(Dj Tiësto - Close to you)
***
jestem superkozą (profesor Szczylik).
jestem Walkirią (Magda Diana).
jestem najpyszniejszymi lodami z ogromną porcją czili (Niemąż).
mam siłę nosorożca (Zimno).
jestem kobietą jeżdżącą czołgiem (mecenas).
tak, to ja.
pędzę.
dam radę wszystkim przeciwnościom.
rozwalę raka, obalę system, zmiażdżę wrogów.
i tak właśnie będzie, to pewne, to postanowione.
ma być tak jak ja chcę!
od kilku tygodni narasta we mnie skowyt.
Babcia B. mówi: nie właź tam!
a ja, tak ukradkiem, otwieram Jej bloga. i zerkam.
ludzie.
tyle nas tu jest.
zróbmy coś.
zarządzam na jutrzejszy dzień wysyłanie światełka, jak metaforycznie mawiała Pau.
zarządzam słanie dobrej energii, modlitwy, pozytywnych wibracji.
ludzie.
zróbmy coś.
przecież wiara czyni cuda, prawda?
***
jestem superkozą (profesor Szczylik).
jestem Walkirią (Magda Diana).
jestem najpyszniejszymi lodami z ogromną porcją czili (Niemąż).
mam siłę nosorożca (Zimno).
jestem kobietą jeżdżącą czołgiem (mecenas).
tak, to ja.
pędzę.
dam radę wszystkim przeciwnościom.
rozwalę raka, obalę system, zmiażdżę wrogów.
i tak właśnie będzie, to pewne, to postanowione.
ma być tak jak ja chcę!
od kilku tygodni narasta we mnie skowyt.
Babcia B. mówi: nie właź tam!
a ja, tak ukradkiem, otwieram Jej bloga. i zerkam.
ludzie.
tyle nas tu jest.
zróbmy coś.
zarządzam na jutrzejszy dzień wysyłanie światełka, jak metaforycznie mawiała Pau.
zarządzam słanie dobrej energii, modlitwy, pozytywnych wibracji.
ludzie.
zróbmy coś.
przecież wiara czyni cuda, prawda?
"Gdybyśmy wszyscy byli silni jak konie, nikt nikomu nie byłby potrzebny..." A ja Ciebie postrzegam jako silno-słabą, taki jest zresztą każdy z nas ;-)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Andzię - na granicy jawy i snu mantruję uparcie, może i żałośnie: Boże (czy kto tam na górze siedzi), ocal Go (bliskiego mi człowieka). dodam, niech ocali i Andzię.
Tak, Szefowo, robi się. I żadne chujaski - kciukaski, tylko przyzwoita modlitwa w Kościele.
OdpowiedzUsuńNiech się ten szmatławy internet do czegoś dobrego przyda.
Też zaglądam od dłuższego czasu i skowyt ten sam... Róbmy COŚ - ślemy energii ile się da...
OdpowiedzUsuń:*
We mnie ten skowyt też każdego dnia narasta- a bezsilność doprowadza do szału
OdpowiedzUsuńKochani, wielka prośba o wysyłanie światełka również do małej Zuzi.. Zuziaczek także nas w tej chwili bardzo potrzebuje...
OdpowiedzUsuńhttp://zuziakasprzyk.blog.onet.pl/
"Wiara czyni cuda..."
:*
a może jednak? Przesłanie pozytywnych myśli do Tej osoby daje jej siłę. Myślę, że tak. Nie uśmiech z klawiatury ale uśmiech myśli dla Tej osoby mogą czynić cuda (nie, żeby od razu w kategorii cudownych ozdrowień ale miłych i wzmacniających odczuć). Doświadczyła tego moja droga B. Nieprawdaż? Zaiste prawda. Uwierz mi.
OdpowiedzUsuńAle do kogo mamy ta pozytywna energie kierowac???
OdpowiedzUsuńza szybko mi sie wyslalo...jesli do Andzi - pamietajmy, ze czasem spokoj/pokoj/wyciszenie jest wazniejsze od chwilowej poprawy.
OdpowiedzUsuńAnia oba komentarze za szybko wysłałaś. Może kup wolniejszą klawiaturę.
OdpowiedzUsuńskowyt...bunt..zażalenie do Pana Boga...ale jak mówisz, że słać - to poślemy...
