niedziela, 26 sierpnia 2012

[860].

tydzień temu Syn zainteresował się drążkiem gimnastycznym, który Niemąż zamontował w drzwiach pokoju Syna.
po pierwszych nie uda mi się... oraz nigdy nie dam rady, to za trudne, dziś Syn zademonstrował nam, jak podciąga się rękami na linie, jednocześnie nogami wspinając się po framudze drzwi do drążka, by następnie chwycić się go, zawiesić się na nim, chwilę pobujać i zeskoczyć, by po chwili piąć się od nowa.

łóżko jest tak ustawione w stosunku do drzwi, że mogę z pościeli obserwować wyczyny ekwilibrystyczne Syna.
leżę więc i paczę. albo drzemię i słucham oprawy dźwiękowej kolejnych etapów wspinaczki - najpierw sapania i stękania, potem triumfalnego chichotu zamieniającego się w radosny śmiech podczas głośnego skoku.
i tak przez dwie godziny pod rząd.

***

pobieżnie streszczając, bez wchodzenia w detale dotyczące nieustannych hospitalizacji: najpierw bolał bolicoś, więc po wielu eksperymentach ze środkami przeciwbólowymi dostał w łeb morfiną; potem pojawiły się kłopoty z jelitami, następnie - założono cewnik.
teraz postępuje wodonercze i wróciły z nasileniem kłopoty z jelitami (kłopoty to wyjątkowo kanciaty eufemizm), od wczoraj dodatkowo puchną nogi w kostkach.
martwię się.
tak bardzo nie chciałabym iść do szpitala.
boję się, czy wrócę.

a jaka jest prognoza?
otóż zależy gdzie ucho się przyłoży, tam co innego można usłyszeć.
Pani Doktor M. twierdzi, że na 99% to choroba popromienna.
Ulubiony Doktorek - że raczej niekoniecznie, że powinnam rozważyć rozpoczęcie jakiejś nowej chemii.
czyli: w teorii jest pół na pół.
wiadoma sprawa - nie ma o czym gdybać dopóki nie ma wyników PET-a.

nie lubię intuicji.

112 komentarzy:

  1. intuicja bywa mylna, czasem na szczęście :*

    OdpowiedzUsuń
  2. nosz kurna! myślałam, żem pierwsza! spokojnej nocy wszystkim! czymam za wyniki PET! xxx

    OdpowiedzUsuń
  3. a tak w ogóle, Zaz, nie mogę się do Ciebie dostać od dwóch dni. tak ma być? x

    OdpowiedzUsuń
  4. niech już będą te (dobre) wyniki, no!
    sprawdziłam kilka notek wstecz i nie wiem kiedy mają być, ale niech będą.
    Intuicja niech się trochę uspokoi. A Ty się trzymaj.

    OdpowiedzUsuń
  5. łogórki kiszone, marchew i buraki jutro ci Miły przywiezie. taki łogórek to dobra rzecz, nawet jak nie pomaga to fajnie syczy jak się go gryzie, jakby mnie ktoś kisił to też bym syczała ;)
    nie bój się, przepchną, ból się zmniejszy znaczy dla organizmu ulga, nie kiś w sobie czego nie trza :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wróbel dobrze godo!!
      -> wróbel, a Ty w liczbie pojedynczej, czy mnogiej już klikasz ?:)

      Usuń
    2. jak o łogórkach kiszonych, to zgadnij?

      Usuń
    3. tera mamy czy dni przerwy to jak myślisz ;)

      Usuń
    4. nie będę zapeszać :)

      Usuń
  6. wróbel jak zwykle gada najlepiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. blogdodo, używasz google chrome?
      bo jeśli nie, to polecam, drzewko wówczas dział ;P

      Usuń
    2. a, tak mi się omskło, miałam napisać jako "odpowiedz", ale wpisałam jako kolejny komentarz - wszystko to przez brak uważności, ale ćwiczę ją, ćwiczę :)

      Usuń
  7. Tak się zastanawiam (po przeczytaniu dziś niemal wszystkich wpisów na Twoim blogu), co może powiedzieć Ci ktoś kto raka widział tylko w jeziorze i żeby to nie było banałem i komunałem, których nasłuchałaś się w ostatnich dwóch latach od setek podobnych mi osób. A po przyswojeniu tylu informacji o Tobie jakoś nie umiem wyłączyć komputera i siebie i pójść ot tak spać, choć noc już głęboka.(Niestety nie mam skonfigurowanej e-poczty-coś-tam i maila Ci wysłać nie mogę, a chciałam więc idzie w publikę.)ŻYJ na przekór diagnozom, na złość lekarzom i dla swego szczęścia!!! Usłyszałam kiedyś (notabene od lekarza) zdanie z lekka trącące czarnym humorem, że jak pacjent chce żyć to medycyna jest bezsilna! I tego się trzymaj!

