/watch?v=yxDtqVWn4tE

    Poezja ruchu i jej ekonomia jak dobrze zrobione.

    (youtube pod yxDtqVWn4tE)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dzień dobry z rana. Z tym odbiciem w lustrze nie sciemniaj. Fotka z Kazimierza jest miła dla oka. CiesZę się z lepszych wynikow, a rechcze jak pomyśle o ruchach posuwisto zwrotnych z ta rozpieta koszula i mycka na głowie.
    Ps.byłam tu i wczoraj i przedwczoraj że scisnietym gardłem i peknietym sercem. Trzymajcie się, moi drodzy.

    OdpowiedzUsuń
  12. mam nadzieje, ze Vileda nie próbuje złapać kosy. Moje pewnie by próbowały.

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak, ja też dostałam spazmów, że tak można opisać koszenie kosą :). Osobiście próbowałam kosić jakiś czas temu - patrząc na męża była pewna, ze to łatwizna - no cóż, cud ze sobie nóg poniżej kolan nie obcięłam :). No ale to pewnie dlatego, że nie miałam precyzyjnej instrukcji obsługi :)
    Ja też grzeję piżamkę na grzejniku :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ciekawe jak autor tego instruktazu poradzilbt sobie z wyjasnieniem jak uderzyc pilke w golfie :) dobrego, sodowego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  15. Chusteczko, cieszę się cholernie, że masz się lepiej i że piszesz...

    Bosko piszesz. :)

    A przykład z waleniem w zęby jest genialny. Nie ujęłabym tego lepiej. Kosiłam kiedyś co niego, trudna to rzecz, ale ten ruch jest taki właśnie. :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Dziadek mój miał kosę i kosił nią całe wielkie pole, a babcia wiązała snopki. Straszne to było pewnie, ale szybko we wsi pojawił się kombajn.
    Ślę silnosiłę i pierwiastki wszystkie potrzebne. Bardzo Cię uwielbiam, Joanno!

    OdpowiedzUsuń
  17. Mój tato macha kosa w swoim ogrodzie ;).
    Cieszę sie, ze wyniki lepsze :).
    Pozdrawiam ze szpitalnych pieleszy, Joanko.

    OdpowiedzUsuń
  18. Prekażę ten opis mojemu mężowi, niech chłopina myśli nad koszeniem trawnika.
    Strasznie się cieszę z wyników badań. Buźka

    OdpowiedzUsuń
  19. W kwestii kosy to świński kawał mi się przypomniał.

    Chłop wraca do domu po całym dniu koszenia.
    Ochoczo dopiera się do żony, ona odsuwa się i mówi:
    "Stary, co Ty robisz? Przecież cały dzień w polu z kosą pracowałeś".
    A on uśmiecha się zalotnie i mówi:
    "A co ma kosa do kutosa?"

    :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Taak, bardzo ekologiczne jest kosą koszenie (:
    Sił życzę Chusteczko i samych dobrych chwil.

    OdpowiedzUsuń
  21. Zastanawiam się nad idealnym strojem dla kosiarza/kosyniera. Może chłopcy z make life harder coś podpowiedzą? ;)


    :*

    OdpowiedzUsuń
  22. Droga Chustko...ja wierzę,że będzie dobrze,penego dnia napiszesz,że czujesz się dobrze bez żadnego ale..Dużo zdrówka.Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Hehe.. a ja umiem kosić kosą.
    Jak byłam nastolatką dziadek mnie uczył (chyba na złość umierającej ze strachu wtedy babci:))

    OdpowiedzUsuń
  24. Ojej, kosiarz/kosynier, jak to mrrr brzmi :D Chciałabym takowego w akcji zobaczyć :)

    Asiu, miłego dnia :*

    Mój dzień rozpoczął się miło, bo mąż szanowny dałby sobie rękę uciąć, że dzisiaj 18 i już należy wręczyć prezent urodzinowy :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piekne! Jak sie musi facet srtesowac, zeby nie zapomniec!

      Usuń
  25. kurcze - w życiu nie wpadłabym, że moje miasto (w prawdzie już tylko powiatowe, ale jednak byłe wojewódzkie jak by nie patrzeć) takimi wzniosłymi problemami się zajmuje :) :) ... pisownię tu i na stronce zalinkowanej pozostawię bez komentarza :)

    ... no popacz, popacz... ciągle z niedowierzaniem patrzam na te wpisy... i na te o klepaniu kosy też...

