12 lat temu
wtorek, 13 listopada 2012
[922].
Zrobiłem niedawno test: poszukałem takich znajomych, którzy nie doświadczyliby niepotrzebnego cierpienia pośród bliskich. I nie znalazłem.
Czy to znaczy, że mam pecha do znajomych? Czy znajomi mają pecha do standardów leczenia przeciwbólowego?
Wasze historie udowadniają, że akcja jest potrzebna.
Wasze historie spowodowały także reakcję niektórych lekarzy i pielęgniarek, którzy obawiają się, że akcja może zmienić się w nagonkę na nich. Niepotrzebnie.
Lekarze mogą być dobrzy i źli, ale i zwyczajni. Tak jest w każdej grupie zawodowej. Należy więc opracować i wdrożyć takie rozwiązania, które niezależnie od tego jakim jest profesjonalistą, nie pozostawią wyboru lekarzowi/pielęgniarce i zmuszą go do stosowania osłony przeciwbólowej. Bo można. Bo trzeba.
Do tego potrzeba wielu głosów poparcia.
P
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Piotr , wielka akcja się szykuje , dotknołeę tematu tabu ,
OdpowiedzUsuńtak jak wiele razy czyniła to Joanna na swoim blogu....
nikt nie powinien cierpieć!!!
mamy przecież 21 wiek i dostęp do wszelakich środków uśmierzających ból choremu , pomagający mu odejść w spokoju....
piękna akcja ....
ps, masz kontakt z Jaśkiem , radzi sobie jakoś ?
Czy akcja wymaga wszczęcia odpowiedniej procedury ustawodawczej, czy raczej chodzi o odpowiednie rozporządzenie?
OdpowiedzUsuńUważam, że w tej kwestii powinni się wypowiadać specjaliści. Bez konkretnych analiz w ręku nie umiem dobrze odpowiedzieć na pytanie.
UsuńNa przykład w UK w praktyce lekarskiej stosuje się wytyczne które są przygotowane przez kompetentnych specjalistów w oparciu o badania naukowe i kliniczne z myślą o dobru pacjenta przede wszystkim i najlepszym wykorzystaniu dostepnej wiedzy i technologii medycznej. Dzięki temu jest większa szansa, że każdy pacjent otrzyma taki sam standard opieki medycznej. Mam nadzieję że to tylko kwestia czasu zanim praktyka medyczne będzie oparta na takich wytycznych ("guidelines") w Polsce.
UsuńA może zmusisz ta akcją do reflekscji chociaż niektórych lekarzy i pielęgniarki, żeby im się w końcu chciało chcieć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, i czekam na dalesze instrukcje co robić, aby pomóc
Refleksja lekarzy i pielęgniarek nic nie pomoże bez odpowiednich procedur. A o te, w Polsce jest ciężko
UsuńElla
tak to prawda, chociaz maja takie możliwości...przecież, nie muszą miec zgody Prezydenta, by usmieżyc ból chorego
Usuń...procedury to jedno...człowiek i dobra wola to drugie...
popieram Pana Piotrze...przeżyłam dwie amputacje nóg mojego tatusia...cierpiał bardzo!
Nie rozumiem jaki cel maja lekarze w tym żeby nie podać dobrych środków przeciwbólowych? Moi dziadkowie umierali na raka i żaden nie cierpiał? A mieszkali na wsi zabytek dziurami, tam nie było super opieki lekarskiej ale nikt nie cierpiał? Akcja chwalebna, popieram i w szoku jestem ze większość ludzi cierpi, tylko dlaczego? Gdzie kto ma interes?
OdpowiedzUsuńSorry za byki pisze szybko z tel. przed praca :-)
OdpowiedzUsuńAkcja jest bardzo ważna. Mój tato umierał na raka płuc 3 lata, ostatnie trzy miesiące w hospicjum, gdzie oprócz obecności rodziny miał zapewnioną opiekę medyczną. Nie cierpiał, a przynajmniej nie tak bardzo, bo personel robił wszystko, by ból uśmierzyć. Chciałabym, żeby taka reakcja na ból była standardem.