    OdpowiedzUsuń
  8. Chustko, moja intuicja mówi mi że będzie dobrze. Czymaj się mocno.

    OdpowiedzUsuń
  9. no to tupiemy, czekając na PETa
    a tymczasem :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Joasiu, nie wiem czy Twoj stan nie jest przeciwskazaniem ale wujek google pisze, ze komora hiperbaryczna pomaga w przypadku rozleglych poparzen i wlasnie po radioterapii; tutaj masz link- moze trzeba zadzwonic i sie dowiedziec
    http://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/medycyna-niekonwencjonalna/Komora-hiperbaryczna-leczenie-tlenem_34036.html
    z tego co czytam na roznych forach lekarze nie chca i chyba nie potrafia leczyc choroby popromiennej:( to wszystko jest bez sensu- na jedno niby pomaga ale przy okazji rujnuje caly organizm:(

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie wiem co to, ale oby ktoś w końcu to wywiedział, by móc coś robić.
    Siły życzę! :*

    OdpowiedzUsuń
  12. No to czekamy razem z Tobą na te wyniki PETa. Odpoczywaj i bądź dobrej myśli, tak jak my :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Na puchnięcie nóg w kostkach kładziesz się na pleckach, nogi opierasz o ścianę nad tobą by jak najbardziej w pionie były i tak sobie leżysz 10 minutek. A na koniec wyżymasz nogę, tak jak ciuch z którego wykręcasz wodę po praniu, oboma rękoma, powoli i systematycznie od kostki w stronę ciała. Tak 3 razy każdą. Bardzo przyjemne i skuteczne takoż

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie da się nie bać. Nie da się nie myślec. Nie da się zagłuszyć myśli czy babskiej intuicji.
    Da się natomiast przytulić do Niemęża i schować w Jego ramionach :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Chusteczko Kochana !!!!!Tym razem powtarzam za poprzedniczka " jak pacjent chce zyc - to i medycyna bezsilna " . Trzymaj sie dzielnie wlasnie im na przekor . Serdecznosci.

    OdpowiedzUsuń
  16. Wdrukowałam sobie kiedyś, że mam dobrą intuicję. Cały świat mi sprzyjał, tysiące uzasadnień. Gdy pierwszy raz zobaczyłam małego Be, po dwóch wylewach, okablowanego, bezwładnego, na respiratorze, za plastikową szybą inkubatora, poczulam całą sobą, że nie wyjdzie do domu. I że nie chcę już wracać na OIOM, drugi raz wchodzić do piekła.

    Be po dwóch dniach wyrwał respirator, po tygodniu wyjechał z OIOMu, po dwoch miesiącach tuliłam go na domowym fotelu, a teraz jako 8-latek, właśnie komponuje jakąś techno-muzę na konsoli.

    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli intuicja czasem zawodzi:) no i dobrze!!!!

      Usuń
    2. Mnie tez bardzo zawiodla, w odwrotnym kierunku. Poszlam na badanie czegostamwcycku ze 100% pewnoscia ze to nic groznega.
      Intuicja zawiodla. W tych wlasnie 100%
      Intuicja zawodna jest, to na pewno
      A jak rodzilam drugie dziecko, w bolu i cierpieniu to bylam pewna ze to ostatnie!
      Mam trojke...

      Usuń
    3. to ja chyba nie mam intuicji za grosz.
      Co pomyślę, przeczuję, wydedukuje to staje się zupełnie inaczej ;)
      Za to uwielbiam odcień szarości z Dekorala o nazwie intuicja :))

      Usuń
    4. moja się sprawdzała tylko jak była ledwie cieniem i dotyczyła kanarów, bo jak mi się wydawało, że złapią dość intensywnie to nie łapali :)

      Usuń
    5. Zorka, powalasz mnie umiejetnoscia slowna, ze tak sie nieumiejetnie wyraze

      Usuń
    6. Ale chleba z tego nie ma, rybenko. ;)))

      Usuń
    7. Nie samym chlebem zyje czlowiek...