    (http://demirja.blog.pl)

    OdpowiedzUsuń
  26. Wizualizuję te gimnastykie kosiarskom przy kąpie i rżę:D:D:D

    Aha, i umiem kosić - efekty różne, ale umiem!
    (co nie znaczy, że to robię:)

    OdpowiedzUsuń
  27. mój Tata dostał kosę od swojego Taty,a mojego dziadka:)Pozdrawiam ciepło i miłego dnia życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  28. OCH...
    a tu jest filmik z KLEPANIA kosy :P

    http://www.youtube.com/watch?v=O9lwLVBpnVY&feature=related

    (http://demirja.blog.pl)

    OdpowiedzUsuń
  29. zastanawiam się, czy ta osoba, którą mam w kontaktach na fejsie to naprawdę Chustka. dane się zgadzają i świnka w profilu również. ale tylko dwie osoby w znajomych, w tym ja. dziwnie jakoś...

    OdpowiedzUsuń
  30. Asiu jesteś dla mnie bohaterką. Uczę się od Ciebie i podziwiam. Dzięki Tobie ogarnęłam swojego "dziada" jestem po przeszczepie szpiku. Kochani czy Asia jest dla wszystkich bohaterką? Zgłośmy Chustkę do akcji "zwykły bohater" i zagłosujmy na nią wszyscy.

    OdpowiedzUsuń
  31. A ja dostałam w spadku prawdziwy sierp, z instrukcją obsługi prosto od dziadka. Jest to nasze cenne dobro rodzinne, a moi synowie z pewnością przejdą kurs użytkowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam w spadku - po Babci - dwa czy trzy sierpy...
      A kosą uczono mnie kiedyś ciąc - ale to jest sztuka !! więc czapki z głów przed Niemężem :-))
      Cieszymy się z dobrych dni.

      Usuń
    2. A ja po tym dziadku od setki (patrz nizej) mam sierp, a po drugim - kowalu - mlot :), no i dekoracja sciany gotowa :))

      Usuń
    3. "może to i przeżytek, ale to jeszcze sierp tatowy" ;)

      Usuń
  32. Nie rozumiem , dlaczego wizualizowanie powyzszej postawy doprowadza Cie do spazmow. Jak najbardziej profesjonalny opis. Gdyby nie ruch lewa reka kosa gladzilaby trawe czy zboze, a tak, podcina ja, dzieki lekkiemu uniesieniu kosy do gory.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z powodu wrodzonego chuścianego poczucia humoru:D

      Usuń
    2. Jak to Ty tam Dorothea mowisz? Obszczalam sie ze smiechu, czy obsmarkalam klawiature, czy jakos tak...

      Usuń
  33. W Polsce organizowane są międzynarodowe zawody koszenia kosą. Gdzieś w okolicy Bienrzańskiego Parku Narodowego. Podmokłe łąki biebrzańskie koszone są kosą, ze względu na bagna . Jak się Niemąż naumie, to te zawody wygra :)
    A co do donosów, to takie donosy są fajne. Te o białku i hemoglobinie. Donoś nam tak, donoś :*

    OdpowiedzUsuń
  34. Moj dziadek z kieleckiego cale zycie kosil kosa... zaczynal dzien od wypicia setki, a potem szedl "sic" :) - chyba ta setka pomagala we wlasciwej obsludze kosy ;) . Co na to pan Niemaz?
    Chustko pozdrawiam i zycze dobrego dnia

    OdpowiedzUsuń
  35. Witam!
    Joanno czy czytałaś z Jasiem książkę "Kiedyś"???
    Bardzo gorąco ją polecam!!! Jeśli nie masz mogę wypożyczyć i podesłać Wam, albo może gdzieś znajdziecie w okolicznych bibliotekach (nakład wyczerpany niestety)
    Tutaj link
    http://www.qlturka.pl/czytelnia,literatura,o_czym_snia_mamy_malych_coreczek_%E2%80%93_recenzja_ksiazki_%E2%80%9Ekiedys%E2%80%9D,14210.html

    Pozdrawiam
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  36. Dzisiejsze wieści-prima sort!Z pewnoscia wszyscy czytelnicy na takie,a nawet jeszcze lepsze czekają.

