wtorek 12 lutego 2013
Wywiad Anny Wacławik-Orpik
środa 13 lutego 2013
TVP2 godz. 23:30 Reporter Polski
Dokument Aliny Mrowińskiej o powstaniu Fundacji "Chustka"
czwartek 14 lutego 2013
reportaż Hanny Bogoryji Zakrzewskiej "Niezgoda na Ból" w Magazynie bez Znieczulenia
Program 1 Polskiego Radia, godz. 21:14
a w kwietniu...
przypominam, że w kwietniu będzie można znaleźć w księgarni "CHUSTKĘ"
Piotr, nie mąz
...
aktualizacja:
Dziękuję Wam za poparcie. Za komentarze, maile, smsy i za rozmowy telefoniczne.
Mówienie o odejściu najbliższej osoby, ponowne przeżywanie tego bólu jest ciężkie.
Z badań wynika, że co czwarty Polak zachoruje na raka. To prawie 10 mln osób. Czyli niemal w każdej rodzinie może nastąpić taka tragedia. System nie jest na to przygotowany. Potrzeba wielu zmian, by zabezpieczyć tak wielką masę ludzi, i trzeba zacząć tu i teraz. Dlatego to, co robi Fundacja "Chustka" jest tak ważne.
Przeczytałam Waszą rozmowę - bardzo ważną i potrzebną.
OdpowiedzUsuńDobrze, że są dziennikarze, którzy chcą i umieją mówić o takich sprawach.
Dobrze, Piotrze, że Ty ciągle odnajdujesz w sobie siłę, by o nich mówić. Dziękuję. Będę wspierać tak jak mogę.
ksiądz Józef Tischner, kiedy już bardzo cierpiał, nie mógł mówic i porozumiewał się (z ogromną trudnością)za pomocą karteczek, napisał na jednej: "nie uszlachetnia"...
OdpowiedzUsuńJesteś wspaniałym, pięknym w każdym calu człowiekiem. Oboje w tym strasznym nieszczęściu mieliście tyle szczęścia... to niewiarygodne. Piękni i mądrzy. Wspieram jak tylko potrafię. Dziękuję za naukę życia.
OdpowiedzUsuńPiękny wywiad i Twoje słowa. Niesamowite, że udaje Ci się przekuć to trudne doświadczenie w akcję, która pomoże innym. Właśnie teraz, kiedy zrozumiałe byłoby pogrążenie w żałobie Ty chcesz pomagać innym. Gratuluję i wspieram.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wywiad. Jest poruszający do granic, zwłaszcza dla ludzi których dotknął ból i cierpienie osobiście i dla ich bliskich. Gdy cierpiała moja córka ja tez chciałam umrzeć w swojej bezsilności. Cierpienie nie uszlachetnia, cierpienie upokarza i sprawia że cierpiący i Ci którzy patrzą na to, nie chcą już żyć. Cierpienie pozbawia człowieka woli życia i jego sensu. Nie, cierpienie nie uszlachetnia i niech nikt w to nie wierzy!
OdpowiedzUsuńJaranna
OdpowiedzUsuńzagladam tu i czytam czytam czytam...tak trafnie Joanne ostatnio określiłeś jako Elfa:)dobry Elf, teraz chce wierzyć ze jest coś po ..jest inny świat gdzie jest lepiej.
ten wywiad -szczery , poruszający ,
co napisać jeśli mnie obcej nieznajacej Was osobie tłucze się tylko w głowie 'dalczego???dlaczego musiała cierpieć dlaczego inni cierpia?to niedopuszczalne to tak straszne ze niewyobrażalne
pozdrawiam
dużo się dzieje.. to dobrze
OdpowiedzUsuńczekam na książkę, czytam, śledzę losy Fundacji, udostępniam... - na razie więcej robić nie mogę, ale cały czas jestem
Już nie mogę się doczekać kiedy wezmę do ręki "CHUSTKĘ"
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu wywiadu, nasuwa mi się wniosek: może warto pomyśleć o książce, która mowiłaby o chorobie z punktu widzenia osoby towarzyszącej choremu. Koniecznie.
