Prośba
Moja żona zmarła w wielkim cierpieniu. W Polsce leki są dostępne, a chorzy cierpią. Dlatego proszę Was, o poparcie dla akcji, która może to zmienić.Akcja jest w fazie tworzenia. Jeśli masz pomysł, wiedzę czy umiejętności, które mogą być przydatne, proszę o kontakt mailowy na wieloraki gmail.
Nikt nie powinien tak cierpieć.
Piotr,
nie mąż
...
Napisało do mnie wiele osób oferując pomoc. Przyszło także wiele maili o cierpieniu, którego doświadczali Wasi umierający bliscy. Bezwzględnie potrzebna jest zmiana stanu rzeczy. Piszcie na wieloraki gmail.
...
Dzięki Waszej pomocy akcja, pod roboczą nazwą Nikt nie powinien tak cierpieć, nabiera kształtów. Prowadzone są rozmowy z mediami, wydawcami, psychoonkologiami, prawnikami, lekarzami i wolontariuszami. W najbliższym tygodniu odbędzie się kilka ważnych spotkań.
Teraz tworzę listę zadań. Priorytetem są sponsorzy, dojścia do mediów i znanych osób. Tu liczę na Was. Proszę też, żebyście zainteresowali akcją jak najwięcej osób. Joannie już nie da się pomóc, ale my walczymy o żyjących.
W planach jest wypracowanie formy kontaktu, która umożliwi Wam szybki dostęp do użytecznych informacji.
To, że jesteście, to że chcecie pomóc, znaczy dla mnie wiele. Wasza obecność tutaj daje nadzieję, że Jej cierpieniu można nadać sens. Nie posiadam daru pisania, który tak ceniliście u Joanny, dlatego po prostu Wam dziękuję.
I to jest cierpienie, którego nie rozumiem. W głowie mi się nie mieści.
OdpowiedzUsuńBędę czekać na wieści. Dobrze, że masz siłę podjąć temat. By tych sił nigdy nie brakło.
Bardzo popieram, trzeba walczyć o możliwość godnej śmierci ! Mój teść zmarł na raka i mpje ówczesne zetknięcie z lekarsko- enefzetowską bezwładną machiną wspominam jak zderzenie ze ścianą. A właściwie to nie chcę wspominać, dlatego mam nadzieję, że uda się Wam coś zmienić.
OdpowiedzUsuńPodziwiam i życzę wytrwałości.
OdpowiedzUsuńBędzie akcja, będzie moje poparcie. Macie jak w banku.
OdpowiedzUsuńPiotrze, podzielam Twoje zdanie. Moim udziałem było towarzyszyć bliskiej osobie odchodzącej na to samo schorzenie. Refleksja identyczna. Czekam na szczegóły.
OdpowiedzUsuńPoprę na pewno.
Czekam na szczegóły . W miarę możliwości, umiejętności bardzo chętnie pomogę.
OdpowiedzUsuńPodpinam się pod twoja wypowiedź, bo często się na tym blogu pod ciebie podpinałam, zgadzając się całkowicie- więc niech tak już zostanie do końca:)
UsuńWięc oficjalnie: tak jak Patti - wchodze w to.
Piotrze, tak się zastanawiam nad tym, co napisałeś. Czy brak dostępności wiąże się z kwestią list refundowanych? osobiście się zmagam z ograniczeniami tej natury niestety.
OdpowiedzUsuńTeż się zgłaszam.
OdpowiedzUsuńTa inicjatywa jest dla mnie bardzo ważna.
Na mnie też możecie liczyć!
OdpowiedzUsuńpopieram akcję w 100% - czekam na szczegóły
OdpowiedzUsuńJestem dawcą szpiku, jeżeli jeszcze mogę pomóc- bardzo chetnie.
OdpowiedzUsuńWitam jeśli akcja będzie miała początek to poprę ją w 100%
OdpowiedzUsuńŻaden CZŁOWIEK NIE POWINIEN CIERPIEĆ.Pozdrawiam.
Rowniez popre.To straszne , ze do tej pory nikt tego nie probowal zmienic.Dziekuje Panie Piotrze.
OdpowiedzUsuńMieszkam za granicą ale popieram Pana działanie i w miarę możliwości postaram się pomóc.
OdpowiedzUsuńWspierałam zmagania pani Joanny i nie ma dnia bym o Niej/Was nie myślała.
Witam,
OdpowiedzUsuńczekam na więcej szczegółów, mam nadzieję, że w jakiś sposób będę mogła się dołączyć...
Pozdrawiam serdecznie;-)))
I wciąż tu zaglądam...
Chętnie wesprę. Czekam na dalsze instrukcje.
OdpowiedzUsuńi ja:)
OdpowiedzUsuńCzekam na szczegóły i jeśli będę umiała i mogła wesprzeć tę akcję to przyłączę się.
OdpowiedzUsuńJ.
Mieszkam tez za granica , ale Pana akcja moze tez liczyc na moje poparcie ! Tym bardziej , ze bardzo boje sie cierpienia , a kto wie co mnie czeka . Wciaz mysle o Pana ZONIE !!!! To byla wielka osobowosc , ale Pan musi zyc dalej , mimo wszystko !!!!!!
OdpowiedzUsuńpoprę, pomogę ile się da i czekam na szczegóły
OdpowiedzUsuńChetnie popre te akcje, wiem co sie czuje gdy trwa sie przy cierpiacym bliskim i nie wiadomo jak pomoc
OdpowiedzUsuńNiestety wiem o czym piszesz.. Moja Ukochana Mamusia zmarła w styczniu na raka żołądka z przerzutami do otrzewnej.. I wiem co to znaczy poczuć niewyobrażalną ulgę, że już nie cierpi. Jestem zdruzgotana moją wiedzą na temat umierania na raka w Polsce. Bardzo chciałabym coś zrobić żeby już nikt, nigdy, więcej, żebym ja nie, Ty nie i On też nigdy więcej, już, tak..
OdpowiedzUsuńBól towarzyszący tej chorobie nie jest mi obcy. Pozwalanie chorym tak cierpieć jest nieludzkie i barbarzyńskie. To wspaniałe, że ktoś postanowił o to zawalczyć. Całym sercem poprę tę akcję oraz przekażę dalej.
OdpowiedzUsuńDam wsparcie akcji!
OdpowiedzUsuńPomogę!!!!
sw78@o2.pl
macie mój głos!
OdpowiedzUsuńJa o tym pojęcia nie mam, ale poprę akcję całym sercem.
OdpowiedzUsuńWiedzy i umiejętności pewnie nie mam.
OdpowiedzUsuńPostaram się wesprzeć finansowo - bo na pewno będzie taka potrzeba.
To co się dzieje, to JEST barbarzyństwo.
Trzeba nagłaśniać takie kwestie.Świetnie,że pan działa.Poprę tę akcję.
OdpowiedzUsuńJestem dyspozycyjna.