    Wciąż wierzę w moc silnej woli do wyzdrowienia.
    Pani takiej nie brakuje.

    Niechaj Pani według instrukcji WYKOSI z siebie wszystkie zarazy,z bólem na czele.

    OdpowiedzUsuń
  37. Opis kosiarza boski. Biorąc pod uwagę moje problemy z koordynacją nabrałam pewności, że nigdy nie powinnam brać kosy do ręki.
    Cieszę się, że się uśmiechasz, że wyniki się znormalizowały i w ogóle, że masz siłę i ochotę być tu z nami.
    Wczoraj na obiad gotowałam grzyby. Ponieważ grzyby kojarzą mi się z Chustką zaczęłam myśleć o Tobie. W czasie mojego zadumania grzybki wyszły z garnka i udały się na zwiedzanie szuflad, które mam bezpośrednio pod kuchenką. Jak napiszę, że po wymyciu połowy kuchni i dolaniu wody udało mi się te grzybki wykipieć jeszcze raz to pewnie nikt nie uwierzy, ale tak właśnie było. Dobrego dnia życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uwierzę - akurat grzybki to cholernie kipiąca substancja jest!
      Pamiętam własne boje z prawdziwkami na płytkach podłogowych w kuchni.
      Joasiu-cieszę się, ze hej! :)

      Usuń
  38. Witam cieplutko pani Joasiu ;-)
    Cieszę się że parametry z krwi stabilizują się ;-)))). I tak ma być caały czas . Czekamy na te piękne posty :*

    OdpowiedzUsuń
  39. bardzo się cieszę, że Twoje samopoczucie Joasiu jest tak dobre:*

    OdpowiedzUsuń
  40. Chustko, ja dziś dłużej, bo po ostatnich postach dotarło do mnie do czego przydaje się Chustka. Otóż do zagęszczania rzeczywistości, bo nic dwa razy i raz na zawsze. Mam Syna w tym samym wieku i tak mi się czasem nie chce polewać tych plecków... (głupiam)
    Żyć tak, żeby "zadowolić się teraźniejszością i kochać ją wystarczająco, żeby niczego innego nie pragnąć, ani niczego nie żałować" - czy to nie Twoja dewiza? (cytat z książki Jak żyć? L. Ferry)
    A co do kosy - mój chłop z kosą urodzony - i wierz mi - nie ma bardziej seksownego widoku jak ten, gdy nią z gołym torsem wywija! Oczywiście cofając się w czasie od nadchodzącej właśnie 40-tki do 20-tki i wcześniej;)
    Dużo sił, ale nie siłowania się ze swoim zdrowiem, dla Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  41. Nieustannie dobre fluidy ślę dla Ciebie

    OdpowiedzUsuń
  42. pięknie piszesz o codzienności, Joasiu.

    OdpowiedzUsuń
  43. mój mąż preferuje zdecydowanie kosę nowoczesną, spalinową, nazutą na niego na pasach, nie powiem że lekką, kiedyś próbował mi objaśnić zasadę jej działania, ale odmówiłam współpracy, jeszcze kosić spalinówką nie będę, nie chcę być aż tak zaradną kobieta bo w czym mój biedny mąż miałby się wykazać, niech coś umie robić co ja nie potrafię:)
    dużo siły życzę i oby sód szedł do góry

    OdpowiedzUsuń
  44. Pozdrawiam Chusteczko:)

    Ciesze sie ,ze dobrze sie czujesz:)

    OdpowiedzUsuń
  45. no to super:) więcej takich notek:))

    OdpowiedzUsuń
  46. wspaniałe wieści! Trzymam mocno kciuki, za to, abyś znalazła się w tych 8% procentach osób, które, w zdawałoby się beznadziejnej sytuacji, nagle ozdrawiają. A przeczytałam te krzepiące dane na Twoim blogu.

    OdpowiedzUsuń
  47. Chyba nie zdalabym egzaminu z rozumienia czytanego tekstu, bo za chusteczke nie moge zrozumiec, jakie kluczyki? Jaki klozet? Co mozna skosic w toalecie? Grzyby na scianach?? A co z leworecznymi?
    No ja ciem przepraszam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też chyba nie zaliczyłabym tego testu z czytania ze zrozumieniem, chociaż żem nauczycielka z 20-letnim stażem pracy.