OdpowiedzUsuńZ rakiem płuc niestety problem jest taki, ze niewiele pomagają środki farmakologiczne. Chory zwyczajnie się dusi, bo nie ma płuc. Uśmierzyć można jedynie bóle towarzyszące, ale do tego nie potrzeba akurat nadzwyczajnych środków - mojemu dziadkowi wystarczała morfina, a tacie zwykły tramal. Obaj umierali na raka płuc.
Usuńlekarze troche nie bez powodu obawiaja sie nagonki- solidarnosc srodowiskowa wsrod lekarzy to dla mnie taki sam chory mechanizm jak zamiatanie pod dywan w kosciele katolickim ( nie mozemy sie przyznac, ze ten ksiadz jest pedofilem bo to popsuje nam PR a przeciez nie wszyscy sa)
OdpowiedzUsuńznam przypadek gdy po zle wykonanej operacji przez jednego chirurga moja znajoma poszla sie skonsultowac do innego- on powiedzial jej wprost, ze operacja zostala spieprzona ale on jej tego na pismie nie da wiec nie mogla zaskarzyc tego poprzedniego- to jest nagminna praktyka, niestety
Ja uważam że wina za te straszne sytuacje o których tu czytam leży w mentalności części-podkreślam lekarzy,takiej zawodowej znieczulicy.Moją żonę uznano prawie od razu za "przypadek nierokujący" (rak trzustki)i tak ją wszędzie traktowano i zbywano.Jestem tylko bardzo wdzięczny lekarce i pielęgniarce z Poradni Paliatywnej,na ostatnim etapie naprawdę zrobiły wszystko żeby nie cierpiała.
UsuńNigdy dotąd nie pisałam, aczkolwiek czytałam regularnie ale już nie wytrzymałam - ta osławiona solidarność lekarzy to mit i legenda - co dobitnie potwierdza Twój wpis. Jakby owa "solidarność" ( w złym tego słowa znaczeniu , rzecz jasna) była istotnie to ten drugi chirurg słowem by nie wspomniał, ze cokolwiek źle poszło. Ale pogadać sobie, bez żadnych konsekwencji oraz bez podbijania się zawsze można - podbijając w ten sposób swoje ego - " och, jakże on Pani spieprzył, JA to bym nigdy tak nie spieprzył". Że nie wspomnę, iż cokolwiek co ów chirurg by napisał nie ma ŻADNEJ mocy prawnej i znajoma może poprzedniego zaskarżyć kiedy jej się tylko podoba. ZUPEŁNIE to nie zależy od jakiejkolwiek opinii kogokolwiek.
Usuńnie, ja nie mowie o podbijaniu sobie ego- ja mowie o ewidentnie spieprzonej operacji i o tym, ze lekarz nieoficjalnie i bez konsekwencji w rozmowie w cztery oczy potwierdza ten fakt a oficjalnie z powodow ukladow w szpitalu uznaje, ze nie jego rola jest ocenianie kolegi; pacjent nie skonczyl medycyny wiec w rozmowie z lekarzem nie ma szans na merytoryczna dyskusje- wie tylko jakie ponosi konsekwencje na swoim zdrowiu ale zeby wiedziec na czym stoi potrzebuje konsultacji u innych lekarzy; pokaz mi prosze przypadki( poza ewidentnymi gdzie zostawiono w brzuchu np. narzedzia chirurgiczne)ze pacjent pozywa lekarza i wygrywa?
UsuńCzekam na instrukcje co i jak
OdpowiedzUsuńoraz pozdrawiam
Jestem z Wami.