OdpowiedzUsuńPoprę te działania.
OdpowiedzUsuńNie pójdzie na marne cierpienie Pańskiej Żony,gdy Pan poprowadzi dalej tę sprawę.
OdpowiedzUsuńPopieram,właczę się,gdy da Pan znak,że to już.
Sadzę,że niezliczone rzesze czytelników,ruszą jak lawina.
RAZEM nie zmarnujemy...
też chętnie się przyłączę.
OdpowiedzUsuńStraszne to jest, że są możliwości, a nie ma odpowiednich przepisów...
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że trzeba coś z tym zrobić. Nie wiem jak i co, ale jeśli trzeba będzie to pomogę jak będę umieć.
Poprę,czekam na szczegóły.
OdpowiedzUsuńJa też poprę, każdego z nas może kiedyś spotkać takie cierpienie i bezsilność w walce z nim.
OdpowiedzUsuńJa także
Usuńpoprę oczywiście! Jeżeli leki są dostępne to na czym polega problem? Poważnie pytam, bo teoretycznie, po wstukaniu w google, wyskakuje lista poradni zwalczania bólu,hospicjów itp. Chodzi o pieniądze, jakieś durne limity, kolejkiczyco?
OdpowiedzUsuńTeż mnie to interesuje. Niedawno zmarła na raka moja ciocia, miała podawane zastrzyki, tabletki i dodatkowo plastry. Mój dziadek dostawał morfinę. Nikt nie robił z tym problemu...
UsuńGdzie jest feler i na czym polega, jeśli można spytać?
Z tego co ja rozumiem ( studiuje medycynę w UK) to w Polsce nie ma jawnych wytycznych dotyczących opieki paliatywnej nad umierajacym pacjentem. W praktyce oznacza to ze każdy lekarz może robić co uważa za słuszne a terminalni pacjenci chorzy na raka często są pod opieka prywatnej służby zdrowia więc jeśli nie poprosza o pomoc to jej nie otrzymają. Nikt sie nie zatroszczyć zeby sprawdzić jaki jest ich poziom bólu, czy można im pomoc bardziej godnie umrzeć. Mam nadzieje ze sie to zmieni ale potrzeba nie tylko pieniędzy ( zwykle nie one są problemem z tego co rozumiem) ale profesjonalistów lekarzy który specjalizują sie w medycynie paliatywnej i pomagają pacjentom.
UsuńChętnie pomogę znając szczegóły , czekam zatem na dalsze wiadomości!
OdpowiedzUsuńKażda akcja w celu poprawy i tak dramatycznego losu chorych jest jak najbardziej pożądana.Obojętność,znieczulica,brak chęci zrozumienia dla losu człowieka który niejednokrotnie nie jest wstanie i nie ma siły bronić się samemu i stawić czoła "systemowi" jest na porządku dzienny.Niestety.Nie mam umiejętności ani potrzebnej wiedzy ale całym sercem jestem z Wami.Gorąco,g
OdpowiedzUsuńZdecydowanie poprę i pomogę, czekam na dalsze info, powodzenia !
OdpowiedzUsuńPoprę całym sercem i w miarę możliwości i umiejętności, starając się wciągnąć przyjaciół i znajomych.
OdpowiedzUsuńCzekam na szczegóły.
też jestem gotowa
OdpowiedzUsuńJa też...
OdpowiedzUsuńJesteś wspaniałym człowiekiem. mimo rozstania z ukochaną osobą, chcesz pomagać innym. Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńjestem do dyspozycji
OdpowiedzUsuńczekam na informacje, jak pomóc i co można zrobić
cieszę się, że znajdujesz siłę, by coś z tym zrobić
wielki szacunek dla Ciebie
To parafrazując - akcja "Umierać po ludzku?" Popieram! Czekam na dalsze wiadomości.
OdpowiedzUsuńraczej "prawo do godnej smierci"
UsuńGodnej = ludzkiej. Wydaje mi się że myślimy o tym samym.
Usuń:)
Usuńpodpisuję się pod chęcią pomocy i czekam na więcej informacji
OdpowiedzUsuńPoprę akcję, nikt nie powinien tak niewyobrażalnie cierpieć:(.
OdpowiedzUsuńoczywiście poprę akcję z pełnym zaangażowaniem...
OdpowiedzUsuńSama jestem chora i obawiam się że mogę za niedługi czas być w takiej sytuacji jak Joanna i zapewne nie tylko Ona się w takiej znalazła .
OdpowiedzUsuńLudzie potrzebujący takowej pomocy tylko czekają na jakieś pozytywne posunięcia w tej sprawie .
Poprę i będę wszelkimi sposobami starała się pomóc . Proszę tylko napisać co , jak i kiedy a będę nagłaśniać wspólnie ze znajomymi .
popieram, zgłaszam się, czekam na szczegóły
OdpowiedzUsuńCierpią chorzy terminalnie, ale cierpią też chorzy po operacjach, kobiety przy porodzie i dzieci poddawane zabiegom z niewystarczającym znieczuleniem, często przytrzymywane na siłę. Środki przeciwbólowe są, ale czasem pokutuje chyba stare przekonanie, że "musi boleć". Nie musi i nie powinno.Przyłączę się do akcji.
OdpowiedzUsuńEleonora, kobiety przy porodach cierpia przez dzialania niezgodne z prawami natury. Jak kobieta dostaje oksytocyne, zmusza sie ja do urodzenia dziecka przed terminem, rodzi na lezaco to naprawde cud gdy porod nie jest wielka trauma.
UsuńNo pacz, a ja cierpiałam bez podawania oksytocyny, bite 15 godzin. Wcale nie na leżąco.
UsuńEufemistycznie się wyrażę, męcząca jest Twoja namolność w nawracaniu :/.
W XXI wieku takie rzeczy są niewyobrażalne. Czy jest to sprawa przepisów czy też zasobności portfela, trzeba to zmienić. Moja mama też zmarła na raka żołądka-bardzo cierpiała, bardzo...
OdpowiedzUsuńWchodzę w projekt, pisz Piotrze co i jak.
Pozdrawiam
popieram. towarzyszyłam umierającemu na raka tacie. dla tych, którzy zostają, oprócz zmagania się z ogromną pustką, zostaje zmaganie się z pytaniami czy pomogliśmy wystarczająco, czy zrobiliśmy wszystko, żeby bolało mniej, czy daliśmy im poczucie bezpieczeństwa w umieraniu, czy wszystko zrobili lekarze. Fizjologia cierpienia jest dojmująca, nie ma dnia, żeby wspomnienie taty i tamtego ranka, gdy odszedł nie wyrastały spod powiek jak najgorszy koszmar a to "już" 4 lata. Równie wymowne są pytania/dylematy, czy zrobiliśmy wszystko, żeby to przejście na drugą stronę było spokojne. Mam te pytania każdego dnia. Temat jest bardzo poważny i bardzo istotny. Lekarze hospicyjni zapewniają, że zaopatrzenie przeciwbólowe jest na miarę bólu. Tylko dlaczego chorzy tak cierpią? Jak my - rodziny, przyjaciele, bliscy, będąc laikami, mamy przekonać lekarza, że umierający wciąż cierpi i że potrzebna jest kolejna dawka leku? brakuje słów. Współczuję Piotrze i szacunek za podjęcie tematu.