      Usuń
    2. zwizualizowałam sobie- lewa ręka od walenia w ryj musi być zmęczona. w razie kluczyków w kiblu prawa jest sprawniejsza ;)

      Usuń
    3. Ja nawet stanęłam w rozkroku przy czytaniu i rozłożyłam ręce jak wspomniane wskazówki. Rodzina jakoś dziwnie patrzyła.

      Usuń
    4. Lucha, NIC NIE ROZUMIEM!!!!!!!

      Usuń
    5. RUDA, MOZE TO JEST POMYSL? WIZUALIZACJA PRAKTYCZNA??

      Usuń
    6. oj, jak chłopu- wpadają kluczyki od mercedesa do kibla- którą ręką wyławiasz? tą co drży, czy tą, co nie drży? :D Przypominam, że może to się trafić na posterunku policji i wtedy drżenie może być przyjęte z nieufnością ;p

      Usuń
    7. oj, Lucha, to jakies bredzenie jest! Jaki Mercedes? Jaki posterunek Policji?? Cos ci drzy po czyms moze?? Ja z chlopskiej rodziny jestem i swoj rozum oraz ze honor mam, i se wmowic zwiazku kibla z prawej z kosa z lewej strony zegara NIE DAM!!!!!

      Usuń
    8. Ja nie wiem, co pierwotny instruktor miał na myśli :(

      tylko kombinowałam, co bym zrobiła gdyby coś mi wpadło do kibla. nie kosa, tylko kluczyki. ręka lewa nabrzmiewa od wysiłku- złoiłam kilku dresiarzy na moim polu:). Do czego się przyda prawa? ;p ręka? ;)

      idę spać, rano proszę o poprawny poziom sodu Gospodyni;)

      Usuń
  48. Bieda tym co to tylko zegarek eletroniczny uznają ;-)
    To jasny dowód na to, że trzeba się jednak zwykłego nauczyć - inaczej nie ma szans na zostanie kosiarzem.
    Fajnie, że piszesz. Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  49. Świetne wieści:) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  50. Asieńko, ostatnio pisałaś, że nawet Tobie kończy się optymizm, ale dzisiejszy wpis pokazuje, że z tym samopoczuciem nie jest aż tak najgorzej.
    Nieustająco mnie zadziwiasz.

    OdpowiedzUsuń
  51. tego lata kosa spalinowa zaniemogła, wzięłam więc tą moja-twoja i ziuuu, boszzze dlaczego te chabazie wzdłuż drogi rosną na półtora metra :P zawsze mnie ślepaki zeżrą i jakaś pokrzywa się zawinie i da w pysk.
    za instrukcję obsługi jestem rada, teraz wiem jak wyjechać komuś z łokcia ;)
    a tak mimochodem, to ciekawy prezent, intrygujący i niesztampowy zważywszy na te areały co masz pod mieszkaniem do wycięcia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytając Chustkę już dawno doszłam do wniosku, że Babcia B. jest niesztampowa i intrygująca :))) Nic dziwnego, że Jej prezenty są podobne :))

      Usuń
  52. Chustko,

    Odkryłam Twojego bloga kilka dni temu i pochłonęłam w trzy wieczory. Nad wieloma notkami się zatrzymałam, nad kilkoma rozpłakałam, tak piękne jest to, czym się tutaj dzielisz. Bardzo podziwiam Twoją wolę walki, trzymaj się! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a Ty byś się poddała?

      Usuń
    2. Są tacy, którzy nie walczą. Nie słyszałaś o depresjach okołorakowych?

      Usuń
  53. Niezłe prezenty dostaje Niemąż:). Może Babcia B. chciała w ten sposób poprosić Go o skoszenie ogródka;).

    OdpowiedzUsuń
  54. A mi się kosa źle kojarzy. A raczej jej legendarny właściciel/ka
    :<

    OdpowiedzUsuń
  55. Asieńko, uśmiecham się, gdy Ty się śmiejesz, płaczę, gdy jesteś smutna... To niesamowite jak wielki masz wpływ na swoich czytaczy... poruszasz serca.. :)
    Jesteś strasznie dzielną kobietką... Gdy bardzo się czegoś boję - myślę własnie o Tobie... Dodajesz mi sił i odwagi swoją postawą.
    serdeczności dla Ciebie i Twej rodzinki :)

    OdpowiedzUsuń
  56. Kochana Asiu! Twoje 2 poprzednie wpisy doprowadziły mnie do łez... Życie jest takie niesprawiedliwe... Tak bym chciała, byś mogła jak najdłużej zajmować się Synkiem, patrzeć jak dorasta... Chustko trwaj! Przytulam mocno ogromnie!