OdpowiedzUsuńJednym z działań Fundacji jest opracowanie podręcznika. Doświadczenia wielu osób zebrane w jednym miejscu i poparte wnioskami specjalistów.
UsuńTak, taka książka jest konieczna. Książka, która daje praktyczne porady dotyczące leczenia, pielęgnacji, codziennego towarzyszenia, ale i taka, która umacniałaby tych, którzy towarzyszą, dawała siłę. Bo człowiek, którzy towarzyszy w długiej chorobie też miewa czasem gorsze dni, czasem też się zmaga ze sobą, swoimi słabościami, ma różne myśli... Dobrze czasem przeczytać np. taki wywiad jak ten z Tobą, Piotrze i się wzmocnić, mieć poczucie, że ktoś inny też jest w podobnej sytuacji, też towarzyszy, zaczerpnąć od niego siły i pewności.
UsuńDziękuję.
Czekam na książkę w Znaku.
Smutno mi tak czy siak. Nigdy nie zadaję dziwnych pytań: dlaczego ja, dlaczego ona itd. Tak się dzieje, bo żyjemy w brudnym i toksycznym świecie do tego pełnym stresu, agresji i braku równowagi emocjonalnej. Jednak trudno pogodzić się z odejściem kogoś takiego jak Joasia. Świat potrzebuje takich ludzi a jest ich wciąż zbyt mało, mało w stosunku do mocnych głosów agresji, nienawiści, głupoty i bezmyślności. Nie jestem wcale pewna czy przekaz Joasi trafi do właściwych ludzi tzn do tych którzy mogą wpłynąć na poprawę warunków uśmierzania bólu.Joanna pozostawiła po sobie szlachetne przesłanie i wiele mądrości, ale Ci co powinni nie czytają tego, nie chcą poznawać, nie chcą wiedzieć a to właśnie oni powinni szczególnie. Nikt nie powinien cierpieć! NIKT!
OdpowiedzUsuńKtóregoś dnia trafiłam do stomatologa w USA. To była kobieta. Powiedziała że pacjenci z Polski są trudnymi pacjentami, bowiem są bardzo spięci z obawy przed bólem, a ona przecież jako podstawę leczenia zaczyna od eliminowania bólu. Faktycznie: kanałowe leczenie nic nie bolało, mało tego: usypiałam na fotelu w pozycji horyzontalnej, słuchając relaksacyjnej delikatnej muzyki. Kilka wizyt upłynęło mi na błogim relaksie. Niestety ale w Polsce nigdy nie spotkałam się z takim podejściem. Zawsze bolało, nawet jeśli ból był mały lecz jednak bolało.
Ból zabija, ból zwiększa napięcie nerwowe, ból zniechęca, ból pozbawia człowieka woli życia. Ból jest złem tym bardziej, gdy można go eliminować, zwłaszcza ból wielki, nowotworowy, rozsiany..ech.
.
OdpowiedzUsuńMati mi dziś dała rysunek, wy na trawie, słońce i deszcz z błyskawicą. z tyłu napisała: pamiętam ten pochmurny dzień we wrześniu spacer u Asi i jak o niej pomyślę to robi mi się jej żal że umarła, była dobrą mamą (kwiatek)
OdpowiedzUsuńtęsknimy :*
Wycałuj Matyldę.
Usuńdobry reportaż, dzięki za fotkę, tą z prawie poznańskiego trawnika w pierwszych ciepłych promieniach wiosennego słońca. pozdrów właścicieli tego trawnika :* :)
UsuńDzięki, Aga
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPo wywiadzie łezka się w oku zakręciła,potrafisz trafić do serca. W życiu piękne są tylko chwile. Dla tych chwil warto żyć i .. umrzeć.
UsuńDziękuję Ci, Piotrze. Za wszystkie sposoby.
OdpowiedzUsuńZa to, że ból przekuwasz w działanie, że podejmujesz mądre decyzje, że słuchasz i mówisz - w tej kolejności, za to, że temu, co bezsensowne, nadajesz sens.