OdpowiedzUsuńJa tez towarzyszylam mojemu tacie w odchodzeniu po 15 miesiacach walki z ta okropna choroba. Minelo 5 miesiecy od jego smierci i zastanawiam sie, czy kiedykolwiek nastapi dzien kiedy przestane wspominac i wciaz analizowac te ostatnie dni.Tak jak u Ciebie - nie ma dnia-aby te obrazy nie wracaly do mnie i nie krzyczaly w mojej glowie-dlaczego?za co? Boze dlaczego on...Moj najkochanszy i najcudowniejszy tata..
Usuńwspółczuje...minęło bardzo mało czasu od śmierci Twojego czasu. naturalny jest bunt i takie pytania.
Usuńmyślę, że ten który otarł się o śmierć, jak w naszym przypadku, czyli osób towarzyszących w umieraniu już na zawsze nosić będzie to wspomnienie pod powiekami. i już nic nigdy nie będzie takie samo. świat toczy się dalej, żyjemy, pracujemy, kochamy, wiedziemy normalne życie, ale cierpienie ukochanych, którym towarzyszyliśmy podczas choroby i umierania już na zawsze będą jak cień za plecami.
Może...może byłoby lżej tym, którzy zostają, gdyby mieli pewność, że najbliższa osoba nie cierpi. dlatego akcja Piotra jest tak ważna.
Dziś jest nadawana, a raczej powtarzana audycja , w której wzięła udział Asia.Program 1 PR.
OdpowiedzUsuńSorki, nie dopisałam-chyba o 20!
OdpowiedzUsuńPoprę akcję absolutnie.
OdpowiedzUsuńuzupełniam już poprawnie
OdpowiedzUsuń05.11.2012
"Trzeba walczyć" - Hanna Bogoryja Zakrzewska
Poniedziałek, 5 listopada 2012 roku, godz.21.14, Program1
mam nadzieję, że będziemy mogli pomóc. czekamy na szczegóły.
OdpowiedzUsuńChętnie pomogę.
OdpowiedzUsuńJa też podpisuję się pod tym.
OdpowiedzUsuńDołączę się bez wahania. Wystarczy, że przypomnę sobie umierającego w maju ojca. I lekarza z domowego hospicjum, który na moją prośbę o lepsze dobranie leków przeciwbólowych odpowiedział mi: Przecież w każdej aptece jest cała ściana leków. Niech pani coś kupi.
OdpowiedzUsuńLudzie,
OdpowiedzUsuńCzy potraficie czytać ze zrozumieniem?
Pan Piotr napisał "Jeśli masz jakiś pomysł, wiedzę czy umiejętności, które mogą być przydatne, proszę o kontakt mailowy na wieloraki gmail"
Czy te wszystkie osoby, które napisały "chętnie pomogę" - są przydatne? Mają pomysł? Umiejętności?
Co Wy tu robicie? "Walla" z lajkami? I like it, I like it, "chętnie pomogę", "poprę akcję", "czekam na szczegóły". TAK, wezmę udział w tej "imprezie" - I like it, I like it.
Będę taka cool (nomen omen), wezmę udział w akcji...
I like it, I like it, "chętnie pomogę".
Przestańcie pisać komentarze, że coś zrobicie w przyszłości - zróbcie to. Jutro jest dzisiaj. Dziś..
Magiel po prostu.
I dont like it:)
UsuńA na poważnie - myślę, że Piotr napisał ten tekst między innymi po to, że chciał też się zorientować, na jakie poparcie może liczyć - zakładam, mimo wszystko, że nie każdy czytający blog Chustki będzie miał siłę/chęć/możliwość/ czyjeszczecośinnego - żeby się włączyć.
Powiedział też, że pomysł mu sie klaruje, że więcej szczegółow przedstawi w najbliższym czasie - więc na oko licząc te 60 osób ponad naszymi wpisami zadeklarowało swoja pomoc apriori. A konkrety będzie można deklarować dopiero, jak swoje konkrety, potrzeby czy oczekiwania przedstawi Piotr. Tak myślę. I taka była idea mojego wpisu. Myślę też, ze osoby piszące "poprę" - uznały, że nie ma co zaśmiecać maila takimi zdaniami - zwłaszcza, że na obecnym etapie niedokładnie wiadomo, jak można pomóc, jakie umiejętności będą potrzebne czy przydatne, jaka forma pomocy.
Ja tak widzę ideę tych wszystkich powyższych deklaracji.
A "I like it" - cóż, duch czasu. Pamiętaj, że właśnie od lajkowania i twitterowania wzięła swój początek zarówno Zielona Rewolucja w Iranie jak i Arabska Wiosna w Tunezji. Oraz, o ile pamiętam - Ruch Oburzonych - więc to nie jest tak, że wszystkie "lajki" są kompletnie puste i pozbawione sensu:) Nie deprecjonuj ich aż tak. Zwłaszcza tych na tym blogu. Zwłaszcza, pamiętając przesłanie Autorki: Ludziska, nie żryjcie się :)
Miłego wieczoru:)
ładnie to emmmma ujęła:)
UsuńMary Sińska, to że piszemy tu, nie znaczy że nie poszedł konkretniejszy mail;)
przepraszam za jedno "m" za dużo;)
UsuńZaangażuję się w projekt bez wahania.
OdpowiedzUsuńJesli bede potrafila pomoge. A popre na pewno.
OdpowiedzUsuńmysle, ze taka akcje o prawie do godnego umierania bez bolu mozna naglosnic poprzez fundacje rak and roll- dziewczyny poprzez niekonwencjonalne spoty sprawily, ze fundacja stala sie rozpoznawalna, moza to wykorzystac
OdpowiedzUsuńinna sprawa, ze z tego co sie dowiadywalam nie zawsze mozna tak ustawic leki zeby chory nie cierpial bo jesli lekarz podaje maksymalne dawki a chory nadal cierpi to przekraczajac dozwolone normy lekarz po prostu wie, ze zabije chorego:(
"W Polsce leki są dostępne, a chorzy cierpią" - to smutne i okrutne. Jestem lekarzem i zastanawiam się, ile jest prawdy w tym stwierdzeniu. Panie Piotrze. Od czerwca tego roku śledziłam bloga Joasi mając wciąż nadzieję. Jej śmierć mnie zasmuciła, ale informacja o tym, że tak cierpiała - zabolała bardzo.Nie jestem anestezjologiem, nie znam problemu leczenia bólu nowotworowego. Jeśli rzeczywiście jest tak, jak pan napisał, to jestem ZA AKCJĄ.