    OdpowiedzUsuń
  57. I tej zdrowej wersji się trzymajmy :)
    bużka

    OdpowiedzUsuń
  58. Koszenie kosą tradycyjną jest jak najbardziej ekologiczne. Elektryczno - spalinowe wyjące cuda może są i szybkie, ale dla środowiska naturalnego całkowicie degradujące. Jednak do takiej zwykłej kosy siłę i kondycję trzeba mieć niemałą. Mając 12 lat i będąc jeszcze zdrowym, pamiętam te moje nieporadne próby koszenia... Nieodmiennie przytulam!

    OdpowiedzUsuń
  59. Chustko... trzymam kciuki i polecam Cie w modlitwie, co dzień rano wchodzę na twój blog i ... Asiu sądzę że swoim blogiem nie tylko zachowujesz wspomnienia dla Synka ale też przywracasz ludzim sens i odczucie tego co naprawde ważne

    OdpowiedzUsuń
  60. Odpowiednikiem Instanyl w Stanach jest Lazanda. Dla ludzi bez ubezpieczenia to koszt rzędu $300 za pojemnik z 8 dozami 100mcg, $440 za 400mcg. Z ubezpieczeniem komercyjnym z komponentem farmaceutycznym znacznie lepiej $5 za pierwszy pojemnik, $25 za dalsze, rabat od producenta.

    Dla ludzi po 65 z uprawnieniami do specjalnego ubezpieczenia zdrowotnego (prawie cała populacja po 65) koszt jest minimalny z tą różnicą jednak że jeśli roczny koszt całkowity lekarstw przekroczy $3 tys to następne $4.5 tysiąca musi zapłacić sam pacjent. Również wymagane jest zaświadczenie że inne metody dostarczania fentanylu (lizaki, pastylki do ssania) są nieefektywne. Jak jest w opiece hospicyjnej w Stanach, nie wiem. Przepraszam z góry za ten techniczny wtręt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "rabat od producenta"- czyli firmy farmakologicznej, która, jak wiemy, zarabia zawsze straszliwe pieniądze. Przepraszam, ale ten wspaniałomyślny "rabat" mnie zupełnie rozwalił.
      Mam nadzieję, że Chustka jest spokojna. Cokolwiek to oznacza. I że Jej Rodzina też....
      ...serce pęka na częsci.

      Usuń
  61. Dzień dobry Chustko! wspaniałego dnia życzę :-)

    OdpowiedzUsuń
  62. Życzę Ci Joasiu dnia z uśmiechem i spokojnym słonecznym rozleniwieniem które daje pozytywne myśli.

    OdpowiedzUsuń
  63. Cześć Joanko, w warsiawce słońce świeci, no normalnie złota polska jesień. Wołomin niedaleko więc pewnie i Tobie świeci? Spóźniłam się dziś do korpy bo leżałam w łóżku z młodszym potomkiem i się przytulałam. No bo skoro mogę to co kurna jest ważniejsze? Ha! Tak działa chustka :-)
    PS mimo że się spóźniłam świat się nie zawalił. Jutro też się spóźnię :-)

    OdpowiedzUsuń
  64. Chusteczko kochana pamiętasz swoje postanowienie z posta nr3?
    pierdolę.
    zostaję.
    nie umieram

    i tak trzymaj!!

    Przytulam Ciebie i Synka

    OdpowiedzUsuń
  65. Koszenie nie jest skomplikowane. Dużo trudniek kosę wyklepać, bo teraz to nikt nie wie, że kosę się klepie.
    Dobrze wyklepanej kosy nie trzeba często ostrzyć, jak już się ostrzy, to efekt jest dużo lepszy.
    Trochę w życiu kosiłem, głównie z dziadkiem na wsi jako nastolatek. Nigdy się nie skaleczyłem.
    Za to sierp - to inna bajka. Sierpem dużo trudniej, dużo bardziej trzeba uważać. Do dziś mam pamiątkę po sierpie na lewej ręce...

    Smutek...