Pięknie mówisz o miłości.
OdpowiedzUsuńcierpienie upokarza, odbiera godność, zwiększa napięcie nerwowe, zniechęca...to wszystko widziałam w przerażonych oczach mojego taty, który umarł w zeszłym roku na raka płuc w miesiąc po diagnozie. dodam, że od lekarza usłyszał, że nie ma szans na przeżycie, na leczenie, na cokolwiek. no, hospicjum się nim zaopiekowało (w domu), ale plastry przeciwbólowe (drogie, nierefundowane) kupowała mama.
OdpowiedzUsuńZgodnie z sugestią autorki umieszczam maila od czytelniczki bloga:
OdpowiedzUsuń"Piotrze, przeczytalam dzis na ''gazecie'' wywiad z Toba. . . Jestem niesamowicie wzruszona bo to co Tobie wydaje sie normalne gdy sie kogos kocha - nie zawsze jest tak oczywiste. Joasia miala Ciebie i to tak naprawde najwspanialsze w tym Waszym dramacie. Pozwol ze cos opowiem:
Na studiach odbywalam staze wakacyjne w centrum onkologii ziemii lubelskiej w lublinie na oddziale chirurgii onkologicznej - widzialam kobiety po mastektomii które zostawial maz gdy dowiedzial sie o chorobie. Bylo to cos okrutnego bo One psychicznie nie mialy na nic sily. Bedac pod koniec studiow okazalo sie ze moja Mama ma raka piersi. Z osoby silnej i trzymajacej caly dom zmienila sie psychicznie w mala zalekniona dziewczynke. Moj tata nie stanal na wysokosci zadania i nie byl dla Mamy wsparciem. Wprawdzie sie nie rozstali ale tak naprawde jego zachowanie tylko sprawialo przykrosc i nie dawalo wsparcia. Ja z Mama bylysmy jak jedna calosc wiec dla Mamy robilam wszystko co sie dalo tak jak Ty dla Joasi. Bylam dla Mamy w dzien i w nocy, opuszczalam zajecia by byc z nia, drenowalam rane by nie musiala jechac do szpitala, tysiace rzeczy robilam by Mamie bylo dobrze, nic nie bylo wazniejsze od Niej. Ale mysle Piotrze (zreszta sam to wiesz) ze mozliwe to jest tylko gdy jest prawdziwa przyjazn i prawdziwa milosc miedzy takimi osobami, inaczej kazde zachowanie bedzie interpretowane jak litosc i laska.
Moja Mama umarla ale nasza milosc pozostala, przekazuje ja teraz mojemu synowi
Pozdrawiam i gorąco kibicuje Tobie i Fundacji
Kasia"
Opiekowanie się osobą chorą na raka,szczególnie w okresie paliatywnym wymaga wspięcia się na wyżyny miłości,cierpliwości,oddania,pokory.Niestety są osoby które taka sytuacja przerosła,bo to w tym momencie często następuje twardy sprawdzian słów-kocham Cię.Dlatego postawa,zachowanie się w takim momencie Piotra wzbudzała zawsze mój podziw,jest przykładem wielkiej szlachetności i charakteru.
UsuńPanie Michale,
UsuńOpiekowanie się osobą bliską podczas choroby jest naturalne. Niezwykłe jest pozostawienie chorego samemu sobie. Proszę nie chwalić mnie za to, że zachowałem się zwyczajnie. Wszystko, co dzieje się dookoła Fundacji wynika z Waszego poparcia. Pozostaje teraz kwestia przełożenia tego poparcia na konkretne działania. I to jest zadanie dla wolontariuszy z Fundacji.
O Fundacji Chustka dzisiaj w TVP2 Panorama godz. 18:00
OdpowiedzUsuńoglądałam wiadomości. ich część z Tobą spowodowała ze zatrzymałam się na moment myśląc o życiu, jego tempie, o mojej rodzinie i przyjaciołach. dziękuję. i jestem z Wami duchowo!
UsuńAsia
Witaj Piotrze !!!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałem i wysłuchałem Waszą historie ...