OdpowiedzUsuńW tym stwierdzeniu jest tylko prawda, uwierz. W Polsce nie wszyscy uśmierzają ból, może się boją, może nie potrafią, ale są również lekarze którzy doskonale zdają sobie sprawę z wagi uśmierzania bólu i o jednym z nich napisałam niżej. W Polsce są również lekarze którzy nie potrafią leczyć wielkich , zgangrenowanych ran, ale również tacy którzy, choć w mniejszości, wykazują się ogromnym twórczym działaniem i pracowitością w trakcie trudnego leczenia i nawet rany wielkie (pojemnośc do 1 l) są wyleczone!
UsuńPrzepraszam za dygresję o ranach, ale jest we mnie taki ogrom żalu z powodu zaniedbania wielkiej pooperacyjnej onkologicznej rany mojej córy. Pracuję nad pozbyciem się tego żalu, ale naprawdę nie wiem czy potrafię. Jednocześnie jest we mnie wdzięczność dla pewnego krakowskiego lekarza który wyleczył zgangrenowaną ranę sposobami uznanymi na całym świecie tylko nie w Polsce. Jego wiedza zdobyta w szkoleniach ratuje życie i kończyny przed amputacja wielu ludziom.
UsuńPomogę. Jednak, by ruszyć temat tego typu, potrzeba fachowców. Profesor Jacek Łuczak z poznańskiego hospicjum palium specjalizuje się właśnie w bólach nowotworowych u schyłku życia. To wielki i szanowany autorytet w środowisku lekarskim, również poza granicami kraju. Jeśli będziesz chciał się z nim skontaktować, daj znać.
OdpowiedzUsuńChętnie wesprę tłumaczeniowo (z / na angielski) jeśli bedzie taka potrzeba.
OdpowiedzUsuńSzwajcaria nie ma same plusy, ale jeśli chodzi o cierpienie jest na topie.
OdpowiedzUsuńW tym kraju można wybrać kiedy i z kim odejść na drugą stronę.
Tylko trzeba być świadomym, podpisac, ztwierdic fakt i samemu wypić 'lek' który owolni was na zawsze:
NATRIUM PENTOBARBITAL
Slyszycie, bo to ważne, każdy u nas to zna
NATRIUM PENTOBARBITAL
Każdy lekarz to wie, każdy wet. jusz to administrował.
Tak, zwierze nie cierpi, człowiek tak.
Bo taka jest katolicka etyka i prawo... Nie zgadzam się
Zobacz EXIT albo DIGNITAS, mogę ci posłać whatever you need, aplication forms, artykuły, prawo, filmy są na YT, zobacz LE CHOIX DE JEAN, tak ,a się prawo wybrać smierć bez bulu kiedy i tak niema innego wyjścia.
Pomoge. To ja pisalam "Pourquoi?"
Czlowiek nie ma prawa zabic ani siebie, ani innego czlowieka ani cierpiacego zwierzecia. To Bog decyduje o smierci.
UsuńBoga nie ma.
Usuńsalma - a Ty skąd wiesz?
UsuńAniu, nie każdy wierzy w Boga. A więc może niech każdy ma wybór, co? Jeśli Ty wierzysz, ze nie masz prawa skrócić sobie ewentualnego cierpienia - ok. Super. Twoja sprawa. Jeśli ja wierzę, że owszem, że to moje święte prawo - decydować o sobie, to chciałabym móc to zrobić. Bez "nawracania", że tylko Bóg, ze On ma prawo, a ja nie i takie tam.
UsuńSorry za off top.
Z tego samego źródła co Ania :D.
UsuńExit à travers le monde
OdpowiedzUsuńhttp://www.exit-geneve.ch/adresses.htm
Do not forget: Natrium pentobarbital
Mój zapał, bo nie wiem, czy starczy mi umiejętności, jest do Twojej Piotrze dyspozycji, chętnie pomogę.
OdpowiedzUsuńJa również popieram z całego serca inicjatywę
OdpowiedzUsuńPiotrze, zgadzam się z Tobą w zupełności.Wiem czym jest cierpienie, dobrze wiem i sama myślałam o takiej akcji od dłuższego czasu. Przyłączam się do tych działań. Pisałam o powinności lekarskiej uśmierzania bólu pod poprzednim postem. Rozumiem potrzebę propagowania usmierzania bólu i jestem za i chcę przyłączyć się do działań.
OdpowiedzUsuńJutro to może być ktoś z nas.........Poprę akcję.Wierzę,że uda Ci się wykorzystać własne cierpienie,walcząc o to by oszczędzić go innym.Noneczka
OdpowiedzUsuńPrzeciez Joanna zazywala fentanyl. Nie ma silniejszych leków przeciwbólowych.
OdpowiedzUsuńkażdy inaczej reaguje, na inne leki, zresztą po pewnym czasie "receptory ulegają wysyceniu" i przestaje dana grupa działać... trzeba szukać różnych kombinacji, to nie jest takie proste
Usuńnie ma juz "innej grupy". To najsilniejszy lek. Mozna tylko zwiekszyc dawke - ryzykujac ze ktos przestanie oddychac.
UsuńNa czym polega ryzyko w takiej sytuacji?
UsuńNa tym, że będzie 2-3 dni zwierzęcego bólu więcej?
Ze świadomością WYŁĄCZNIE bólu?
moze 2-3 dni a moze wiecej; moze nastepnego dnia bolu byloby troche mniej, moze, moze, moze; to jest decyzja, ktora musialby podjac chory, bedac swiadomym, ze kazda mocniejsza dawka moze byc smiertelna; jesli lekarz przekroczy dawke i pacjent umrze to choc mial najlepsze intencje nie zmienia faktu, ze jego dzialanie zabilo pacjenta- to niewyobrazalnie trudne decyzje, obawiam sie, ze nie ma prostych rozwiazan, wszystko jest bardzo indywidualne
Usuńw kazdym przypadku powinno byc zrobione wszystko co w mocy lekarzy, zeby cierpienie zminimalizowac ale tez trzeba sie chyba pogodzic z tym, ze sa sytuacje, w ktorych to sie nie udaje i nie ma w tym niczyjej zlej woli
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJestem z Krakowa. W jednym z zakładów opiekuńczo leczniczych w Krakowie uśmierzają ból. Nikt nikogo nie zabija śmiertelnymi dawkami morfiny. Niedawno umierał tam ktoś mi bliski. Nie cierpiał, bowiem nad komfortem jego ostatnich dni czuwał doskonały personel medyczny kierowany przez dr n. med. Jana Iwaszczyszyna. On sam doglądał nieustannie chorych i sprawdzał czy nie cierpią. Jestem mu wdzięczna i ciągle w myślach dziękuję że niesie tak skuteczna ulgę w cierpieniu.