OdpowiedzUsuńPani Joanno, Babcia B ma racje- "nie wlaz tam" ale sie nie da sluchac. Ja tez zbieram ciegi od znajomych i rodziny. ze wlaze na Wasze blogi.Mowia "po co nosisz cudzy garb"?. A naprawde mysle o Was codziennie i martwie sie jakbyscie byly moja najblizsza rodzina. Martwie sie o Wasze matki, dzieci.Andzia jest teraz szczegolnie w moich myslach.To wcale nie jest tak, ze jak kogos nie znam, to jest mi obcy. Wielka sila woli chcialabym powstrzymac Wasze choroby. I tez ma byc tak jak JA CHCE !!!
OdpowiedzUsuńBasia
a ja jestem za tym by kazdy zajal sie swoimi bliskimi (analogowymi) co jest trudniejsze niz slanie "pozytywnej energii" w wirtualna przestrzen wobec obcych ludzi- zapadl we mnie gleboko Wasz wpis na drugim blogu i zaczynam dostrzegac ta mialkosc i gnusnosc- dotarlo do mnie, ze zywimy sie tu iluzja uczestniczenia w czyims dramacie, choc to pozorne uczestnictwo, na niby
OdpowiedzUsuńwlasciwie wszyscy tu wchodzacy chocby zaklinali sie o czystych nie robia nic innego jak sla te "kciukaski- chujaski" zaklinaja rzeczywistosc choc przeciez kazdy wie jak jest
a jest chujowo
Babcia B ma racje, widac wiek daje inny rodzaj madrosci
Ech kochani, jest jak jest, Tata odchodzi, a to odchodzenie jest okrutne, łeeeee i co tu pisać, energii wór wam przesyłam, pozdrawiam i ściskam
OdpowiedzUsuńj
wiara cudów nie czyni, a słanie energii, światełek...cóż, ja wiem, może kilka dni temu... ale teraz uświadomiłaś mi, że to nie ma znaczenia... ja nie wiem co zrobić, żeby pomóc... jestem śmieszna i bezradna:( bardzo bezradna...a myślę sobie, że jednak umiałabym coś poświęcić
OdpowiedzUsuńsłać światełka..he,he:-))
OdpowiedzUsuńale infantylizm do kwadratu
jak już ktoś -napisał do kogo?
wymyśl coś bardziej zakurwiastego
kciukaski, światełka - żenada
Tak jak nakazujesz Droga Chustko- przesyłam dzisiaj światełko dobrej energii w stronę Andzi, pozytywnych myśli, trzymam z całej siły kciuki i modlę się.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem dlaczego się wukłócacie o słuszność tych czynności- przecież tak naprawdę to nic nie kosztuje, a jeśli ma pomóc - to dlaczego tego nie robić??? Zgadzam się całkowicie ze stwierdzeniem, że "wiara czyni cuda".
Nie Chustko, nie wiara czyni cuda.
OdpowiedzUsuńBóg czyni cuda.
Modlę się i proszę zatem.
Ale mam świadomość, że to On decyduje...
Wysyłanie światełka...?
OdpowiedzUsuń...
...
Tak, definitywnie zgadam się z anonimowym 07:27
Ciszej.
OdpowiedzUsuńMilczcie, głupie kwoki.
Zamknijcie głupie dzioby.
Zmuście puste łby do refleksji.
Bez durnego kłapania dziobami.
Modlitwa, dobre myśli nic Was nie będą kosztowały.
Serdeczności, dobroci, czułości - nigdy za wiele.
a ja wierzę w moc modlitwy, czy pozytywnego myślenia, również w to, że można wyzdrowieć.
OdpowiedzUsuńi niech sobie to będzie jak ktoś tu napisał- żałosne, światełka czy kciukaski.
jakie to ma znaczenie
wczoraj byłam z kimś u psychiatry, bo nie chciał żyć. jest lepiej, będzie terapia, jest pomoc.
a było bardzo źle.
pomagajmy sobie nawet jeśli jesteśmy sobie obcy. warto.
Gosia
Zastanawiałyście się, dlaczego medytuje się czy modli w ciszy?
OdpowiedzUsuńZastanawiałyście się, dlaczego Chustka nie uczestniczy w Waszych pyskówkach?
Ciiii...
jak to nie uczestniczy..?
