środa, 10 października 2012

[905].


jeszcze tylko pani pielęgniarka wyjmie mi wenflon i wracam do domku!

***

dzień w dzień stajemy przed dramatycznym pytaniem co jest zadane.
nie pomaga prośba, groźba, odwoływanie się do rozsądku, kuszenie łapówkami, łaskotanie ambicji, szarpanie sumieniem.
nul, nic, zero.
czasem pamięta, czasem nie pamięta.
czasem zaznaczy samoprzylepną karteczką, czasem zakreśli ołówkiem.
czasem.
a czasem - nie.
wczoraj przerósł sam siebie.

jedziemy na obiad do Babci B.
- a tego to wam nawet nie mówiłem - kontynuuje relację z bieżących szkolnych wydarzeń Syn. mnie staje serce i sierść na grzbiecie - żeby dostać piątkę, trzeba było przynieść liść octowca, a plusa stawiała pani za znalezienie i wydrukowanie zdjęcia octowca z internetu.
- czy to znaczy, że dostałeś dwóję, bo niczego nie przyniosłeś? dlaczego nam nie powiedziałeś o zadanej pracy? czuję podnoszące się ciśnienie, zaraz dostanę herz-klekotek, ratunku, ludzie, czymajcie mnie.
- bo to było tylko dla chętnych, nie było konieczne - z godnością odpowiada Syn i spokojnie zmienia temat - a co będzie u Babci na obiadek? bo jestem baaardzo głodny.
a ja
jestem
zdumiona, skonfundowana,
więc
furda z obiadkiem!
chcę szczegółów o octowcu!
- a Ty nie chciałeś - niewielkim kosztem - dostać piątki? - wyduszam z siebie nieśmiałe pytanie.
- nie, a po co? - Syn łypie na nas podejrzliwym spojrzeniem, by po chwili uzupełnić wyjaśnienia - mnie wystarczają te oceny, które dostaję.
acha.
no jasne, to przecież logiczne.

49 komentarzy:

  1. na pewno wyróżnia się z tłumu! za mamusią?;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, chyba w tym akurat się nie wyróżnia - nie wiem, skąd się to bierze, ale teraz dzieci tak mają (przynajmniej moje).

      Usuń
    2. na dwadzieścioro ileśtam, tylko jeden chłopczyk przyniósł liść.
      a nazajutrz - Giancarlo.
      faktycznie, to chyba taka maniera.
      ale jeśli tumiwisizm zaczyna się w drugiej klasie podstawówki, to czego można się spodziewać pod koniec liceum?

      Usuń
  2. Uwielbiam Jasia pasjami :) Mój Kuba też ma 7 lat, ale jest pierwszoklasistą - nigdy nie wie, ile pracy domowej ma odrobić :D I ma chłopak gadane, mógłby zostać własnym adwokatem.

    OdpowiedzUsuń
  3. pierwszy raz jestem pierwsza :D :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Chciałam być, ale się rozpisałam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Się Mama nie martwi, GianCarlo po prostu żyje w rytm Take a Walk on The Wild Side:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Minimalista zawsze jest szczęśliwy :)
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  7. Robi to dla siebie, nie ocen. Kto by się octowcem jakimś dla marnej 5 zajmował. Poza tym, Pani w szkole powinna chyba stawiać oceny opisowe i motywować jakimiś innymi wyróżnieniami. Tak tylko myślę.
    Całuję Was i ściskam zndrugiego końca internetowego kabla. Mocno.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspomnienie:Grzesiek Ikl.Babcia przeglada zeszyty pyta o zadanie domowe-on nigdy nie wie i ...dzwonienie po wsi co zadane punkt. Babcia wie odrabia zadanie. I kazdy dzien nie inny od poprzedniego,ALE razu pewnego dziecko od pol drogi wrzeszczy:dzisiaj na pewno nie zapomnialem co zadane dzisiaj jest nic nie zadane na pewno.
    Takie to moje dziecko bylo "madre" na poczatek edukacji. Pozdrawiam cieplutko Irena.

    OdpowiedzUsuń
  9. Furda z octowcem z internetu:) Każdy umi.
    A, że liścia w ogródkach mógł poszukać, fakt.
    No, ale są rzeczy ważne i ważniejsze;)
    Np.obiad u Babci B.
    ściskam.

    OdpowiedzUsuń
  10. we wczesnych klasach podstawówki zdarzało mi się specjalnie nie odrabiać lekcji oraz celowo na lekcji unosić do góry karteczki ze złymi cyferkami/nieprawidłowym wynikiem działań matematycznych podczas zbiorowego liczenia - po to, by zostać "dostrzeżoną" przez panią nauczycielkę.
    "Ola, źle!" - i wielkie Łaaaał!!! zauważyła mnie! :D
    bycie dobrą uczennicą (a taką byłam) wydawało mi się strasznie nudne i pospolite ;)

    gorzej zaczęło się dziać, kiedy w późniejszych klasach naprawdę dużo zadawano, a ja już zupełnie naturalnie i niechcący o tym zapominałam :( ale to już inna opowieść o ADD.