OdpowiedzUsuńPodaję adres strony tej placówki w której ludzie są dla ludzi:
http://www.zol.krakow.pl/html/kpop.html
a coz mozna zrobic oprocz zwiekszenia srodkow przeciwbolowych? A to juz zahacza o eutanazje i mord.
OdpowiedzUsuńMozna na wlasna reka . 40 tabletek paracetamolu dostepnych bez recepty rozlozy watrobe zdrowemu, choremu wystarczy czasem i 10 tabletek a 500 mg.
Przy takich bólach nie podaje sie paracertemalu, bo nie jest skuteczny. Dawkowanie leków i dobieranie dawek na potrzeby chorego który cierpi to wiedza i doświadczenie. To równiez obserwacja chorego na co i w jakich ilosciach i w jakim czasie reaguje. Wyeliminowanie straszliwego cierpienia jest priorytetem bo ogromne i długotrwałe cierpienie jest najstraszniejsza rzecza jaka może przydarzyc się człowiekowi. Wie ten który ból przezywa, przeżywał i Ci co empatycznie kochają cierpiących. Można wyeliminować ból i nie trzeba wypisywać tu bliskich przykładów by ktoś uwierzył. Życzę życia bez bólu własnego i najbliższych, życzę byś Hildo nie musiała być świadkiem takich straszliwych doświadczeń. Są leki, są lekarze tak jak napisałam wyżej którzy potrafią, tyle że to wiedza, doświadczenie, chęci i umiejętność współczucia.
Usuńnie ma
UsuńPozostaje Szwajcaria i Holandia - za srednio 5 tys. euro mozna sobie kupic smierc , by uwolnic sie od cierpienia. Niektorzy robia to duza dawka paracetamolu
Hildo czy jest ci znajoma zasada podwójnego skutku, głoszonych miedzy innymi przez Tomasza z Akwinu? Mówi ona o tym ze jeśli głównym celem jest usmierzenie bólu to jest to moralne aby podać pacjentowi lek który usmierzy ból a może rownież zaburzyć oddychanie. Medycyna paliatywna nie może być porownywana
Usuńmoze i zaburzyc oddychanie a to juz eutanazja i z punktu widzenia sadownictwa mord.
UsuńChodzi mi raczej o nieuzasadnione zarzuty wobec polskiej sluzby zdrowia i jej medycyny paliatywnej.Bylaby ona rzekoma lepsza gdzie indziej nie placilo by cirka 300 osob rocznie w Szwajcarii i 900-1000 w Holandii 5 tys . € za szybka i bezbolesna smierc.
Moja teściowa (której, niestety nie miałam zaszczytu poznać) zmarła 5 lat temu. Zaczęło się od guza piersi, wykrytego niestety za późno. Walczyła 1,5 roku. Nie wiedziała co to ból i cierpienie. Rodzina do pomocy zaangażowała hospicjum. Cudowni ludzie. Myślę, że trzeba wspierać tego typu "organizacje", aby mieli większe możliwości w udzielaniu pomocy tym, którzy bardzo jej potrzebują.
OdpowiedzUsuńTemat bardzo ważny i bez dwóch zdań należy zrobić coś, żeby umożliwić komfort w tych ciężkich chwilach, nie tylko chorym, ale także rodzinie, która również cierpi, choć oczywiście w innym wymiarze tej paskudnej choroby.
Pozdrawiam.
Hej Niemężu. Masz u mnie 100% poparcie. Sztylety przecinają mi serce gdy myślę o tym okrutnym absurdzie :(
OdpowiedzUsuńMoja Teściowa, odeszła - rak trzustki
OdpowiedzUsuńTeść, na raka żołądka
Tatko - rak płuc
A ja...jeszcze jestem - 16 lat temu - rak jajnika.
Jak długo? Kto choruje/ował, ten wie, że to życie jak na polu minowym.
Dotarłam na tę stronę zbyt póżno, bo 2 listopada. Przeczytałam, czytam nadal, historię Chustki, Twoją i Jasia. Chylę czoła, noszę w sercu.
Będę podglądała.
Będę wspierała.
-Cy.
poprę w 100% !!!!
OdpowiedzUsuńScusatemi se scrivo in italiano ma non so una parola di polacco. Sono profondamente addolorata per la scomparsa di Joanna, ci eravamo sentite ogni tanto via messaggi su Facebook e sul mio blog. E io la ammiravo tanto.
OdpowiedzUsuńVolevo segnalare che c'è un'organizzazione Usa che si chiama No Stomach For Cancer che si occupa del cancro allo stomaco e del supporto a livello mondiale. Forse loro potrebbero avere qualche idea che possa aiutarvi.
Vi sono vicina
Camden - Rosie
Hello I'm sorry if I write in Italian and English but I don't know Polish. I am deeply saddened by Joanna's death. We exchanged some message via Facebook and blog, and I admired her so much.
I wanted to point out that there in an US volunteer organisation called No Stomach For Cancer that is involved in giving support in stomach cancer worldwide.
Maybe they could have some idea to help you in your mission to do something against pain in terminal illness.
I feel close to you.
Camden - Rosie
jak tylko sie da i na ile bede mogla - jestem.
OdpowiedzUsuńprosilabym o kontakt.
OdpowiedzUsuńmam umiejtnosci, pomysl i chetnie sie nimi podziele.
pomoge w organizacjii.
mam dlug wdziecznosci wobec Joanny - korzystalm z jej pogladu walki, optymizmu i woli walki, nie dajac nim w zamian - nigdy nie ujawnilam sie jako czytacz
prosze pilnie o kontakt
weronika
napisz do Piotra
Usuńwieloraki@gmail.com
Rybenka Piotr podał adres... Po to bez @, żeby nie dostawać spamu... Skasuj proszę Twój komentarz, bo go zasypią netowe śmieci...
UsuńMasz moje poparcie. Mogę nawet zagęścić tłum jeśli będzie jakiś protest.