    OdpowiedzUsuń
  66. dzień dobry Asiu :) Miłego dnia ;)

    PS. kto zabierze milion biedronek i jednego krzyżaka zza mojego okna, kto?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potwierdzam inwazję biedronek. Ale to miłe stworzonka, daj im spokój. Próbują się schronić przed chłodem.

      Instrukcja obsługi krzyżaka: bierzesz szklankę, przykrywasz nią pająka (starannie centrując, coby mu nóżek nie uszkodzić), pod spód podsuwasz sztywną kartkę, ostrożnie odwracasz całość, żeby stworzonko wylądowało na dnie szklanki. Udajesz się ku oknu albo na łono natury, wytrząsasz zawartość. Następnie ew. otrząsasz się z obrzydzenia - ale to niekoniecznie. NIGDY nie zabijasz:-)

      Uściski dla Chustki, która pierwszy raz mi się śniła. Piękny, pogodny sen, w którym z masą dziwnych ludzi nadużyłam jej gościnności, a ona niczym się nie przejmowała:-)

      Usuń
    2. Nie dam im spokoju, bo na moim oknie siedzi 100 i nie chce ich w domu ;> niech szukają ciepła gdzie indziej. A krzyżak, póki jest za siatką, może siedzieć, byle nie wchodził do środka.

      Usuń
    3. tez nie lubie biedronek a inwazja trwa juz od tygodnia. pajaki za to lubie :)

      Usuń
  67. Nie da się opisać koszenia. Wiem, bo koszę i to taką łąkę francowatą poprzerastaną ziołami i innymi łykowatymi roślinami w Beskidzie Niskim.
    Ruch niby prosty, ale ma w sobie taneczne pas, serię właściwych posunięć i jest to coś nie do opisania. Uczyłam się długo, położyłam i zmięłam dużo trawy, ale udało się. Koszenie jest fajne, rytm sie jakiś robi specyficzny, powoduje, że psychicznie bardzo wypoczywam.
    Chusteczka, trzymaj się, mocarzu.
    PS.Tak sobie pomyślałam, pozostając przy temacie ogrodniczym, że niektórzy ludzie, np. Ty, mają umiejętnośc pielęgnowania ogrodu zwanego życiem:)

    OdpowiedzUsuń
  68. Jak zawsze pozdrawiam Cię z pietyzmem i podziwem Joanno!

    OdpowiedzUsuń
  69. Joasiu - przepraszam, że tak po imieniu, nie znamy się, ale tu taka konwencja... a poza tym - inaczej nie mogę po prostu - Joasiu - Wasza relacja z małym Jasiem jest najsłodszym, najcudowniejszym obrazem, jaki można spotkać na tej ziemi. Miłość, która Was łączy pokona wszystko. Zawsze i wszędzie. Pełno tu rzeczy ostatecznych, pełno wszechobecnej zadumy nad tym skąd pochodzimy, kim jesteśmy i ... dokąd zmierzamy. Wszyscy. tylko niektórzy, jak Wy, z wysoko podniesionym czołem i przeszywającą do szpiku kości świadomością, uwagą... Ach. Li i jedynie... Już chyba wiecie, czego Wam życzę. Trwaj chwilo, trwaj...

    OdpowiedzUsuń
  70. Spokojnego dnia Chuścinku!!! Piękne dziś słońce.

    OdpowiedzUsuń
  71. Czesc Joanko (też Cię nie znam ale się nigdy nie opitalałam z Panią Joanną). Słońce znów, widzisz? U Ciebie na pewno też świeci. Mam nadzieję, że masz siłę je oglądać i się nim cieszyć. Dobrego dnia z bliskimi, kochany chudziaczku.

    OdpowiedzUsuń
  72. Joasiu,
    niech sie te hemoglobiny i inne trzymaja w normie.
    A mnie sie przypomniala przyspiewka mojej kochanej babci:
    w poniedzialek rano, kosil ojciec siano, kosil ojciec siano, kosil ojciec, kosil ja, kosilismy obydwa.A we wtorek rano...itd.
    Zwozili, suszyli, i tak calutki tydzien, tak sie zylo:))Pozdrawim cieplo.K.