      Usuń
  17. nawet nie chce mi się opowiadać, jak mnie niejednokrotnie intuicja wyprowadziła...np. zdiagnozowała u mnie raka,jakiś ktoś potwierdził jej przeczucia (za pieniądze oczywiście)i dałam sobie nawet operację zrobć- wszystko dla mojej drogiej intuicji, więc daj swojej wolne i zbieraj siły...pozdrawiam strasznie mocno z Mazur- bociany odleciały a żurawie drą się aż miło.W przyszłym roku będzie tas samo tutaj, więc spokojnie zaczekamy na ciebie...

    OdpowiedzUsuń
  18. ps. coś mnie w ogóle bociany zaczynają wkurwiać, mój mąż mówi, że to dlatego,że mi się czas prokreacji skończył.no i ch...dobrego dnia Chustko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a nieustająco za nimi tęsknie, własnie odlatują, a ja będę czekać aż do wiosny, jak co rok

      Usuń
    2. ja to bym najchętniej z nimi odleciała na zimę :)

      Usuń
    3. tylko może trochę później, bo jesień na początku lubię bardzo :)

      Usuń
  19. Chustka, dasz radę, bo kto, jak nie Ty? A Młody niech się ćwiczy, będzie matkę na rękach nosił (nawet jak już będzie tłustą sfinką). :*

    OdpowiedzUsuń
  20. Chusteczko - spokojnego dnia. Bez bólu i złych myśli. Ściskam czule.

    OdpowiedzUsuń
  21. Głupia intuicja! Mało to razy zawiodła? :*

    OdpowiedzUsuń
  22. Fantastyczny syn, fantastycznych rodziców :)
    Chustko! Życzę pogody ducha w ten mało pogodny poniedziałek! :*

    OdpowiedzUsuń
  23. Joasiu kochana jak zwykle jestem, trzymam kciuki i :*

    OdpowiedzUsuń
  24. Droga Chustko...Jesteś tak silną, piękną i młodą osobą, że musi Ci się udać...bo komu jak nie Tobie?..
    Oglądałaś może film " Choć goni nas czas"?
    Piękny...
    Myślę, że każdy z nas powinien zrobić sobie taką listę marzeń i skrzętnie je spełniać..:)Pamiętaj,
    NIE MA RZECZY NIEMOŻLIWYCH!
    Czytam Cię codziennie..piszę pierwszy raz..
    Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
  25. Modląć się wczoraj przed snem,,za rodzinę, za moją nieudaną miłość, za to żeby kasa przszyła jak co miesiąc od byłego,bom spłukana,za to żeby Ktoś wkońcu mnie pokochał i żebym nigdy nie doświadczała już samotności,,pomodliłam się i za Ciebie Chustko,,wiem, że te słowa które tutaj klikamy,,a Twoja rzeczywistość,eh,,nawet nie ma o czym mówić,Ty wiesz najlepiej jakie katusze przeżywasz:(,ale My wszysycy wiemy z jaką odwagą to robisz i wewnetrzną siłą, bo żeby pisać taki blog, Być taką matką i tak emanować energią zarażając Nas wszystkich trzeba mieć naprawdę ogrom siły, walcząc z tak ciężką chorobą,,i mocno wierzę w To, że pomimo ogromnie źle wyglądającej sytuacji, nawet jakby,,skoro tak tego nie chcesz,,ja wiem, że WRÓCISZ!!! ściskam mocno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ślicznie napisane. Chustko ściskam i wierzę, że będzie lepiej :)

      Usuń
  26. Straszliwie się wkurzam na niesprawiedliwość losu. Właśnie przeczytałam o 35cio letniej dziewczynie, która popełniła samobójstwo z powodu zbliżającego się rozwodu, zostawiając troje dzieci. Czemu niektórzy tak łatwo rezygnują z życia, kiedy inni walczą heroicznie o każdy dodatkowy dzień dla siebie i swoich bliskich. Szkoda, że nie można oddać swego czasu komuś, kto go pragnie, gdy samemu się go nie chce lub nie potrafi znieść. Smutne to.
    Asiu, cały czas jestem przy Tobie myślami, Ty wspaniała, dzielna dziewczyno.
    Oby bolicoś poszło precz i nie było konieczności hospitalizacji.
    Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektórzy ludzie (generalizowaniu mówię NIE) nie szanują życia. Nie wiedzą ile mają i ile mogą stracić. Samobójcy-egoiści. Oni już mają święty spokój, a Ci których zostawili ranę do końca ich dni.