OdpowiedzUsuńPiotrze. Stwierdzę oczywisty fakt, że jeśli chce się nagłośnić problem, trzeba się uciec do wyrazistego, mocnego przekazu i dotrzeć do możliwie dużej grupy ludzi z kampanią (reklamą nowej fundacji itp.). Może wykorzystasz narodową popularność futbolu i - za wspólnie zebrane pieniądze (np. nas tu), ze współpracą z naszymi piłkarzami (oni są bardzo otwarci na takie kwestie - vide spot na zbieranie 1% podatku dla Antosia Faberskiego - wyguglaj) - może zestawienie "urywków" z najgorszymi kontuzjami gwiazd futbolu (np.Wasilewski po strasznym złamaniu nogi itp), pokazanie ich potwornego cierpienia, ale i szybko pędzących z noszami (i "uśmierzaczami" bólu) służb medycznych) ze zdjęciami (tymi pięknymi) osób które takiego uśmierzenia nie zaznały - będzie wstrząsające? Może trzeba pokazać licznik (sekundowy) naliczający czekanie na pomoc w walce z bólem(od momentu wypadku do dobiegnięcia służb: np. Iksiński - 2 minuty 15 sekund, Kowalski- 1 minuta 53 sekundy) a potem, przy zdjęciach zmarłych w cierpieniu ludzi - np. Małgosia .... 14 tygodnie 4 dni i 13 godzin, Jurek ... 12 tygodni....itp.itd... A na koniec po prostu to, co napisałeś "Nikt nie powinien tak cierpieć". Może wziąć pod uwagę nie tylko piłkarzy, ale też innych sportowców? Historia Twojej Żony oraz Fundacja Rak'n'Roll ma taki ciężar gatunkowy, że z całą pewnością zgodzą się na taką "wstrząsającą" kampanię.A ból trzeba pokazać takim jaki jest, fizjologiczny, bo to uwydatni przekaz (czyli JAK WAŻNE jest zapewnienie komfortu i wyeliminowania bólu w chorobach nowotworowych).Pzdr.Mag
OdpowiedzUsuńBardzo dobry pomysł.Tylko ciekawe ile kosztują takie spoty w telewizji?
UsuńCo do czasu umieszczanego w drugiej części spotu: są ludzie którzy cierpią straszliwie nawet rok nim odejdą, znam taki przypadek w bliskiej rodzinie.
Usuńdobry pomysł.
UsuńJa też czekam na szczegóły. Pisz, gdy tylko się jakiekolwiek pojawią.
OdpowiedzUsuńA moze zorganizowac akcje "stop chemioterapii, radioterapii i innym nieskutecznym metodom leczenia"? Szkoda, ze czlowiekowi ktoremu proponuje sie te metody nie mowi sie o ogromie cierpienia jakie go czeka przed smiercia. Mysle, ze juz lepiej nie poddawac sie zadnemu leczeniu niz pseudo-leczeniu jakie oferuje medycyna konwencjonalna.
OdpowiedzUsuńZnam przypadki osob, ktore odmowily leczenia i ich koniec zycia wygladal znacznie lepiej.
Pamietam wyklad z radiologii na ktorym profesor mowil o jakims nowotworze zlosliwym. Powiedzial, ze jak czlowiek nie podda sie leczeniu to umrze. Jezeli podda sie, to bedzie zyl moze 2 tygodnie dluzej, ale umrze w strasznych meczarniach. Nawet lekarze znaja czesc prawdy. Szkoda, ze pacjentom nie mowi sie takich rzeczy. Dlaczego?
Piotrze, wspolczesna medycyna przezywa regres. Na tym regresie mozna niezle zarobic i kartel farmaceutyczny bedzie walczyl dopoki bedzie tylko mogl. Wielka farmacja wyssysa z ludzi kazdy mozliwy grosz i ciagle jej malo.
Przywiało Cię tu na dłużej od Marzeny czy tylko gościnne występy masz? Idź stąd, Twoje gadanie więcej szkody niż pożytku przynosi.
UsuńPiotrze, zacna akcja, z niecierpliwością czekam na szersze info.
Ania, a znasz przypadki osób, które leczenia nie odmówiły i żyły kilka lat dłużej, a nawet zostały wyleczone?
Usuńa znasz ludzi, którzy chcieli żyć własnie chociaż te 2 tygodnie dłużej?
leczenie nie zawsze oznacza ból i umieranie w męczarniach, jak można tak generalizować?
Salma, dlaczego Ty wyganiasz stąd Anię?
UsuńJakąż to szkodę może przynieść jej gadanie i jaki pożytek z Twojej połajanki?
Aniu, rozumiem Cie, ale żaden lekarz nie powie swojemu pacjentowi, ze lepiej sie wcale nie leczyć, bo będzie zył tylko dwa tygodnie krócej ale za to nie będzie cierpial. Rak ma mnóstwo, naprawdę mnóstwo swoich odmian. Dyskusja teraz polega na tym, by zrobic kampanie, by ludzie nie cierpieli. Mozna, i ja wiem, ze mozna chorego bezbolesnie przeprowadzic za tęczowy most. Naprawde to wiem.
UsuńTa wypowiedz swiadczy o kompletnym braku taktu.
Usuńhttp://chustka.blogspot.com/2010/05/38-poniedziaek.html
UsuńJeśli skutki leczenia zgodnie z moją wiedzą mają być gorsze niż naturalny przebieg choroby to dyskwalifikuję pacjentów z leczenia. Nigdy nie zdarzyło mi się na siłę stosować terapię bez wiary w jej choćby częściowe powodzenie. Nie wypowiadaj się na temat każdego lekarza, możesz podać konkretne przypadki ale nie próbuj dyskredytować całej grupy bo to zwyczajnie krzywdzące.
UsuńCo do Joanny to jestem przekonana że każdy etap jej leczenia był dogłębnie przez nią przemyślany, a decyzje zapadały po wielu konsultacjach z uzyskaniem wielu konkretnych opinii.
Co do samego leczenia przeciwbólowego - preparatów jest dużo, ale czasem dopiero śpiączka farmakologiczna jest wyjściem, bo przy wielu schorzeniach jak np. zapaleniu otrzewnej, niedrożności jelit, perforacji przewodu pokarmowego czy wszystkich naraz nawet najsilniejsze pochodne morfiny nie są w stanie przełamać bólu a wyższe dawki byłyby eutanazją - na co nie ma zgody prawa i może nie być zgody sumienia lekarza - do czego on również ma prawo.
A śpiączka farmakologiczna w terminalnym stanie jest często trudną decyzją zarówno dla wciąż świadomego pacjenta jak i dla rodziny - bo to pożegnanie.
Nie rzucajcie tu kamieni.
Chyba nie przemyślałaś tego wpisu.
UsuńPo 1 Joanna wiedziała o bólu, jeden z pierwszych lekarzy powiedział jej, że "tylko się umęczy".
Po 2 to "nieskutecznie leczenie" dało jej 2,5 roku z bliskimi, a nie kilka miesięcy. A to dla niej i dla małego dziecka mnóstwo czasu.
Ludzie, myślcie co piszecie!
zu za, dobrze, ze o tym napisalas; ze czasami niemoznosc opanowania bolu nie wynika ze zlej woli czy niekompetencji lekarzy, z braku lekow na rynku- tylko wlasnie z tego, ze wszystko zawodzi i pozostaja rozwiazania, ktore sa na granicy eutanazji; mysle, ze w kazdym konkretnym przypadku wazne jest to by zrobic wszystko, zeby ulzyc cierpieniu, wykorzystac wszystkie mozliwosci i traktowac pacjenta indywidualnie a jesli jedynym wyjsciem jest spiaczka farmakologiczna to zeby pacjent o tym wiedzial, ze ma tez taka mozliwosc i mogl z niej skorzystac gdy cierpienie przekroczy granice jego wytrzymalosci
Usuńakcja Piotra jest jak najbardziej warta wsparcia i wspaniale, jezeli uda sie ja rozpropagowac.