OdpowiedzUsuńAle nie trzeba robic testu, zeby stwierdzic ze cierpienie jest wszechobecne. Piszac we wczesniejszym poscie "w jakim kierunku zmierza ta akcja" mialam na mysli konkretne wskazanie, czego akcja dotyczy. Rodzajow cierpienia sa niezliczone odcienie, ludzie pisali o zlej organizacji w obszarze struktur szpitalnych - post o pile, o niemoznosci pogodzenia sie z odejsciem bliskiej osoby - post p. Anny o jej mamie, post warkoczyka, ktory dotyczy wielu aspektow leczenia. Czego konkretnie dotyczy akcja? Ludzie przeciez cierpia nie tylko fizycznie, jak im pomoc? Bol nie jest jakas jednostka wyodrebniona, sklada sie na niego cala masa czynnikow, to nie tylko ucisk na wlokna nerwowe.
OdpowiedzUsuńNajbardziej wartosciowym wpisem jest wpis AJ z poprzedniego posta - ten artykul wszyscy powinni przeczytac.
Zycze powodzenia w realizowaniu akcji.
I prosze nie pisac, ze pielegniarki i lekarze przestraszyli sie, i ze sa zwyczajni. To zbyt daleko idace uogolnienie, zwlaszcza w swietle tego, jak pisala Chustka.
"Niektórzy się przestraszyli..", "mogą być źli, dobrzy, ale i zwyczajni"
UsuńGdzie tu widzisz zbyt daleko idące uogólnienie?
Zgodziłabym się z Tobą, gdyby Piotr napisał tylko to, co przytoczyłaś.
Autor posta zmienil jego tresc, jak to pisalam post wygladal troche inaczej, bardziej malkontencko ze sie tak wyraze - slowo "przestraszyli" zostalo zamienione na "reakcja", " dobrzy i zli, ale i zwyczajni" - wczesniej bylo , o ile pamietam, "przewaznie sa zwyczajni"
UsuńW mojej rodzinie nikt nie cierpiał, ani nikt z moich znajomych - mam szczęście, choroby omijają nas szerokim łukiem (tfu, tfu - odpukać). I dlatego, że osoby, których dotykają takie nieszczęścia powinny się koncentrować w jednym, choćby wirtualnym miejscu, bo im większe rozproszenie i im dłuższe milczenie, tym dłużej sytuacja nie ulegnie poprawie, a jak widać - nie jest dobrze.
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
myślę, że lekarze i pielęgniarki nie mają co się obawiać nagonki na swoje środowisko - pamiętam taki sam strach był jak organizowano akcję "Rodzic po ludzki" - i ta akcja cieszy się sporym sukcesem, choć pewnie dalej zdarzają się przypadki nieludzkiego traktowania kobiet przy porodzie...ale przecież nigdy nie będzie idealnie...życzę powodzenia przy tej akcji i popieram ją z całych sił
OdpowiedzUsuńtez uważam że w dobie tak rozwinietej cywilizacji powinno być jak najmniej cierpienia....a w szczególności u ludzi chorych...
OdpowiedzUsuńpopieram akcję
jak są jasno określone reguły to nie ma strachu, bo nic tak nie koi lęków jak " stąd dotąd"
OdpowiedzUsuńW takim razie po co gwiazdka w nawiasie w logo? Czy nie lepiej zostawic same slowa? A jak akcja wyjdzie poza "stad dotad", to chyba tylko nalezy sie cieszyc.
Usuńnie zrozumiałeś/aś
Usuńchodzi mi o lęki lekarzy
jeśli będą mieli jasny schemat postępowania
zielone światło dla większych dawek lekarstw przeciwbólowych (nie chodzi mi tu o pyralginę :P)
pozwolenie na zabiegi odcinania bólu
szkolenia w celu rozwinięcia ich wiedzy w tym temacie
poparcie środowiska za indywidualne, z szacunkiem podejście do pacjenta
to nie ma miejsca na lęk
Tu o nic więcej nie chodzi, tylko o standardy, schemat postępowania.
UsuńSzczególnie w wypadku opieki domowej.