    OdpowiedzUsuń
  11. Moim najwybitniejszym osiagnieciem ( Nobel zapomniany) jest pewnosc siebie mojej trzynastoletniej corki. Nie wstydzi sie tego, ze uwielbia czytac, Zna odpowiedzi na wiekszosc szkolnych pytan ...czasem nawet do odpowiedzi sie zglosi:-)
    I wisi jej to, co inni sobie mysla.
    Wie
    i nie ma obciachu.
    Oby tak dalej. Przez reszte zycia :-)







    OdpowiedzUsuń
  12. Czasem jednak trzeba byc "cool ". Pozory niezaintersowanai octowcami zachowac nalezy:-)

    OdpowiedzUsuń
  13. ale u Syna to chyba nie jest pewność siebie.
    raczej dystans do błahostek :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym dystansem to ja mam problem.Teoretycznie wiem, ze czasem nie maja sensu nauczycielskie nakazy, ale wiem tez, ze dla swietego spokoju i dobrej oceny nalezy je wykonac.
      Staram sie wiec lekko olewac nakazy, nie podkopujac autorytetow nauczycielskich.


      Dzieciaki jakos naturalnie odsiewaja blahostki od rzeczy wazniejszych.

      Usuń
    2. i bardzo dobrze! :)
      najważniejsze, żeby odróżniać sprawy ważne od nieważnych. pewnie już przeczuwasz, Chustko, że te "nieważne" będą miały różną wagę ;)
      ale to też dobrze :) oceny to pryszcz w porównaniu z kształtowaniem i rozwijaniem zainteresowań.
      dobrego dnia, dobrego weekendu, Chustko :)

      Usuń
  14. A nie usłyszałaś jeszcze "Jestem stworzony do wyższych celów"? ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Mój mówi w takich przypadkach. To jest dla chętnych a ja nie jestem chętny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rany, przypomniałaś mi, że mój też tak powiedział! :D :D

      Usuń
    2. Wydaje mi się, kiedy czytam o Twoim, że mojego przypomina. On ma wolność w sobie i jakoś niezmiennie mnie to zachwyca i też czasem przeraża, kiedy np. wychodzi z domu bez butów....A z drugiej strony kiedy pytam "jesteś szczęśliwy ?" on odpowiada entuzjastycznie "tak" :)

      Usuń
  16. Franek, 8 lat, o 7:50 przeciągając się porannie spokojnym tonem rzecze, że angielski nie jest odrobiony. Ma na 8 do szkoły. A dwa dni temu zgubił w szkole buta. Nie jakoegoś tam kapcia na zmianę, nie buta z wf-u. Zgubił tak zwany but główny:) w którym przyszedł do szkoły. Wrócił w kapciach. I takie kwiatki mam co drugi dzień.

    OdpowiedzUsuń
  17. Mój mówi w takich przypadkach. To jest dla chętnych a ja nie jestem chętny :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Znam to na wylot. To ciagłe zapominanie, niechceniesię itp.
    U nas było tak przez całą podstawówkę.
    Od września dzieć w gimnazjum. I nie mogę się nadziwić, jak dojrzała. Pamięta o WSZYSTKIM i to do niej dzwonią koleżanki z pytaniem "co zadane?".
    Teraz jest fajnie i spokojnie. Ale czekanie na ten moment było z lekka wk...ące...

    OdpowiedzUsuń
  19. Asia, mam 36 lat, w 2005 roku urodziłam chłopczyka. Daliśmy mu na imię Ryszard. Teraz jest w drugiej klasie :) Gdy czytam Twoje opowieści o Janku, śmieję się całą gębą - te historyjki jak ulał pasują do mojego Ryśka... Udały nam się dziecaki :) Czytam Cię od zawsze, nie pisałam prawie nigdy. Chcę Ci jednak powiedzieć, że jesteś mi bardzo bliska. Cieszę się, że Cię poznałam. Ściskam. Patka

    OdpowiedzUsuń
  20. popieram calym sercem podejscie Jasia- starac sie o piatke za lisc octowca to obciach i zena, dobre dla miernot, ktorym zalezy tylko na dobrych ocenach:)

    OdpowiedzUsuń
  21. :):)
    Dzien Dobry:)
    Milo czytac, ze mam normalnego ucznia:)