UsuńAle prosze, nie popadajmy w skrajnosci - jak pisze zu za, nie wszystkie rodzaje bolu sa do opanowania, nawet przy niewiadomo jak dobrej opiece/lekach. Mieszkam w Holandii, gdzie, jak wiecie, eutanazja jest dozwolona i stosunkowo czesto praktykowana. Glowna wytyczna do jej przeprowadzenia jest nadludzkie, niemozliwe do ukojenia cierpienie pacjenta (najczesciej onkologicznego), prowadzace do nieuniknionej smierci. I mowimy tu o kraju, w ktorym lekarze staraja sie usmierzac bol pacjenta i go nie ignorowac, niespecjalnie tez licza sie z kosztami (doswiadczylam tego sama, i naprawde wiem, co mowie).
do mlang- żona wielorakiego,denatka-jak piszesz- to Joanna, rozumiesz? JOANNA!
UsuńMlang, nie pisz denatka - Chustka nie zostala zamordowana.
Usuńdzień dobry
OdpowiedzUsuńjestem młodym lekarzem. Przez jakiś czas pracowałam w Hospicjum, stąd wiem, że w dzisiejszych czasach chory absolutnie nie musi, NIE POWINIEN umierać w cierpieniach.
Są dostępne liczne środki przeciwbólowe oraz inne metody zwalczania bólu. W najbardziej opornych, na szczęście rzadkich przypadkach możliwa jest tzw, sedacja paliatywna, ktora polega na wprowadzeniu chorego w stan śpiączki farmakologicznej, w której nie odczuwa/nie jest świadom bólu.
Jeśli mogę jakoś ponmóc proszę o kontakt.
Pozdrawiam ciepło
Maria Szczygieł
tak myslę,że z czyms takim to trzeba by było "uderzyć" do telewizji....Agata Młynarska jest orędowniczką wszelkiego tupu kampanii społecznych, a na dokładkę znała Magdę Prokopowicz, więc chyba byłaby zainteresowana tematem. Telewizja i dziennikarze otwierają chyba wszystkie drzwi i mozliwości, nawet te ponoc "niewykonalne".
OdpowiedzUsuńPiotrze, towarzyszyłam Wam dotąd po cichu, nie miałam słów na wyrażenie żalu...
OdpowiedzUsuńTeraz ośmielam się odezwać, bo od kiedy przeczytałam na Twoim blogu, że Joanna umierała tak bardzo cierpiąc, nie mogę tego zrozumieć. Wiem, że tak jest w Polsce, znam ludzi tego doświadczających i czas, żeby to się zmieniło.
Będę śledzić Twoje wpisy i zastanawiać się nad każdą możliwą formą pomocy i wsparcia.
To dotyczy każdego z nas.
Zacznijmy walkę o godne i spokojne odchodzenie.
Udała się walka "rodzić po ludzku", czas na dostrzeżenie tego, że życie MUSI mieć dobry finał.
Może to stanie się kolejnym "spadkiem" Chustki? Oby.
Pozostaję z ogromnym szacunkiem.
OdpowiedzUsuńPewien mezczyzna opalal sie na plecach i zasnal. Wskutek tego doznal powaznych poparzen skory i zabrano go do szpitala. Szczegolnie skora na nogach byla mocno zaczerwieniona i najlzejszy kontakt z nia sprawial facetowi ogromny bol. Lekarz przepisal mu zazywanie mnostwa wody, delikatna masc oraz Viagre. Zdziwiony pacjent pyta:
- A po co mi Viagra?!
- Dzieki temu pana spodnie nie beda ocierac sie o nogi - odpowiedzial lekarz.
;-)
Mój teściu umiera na raka żołądka. Ma tak silne bóle, że już tylko morfinę przyjmuje... :( Lekarze rozkładają ręce. Twierdzą, że już nic nie można zrobić. Teść stracił nadzieję, poddaje się. Jest pod opieką hospicjum. Raz w tygodniu przychodzi Lekarz i pielęgniarki.
OdpowiedzUsuńPopieram Twoją akcję Piotrze !!!!!
Popieram cały sercem i chętnie się włącze.
OdpowiedzUsuńDominika
Jestem tylko studentką- na razie nie mogę wesprzeć tajemniczej akcji ani pomocą prawną, ani finansową, ale mogę przyczynić się do jej rozreklamowania i rozgłoszenia na całej mojej uczelni. Jeśli i to będzie pomocne, będę bardzo szczęśliwa mogąc pomóc chociaż w taki sposób :)
OdpowiedzUsuńto mało, ale na pewno złożę swój podpis pod petycją, gdyby takowa miała zostać napisana
OdpowiedzUsuńniekoniecznie dorzecznie:
OdpowiedzUsuńCzytam wstecznie bloga Joanny. 17 września 2010 jest w dechę. Doceniam po raz kolejny poczucie humoru, bezpretensjonalność. Po co mi Chustka? M.in. dla przyjemności obcowania ze słowem. Wiem wiem, później w słowach mnóstwo bólu. Ja wiem. Joanna, po raz kolejny: CHAPEAUX BAS.
mysle sobie ze w tej akcji mozna by bylo wykorzystac rafiki ktore robiles dla Joanny. okragle jako znaczki a koszulki same przez siebie mowia. tylko ktos musialby zasponsorowac produkcje. juz widze ludzi na oddzialach szpitalnych w tych koszulkach
OdpowiedzUsuńMLANG zamknij tą stronkę i spływaj.
OdpowiedzUsuńmam nadzieje, ze Piotr nie będzie miał mi za złe podpięcie się tu z pewnym protestem, dot. ziołolecznictwa.
OdpowiedzUsuńNowe, drakońskie rozporządzenie Unii Europejskiej zagraża tysiącom naturalnych środków leczniczych stosowanych od wieków, które nie mają skutków ubocznych, jakie występują przy zażywaniu zwykłych, chemicznych leków.Po latach lobbingu, międzynarodowe koncerny farmaceutyczne są już bliskie osiągnięcia swojego celu.
http://iozn.pl/podpisz-petycje-w-obronie-medycyny-naturalnej/
Zasmuca mnie to ze medycyna paliatywna nie jest dobrze praktykowana w Polsce. Myśle ze nie chodzi tu tylko o fundusze i podejście NHSu ale rownież o dyskusje publiczna na temat godnej śmierci dla każdego pacjenta i świadomości lekarzy o potrzebie lepszej opieki nad umierajacym pacjentem.
OdpowiedzUsuń*Chciałam napisać FNZtu.