Nie trzeba wtedy mieć "szczęścia" do empatycznego/kompetentnego/zaangażowanego lekarza.
w zupełności się zgadzam! Praktyka medycyny powinna być oparta na dowodach naukowych a nie na "dobroci" lekarza. w każdej dziedzinie, nie tylko w opiece nad cierpiącym pacjentem.
Usuńnadinterpretujecie.
Usuń"indywidualne, z szacunkiem podejście do pacjenta"
chodzi mi o akcję typu "rodzić po ludzku"
czemu nie miało by być akcji odchodzić po ludzku. wiadomo, że placówki które uzyskują różne certyfikaty, wyróżnienia mają wzięcie bo nikt nie chce być traktowany jak bydło. powinny być wystawiane okresowo by nie było sytuacji "spocząć na laurach".
to byłoby pozytywne wzmocnienie, mobilizacja do poprawy warunków pacjenta.
Zorka, zgadzam sie w 100%. Chodzi wlasnie o wywalczenie STANDARTU postepowania w przypadku bolu. Mieszkam za granica, tutaj standartem jest, ze kazdy po operacji dostaje to reki przycisk, ktorym SAM "zapodaje" sobie morfine. Przycisk dziala co 8 min . NIe trzeba prosic lekarza ani pielegniarki. To JA w zaleznosci o nasilenia bolu decyduje o tym ile biore. I nikt mi nie robi laski bo ochrona przeciwbolowa w szpitalu nalezy sie jak "psu zupa" .
UsuńWróbel, do wygooglania akcja "umierać po ludzku". Trochę też o niej piszą w najnowszym numerze "Zwierciadła", który zresztą wszystkim polecam.
UsuńNikt kto pomaga ludziom i troszczy się o nich nie musi sie obawiać. To akcja przeciwko cierpieniu a nie lekarzom i pielegniarkom, to akcja prośba: o pomoc, o troskliwą i skuteczną pomoc ze strony tych, którzy do tej pomocy sami się zobligowali podejmując wykonywanie określonych zawodów. Nikt nikogo nie zmusi do nabycia empatii jeśli tej cechy nie posiada a nie zawsze na miejscach medycznych grup zawodowych pracują odpowiednie osoby. Ta akcja jest bardzo potrzebna bo dotyczy ludzkiego cierpienia i o ile do niego dochodzi a nie musi, to człowiek człowiekowi to czyni, zaniechując uśmierzania bólu. Ból jest zarówno fizyczny jak i psychiczny a są w naszym kraju onkologiczne szpitale w których nie ma psychologów i na ten temat był niedawno reportaż w TVP1. Akcja ma aspekt ogólnopolski bo jak wiemy wszędzie takich zdarzeń jest niezliczona ilość. W tej akcji nie chodzi o piętnowanie personelu medycznego: lekarzy i innych a o POMOC CIERPIĄCEMU I CHOREMU CZŁOWIEKOWI!
OdpowiedzUsuńMój głos poparcia jest cały czas. Też w kontaktach z lekarzami doświadczyłam zarówno zrozumienia, jak i okrucieństwa ("naprawdę panią boli"?). Nawet nie chce mi się pisać o wszystkich bólach pooperacyjnych, wybudzenia z bólem w środku kolonoskopii ("co się pani tak drze, przecież dostała pani znieczulenie")i tak dalej... Pomogę tak jak będę potrafiła.
OdpowiedzUsuńDo anonimowego z 09.10 - tak jak ja to zrozumiałam, ta akcja dotyczy bólu fizycznego. Wszelkie bóle egzystencjalne, czy cierpienia psychiczne to osobny temat.
OdpowiedzUsuńMoże jakas petycja do ministra zdrowia by się przydała. Jest strona z petycjami i każdy może się tam wpisać i wypowiedzieć za.