OdpowiedzUsuńnapisłąła, ze kciukaski to chujaski
przestań z tym "ciii"
nie bądź żenująca
Chustka żyje
nie rób z niej warzywa
Prawda! Wiara czyni cuda. Ja wierzę. Wierzę, że Tobie się uda, że się nie poddasz, że kiedyś pokażesz faka temu całemu pieprznikowi, jaki Cię spotkał. Pozdrawiam, ściskam i daję pozytywnego kopniaka na rozpęd...gdyby przypadkiem nie chciało Ci się wstać z łózka.
OdpowiedzUsuńBędzie, jak ma być. Z Tobą, ze mną, z każdym.
OdpowiedzUsuńCzasami wydaje mi się, że jestem sama na świecie. To nieprawda.
Czasami mam wrażenie, że ciagle ktoś przy mnie jest. To też chyba złudzenie.
Ja nie mam raka, a Ty masz Niemęża.
Przesyłam dobre myśli. Wierzę, ze to działa.
kolejny blog, który śledzę na bieżąco, który wiele dla mnie znaczy, staje się miejscem, do którego dotarł ten jad i złość i wszystko co najgorsze. Podobnie było u Pauli, w ostatnich wpisach. To smutne, przerażające.
OdpowiedzUsuńAnonimowy z 9.01, ten dopisek o serdeczności pod tym, co wyżej napisałaś/łeś, jest paskudny... zwłaszcza że wczesniej piszesz o ludziach per głupie kwoki. Ja sądzę, że Joanna lubi wsadzać kij w mrowisko:) i dobrze się przy tym bawi:) jarmark jest:) dobrze jest:)i za to ją lubię:) A co do energii, światełek itd... niech każdy czyni, co uważa za stosowne:)sisi
OdpowiedzUsuńChustko,pij herbatę Roiboos na morfologię. Jak byłam w ciąży to piłam ją codzień, wyniki bez zarzutu, a kiedyś zapomniałam kupić i przez 2 tyg nie piłam - od razu wyniki zjechały. To jest herbata życia! bardzo dobra choć trudniej dostępna jest też herbata Teyberg. POlecam gorąco!
OdpowiedzUsuńNie komentuję, a teraz nawet nie chcę już tu czytać komentarzy. Tyle jadu niektórzy noszą w sobie. Ale podpisać się jest już trudno. Anonimowość to taki smaczny kąsek.
OdpowiedzUsuńJeśli ktoś nie chce/nie wierzy/nie potrafi - niech się nie modli. Dla mnie blogi osób walczących nie są tanią sensacją. To życie. Moja bliska osoba też walczy. Od roku świat zmienił barwy.
Chustko, ale co mamy zrobić? Tu nie trzeba kasy, nowych terapii,a sama jakoś nie wierzę, że siedząc za biurkiem w Sopocie wyślę jakąkolwiek enrgię do CO w którym leży Andzia. Ci co wierzą mogą się modlić. Reszta może się zastanowić co zrobić, żeby nie marnować reszty swojego życia jak krótkie czy długie nie byłoby.
OdpowiedzUsuńCo my możemy dokładnie...ile ja sie nasłałam energii dla Pau i jestem zła sfrustrowana na tą jebaną śmierć...szła kasa, morze kasy, wyjazdy, loty, zielone soczki i dupa ona i tak zrobiła swoje..wiec co???Może poprostu sie oszukujemy wszyscy a gdzieś w głębi wiemy że to nieuchronne.....fucking life
OdpowiedzUsuńAnonimowy z 9:01 napisał to, co mi przyszło na myśl podczas czytania komentarzy...
OdpowiedzUsuńto przykre, że nawet w takiej chwili są osoby, które nie pochylą głowy...
czy tak trudno zatrzymać się na chwilę, pomyśleć o innych - dzisiaj o TEJ JEDNEJ konkretnej osobie...
pomodlić się może... wg swojej wiary
czy wołanie Chustki o jeden (JEDEN!) dzień refleksji, to aż tak dużo???
Wiara nie czyni cudów,
OdpowiedzUsuńKciukaski-chujaski i światełka też niestety nie.
Nic nie czyni.
Będzie jak będzie.
Entliczek, pentliczek czerwony guziczek, na kogo wypadnie na tego bęc..
Do dupy,ze właśnie tak, ale co z tego..
Też TAM zaglądam z trwogą...
OdpowiedzUsuńMyślę,ale w środku wiem,że nic nie mogę :(((
Chustka pisze...