    Przeczytałam post potoczeniowy i uśmiecham się.
    Dziala ta masa (erytrocytarna itp) jak amfetamina:)
    Filtrując Twoj wpis przez swoje doświadczenia wspominam słowa mojego lekarza- skoro reaguje pani tak po toczeniu, to nie jest źle:).
    Ja mam nadzieję, WIELKĄ, ze Swoją chorobę pokonasz swoją nieziemsko piękną psychiką.
    Życzę Ci tego ze wszystkich sil calej mojej serdeczności.
    Niedawno w bezsenną noc przeczytałam Twoją historię (do dna bloga)
    To, ze fizys osłabła, to po prostu gorsze dni...jak Fenix podniesiesz się i dasz kopa przeszkadzaczowi.
    Trzymam kciuki calym sercem, by tak bylo.
    Do zobaczenia jutro, teraz codziennie zaglądam i szukam tej dobrej wiadomosci.
    Slonko swieci-dla Ciebie, bo jak owtwierałam stronę bloga to jeszcze go nie bylo:)
    Jestes Słoneczkiem dla Twojej rodziny, dla nas czytaczy- rowniez:)
    Podnosisz na duchu jak....jak gorący magnes zawieszony wysoko:)i jak ten gorący magnes przyciagasz:)
    Milego, dobrego dnia.
    Szybkiego dobrego....expressowego:)

    OdpowiedzUsuń
  22. rzadko komentuję ale dziś "misięciśnie" komentarz na usta
    ot taki milutki, dzisiejszy poranny dialog z dziećmi mymi w aucie w drodze do szkoły /trasa ok.20km, a dialog gdzieś w połowie tej trasy/

    M-mama, T&A - Tomasz lat 8 i Alicja lat 9

    1.M: mam nadzieję, że wzięłyście tornistry ?
    T&A: hmm mamuniu, chyba stoją w przejściu do garażu
    /cofnęliśmy,wrzuciliśmy,popędziliśmy/
    2.M: no to syneczku wyłóż teraz angielski i poćwicz
    T: hmm, mamusiu, ale książki i angielski leżą na stole w salonie...
    /cofnęliśmy,wrzuciliśmy,popędziliśmy/
    3. M: no to teraz poćwicz to, co wczoraj z tatusiem /do godz.23!/ zakuwaliście bo przecież dziś klasówka,
    T: a wiesz mamusiu, tak teraz czytam, że ten sprawdzian to za tydzień jednak...
    A: mamuś, jak tu zimno, włącz ogrzewanie , mam krótki rękawek a nie wzięłam płaszczyka....
    /cofnęliśmy,zarzuciliśmy,popędziliśmy/

    a najbardziej to mi popędziło ciśnienie. pozdrawiam Joannę i wszystkie dzielne, cierpliwe, wyrozumiałe Mamusie. miłego dnia

    OdpowiedzUsuń
  23. mojej Juniorce zostało to do teraz :))) Robi, co musi, reszty nie chce :)))

    OdpowiedzUsuń
  24. O, to już wiem, jak wygląda octowiec.

    OdpowiedzUsuń
  25. a ja znalazłam fajny opis octowca
    "Jest to krzew, który niezwykle dekoracyjnie prezentuje się jesienią, kiedy to jego liście przebarwiają się. Zamiast zieli cieszą oczy pomarańczowo-czerwonymi barwami."
    ziel...

    OdpowiedzUsuń
  26. Dzięki nie odrobionej pracy Twojego syna dowiedziałam się że mam octowca za domem : )

    OdpowiedzUsuń
  27. Moje 12 letnie dziecko ,dzis zapomnialo w szkole jaka kurtkę zabrało z domu rano. Wrócił bez kurtki. Przypomnial sobie ,ze miał własnie taka, jak mu ja opisałam dokładnie i obrazowo. Wtedy olśniło małolata. AAAAAAAAA taka mama wisiała. Ale nie wiedziałem ,ze to moja.


    Tja. I tak od pierwszej klasy podstawówki. Wypiera rzeczy zbędne. Np, jakie odzienie ma dzis.
    Pozdrawiam

    Ja matka, dwoch takich wypierających dziewietnastolatka i trzynastolatka.

    OdpowiedzUsuń
  28. Prawie trzynastolatka. Za pare dni.
    :D

    OdpowiedzUsuń
  29. myślę,że to pokolenie tzw minimalistów,mało wysiłku,oceny te które mają wystarczą -moja córka licealistka też tak miała całe gimnazjum teraz na razie jest w szoku i się uczy ale boję się co będzie jak szok minie;)