A teraz o moim spotkaniu z bólem fizycznym : moja mama umierała w strasznych cierpieniach na raka jelita grubego z przerzutami, bo lekarz nie chciał jej przepisać większych dawek morfiny bo , jak mówił , nie chciał żeby mama wpadła w nałóg narkotykowy. To sa słowa lekarza z kliniki uniwesyteckiej w Krakowie, który doskonale wiedział, że mama nie ma już szans na wyleczenie.
W tej akcji nie chodzi o piętnowanie personelu medycznego: lekarzy i innych a o POMOC CIERPIĄCEMU I CHOREMU CZŁOWIEKOWI!
OdpowiedzUsuńTak sobie myślę, że akcja powinna swymi "mackami" sięgnąć również ich. Chodzi o brak empatii co dla mnie jest równe z wyrachowaniem - tak wiem nie wszyscy, ale "perełki" się zdarzają.
UsuńMoja znajoma umierała w cierpieniu, kiedy wezwano pogotowie - właśnie po to, żeby zmniejszyć ból, lekarka dyżurująca wchodząc do domu, wściekła bo wybudzono ją w środku nocy krótko stwierdziła - "czego Pani chce?! No czego? Przecież Pani umiera, jeszcze sobie tego kobieto nie uświadomiłaś? Ja tutaj nic nie poradzę. Jak boli to boli nie moja brocha" wyszła nie podając żadnego leku, bo żaden lek nie pomoże.
Pomoc to pojęcie szeroko rozumiane, można pomóc podając morfinę, można pomóc rozmową, wsparciem, zrozumieniem ukoić choć na chwilę ból nie tylko fizyczny ale też ból duszy. Przyrzeczenie, które między innymi mówi o:
"- według najlepszej mej wiedzy przeciwdziałać cierpieniu i zapobiegać chorobom, a chorym nieść pomoc bez żadnych różnic, takich jak: rasa, religia, narodowość, poglądy polityczne, stan majątkowy i inne, mając na celu wyłącznie ich dobro i okazując im należny szacunek;"
do czegoś zobowiązuje, są tacy, którzy ani nie przeciwdziałają cierpieniu, ani nie okazują szacunku choremu.
Zgadzam sie z tym w 100% bo zaniechanie lekarskie najwyższego rzędu dotknęło moją córkę. Zaniechanie spowodowało bezpośrednie zagrożenie życia i straszliwe cierpienie.
Usuńmój ojciec umierał bez bólu. miał doskonały zestaw przeciwbólowy (dzięki hospicjum) i nie używał go, tylko w środkowej fazie, po naświetlaniach. potem odstawił z jakiegoś nie znanego mi powodu i był bardzo mile zaskoczony. i tak już było do samego końca, kiedy to po prostu zasnął i już. jedno westchnienie i... koniec.
OdpowiedzUsuńrak prostaty z przerzutem do wszystkich kości, także w głowie. a to z powodu półpaśca, który zaleczony nowotwór rozsiał dosłownie wszędzie.
Piotrze, czy to jest propozycja logo akcji? Jeśli tak, to chciałabym coś zasugerować. Mnie to logo kojarzy się ze śmiercią, a ta akcja mogłany mieć chyba szerszy wymiar, nie dotyczyć tylko osób umierających. Wybacz, jeśli nie zrozumiałam Twoich intencji i moje pytanie nie było taktowne.
OdpowiedzUsuńW chwili obecnej nie ma jeszcze zatwierdzonej nazwy i logotypu akcji. Takie decyzje pozostawiam komitetowi, który się zawiązuje. Ponieważ dostałem informację, że posty wizualnie są nierozróżnialne, zamieszczam projekt logo przyjaciółki Joanny.
UsuńPiotr
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńJeszcze raz: mam takie same odczucia jak Betty na temat pomarańczowego logo. Także kojarzy mi się tylko z umierającymi.
UsuńJa również uważam, że to logo jest nieodpowiednie.
Usuńrozumiem, ze mowimy o tym pomaranczowym powyzej. w ogole mi sie to nie kojarzy z umierajacymi, co wiecej, nie bardzo wiem dlaczego mialoby mi sie to tak skojarzyc.