OdpowiedzUsuń"jestem superkozą (profesor Szczylik).
jestem Walkirią (Magda Diana).
jestem najpyszniejszymi lodami z ogromną porcją czili (Niemąż).
mam siłę nosorożca (Zimno).
jestem kobietą jeżdżącą czołgiem (mecenas)
tak, to ja.
pędzę.
dam radę wszystkim przeciwnościom.
rozwalę raka, obalę system, zmiażdżę wrogów.
i tak właśnie będzie, to pewne, to postanowione.
ma być tak jak ja chcę!"
Czasem , wbrew pozorom , może się okazać , że to wcale nie jest zaleta , a wręcz niepotrzebny balast , będący przeszkodą w dążeniu do prawdziwej wolności :-)
pozdrawiam
Ty wstrętna prześmiewcza osobo, struta jadem, drwisz nawet z tych, którzy odeszli.
OdpowiedzUsuńLudzie , przecież Chustka ironizuje. Wiara nie czyni cudów. Chodzi o zadumę nad Andzią i wku.. się na swoją bezsilność.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
wiara czyni cuda.
OdpowiedzUsuńjestem przekonana o tym.
i mam nawet na to dowody.
Nie drwij z wiary, możesz bardzo potrzebować kiedyś właśnie tej z zewnątrz płynącej energii, cudzych modlitw i myśli.
OdpowiedzUsuńhmmm... czy Wy się zwracacie do mnie w tych komentarzach, czy może macie spontaniczny, niekontrolowany flow myśli?
OdpowiedzUsuńbo jeśli do mnie, to nie rozumiem, jakie macie zastrzeżenia. formułujcie, proszę, myśli prymitywniej, bo nie rozumiem przekazu.
jeśli nie do mnie, to piszcie wyraźnie do kogo się zwracacie.
Do Ciebie. Opanuj się, złagodniej odrobinę.
OdpowiedzUsuńchodzi o to, ze "slanie dobrej energii", lampionkow czy balanikow- to nic innego jak zwykle kciukaski-chujaski, mialkosc i banal do kwadratu- jak sama zreszta slusznie zauwazylas- oswiecilas ludzi a teraz znow ich chcesz wpakowac w to co wczesniej wysmialas
OdpowiedzUsuńmam wrażenie, że mnie nie lubicie, a bohatersko męczycie się wchodząc na bloga.
OdpowiedzUsuńpodziwiam masochizm :]
E, Aśka, to jakas dziwaczna dyskusja chyba jest... deprecha jesienna lud dopadła i troche się chyba ulało:) ja znowu na lekach bo dół mnie pochłania ale trwam na powierzchni, komentarze sobie pisze, czytam, pracuję ale czasem jest bardzo, bardzo ciężko. Bo wiesz, ja nie umiem być dzielna, bardzo się boję i płaczę i nie potrafię stawić czoła rzeczywistości :(
OdpowiedzUsuńChustka się bawi. Nabija się. Perfidna, zła. Zasatanawiałaś się kiedyś nad relacją: zło - nowotwory?
OdpowiedzUsuńSą rzeczy wobec których człowiek jest bezsilny. Choćby gryzł, drapał, skowyczał, i nie wiem jak tupał nogami. Życie....Przekornie, co? I babcia B. ma rację - nie właź.
OdpowiedzUsuńEwa.
a ja Cię po prostu lubię i podziwiam za odwagę. Mocno wierzę, że Ci się uda i wierzę, że wiara czyni cuda. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie pogub się Chustko we własnej ironii. Przykre, że przywołujesz Pau, która chciała wysyłanych światełek, po tym kiedy wyśmiałaś taką formę "działania"
OdpowiedzUsuńChustko, a teraz poważnie i bez ironii- wierzysz na prawdę, że wiara czyni cuda? Proszę o dowody, jestem wręcz spragniona, bo ja w dennej sytuacji zdrowotnej jestem i chciałabym właśnie za pomocą wiary wyzdrowieć.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
A może chodzi o dobrą myśl, prawdziwą zadumę. Myślę, że pozytywna energia zawsze powiększa sumę dobra w świecie. Może jestem naiwną, ale taka wolę być.
OdpowiedzUsuńLubimy bloga, Ciebie nie znamy,
OdpowiedzUsuńod lubienia masz w realu.
Czy tam krucho?
Bo ja w realu to wiesz, żmijek uroczych raczej unikam:)
Chusteczko!
