Wydawało mi się, że znam Joannę. A jednak zaskakuje mnie to, ile zmieniła w życiu nieznanych osób.
Codziennie przychodzą od Was maile z historiami. Niektóre są wyrazem żalu, że nie leczyliśmy Jej cudownymi środkami. Inne to głosy poparcia dla tego, co robi Fundacja. Zdecydowana jednak większość wygląda tak: "Wcześniej nigdy nie pisałam, ale postanowiłam, że podzielę się tym, co dała mi Chustka..."
I tu opowiadacie jak scementowała rodzinę, jak nauczyła cieszyć się prostymi chwilami, pokazała co jest ważne, dała wspaniały przykład relacji z dzieckiem, itd.
Potem, trzymając kciuki, delikatnie zadajecie pytania. Na większość z nich nie umiem odpowiedzieć. I to Wam odpisuję. Pytacie: "Jak się wam udało stworzyć taką relację?", albo "Co zrobiłeś, że ona odeszła szczęśliwa?"
Jak odpowiedzieć na takie pytania? Z drugiej strony jak nie próbować?
Najczęściej proponuję rozmowę z dobrym terapeutą czy z duchownym. W odpowiedzi słyszę, że "zaufać można tylko tej osobie, o której ktoś chory powiedział, że umie pomóc."
Rozumiem to. Gdybym dowiedział się o kimś, kto wcześniej przeszedł tę drogę i zrobił to dobrze - odszukałbym i wypytał, bo to mogłoby poprawić jakość życia Joanny. Składanie takiego zaufania na barki jednego zwykłego człowieka nie wydaje mi się najlepszym rozwiązaniem. Nawet przy najszczerszych chęciach mogę się mylić.
Dlatego opowiadam Wam jak to wyglądało u mnie, co zrobiłem i dlaczego. Stawiam te pytania, przez które sam się przedzierałem i dzielę się jak to zrobiłem. Mówię o swoich błędach i przestrzegam, żebyście ich nie powtórzyli. Próbuję pomóc z całkowitą świadomością, że powinni to robić specjaliści, do których Was staram się skierować.
Joanna była wspaniałą osobą - to wiedziałem, ale nieustannie zaskakuje mnie głębia i różnorodność zmian, które w Was wywołuje oraz to, że do mnie piszecie. Najbardziej jednak zadziwia, że dziękujecie, bo ta rozmowa była dla Was ważna, bo coś wniosła.
Czy to znaczy, że brakuje poradnika dla najbliższych zajmujących się chorymi onkologicznie? Jakiej wiedzy brakuje Wam najbardziej? Może Fundacja Chustka mogłaby zlecić specjalistom opracowanie pozycji z odpowiedziami na Wasze najważniejsze pytania? A może po prostu chodzi o rozmowę, o zwykłe ludzkie upewnienie się, że robicie wszystko, co tylko możliwe?
Piotr,
nie mąż