Usuńjeśli dobrze zgaduję chodzi o [*], nie o kolor pomarańczowy
Usuń===> anna
UsuńTak. Ja mam takie odczucia, moi bliscy także. Nie chodzi o kolor pomarańczowy, on akurat jest optymistyczny. :-)
Myślę, że (tak jak napisała Betty) akcja powinna mieć szerszy wymiar - dotyczyć cierpienia nie tylko osób w stanie terminalnym.
Całym sercem popieram akcję.
tak, zrozumialam, ze chodzi o [*] a nie o kolor, tylko nie rozumiem dlaczego.
UsuńDo MR - [*] oznacza znicz. "Zapala się" go wirtualnie po czyjejś śmierci. Jeszcze nie spotkałam, żeby ten symbol używany był jako świeczka np. z okazji urodzin. :]
Usuńdzieki Ewel. poloze sie spac mnie glupia. poniewaz odkrylam to znaczenie dopiero teraz, nadal logo nie ma dla mnie smutnego wydzwieku. poza tym, ludzie pala tez swieczki w dobrych intencjach.
UsuńMR - to dobrze, że masz pozytywne skojarzenia ale tworząc logo należy brać pod uwagę nie tylko siebie.
Usuńwiem, ale ja ani nic nie tworze, ani tez nie sugeruje. powiedzialam tylko, ze nie wiedze w nim nic negatywnego i tyle.
UsuńPopieram tę akcję!
OdpowiedzUsuńMój tato również doświadczył bólu - nie spowodowanego chorobą nowotworową - a zaniedbaniem lekarzy . Lat temu 4 , mój tato - wówczas 63 letni - zgłosił się do szpitala na planową operacje usunięcia pęcherzyka . Z pewnym względów operowano tatę metodą klasyczną . Został wypisany w 4 dni po operacji , z ogromnym bólem , infekcją gronkowcem złocistym oraz z wenflonem i drenem do odprowadzania płynów . Dodatkowo była to sobota a w niedziele ponownie się kazali tacie zgłosić na wyjęcie wenflonu ... Nikt nie sprawdził przed wypisem czy jest perystaltyka jelit , przepisując profilaktycznie do domu czopki z bisacodylem . Tato bardzo długo brał leki przeciwzapalne bo w krytycznym momencie OB wynosił prawie 100 . Dopiero chirurg z przychodni - któremu jestem wdzieczna - zrobił wymaz z rany i wyszło co się działo . Dodatkowo w ranie znalazł pająka z nici chirurgicznych .. To był bardzo trudny czas a wsparcia w szpitalu niestety nie było .
OdpowiedzUsuńPodobna sytuacja to choroba mojego dziadka - miał 85 lat - kiedy na wskutek choroby nowotworowej pęcherza moczowego - stracił wzrok w obu oczach a następnie zal
Jestem liberałem i uważam, że człowiek powinien mieć prawo do godnego życia ale także i do godnej śmierci. W moim światopoglądzie mieści się prawo do eutanazji dla ludzi, którzy chcieliby sami wybrać moment w sytuacji terminalnej choroby. Sama chciałabym mieć takie prawo. To trudny temat, szczególnie w naszych warunkach. Ciekawa jestem czy w ramach walki o prawo do zmniejszania bólu dopuszczacie poruszanie i tego tematu?