    OdpowiedzUsuń
  73. Joasiu, przez ostatnie dwa dni nie robiłam nic innego-tylko czytałam Twojego bloga od poczatku. Nie pracowałam- siedząc oczywiście w pracy pełne 8 h, nie gotowałam dla rodziny, co więcej - kazałam się masować wieczorem po karku bo mnie juz szyja bolała od tego ciągłego patrzenia w monitor. Jesteś super fajterką. Kocham fajterki. Nawet nie wiem czy bardziej Cię podziwiam jak walczysz z chorobą czy bandą przebrzydłych trolli (nawet nie czytałam ich komentarzy, zeby się na nich wściec wystarczyły mi Twoje reakcje od czasu do czasu). Jesteś wielka. Zostań wielka. :-)
    P.S. Zakochałam się również w Twoim Synku i Niemężu (platonicznie oczywiście)

    OdpowiedzUsuń
  74. ha przyznam się ze ja też zaglądam i namiętnie czytam zaległe -aczkolwiek dla mnie nowe posty- nie bacząc na dwie kontrole które mnię nawiedziły równolegle .... mam nadzieję, że Aśka czuje się dobrze i po prostu korzysta z pięknej polskiej złotej jesieni...

    OdpowiedzUsuń
  75. Przypomniał mi się mój sen - jeden z ładniejszych:
    dwa lata temu syn kupił sobie czterdziestoletniego garbusa - pomalowanego w kwiatki, ślicznego. Parę dni później przyśniło mi się, że trzeba na balkonie (niecałe 3m kw.)posiać trawę, a synkowi kupić sierp, żeby mógł ją ściąć - w końcu czymś nowy samochód trzeba karmić. Niestety Garabaty woli benzynę, nie można go paść na łące(aczkolwiek prezentuje się tam malowniczo)

    OdpowiedzUsuń
  76. Kochana Chustko pozdrawiam serdecznie i tulę do serca.
    Jesteś wspaniałą w każdym względzie:)))

    OdpowiedzUsuń
  77. Joasiu! Ściskam, trzymam. I DZIĘKUJĘ. Za wielkie słowa. O rzeczach zwyczajnych i niezwyczajnych. Nie tylko swojemu Dziecku pokazałaś, "jak fajna jest codzienność". Nam też.
    Dla mnie, wiecznie niespokojnej pracoholiczki, z głową w chmurach, nieraz niedostępnych nawet dla najbliższych, Twoje słowa były nieraz jak koło ratunkowe. Jeszcze raz dziękuję. Monika.

    OdpowiedzUsuń
  78. Jestem wredna.Nie mam czasu zajrzeć do Ciebie rano, a potem cały dzień się denerwuję, że jakiś troll Cię tknął. Jestem wredna i mam ochotę zabić gada:)
    Trzymaj się Cudna Kobieto! Przecudna!

    OdpowiedzUsuń
  79. Gdybym była kosiarzem posiadającym nadprzyrodzoną moc-skasowałabym umysły Mlask Mlaskom i innym podobnym osobnikom.Niestety, to tylko marzenia.....

    OdpowiedzUsuń
  80. Gdybym była Kosiarzem, wiedziałabym, do czyich drzwi zapukać (912).
    Chustko, jestem prawie w twoim wieku, mam synka 7-5 letniego, i od kiedy tu jestem, myślę właśnie o tym.
    FAK!

    OdpowiedzUsuń
  81. Do 912 : serce mam pokrajane.

    Też jestem matką,jakże tego nie rozumieć...?

    Jeszcze gorliwiej poproszę niebiosa .

    OdpowiedzUsuń
  82. Wpisuję się gdzie nie bądź, bo pod ostatnim postem nie można.... A nie można tak Syna do Niemęża?? Prawnie załatwić...??

    OdpowiedzUsuń
  83. zamiast płakać-pomóżcie.

    Szczegóły na moim blogu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przepraszam Li ale zajrzałam na Twojego bloga i niezbyt jasno jest tam napisane jak można pomóc, tym bardziej jeśli się nie zna akcji prezentowej, proszę uprzejmie o oświecenie :)

      Usuń
    2. najwidoczniej czytasz od niedawna:)
      napisz na maila mo67@poczta.fm, a wszystko Ci wyjaśnię.

      Usuń
    3. ja też napisałam maila, proszę o odpowiedź :-)

      Usuń
  84. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. podstawowa sprawa to taka, że należy ustalić jaki stosunek miałaby Joanna do jakichkolwiek działań osób (mimo wielkiego zaangażowania emocjonalnego) postronnych; ja też mam poczucie, że to niemożliwe, że musi być jakieś wyjście, że należy pomóc właśnie w imię wdzięczności za mądrość, którą dzieli się z nami Chustka, i roznosi mnie po prostu od wściekłości i żalu, ale kochani - decyzje Asi są najważniejsze...