OdpowiedzUsuńo dowodach napisz, czekam
rób swoje i nie przejmuj się hejtersami
Aga
Chustko, proszę Cię- moderuj komentarze
OdpowiedzUsuńNie karmijmy trolli i frustratów
Twój blog- Twoje podwórko
Nikt nie przytsawia pistoletu do głowy, by tu zajrzeć
Pozdrawiam z pochmurnego Trójmiasta
wiara czyni cuda, tak wierzę w to.
OdpowiedzUsuńi nie mam (tylko) na myśli wiary rozumianej teologicznie.
uważam, że nasz umysł ma WIELKIE możliwości i wiele możemy dzięki niemu osiągnąć.
znajomy psychiatra uważa, że choroby ciała biorą się z umysłu.
nie wiem, czy tak faktycznie jest, ale wiem, że nastawienie do życia przekłada się na samopoczucie.
Eee tam znajomy psychiatra....
OdpowiedzUsuńobiecałaś napisać od dowodach.Oczywiście, że nie chodzi o wiarę rozumianą teologicznie.Ja chcę dowodów na to, że jakiś nieuleczalnie chory wierzył głęboko, ze wyzdrowieje i wyzdrowiał.
M.
OK Joasiu. taka kobieta jak Ty powinna żyć bo jesteś tak kreatywna że możesz uczynić wiele dobrego i co najważniejsze: masz żyć dla GianCarla, musisz, powinnaś, chcesz!
OdpowiedzUsuńGdyby to leżało w mojej mocy już dawno miałabyś pewność trwania aż do starości. Moja pojedyncza siła wsparcia jest jednak zbyt słaba, zatem skupiam się i dołączam swoje dobre myśli o zdrowi dla Ciebie, do innych , życzliwych i dobrych ludzi.
Znajomy psychiatra ma wiele racji, tego jestem pewna jak i tego że choroby biorą się nie tylko z umysłu ale i ze sposobu życia, z genetyki i z czynników zewnętrznych. Niektóre schorzenia oparte na autoimmunologicznych procesach często powstają czy narastają pod wpływem stresu i to jest zdecydowanie zauważalne i doświadczalne czyli potwierdzone i pewne. Nie ulega najmniejszej wątpliwości że umysł ludzki może wpływać zaskakująco na nasz organizm i na procesy chorobowe, doprowadzając nasze ciało do porządku , nawet po ciężkiej chorobie z pozoru niewyleczalnej.
OdpowiedzUsuńAnonimowy 12.37 co Ci jest? Co powoduje twoje niezadowolenie z życia. Jakie masz problemy? masz , to pewne, ale epatowanie ich na innych na pewno Ci nie pomoże a w 100% zaszkodzi. Uwierz mi! Tego jestem pewna bo znam się na tym.
OdpowiedzUsuńMaggie> nie znam takich przypadków. nigdy nie szukałam takich dowodów wiary.
OdpowiedzUsuńwiem po sobie i po swoich bliskich (po Synku, po Niemężu, po moim Ojcu, po Babci B.), jak ważne jest nastawienie psychiczne.
wiem, ile mocy jest w naszych głowach.
mocy i niemocy.
przykład? proszę:
wczoraj byłam na kolacji u Babci B., rozmowa dotyczyła planów odnośnie zmiany chemioterapii.
wystarczyło, że wciągnęłam się w rozmowę, zaczęłam analizować temat i raptem odczułam nudności.
zaczęło mnie mdlić - całkiem jakbym właśnie była pod wpływem działania cysplatyny.
nastąpiła momentalna zmiana tematu i przestałam mieć mdłości.
tak to banalny przykład.
ale chyba dobrze ilustruje to, co sądzę o wierze.
o wierze rozumianej jako nastawienie.
prawda.
OdpowiedzUsuńPiszesz Joanno: "znajomy psychiatra uważa, że choroby ciała biorą się z umysłu".
OdpowiedzUsuńOtóż tak jest, ale nie tyle chodzi tu o samo myślenie, ile o emocjonalność (psychologia jednak się kłania:)
Tłumione emocje latami ładowane w podświadomość (złość, gniew, żal etc.), nie wyrażane w sposób konstruktywny owocują chorobami somatycznymi, czasem bardzo poważnymi. Nie da się mnie przekonać, że jest inaczej, jestem tego dowodem.
Dziś już umiem wyrażać każdą emocję, a przede wszystkim mieć z nią kontakt, wiedzieć, co czuję.
I wyzdrowiałam po kilkunastu latach trudnego chorowania (to nie był rak).