Jestem dokładnie w takiej samej sytuacji(wręcz identycznej od początku...) moja narzeczona Ania lat 33 ma raka żołądka lecz niestety nie resekcyjnego.Były dwa podejścia do usunięcia żołądka ,ale niestety przezuty były tak oddalone ,że niestety odstąpiono od usunięcia.Ponownie chemia,chemia i inne propozycje lecz niestety nieskuteczne.Aż w końcu Pan Dr.Powiedział jej w oczy ,że niestety nie ma dla pani leku i nie są w stanie już nic zrobić. Jest teraz w domu i najgorszym jest to kiedy prosi o pomoć w bólu a my stoimy i niestety nie możemy w żaden sposób jej pomóc,ponieważ eksperymentalne leki które dostajemy niestety nie uśmierzają bólu.Jest to najgorsze co może być w życiu patrzeć jak ktoś prosi Cie aby pomóc mu w cierpieniu a Ty nie jesteś w stanie nic zrobić.Straszne to i okrutne ,ale cóż całym sercem przyłączam sie do Waszej akcji jak i na ile tylko bede mógł pomoge.!!!
"Jeśli Ci na czymś zależy walcz o to do ostatniej chwili,lepiej ponieść porażke wiedząc ,że zrobiłeś co mogłeś,niż żyć w poczuciu ,że zbyt wcześnie sie poddałeś"
Sebastian
Sebastianie,
UsuńJeśli onkolog niczego nie może już zrobić dla Twojej żony, to powinna ona natychmiast przejść pod opiekę hospicjum. Lekarze paliatywni są zdecydowanie lepiej przygotowani do leczenia bólu.
Można tak dobrać środki, żeby Twoja żona nie czuła bólu. To priorytet. Musisz tylko zadbać, żeby w miarę możliwości nie powodowały one senności i depresji. I musisz kontrolować dawki, bo to dynamiczny proces. Powinna spędzić ten czas godnie, świadomie i bez bólu. Tego nie można pozostawić innym, o to musisz zadbać osobiście.
Skąd jesteś? Trzeba Twojej żonie zapewnić opiekę dobrego lekarza, a to zależy od Waszego miejsca zamieszkania.
Piotr
Witam Cie Piotrze ponownie.
UsuńJesteśmy z Elbląga i właśnie w tej chwili pod opieką hospicjum drugi dzień. Jest to początek ,wiec próbujemy dobrać leki które póki co nie dają rezultatu a ten nieszczęsny ból nie chce ustąpić.Spróbujemy dożylnie może to da jakiś efekt.
Może znasz jakiegoś dobrego lekarza z naszych okolic który mógłby trafnie dobrać lek.?
Pozdrawiam
Sebastian
Dziękuję raz jeszcze za to co Pan robi. Mnie też to dotyczy, od 10 lat jestem pacjentką onkologiczną, a Joanna dodawała mi sił do walki. Wiele Jej zawdzięczam. Obejrzałam materiał w Panoramie, czekam na wieczorny program. W tym momencie na blogu 426 osób. W mediach siła! Pozostaję z nadzieją, że w końcu będzie możliwe uwolnienie cierpiących od bólu. Joanna jest z Pana dumna...
OdpowiedzUsuńPanie Piotrze, melduję, że w jednym z artykułów w najnowszej "Polityce" spory fragment poświęcono kwestii utrudnionego dostępu do środków przeciwbólowych w Polsce i temu, że coś się w związku z tym zaczyna dziać.
OdpowiedzUsuńNisha
OdpowiedzUsuńOglądałam Panoramę i cieszę się, że ciągle o Joannie mówimy my, mówią media, bo to oznacza że nigdy o niej nie zapomnimy. Bo choć jej już nie ma, jej energia jaką obdarowała Piotra jest ciągle wśród nas i dalej tworzy dobro ...
http://www.tvp.pl/publicystyka/programy-informacyjne/panorama/reportaze/cierpienie-nie-uszlachetnia/10072481
OdpowiedzUsuńMożna obejrzeć online dzisiejszy fragment panoramy dotyczący fundacji.