    OdpowiedzUsuń
  30. O rany... Tak sobie czytam o Waszych dzieciach i się załamuję. Mój syna ma sześć lat i liczyłam, że tak gdzieś za rok z zapominalstwa, gapiostwa i "zawieszek" wyrośnie... Chociaż na razie nie rokuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Długo cierpiałam że mój syn nie chce robić niektórych rzeczy, jeśli go coś nie interesowało to szedł po linii najmniejszego oporu.
    Dziś studiuje na jednym z najlepszych uniwersytetów w Anglii, jest wesołym, czerpiącym z młodego życia pełnymi garściami człowiekiem. Może ci inteligentniejsi nie chcą i nie potrafią robić rzeczy, które ich nie interesują, jeśli tylko mogą się od nieważnej w ich mniemaniu pracy wykręcić to się wykręcą? Teraz podziwiam moje dziecko że umiało być takie "sprytne", że wiedziało w gruncie rzeczy lepiej ode mnie, co jest najważniejsze

    OdpowiedzUsuń
  32. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  33. Mój syn póki co tylko przedszkolak
    ale mało kiedy wiem co pani przekazała co miał przynieść zrobić
    naprawde rzadko potrafi coś przekazać :))
    fajnego masz Syna :))

    OdpowiedzUsuń
  34. Magda, od niedawna 40-tka(co ciągle jeszcze dziwi...)zajmuję się anestezjologią i intensywną terapią dzieci, poza tym mam za sobą rodzinne doświadczenie z choroba nowotworowa zakończone źle (choć najlepiej jak tylko można, bo w domu, z nami)stąd stronę medyczną Twojego bloga "czuję" chyba lepiej niż statystyczny czytacz.
    Postanowiłam napisać po raz 1-szy, bo Twój wpis sprawił ,ze poczułam silne deja vecu:):):)
    Mam 3 dzieci, środkowe, teraz już prawie 16-letni syn OD ZAWSZE tak miał,ze unikał prac domowych jak najgorszej zarazy, twierdząc,że to "psuje jego życie oraz,ze to strata jego cennego czasu". Prośby, groźby, namowy, szantaże, tłumaczenia, kije, marchewki wszystko bez skutku. Kolejne dni przynosiły kolejne jedynki, co absolutnie nie psuło Młodemu humoru (gorzej z moim), ani samooceny. Wywiadówki zawsze pełne emocji (oczywiście dobry synek nie chciał bez potrzeby stresować mamusi za wczasu). Z biegiem lat mój wpływ na jego lekcje już całkiem zanikł, czego nie chcieli zrozumieć pełni pretensji nauczyciele ( choć wielu dostrzegało tez zalety syna) . Efekt? Na świadectwach stopnie przeróżne ( od 2 do 6), co synek kwitował stwierdzeniem " a jakie dla ciebie ma znaczenie maja numerki, czy to 1 czy to 6?" i widać było,ze dla niego NAPRAWDĘ żadnego. Nigdy ( nauczyciele dziwili się) nie starał się poprawić sugerowanych mu ocen, nawet jak miał podstawy a oceny były naprawdę złe ( 2, a nie 4 czy 5). Ja posiadaczka przez znakomitą większość życia ocen z górnej półki, tego samego oczekiwałam od baaaaardzo zdolnego skąd inąd syna - a tu ...nic z tych rzeczy. Młody robił i robi tylko to co lubi i co go faktycznie interesuje ( najbardziej fizyka), poza tym lawirował/uje jak się da.

    Teraz - świeżo upieczony licealista w wymarzonym topowym liceum dla "ścisłych", szczęśliwy, choć już zdołał nałapać nieco złych stopni, czuje się jak ryba w wodzie z podobnymi sobie " maniakami", chodzi na kółka, które go pasjonują. Dostał się , dzięki "laureactwu" w olimpiadzie fizycznej ( stopnie na koniec gimnazjum jak zwykle kiepskie, 2 z historii, ale z egzaminu gimnazjalnego z historii 91%). Ma tez konkretne zainteresowania i umiejętności pozaszkolne- miał czas je rozwijać, bo nie tracił czasu;)?
    Reasumując- coraz bardziej widzę, że powinniśmy ufać naszym zdolnym dzieciom. Za nic nie zamieniłabym swojego lesera, na wzorowego ucznia z pięknym zeszytem (zeszyty mojego dysgrafika są straaaaaszne, także z niedbalstwa)i szóstkami od góry do dołu. Wiem,ze sobie w życiu poradzi i Syn-JAn NA PEWNO też:)
    POzdrawiam cieplutko i gdybyś czegoś potrzebowała- pisz!

    OdpowiedzUsuń
  35. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  36. Do mammuta: jakim trzeba być pokręconym człowiekiem, aby pocieszać w tak... chory sposób? Może mammut chory czy co? Usunąć. I mnie i jego.

    OdpowiedzUsuń
  37. Może i pokręconym...napisałam od SWOJEJ strony, rozumiem,ze to trudne i mam nadzieję ,ze Chustka nie odebrała tego w ten sposób. Ale... reprymendę przyjmuję, usuwam i... pozdrawiam Okmyra

    OdpowiedzUsuń
  38. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
 
©KAERU 2010
Wszystkie prawa zastrzeżone Sałyga