      Usuń
    2. Chustka jest super dzielna i wspaniała! Ale, please, zostawcie samobójców w spokoju...

      Usuń
    3. W przekroju wielu tematów pozwalam sobie wyrazić opinię w tym temacie. Nie widzę w tym nic niestosownego.

      Usuń
    4. Nazywanie samobójców egoistami może razić. Jak każdy inny stereotyp/uproszczenie/"zdajemisie".

      Usuń
    5. "Generalizowaniu mówię nie.(...) Samobojcy-egoiści."
      ;)

      Usuń
    6. niestety, tego nie można generalizować, upraszczać, ani mieć monopolu na rację czy wiedzę

      Usuń
    7. Ja myślę, że niekoniecznie brak szacunku dla życia jest motywem samobójstwa.

      Usuń
    8. mallorca właśnie :) jest taka ciemność z którą się przegrywa

      Usuń
    9. O tak, Wrobel. Masz racje i pięknie powiedziane.

      Chustko... Nikomu nie zyczylam równie szczerze choroby popromiennej...

      Usuń
    10. Auć, faktycznie. Przepraszam. Nie tak to miało zabrzmieć.

      Usuń
  27. Chustis! Czymamy się życia i do przodu!:*

    OdpowiedzUsuń
  28. Wczoraj byl moj pierwszy wpis...wpis jak wiele innych..o rozmarynie i o ziemniakach...ale dzisiaj napisze Ci o czym innym jezeli sie zgodzisz...

    Gdy moja roczna malutka coreczka idzie z rana do przeszkola mowie jej za kazdym razem : badz dzielna, nie daj sie nikomu, walcz o swoje! Pamietaj ze mama Cie kocha!

    Ze juz mam doswiadczenie w tym i to dziala bo mala moja nie da sobie w kasze napluc jak to mowia... dzisiaj mowie Tobie:
    Badz dzielna, nie daj sie nikomu i przede wszystkim „jemu” nie daj sie (!), walcz o swoje!
    ....tyle wpisow tu wszedzie masz, ze az nie ogarniam... Przeciez widzisz ze swiat Cie kocha!

    OdpowiedzUsuń
  29. Chustko, wczoraj w nocy przeczytałam ten wpis, i całą noc, calusieńką mi się śniłaś. I dziś cały dzień też o Tobie myślę - mam nadzieję, że jest już lepiej. Nawet nie wiesz jak bardzo Ci kibicuję. Na pewno jesteś dla mnie wzorem jak z cierpliwością i mądrością podejść do cierpienia. Chustka na świętą! Oł je ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. A ja nie wierzę w żadne intuicje itp. Dla mnie to to samo, co czarne koty itp.;)
    Myślę o Tobie.

    OdpowiedzUsuń
  31. W liceum raz postawiłam na intuicję, że mnie nie zapyta z geografii (mój niekonik). Udało się- zrobiła sprawdzian :) Od tej pory uważam na to co mi się wydaje:) Wolę się mile rozczarować, niż solidnie zawieść.

    OdpowiedzUsuń
  32. Musi być lepiej, musi być lepiej, powtarzam od rana jak mantrę i nie dotyczy ona Tylko Twojego zdrowia ale również mojego całokształtu.
    Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
  33. Nic madrego Tobie nie pisze... tylko tyle, ze postaram sie byc z Toba od dzisiaj i tak dlugo, jak bedzie potrzeba... Ostatnio towarzyszy mi taka mysl, nie moja "Liczy sie nie tyle samo cierpienie, co swiadomosc cierpienia. Pierwsze wlasciwe jest wszystkim, a drugie zas posiadaja nieliczni"
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  34. Powiem tak - cholera jasna, a niech to wszystko szlag najjaśniejszy trafi!
    Nie popadając w banał powiem tylko, że oczy mam dziś na bardzo mokrym miejscu.
    Nie napiszę tez "trzymaj się', bo przecież nic innego nie robisz od długiego czasu.
    <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  35. Cały dzień myślę o Tobie Joanno.
    Kibicuję Ci z całego serca i martwię się po prostu.
    Mimo że znam Cie tylko via net, to jesteś mi w pewien sposób bliska.
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Intuicja zawodzi. Nie zawsze,ale najczęściej pół na pół.
      Myślę, że możesz być zmęczona i to czarne coś, strachy i bolączki wygrywają, podszeptując intuicji przyszłość, która wcale nie musi się stać.
      Trudno mi sobie wyobrazić Twoją rzeczywistość, dlatego niełatwo pisać konstruktywnie - ale intuicji, mając chwilowe załamanie, bym nie ufała.
      Pozdrawiam , trzymająca nieustannie kciuki Kaśka

