wtorek, 25 października 2011

[554].

i niespodziewanie, metafizyka.
droga podporządkowana, kierunkowskaz w prawo, hamulec.
rozglądam się, skręcam.
radio.
bieg, drugi, trzeci.
kanapa rozpamiętuje wizytę, towarzyszę w przeżywanych emocjach.
- tak, będziesz mógł zaprosić Go do siebie.
- teraz odwożę Ciebie do Twojego domu, bo musisz się wyspać, a mój Syn musi odrobić lekcje.
- jasne, jak przyjdziesz, znowu ugotuję ten makaron.
- tak, cieszę się, że podobało Ci się u nas
.
ciemno.
jedziemy.
mruczy radio.
i niespodziewanie, metafizyka.
niebo przecina kometa.
ma złocisty kolor, przelatuje z lewej do prawej, gaśnie gdzieś na drugiej godzinie.

fortuna jest ze mną.

***

późnym wieczorem przyjechał na kolację przyjaciel.
w gościńcu przywiózł wielką bombonierkę.
- kto Ci powiedział, że to moje ulubione? - zapytałam zaskoczona.
przecież prócz Niemęża i Syna nikt o tym nie wie, że ubóstwiam właśnie te czekoladki.
- nikt, wszedłem do sklepu i od razu wiedziałem, że muszę ci je kupić - odpowiedział.



zdarzają się Wam mikroprzypadki?

34 komentarze:

  1. mikroprzypadki chyba nie, ale chwile gdy wszystko jest tak, jak ma być. moje ulubione czekoladki się nazywają "śliwka nałęczowska w czekoladzie", uwielbiam :-) a przepis na makaron? proszęęęęę :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. anna> śliwka nałęczowska w czekoladzie?
    całe liceum się w niej kochałam!
    pyszna!!!

    przepis na makaron: kupujesz oryginalny, włoski makaron typu gniazda i gotujesz al dente.
    rozkładasz na talerze.
    posypujesz delikatnie cukrem.
    panowie w wieku 6-7 lat uwielbiają to danie =]

    OdpowiedzUsuń
  3. hahahahaaha. to jednak podziękuję ;-) wymieszam gorący z pesto i już. smacznego. śpij słodko.

    OdpowiedzUsuń
  4. :P
    czerwone pesto czy zielone?
    dodajecie orzeszki piniowe?

    OdpowiedzUsuń
  5. Znam tylko zielone i niestety tylko słoiczkowe. Czytam, że można samemu. Orzeszki pinii pewnie w delikatesach do kupienia...

    OdpowiedzUsuń
  6. samej pesto dziub-dziub!
    lepsze będzie niż słoiczkowe!

    orzeszki pinii są w zwykłych sieciowych sklepach.

    OdpowiedzUsuń
  7. Fortune favors the brave :)

    OdpowiedzUsuń
  8. mikroprzypadek - taaa- pesto
    przedwczoraj ambitnie zrobilam ...pesto! ambitnie, mialo byc zdrowe, nie tak slone, smaczne, tansze itp.
    Raz i nigdy wiecej. Skaldniki , robota i sprzatanie kuchni nie do zaplacenia. Odradzam tych prob.

    OdpowiedzUsuń
  9. a 6-letni panowie jak i panie wola bardziej makaronik z cukrem niz z pesto. Wiadomo, smaczniejsze i rosnacy organizm wymaga jednak cukrow. Bez dietetycznego przesadyzmu w tym przypadku i pietnowania cukru.
    Makaronik z cukrem wzbogacam w rozpuszczone maselko i cynamon.

    OdpowiedzUsuń
  10. Chustko, to nie była kometa. To był metoer, meteoryt albo coś w ten deseń. Albo spsuty satelita naukowo-szpiegowski. Albo klucz francuski chińskich tajkonautów, co to oni go zgybili jak zmieniali koło w swojej rakiecia. Ale nie kometa.
    Tak czy inaczej na szczęście ;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. ojtam ojtam, że niby to nie była kometa :)
    a wyglądała jak najbardziej kometowa kometa.
    i tak pięknie przeleciała przez pół nieba i zgasła.
    wyglądała szlachetnie kosmicznie :P

    OdpowiedzUsuń
  12. Daj przepis na pesto!