      Usuń
    2. Hmm polecam tę kancelarię. Są genialni. Myślę, że i tę sprawę mogliby wygrać spokojnie. To ludzie od rzeczy "niemożliwych". http://www.wolinski.pl/
      To nie jest reklama. Po prostu miałam okazję poznać wirtuozerię prawdziwego specjalisty :)

      Usuń
  85. bezradność... zawsze teskniłam za matką... dni upływały, słonce wschodziało i zachodziło, sny, wspomnienia, przedmioty, ludzie sprawiali że miałam swoje koło ratunkowe w sercu.Trudno to sobie wyobrazić ale świadomośc że było sie kochanym bardzo pomaga.mika

    OdpowiedzUsuń
  86. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  87. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałam komentarz w tej sprawie na blogu Li. Jeśli zechcesz, przeczytaj, proszę

      Usuń
  88. Nie ma wątpliwości, że wszyscy wypowiadający się na forum maja najszczersze chęcia, ale... zwróccie uwage na kilka spraw.
    Po pierwsze pod ostatnim postem nie ma miejsca na komentarze. czasem więcej można powiedzieć ciszą niż słowami.
    Po drugie - przecież my nie znamy Ojca Jasia. Z bloga wynika, że nie jest w związku z Asią, ale nie wiemy jakim jest Ojcem i czy ma kontakt z Synem. Nie zagalopywujmy się z kancelariami prawnymi. Asia i jej bliscy są dorosli i jeżeli będą chcieli podjąć kroki prawne to zrobią to. Uszanujmy to, że pod niektórymi postami nie ma miejsca na komentarze. Nie traktujcie tego jak ataku na Was. Wiem, że chcecie jak najlepiej. Bądźmy wspólnie z Asią, dawajmy jej wsparcie, ale nie wyrywajmy sie do tego, co do nas nie należy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic dodać, nic ująć... Wątpię by Joanka czekała na rady, ona dzieli się swoimi przemyśleniami, po prostu...

      Usuń
  89. Anuszka... z blogu wynika (po lekturze całego) że tata Jasia nie jest ideałem. Potrafi wyśmiać łzy, krzyczy o barak umiejętności zawiązania butów, zabiera chłopca na imprezy...(przeczytaj CAŁY blog).
    Ale co do braku komentowania zgadzam się, milczeć należy.

    OdpowiedzUsuń
  90. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  91. nie miesci mi sie w glowie zeby w 21 wieku, kiedy tyle sie mowi o prawach dziecka, w tak trudnej sytuacji nie bylo zadnej instytucji zlozonej w psychologow, prawnikow ktorzy braliby pod uwage DOBRO DZIECKA i wysluchali jego woli i woli jego matki; dziecko to nie przedmiot; ktos tu pisal, ze dla ojca bedzie to okazja do odegrania sie za wszystkie czasy; odegrania sie na dziecku???????? naprawde nic nie mozna z tym zrobic?

    OdpowiedzUsuń
  92. Jak za pare lat sie okaze, ze syn Chustki i jego ojciec to kumple nad kumplami, jezdzacy razem na wyprawy w gory, albo na Mazury na zagle , to ten blog z tymi wszystkimi komentarzami bedzie sie nadawal tylko i wylacznie do smietnika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. super by bylo; ale jesli ojciec chcialby bliskich relacji z synem to nalezaloby zaczac od odrobiny empatii i szacunku do uczuc dziecka a tu chyba tego brakuje

      Usuń
    2. Uwazam, ze wiekszym zagrozeniem sa panie wpieprzajace sie w nie swoje sprawy.

      Usuń
  93. Mój tata jest wspaniałym prawnikiem. Gdyby potrzebna była jakakolwiek pomoc - proszę pisać laurka.agnieszka@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pies sasiadki sra mi na wycieraczke, nie wiem co robic. Odezwe sie.

      Usuń
  94. Odpowiedzi
    1. Idz do fryzjera. Chustka zawsze lubila ladne fryzury.

      Usuń
  95. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

 
©KAERU 2010
Wszystkie prawa zastrzeżone Sałyga