      Usuń
  36. Mój syn też ma taki drążek :) ale nie ma liny; korzystał z taboretu, który po zawiśnięciu odpychał nogami lub ja go odstawiałam. Fajny pomysł z liną :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Rozumiem, że się boisz i bardzo mi przykro. Cichutko modlę się za ciebie:*

    OdpowiedzUsuń
  38. Asiu, rozumiem Cię. Niepewność jest najgorsza, bo człowiek nie wie, na co ma się szykować i w jaki sposób działać. Oby wyniki PET przyszły jak najszybciej i zostało wdrożone odpowiednie leczenie, mam nadzieję, na chorobę popromienną tylko a nie coś gorszego. Bo przecież Doktor M. nie może się aż tak mylić. Trzymaj się tej myśli proszę.

    OdpowiedzUsuń
  39. Witaj, Asiu! Przeczytałam o Tobie w Angorze, która trafiła do mnie przypadkiem i odnalazłam Twój blog. Od kilku tygodni - niewidzialna - kibicuje Ci, trzymam kciuki i ufam, że wykaraskasz się z tego, co Cię trafiło. Odezwałam się, bo przyszedł mi do głowy pewien pomysł, związany ze zwalczaniem choroby popromiennej. Najnowsze i duże doświadczenie w tym zakresie mają Rosjanie. Między innymi dlatego, że ich specjaliści mieli smutną okazję leczenia tysięcy ludzi, którzy zostali w różnym stopniu napromieniowania podczas wybuchu elektrowni w Czarnobylu w 1986 roku. Zabrzmi to dosadnie ale mieli mnóstwo możliwości sprawdzenia w praktyce, jak można leczyć następstwa choroby popromiennej. Może, skoro już wybadałaś możliwości leczenia w różnych kierunkach świata, warto by było uderzyć w kierunku Rosjan? Z tego, co udało mi się doczytać, w Moskwie jest Klinika Naukowo-Doświadczalna im. Hercena, która zajmuje się onkologią i może poprzez napisanie do nich udałoby się odnaleźć tę klinikę, w której leczono i leczy się (wtedy byli dziećmi lub w łonie mam) ludzi, cierpiących na skutki choroby popromiennej? Może to jakiś pomysł? Trzymaj się dzielnie, Chustko. To, że odzywam się po takim czasie po raz pierwszy, nie znaczy, że nie myślę i nie trzymam kciuków. Trzymam trzymam ino w słowa to trzymanie kciuków ubrać czasem ciężko. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nieglupie ale ja odpuscilabym klinice w połowie doswiadczalna

      Usuń
  40. pół dnia myślałam o Tobie, bardzo ciepło myślałam. ściskam.

    OdpowiedzUsuń
  41. Najbardziej boję się bać. Mam wrażenie, że strach odbiera mi kawałek mnie.Rozumiem, że myślisz co będzie i się boisz. Bardzo bym chciała, żebyś już nie musiała się bać, żeby to gó... poszło sobie i dało Ci cieszyć się miłością i każdym tzw. drobiazgiem, jak to tylko Ty potrafisz, a ja próbuję się od Ciebie nauczyć. Mam wrażenie, że trochę już umiem, ale wciąż potrzebuję Twoich lekcji. Za te które tu przeczytałam dziękuję, ale czekam na następne. Jesteś naprawdę niezwykłą osobą. Szanuję. Bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  42. Chusteczko, jedyne zalecenie na opuchnięte nogi jakie znam to lekkie uniesienie końca materaca w górę, tak żeby nogi były wyżej niż reszta tułowia. Spałam tak przez kilka miesięcy po operacji nogi, można się przyzwyczaić.

    OdpowiedzUsuń
  43. Jeśli dr M ma racje sprobowalabym leczenia. Jeśli ulubiony doktorem to odpuscilabym. To już byłyby zwykle eksperymenty. iPad jest beznadziejny. Jak na tym pisać?

    OdpowiedzUsuń
  44. Poza tym myśle ze w Polsce jak i na świecie z choroba popromienna umieją radzić sobie radiolodzy.