Myślenie zmieniłam diametralnie i radykalnie - zmieniłam się cała.
Nie jesteś ani zła, ani złośliwa, ani wredna.
Jesteś gniewna, wyrażasz ten gniew - i to jest Twoim sprzymierzeńcem w walce z chorobą.
Dorothea, to ja jestem dowodem będącym zaprzeczeniem Twojej tezy. Byłam ekstrawertykiem, nie tłumiłam swoich emocji, mówiłam, co czuję(od złości po miłość) i... zachorowałam.
OdpowiedzUsuńChoroba genetyczna nie jest, więc gdzie doszukać się przyczyny?
Jaranno, sformułuj, proszę, swoją myśl prymitywniej, bo nie rozumiem jakie przesłanki przywiodły cię do konkluzji, że jestem niezadowolona z życia, mam problemy i jeszcze "epatuję je na innych". Anonim 12.37
OdpowiedzUsuńMaggie, Chustka - co do potęgi umysłu - zgadzam się, dowód mam anegdotyczny jedynie i w banalnych sprawach, ale zawsze to coś. Tło: od dzieciństwa panicznie boję się zabiegów chirurgicznych w obrębie głowy (odkąd usłyszałam historię o usuwaniu migdałków "na żywca"). W trzech przypadkach chyba właśnie ten strach przed koniecznymi operacjami zahamował choroby:
OdpowiedzUsuń1. swego czasu 2-3 razy w miesiącu angina - lekarz po kilku miesiącach stwierdza, że migdałki trzeba usunąć. Tak się przeraziłam, że od tamtego czasu nie zachorowałam na anginę (jakieś 15 lat)
2. to samo w przypadku nawracającego zapalenia zatok i widma zabiegu prostowania baaardzo krzywej przegrody nosowej - bo usłyszeniu, że muszę przegrodę wyprostować zapalenia zatok już nie miałam
3. i w przypadku kostniaka na podniebieniu - łagodnego nowotworu kości - lekarz stwierdził, że trochę za szybko kostniak rośnie, mogę mieć za chwilę problem z oddychaniem itd. - trzeba będzie usunąć - po tej informacji dziad przestał rosnąć.
Jest świetna scena w "Śmiertelnych nieśmiertelnych", gdy Ken wyrywa słuchawkę Trey i wrzeszczy nieparlamentarne słowa do baby po drugiej stronie druta, która snuła wywód, że rak to złość.
OdpowiedzUsuńSic et non.
Inny ciekawy obrazek, gdy Ken z Treyą nad stolikiem kawiarnianym (o ile dobrze pamietam) zastanawiają się nad przyczynowością nowotworu. I dochodzą do światłego wniosku: splot przyczyn. Genetyka, złe odżywianie, przyczyny psychologiczne i mnóstwo innych. Nie składamy się li i jedynie z psyche. Czy tylko z somy.
Banalny przykład sprzed wielu lat: symuluję dolegliwości żołądkowe u lekarza w celu uzyskania zwolnienia-oczywiście. Sama jestem zdumiona symfonią graną przez moje trzewia w gabinecie lekarskim, temperatura 38,5-super-dostanę zwolnienie. Mina rzednie, gdy lekarz wypisuje skierowanie na oddział chorób zakaźnych oddalony od przychodni o 5 min drogi.Już nie chcę objawów, więc w szpitalu termometr pokazuje 36,6. Od tej pory nie symuluję i nie wykręcam się zmyśloną niedyspozycją (bo takoweż potem się pojawiały). Znam też przypadek koleżanki, która, w odpowiedzi na odzieranie ją z poczucia wartości przez toksyczną mamusię, postanowiła: "Ja wam pokażę na co mnie stać-zachoruję na raka i z niego wyjdę". Tak też zrobiła, a teraz jest uznanym psychoonkologiem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ewa
Wybacz Magdo ale prymitywniej nie potrafię:)
OdpowiedzUsuńAmerykanie, którzy robią badania na każdy temat, zbadali, czy modlitwy wpływają na stan zdrowia. wyszło im, że wpływają, poprawiają. bardziej, jeśli osoba, za którą się modlimy (wysyłamy światełka, dobrą energię itp.) nic o tym nie wie.
OdpowiedzUsuńmelduję, co robię dla Andzi: czytam jej bloga od początku. ciekawa lektura. chcę ją poznać (Andzię).
OdpowiedzUsuń