OdpowiedzUsuńTemat trudny to prawda, jednak kwestia eutanazji nie dotyczy samego chorego. Nie jestem temu przeciwna, tylko zastanawiam się nad tym co moi bliscy na to. W takich sytuacjach powinno się też pamiętać o nich. W chorobie nie tylko cierpi chory, ale też jego bliscy. Gdybym podjęła decyzję o eutanazji a mój syn nie chciałby tego, nie chciałby żebym w taki sposób odeszła, to co wtedy? Moja decyzja o eutanazji byłaby czystym egoizmem i ucieczką, pójściem na łatwiznę? Czy chęcią uwolnienia od cierpienia, kiedy się uwolnię przysporzę więcej cierpień bliskim, bo być może będą żyć w iluzji, że jednak można by było mi jakoś pomóc. I tak źle i tak niedobrze. Myślę, że decyzja o eutanazji powinna być podejmowana wspólnie, żeby nikt nie czuł się winny, żeby nikt nie myślał że swoją biernością pozwolił komuś umrzeć. Wszyscy wiemy, że w obliczu zbliżającej się śmierci, bliscy nie mogą się pogodzić z bezsilnością, rozpamiętują to co mogli zrobić a nie zrobili, uważają że zrobili za mało.
UsuńJednak nadal będę twardo stała przy tym, że każdy z nas dostał wolną wolę i każdy z nas ma prawo do wyboru, jednak nie zapominajmy o naszych bliskich, bo oni tutaj zostają.
Dionka, tak, tylko ze to chory cierpi bol i tylko on/a wie, czy chce i moze dalej sie meczyc, czy tez byc obiektem a nie subiektem...
UsuńW notce Joanny, ktora opublikowala na swoim blogu Zorka, Joanna mowi o swojej samotnosci w obliczu choroby, o tym, ze sa tylko ona i choroba... i mysle, ze swiadczy to o tym, ze powinnismy uszanowac decyzje chorych smiertelnie co do tego, co chca zrobic ze swoim zyciem... Jesli chca je godnie zakonczyc, powinnismy im dac do tego prawo. Kazdy jest indywiduum, takim oddzielnym (wszech)swiatem i kazdy powinien miec prawo do decyzji o sobie...
Popieram i jestem gotowa wspierać akcję.dominika
OdpowiedzUsuńOczywiście popieram i jestem gotowa włączyć się i pomóc. Wiem dobrze, że cierpiący chorzy są wsród nas i jest ich wielu. Działanie jest konieczne, bo nasza służba zdrowia zupełnie pomija tych ludzi.
OdpowiedzUsuńNie czuje jakiegos super zaangażowania w sobie,nie nadaje sie do takich akcji,jedank ten blog serce peka po prostu szok.Przemyslalam sprawe i finansowo moge pomoc,jesli jestescie zainteresowani prosze o kontakt na
UsuńKlara429@wp.pl
Polska znajduje sie w swiatowej czolowce jesli chodzi o liczbe miejsc w hospicjach , ale tylko 8 % terminalnie chorych z nich korzysta. Hospicja traktowane sa jak miejsca do umierania i nie bierze sie czesto pod uwage ze to one umozliwiaja umrzec godnie i w miare bezbolesnie.
OdpowiedzUsuńHilda, nie wiem o jakiej czolowce tutaj mowisz. Owszem jest duzo hospicjow ale dla dzieci. Dwa lata temu umieral ma raka pluc moj tato. Szukalam hospicjum. I wyobraz sobie, ze takim duzym miescie jak Wroclaw znalazlam tylko JEDNO hospicjum dla doroslych. Chyba ze wliczasz w ta "czolowke" rowniez hospicja domowe.
UsuńZapomnialam dodac, ze w tym jedynym hospicjum jest "az" 20 miejsc. 20 miejsc na ponad milionowe miasto! No chyba ze przez ostatnie dwa lata cos sie zmienilo
UsuńZgadzam się z renatą spanier. Często trzeba czekać na miejsce w hospicjum. Moja Babcia umierała w tym miejscu i znam temat, także z relacji odwiedzających tam leżących.
UsuńMiała 'szczęście' - dostawała morfinę, nie cierpiała z bólu. Nie było z tym problemu.
Będąc u Niej, niemal codziennie, spotkałam się z innym cierpieniem umierających - brakowało im bliskości drugiego człowieka. To straszne, ale wielu z nich prawie nie było odwiedzanych. Widać było ich radość w oczach, gdy rodzinka przychodziła na pół godziny po niedzielnej mszy, dzierżąc dumnie owoce i soki "Kubuś"...