    OdpowiedzUsuń
  45. chustko tutaj wszyscy są dla Ciebie...

    OdpowiedzUsuń
  46. Z racji rozpoczęcia sezonu na Aronię chciałbym przypomnieć o niezwykłych właściwościach tego superowocu, a zwłaszcza o tych które będą pomocne w chorobie nowotworowej i popromiennej:

    "Owoce aronii mogą okazać się ważne w profilaktyce chorób nowotworowych, bowiem działają antymutagennie [6]. W grupie zwierząt dostającej ekstrakt antocyjanów aronii rozwijało się mniej nowotworów, mniej też było przerzutów, mimo kancerogennej diety. Ekstrakty z winogron, czarnych jagód i aronii testowano na komórkach raka jelita grubego. Wszystkie trzy ekstrakty hamowały ich wzrost, ale najsilniejszy efekt był po dodaniu ekstraktu z aronii [7]."

    "Antocyjany aroniowe pomogą chronić DNA. Mają właściwości antymutagenne oraz radioprotekcyjne[4]. W grupie zwierząt dostającej ekstrakt antocyjanów aronii rozwijało się mniej nowotworów, mniej też było przerzutów mimo kancerogennej diety."

    http://naukadlazdrowia.pl/co-wiemy-o-aronii/
    http://naukadlazdrowia.pl/aronia-dla-pilotow-i-pasazerow/
    http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/19212014

    OdpowiedzUsuń
  47. Witam. Jestem świeżo po rozmowie z przyjacielem, który ma mamę z rakiem. Jako, że człek jest majętny, stać go na najlepsze metody leczenia mamy. Zwrócił mi uwagę na skuteczność działania komory hiperbarycznej, o której ktoś tu już wspomniał, jak również o podawaniu jodu przez kroplówkę, w trakcie leczenia choroby popromiennej. Powiedział tez, że znakomite są kliniki szwajcarskie, dla poszukujących leczenia poza Polską.
    Jeżeli Chustko, będziesz zainteresowana - otrzymam od niego wszystkie kontakty.
    Bardzo pozdrawiam i wysyłam pozytywne fluidy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Steve Jobs też leczył się w Szwajcarii i w najlepszych klinikach w Stanach...

      Medycyna konwencjonalna nawet nie potrafi wyjaśnić dlaczego ludzie chorują nie nowotwory, więc niby jak miałaby przywracać zdrowie.

      Usuń
    2. Szwajcaria ponoć tańsza niż Stany. Dlatego warta mym skromnym zdaniem uwagi.

      Usuń
  48. Chustko,
    moja mama ma ten problem z nerkami. Dostaje lek odwadniający, który bierze dwa razy w tygodniu-Spironol.
    Wypija 2 litry wody w ciągu dnia i nogi zawsze trzyma na stołeczku wyciągnięte.
    Jestem z Tobą cały czas.jokookun

    OdpowiedzUsuń
  49. Sił Ci Kochana życzę...
    Ulgi w bólu...
    Najkorzystniejszych jak to tylko możliwe wyników PET...
    Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
  50. P.S. Pomysł z drążkiem genialny :) Niech Młody fika....Nawet choróbsko Mamy Mu z czasem nie podskoczy ;)

    OdpowiedzUsuń
  51. Dziś ja mocno uściskuję i zaocznie wspieram optymyślą co jakiś czas...

    OdpowiedzUsuń
  52. Chustko, trzymaj się! Zaglądam do Ciebie co rano w pracy zaraz jak włączę komputer! Wierzę gorąco, że wszystko będzie ok! ;) całuski!

    OdpowiedzUsuń
  53. Chuściku, codziennie u Ciebie jestem, tylko tyle mogę. A chciałabym więcej :(.

    OdpowiedzUsuń
  54. Mam dżem z aronii. I jabłek, jak ma pomoc, jakkolwiek wewnętrznie, zewnętrznie, to dowioze

    OdpowiedzUsuń
  55. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  56. Chusteczko, żeby ta intuicja grała po naszemu, ale ona swoimi prawami się rządzi. Zawsze byłam pewna, ze ją mam i że potrafi mnie "ochronić", ale tyle "wpadek" w życiu zaliczyłam, że sama nie wiem. Ty po prostu wierz, na przekór bolicosiowi i wszystkim innym paskudztwom. Ściskam Cie bardzo mocno :*

    OdpowiedzUsuń

 
©KAERU 2010
Wszystkie prawa zastrzeżone Sałyga