Wchodzę na ten blog, czekam na film. Znam Wróbel, Zorkę i Patti. Szukam tu Pani Starszej. Nawet o trolicy myslę cieplo. Wszystkie z Chustką byłyście. A Wieloraki był/jest prze-pięknie. Ale gryzie mnie bardzo i nocą myslę, co z Jasiem. Czy mu kładą majtki i rajstopki na kaloryfer. Jak Mu jest. Czy ktos to wie. Ojej. CHUSTKA BYŁA I JEST STRASZNIE WAZNA!
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj, proszę
Usuńwieloraki10 lutego 2013 11:03
Proszę, nie poruszajcie już tematu Janka. To zbyt trudne.
Młody człowiek po śmierci matki został przeniesiony w nowe środowisko, odebrano mu bliskich, przyjaciół i zmieniono szkołę. Wasze pytania mnie bolą, bo nie umiem znaleźć pozytywnej strony tej sytuacji. Postawcie się na miejscu dziecka, matki czy ojczyma, a sami znajdziecie odpowiedź na każde pytanie.
Wchodzenie w ten temat nie pomoże Jankowi.
Read more: http://chustka.blogspot.com/2013/02/948.html#ixzz2KoVrlZYH
dzięki. No nie ma pozytywnej strony ale spróbuję myśleć że jest, że Asia ją zostawiła, więc na pewno jest. Ale nie muszę pytać, (dobrze ze Pani jest).
Usuń...smutne ,w tym całym smutnym czasie ...
UsuńPiękne i niezwykle potrzebne jest to co Pan robi. Założył Pan fundację, uświadamia Pan o wielkim cierpieniu.
OdpowiedzUsuńTrzeba chorych zabezpieczyć i zrobić wszystko co można, żeby ograniczyć liczbę ludzi chorych na raka.
Szacunki są porażające...
Panie Piotrze! Pięknie Pan mówi o Waszej miłości, o Joannie...wzruszający reportaż. dziękuję
OdpowiedzUsuńPiotrze, dużo, głośno o Chustce, to bardzo dobrze
OdpowiedzUsuńreportaż pełen wzruszających chwil, tylko Pani redaktor mogłaby się bardziej przygotować, przecież to nie było na żywo
Cóż wreszcie mogłam zobaczyc słynnego niemężna który jest istotnym puzzlem w tej układance pt Miłość.
OdpowiedzUsuńPiękny reportaż, walka o piękna sprawę mam nadzieję że to wszystko ma sens.Dajesz wiarę w normalnych mężczyzn.A Joanna taka krucha na tym filmie i taka piękna .
cieszę się, że robisz, robicie tyle dobrego.
OdpowiedzUsuńNiezmiennie cieplo myslę i kibicuję.
Piotrze, szacun wielki. Nie myslalam, ze sa na swiecie jeszcze tacy ludzie, jak Ty. Przywracasz mi wiare w czlowieczenstwo.
OdpowiedzUsuńKłaniam się. Piękny reportaż.
OdpowiedzUsuńhttp://www.konopialeczy.pl/?p=1186
OdpowiedzUsuńWłaśnie obejrzałam reportaż. Mam oczy pełne łez.To dobrze, że się dzieje. Ale o ile lepiej by było gdyby Joanna nadal żyła...
OdpowiedzUsuńNie znałam jej. Tyle co z bloga.. a jednak mi jej brak, brak codziennych wpisów, tego drogowskazu - jak żyć.
Ps. Piotrze, w reportarzu jest mowa o dwóch fundacjach "Chustka" i "Cierpienie". Czym będzie różnić się ich statut, ich cele?
To nie w reportażu, tylko prowadząca Joanna Racewicz nie odrobiła lekcji - nieścisłości było więcej zresztą
UsuńAaaa... no bo trochę się zdziwiłam kiedy w rozmowie z "ulubionym Doktorkiem" :) padły dwie nazwy.
OdpowiedzUsuńPani Starsza dzięki za wyjaśnienie:*
Ps. Super, że można przekazywać procent. Dam znać u siebie :)