poniedziałek, 13 grudnia 2010

[239]. profesor.

dopełzłam dziś do profesora, który mnie operował.
pożaliłam się, rozpłakałam się.
dziecino trzymaj się, dziecko musisz wychować.

zlecił rtg z kontrastem w tym tygodniu, dowiemy się skąd odruch wymiotny.

13 komentarzy:

  1. Chwała Bogu,że nawiedziłas profesora i wreszcie się Tobą zajmą.Nie możesz się tak męczyc, Asiu. Dadzą leki, będzie lepiej, zobaczysz. Uściski.Aga

    OdpowiedzUsuń
  2. a co ja ci mowilem ,ten stary chuj z lublina "ta chata "to katastrofa ale, ze masz dla kogo zyc badz dzielna a wszystko dasz rade no kto jak nie my z motoryzacji przechadza traume,ale pamietaj ze jestes jak orkiestra swiatecznej pomocy gramy do konca swiata i jeden dzien dluzej

    OdpowiedzUsuń
  3. Aga> oby, oby.

    Rafał> ja to już z motoryzacją mam tyle wspólnego że czasem bawię się samochodzikami z Synkiem.
    pozdrawiam Ciebie i Lublin.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mądry, dobry profesor... :) Będzie dobrze... Tylko uwierz. I trzymaj się tej strony.

    OdpowiedzUsuń
  5. mam nadzieje, ze Profesor pomoze choc ten tekst srednio mi sie podoba- wartosc zycia kobiety sprowadzona do odchowania potomka...

    OdpowiedzUsuń
  6. może profesor jest stary i stąd ten szowinistyczny odruch, ważne teraz, że zrozumiał i pomoże. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Papka barytowa?
    W Twoim stanie?
    Z permanentnym odruchem wymiotnym?

    http://www.virtualmedicalcentre.com/healthinvestigations.asp?sid=36
    Dlaczego nie badanie endoskopowe w glebokiej sedacji?

    OdpowiedzUsuń
  8. Joasiu,

    od piątku dopiero śledzę Twoją wojnę i chciałbym jakoś pomóc Ci na tym jebaniutkim froncie ;-(
    J

    OdpowiedzUsuń
  9. jestem z Tobą!
    Bajaj

    OdpowiedzUsuń
  10. Prosze mi się tu w garść wziąć i zgłosić bloga do bloga roku 2010...Bo tak!
    W

    OdpowiedzUsuń
  11. Joanno, dziękuję że posłuchałaś nas wszystkich i udałaś się do lekarza. Taka to już uroda polskiej służby zdrowia, że lekarze zostawiają pacjenta samego sobie. Jak mu coś wytną lub wsadzą, to ma sobie z tym radzić sam. Szkoła przetrwania na codzień. W tej walce trzeba być twardym. Czasem potrzebny jest donośny głos przywołujący lekarzy-służbistów do porządku, a czasem właśnie płacz... Cieszę się, że rozpłakałaś się właśnie tam. To dobry sposób, by nie zginąć. Jakkolwiek głupio to brzmi to nawiązanie osobistego kontaktu z lekarzem to najpewniejszy sposób przetrwania.@

    OdpowiedzUsuń
  12. dziękuję za wsparcie, jesteście WSPANIALI.

    OdpowiedzUsuń

 
©KAERU 2010
Wszystkie prawa zastrzeżone Sałyga