UsuńNFZ-tu ;-)
UsuńDokladnie:)
UsuńMLANG wpisywanie tu komentarzy i opisywanie swoich odczuć nie jest obowiązkiem. nie zgadzasz się z Piotrem nie zgadzałaś z Asią - masz prawo, proszę tylko byś nie mając nic do zaoferowania w kwestii Piotrowej prośby zatrzymała swoje jakże głębokie i wzruszające przemyślenia dla siebie. Lubisz sprawiać ból, ranić? Ktoś mi bliski powiedziałby że sama musisz być bardzo zraniona
OdpowiedzUsuńLudzie, nie komentujcie tego. Nie reagujcie. Ta osoba tylko na to czeka. Nie żryjmy się, nie tu.
Usuńtaka była intencja tego posta - nie zryjmy się
UsuńZamnknąć trumnę? A cóż to daje?
OdpowiedzUsuńMyślę, że p.Piotr pragnąłby, by ze śmierci Joanny wyniknęło coś dobrego i pięknego, by to bolesne odejście nie poszło na marne. Takiemu celowi służą te wszystkie "otwarte trumny".
Ja nigdy nie zamknę trumny ( a właściwie urny z prochami ) mojego Synka - nie chcę i nie potrafię.
jeśli tylko będę mogła... postaram się jakoś pomóc. Popieram akcję.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDziwny jest ten swiat...
OdpowiedzUsuńChustka nigdy w zyciu nie dalaby sie namowic na jakis specyfik skracajacy zycie. Walczyla jak lwica, wykorzystala wszystkie mozliwosci i na 100% miala swiadomosc odnosnie skutkow ubocznych - prawa kolumna bloga. No bo jak rozwiazac te kwestie, kwestie cierpienia, nieodlacznego towarzysza czlowieka? Teraz wyglada tak, jakby byla nierozsadna. O ile latwiej mi jest przyjac jej cierpienie, jezeli wiem, ze zrobila to z milosci do innych, swoich najblizszych. Po prostu nie ma innej drogi, czy sie to komus podoba czy nie.
Jak potraktowac wypicie specyfiku i ktory moment jest tym wlasciwym?
To co w tej chwili robi Niemaz jest czyms naturalnym, pomijajac czy jakakolwiek akcja sie narodzi i czy to w ogole wypali. A dodatkowo, jest mu z pewnoscia trudno uciac nagle cos, co kojarzylo sie jeszcze do niedawna z najblizsza osoba . Moze tez min. w tym celu pojawila sie ta notka, Mlang.
Miłość nie zawsze silniejsza jest od cierpienia.
UsuńCzasami cicho ktoś odchodzi,
OdpowiedzUsuńświat ciemny nam się zdaje...
Czasami cicho ktoś odchodzi,
lecz,naprawdę tu zostaje...
w naszych myślach
w naszych sercach )))
"graj Aniele ciszy graj twych strun niechaj dotknie smutek moj"
W ramach wyjaśnienia:
OdpowiedzUsuńTa akcja nie pomoże Joannie, może pomóc tylko żyjącym. Waszym bliskim.
Nikt nie powinien tak cierpieć.
Twoje wpisy powinny być - nie wiem? boldem, z tyldą, na pomarańczowo? itp...
UsuńPo prostu giną wśród - powiedzmy dla ułatwienia:
"wielu wpisów różnych" - ..i_o_ile_to_ty = no właśnie ;-)
Ja bym była skłonna powiedzieć jak pewien kierownik budowy do swoich podwładnych: - Panowie, budujemy porządnie, bo dla siebie
Usuń- Panie majster, a co my własciwie budujemy?
- Izbę wytrzeźwień.
Bo statystyki sa nieubłagane. Blisko co trzecia osoba zachoruje na raka. Biorąc pod uwagę około 150 osób, które wpisały się w tym wątku - ta choroba dotknie lub już dotknęła 50 z nas. Idąc dalej zgodnie ze statystykami - "mniejszej połowy" nie da się wyleczyć. Czyli około 20 osób. To chyba, niestety, całkiem sporo.
I denerwuje mnie nieustanne mówienie o raku jako oo chorobie "innych" ludzi. Brakuje mi tez cały czas tej świadomości jak ogromny i powszechny to jest problem. Pamiętam wywiad w Tok Fm, którego razem z Joanna udzielaliście - i właśnie takie podejście pani prowadzącej.
Dalej analizując statystyki - o ile nalezy miec nadzieję, że procentowo liczba skutecznych wyleczeń będzie z roku na rok czy z dekady na dekadę rosła - o tyle należy tez jednak mieć świadomość, że liczba zachorowań na choroby onkologiczne tez sie będzie zwiększać.
I to właśnie moim zdaniem jest jeden z ważnych aspektów - warto popierać takie działania także i dlatego, że być może walczysz o coś dla siebie. Niestety straszny argument, ale moim zdaniem mocno racjonalny.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTak - to jest ważna akcja,Ty najlepiej wiesz jak to wygląda niestety...proponuję zacząć od stworzenia stowarzyszenia lub fundacji. Będzie można legalnie poprowadzić zbiórkę publiczną mającą na celu m.in. zaangażowanie mediów,wykonanie reklam etc.
OdpowiedzUsuńBo,żeby cokolwiek miało odnieść skutek, potrzeba rozgłosu i dotarcia do mas...
Moja żona nie cierpiała, ale może dlatego, że w ostatnich dniach bardzo szybko jej się pogarszało i po prostu nie zdążyła. Nawet nie zdążyła dostawać morfiny (o którą faktycznie musiałem trochę zabiegać, tzn. hospicjum, pod którego dochodzącą opieką była nie dało mi na nią recepty tylko na podstawie moich słów, że się pogarsza i że niedługo może potrzebować. W przeddzień śmierci był u nas lekarz z hospicjum i wystawił receptę dopiero po wywiadzie, ale właściwie trudno mieć o to pretensje.
OdpowiedzUsuńWydal ten blog pod postacią książki. Nic nie zmieniaj, wydaj wraz z komentarzami. taki hołd dla Niej i Jej pięknego podejścia do życia.
OdpowiedzUsuńtaaaa...z komentarzami...
Usuńblog w formie książki - super. ale bez komentarzy lepiej
Ta mysl na gorze, czy to nie jest gotowy pomysl na akcje? Tabliczki, naszywki, znaczki z takim napisem. Przyczepione do torby, plecaka, nalepka na samochod itp. Moze nalezy zaczac od np. przedszkola? Kto lubi byc bity przez kolege Krzysiaczka, reka do gory?
OdpowiedzUsuńjeszcze w kwestii " byłoby lepiej gdyby inaczej sie leczyla itp itd" - jestem przekonana że Joanna wybrała najlepiej jak mogła, mimo że zupelnie niezgodnie ze standardami które zwykle się stosuje, statystyki w zaawansowanym raku zołądka sa bezlitosne - ludzie zyją zwykle kilka miesięcy a Asia miała 2,5 roku pławienia się w bezgranicznej miłości jak sama pisała. ktokolwiek ma jeszcze wątpliwosci ze wybrała najlepszą z mozliwych dróg?
OdpowiedzUsuń