    OdpowiedzUsuń
  13. Mikroprzypadki, powiadasz...
    Ufam, ze to nie są przypadki, tylko dowód na istnienie na ogół niewidocznych, acz wiążących wszystko ściśle sieci. Czekoladki chciały być Twoje, więc wysłały sygnał do kupującego. Fortuna Twoja osobista dałą Ci znak, choć niewykluczone, iż w tym celu musiała się posłużyć chińskim kluczem francuskim.
    I tak to...

    OdpowiedzUsuń
  14. do przygotowania zielonego pesto potrzebujemy następujących utensyliów kuchennych:
    - blendera,
    - naczynia na.

    składniki (w wersji uproszczonej, bez ą-ę):
    - dwa bukiety bazylii,
    - jeden ser feta,
    - garść orzechów piniowych/ew.laskowych (włoskie są wg mnie zbyt wyraziste),
    - łyżka oliwy oliwkowej.

    rżniemy wszystko bezlitośnie na dość gładką miazgę.
    podgrzewamy w rondelku, rzucamy w kluchy i już, gotowe!

    OdpowiedzUsuń
  15. mikroprzypadki się zdarzają, mnie przynajmniej. oraz sprawdzają mikrosny :)

    zrobiłam się głodna przez ten makaron i pesto, które uwielbiam!

    OdpowiedzUsuń
  16. Zdarzają się ale nie mikro przypadki, nawet makro przypadki. Przyjaciele, prawdziwi przyjaciele zawsze wiedzą!W trakcie smutku wiemy kto jest prawdziwym przyjacielem, a kto nie. Ci prawdziwi zawsze są, zawsze wiedzą kiedy i co powiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  17. ja też je uwielbiam, te czekoladki ....

    OdpowiedzUsuń
  18. O matko, głodna jestem, obśliniłam się do tego pesto!
    Klonuję przepis i robię w najbliższym czasie:)

    Nie znęcaj się, plisss, rzuć okiem w pocztę i klepnij dwa słowa...:D

    OdpowiedzUsuń
  19. feta??????????????????????? o jezu, ja zawsze robilam z parmezanem

    OdpowiedzUsuń
  20. mikroprzypadki, fluidy, sieci jak zwał tak zwał ale istnieją. I mówią, że wiara czyni cuda i takie tam)))) a makaron z pesto i śliwki w czekoladzie i michałki i chałwa to jest poezja naprzemiennie z metafizyką.

    OdpowiedzUsuń
  21. ha! nawet mnie będącego wybitnym antytalenciem kulinarnym przepis zachęcił. robię jak tylko się w co poniektóre brakujące utensylia zaopatrzę
    A.

    OdpowiedzUsuń
  22. Śliczna metafizyka... Też lubię te czekuladki. A ostatnio doświadczyłam metafizyki, kiedy zrobiłam jakoś tak sałatkę jarzynową, choć wcale mi się jej jeść nie chciało, zapakowałam w pudełko i pojechałam do Ojca. A on, pomagając mi się rozebrać z płaszcza powiedział zawstydzony: wiesz, wiem, że jesteś zabiegana, ale tak bym zjadł sałatki jarzynowej... Jak wyjmowałam pudełko z torby, miał łzy w oczach.

    OdpowiedzUsuń
  23. a ja nie lubię owoców w czekoladzie!

    OdpowiedzUsuń
  24. wiśnie... kryptoreklamaaaaaaaaaaa, ojojoj!

    OdpowiedzUsuń
  25. ach, do pesto oczywiście jeszcze:
    - pieprz
    - czosnek

    pesto z parmezanem? otóż nie - prawdziwe pesto genovese powinno być z parmezanem i serem pecorino (pół na pół).
    z fetą, tak jak napisałam, to wersja bez ą-ę.

    a tu: http://www.mangiareinliguria.it/consorziopestogenovese/pestogenovese.php przepis oryginalny.

    OdpowiedzUsuń
  26. Może ja w dziwnym miejszcu mieszkam, ale fety u nas nie ma. Jakieś fetopodobnecuś tylko:-(

    OdpowiedzUsuń
  27. Ciekawe... Zanim kliknęłam na "to" pomyślałam, że chodzi o wiśnie w czekoladzie.
    Metafizyka? Chyba nie.;)
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  28. Mikroprzypadek? Przeca napisałaś przyjaciel :)

    OdpowiedzUsuń
  29. No tak. Wiśnie w czekoladzie. To było oczywiste. Kometa.

    Tak, mamy takie chwile:-))) W nich nagle nasz płaski świat zyskuje czwarty wymiar, otwiera się na sekundę tunel do innej rzeczywistości.
    Dla takich chwil warto żyć - dla tej ulotnej pewności, że jest coś więcej, że jest jakieś TAM.

    OdpowiedzUsuń
  30. Puknij się w czółko26 października 2011 17:53

    Często metafizyka to zwyczajna matematyka . To tak jak gra w totolotka , zawsze jest jakieś prawdopodobieństwo , że w końcu komuś uda się trafić . Większa metafizyka byłaby wtedy , gdybyś np. miała ulubiony smak czekoladek sprzedawanych na sztuki , tu trafić trudniej , bo wybór znacznie większy niż tych w pudełkach . No ale dobra , niech będzie że to metafizyka . Idąc dalej tym tropem można wizualizować , np. Twój przyjaciel ofiarowując Ci owe słodkości , wysłał sygnał , który Ty np. mogłaś zinterpretować następująco ;-)))


    http://www.youtube.com/watch?v=MRvS7sL2DOQ&feature=related



    Oczywiście to są moje dywagacje , luźne zresztą , a jako że lubię takie rozważania mam nadzieję , że się nie pogniewasz i wrzucisz je do wspólnego wora pt. "metafizyka" ;-)


    pozdrowienia!


    p.s sosy pesto uwielbiam po prostu !

    OdpowiedzUsuń
  31. Czasami to te mikro przybierają skalę makro, a wtedy to nie wiem, czy to tylko przypadek.
    Śliwki w czekoladzie uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
  32. O tak! Zapętlenia zdarzeń prowadzących dziwnym trafem do sedna i niepokojące przekonania, że tam i to (prawdziwe!). Życie jest niewiarygodne:)

    OdpowiedzUsuń
  33. Sliwki w czekoladzie. Mniam. Nie wszystkie smakuja jak te duze - nie pamietam jaka marka, ale chyba Naleczowianka.
    Co do pesto, tez mniam. U nas mozna kupic gotowe sloiczki - nie tak perfekcyjne jak domowe, ale smaczne. Smaruje tym czasem bagietke albo ciabatte na cieplo.
    Nawiasem mowiac nie wiem, jak Wlosi wciskaja w siebie te ilosci makaronu na primo (chyba nie pomylilam, co?), a potem jeszcze secundo itd... Musza wlac w siebie chyba z hektolitry czweronego wina, co? :)) Ja po ich pasta juz jestem pelna jak smok :))
    Patrycja

    OdpowiedzUsuń
  34. Asia, podaję przepis na zielone pesto, które może wpłynąć nieco na wyniki morfologii:
    - pęk natki
    - pęk rukoli
    - sok z cytryny
    - orzechy np. brazylijskie
    - czosnek
    - oliwa z oliwek
    - starty parmezan / grana padano albo dziurgas (duuuużooo)
    - salt & pepper do smaku
    Wszystko siekasz, blenderujesz na gładką masę. Jestem fanką pesto z bazylii, ale to smakuje obłędnie:) Plecam, na zdrowie:)
    Aśka C.

    OdpowiedzUsuń

 
©KAERU 2010
Wszystkie prawa zastrzeżone Sałyga