Wiem jak ważne było dla mojej Babci, że byliśmy, kładliśmy ręce na jej dłoniach, przytulaliśmy, uśmiechaliśmy się ciepło.
Niestety, tego problemu nie rozwiąże się żadną akcją...
Problem jest tylko w dostaniu się do hospicjum. Moja babcia umierała, jestem praktycznie pewna, że miała przerzuty, ale nikt jej nie chciał zrobić odpowiednich badań. Jeśli nawet się mylę - nikt nie przyjął jej do hospicjum w moim mieście ("nie jest to choroba nowotworowa"), a ja słuchałam jej krzyku i płaczu, że boli, że mam coś zrobić, pomóc, kupić coś by pomogło. Najsmutniejsze jest to, że kobieta kiedyś przerażała swoim charakterem, a w momencie choroby przerażała swoją słabością i płaczem, jak bezbronne dziecko. Umarła sama - dzięki szpitalowi, w którym nikt przez 2 dni nie pofatygował się do telefonu, że jest źle.
UsuńJakże tu pusto Joasiu bez Ciebie... :(
OdpowiedzUsuńCzesto stwierdzenie lekarza, ze w leczeniu chorego wyczerpano wszystkie mozliwosci i osiagnelo sie granice nie do przeskoczenia, interpretuje sie jako nieudolnosc terapeutyczna , brak funduszy czy nawet niedorozwoj polskiego lecznictwa. Historie licznych powaznie chorych piszacych blogi z nadzieja na pieniadze na cudowne leczenia i pigulki poza granicami Polski pokazuja, ze nawet za duza kase i z ekscentrycznym leczeniem nie ma cudow. Chorym przedluza sie zycie o pare miesiecy , ale i dostarcza dodatkowych cierpien .
OdpowiedzUsuńJesli wszystkie znaki na niebie i ziemi kwalifikuja chorego jedynie na leczenie paliatywne , to kolejne przetaczanie krwi , podtuczanie Megalia czy kolejna chemioterapia to blad w sztuce lekarskiej i przedluzenie agonii .
Pozostawiłbym taką decyzję choremu. I niezależnie od tego jaka ona będzie,
Usuńchory nie powinien cierpieć.
Dokładnie tak, Piotrze.
UsuńHilda, chyba nie masz racji... Człowiek walczy o życie bo taka jest jego natura. Moment, w którym przestaje walczyc to pierwszy gwóźdź do ...
UsuńKażdy kolejny dzień świadomego życia jest bezcenny i nie musi byc w nim bólu! A lekarze, no cóż nie zawsze mają rację, nie zawsze ich osąd o końcu czyjegoś życia jest słuszny...niestety!
"Czesto stwierdzenie lekarza, ze w leczeniu chorego wyczerpano wszystkie mozliwosci i osiagnelo sie granice nie do przeskoczenia, interpretuje sie jako nieudolnosc terapeutyczna , brak funduszy czy nawet niedorozwoj polskiego lecznictwa."
UsuńCzęsto takie stwierdzenia są efektem braku empatii, znieczulicy. Znam wiele historii, kiedy lekarze rozkładali ręce i mówili nie jesteśmy cudotwórcami, czarodziejami Pan/Pani umiera nic się nie da zrobić, a Ci dla których już nie było nadziei w oczach lekarzy, żyją do dziś. O czym to świadczy? O totalnym w "dupiemaniu"? O braku dobrej woli, o braku wiary, o braku funduszy które niestety na co jak na co ale na leczenie powinny być, bo przecież co miesiąc z naszych składek są zabierane nie małe kwoty? No o czym?
"Historie licznych powaznie chorych piszacych blogi z nadzieja na pieniadze na cudowne leczenia i pigulki poza granicami Polski pokazuja, ze nawet za duza kase i z ekscentrycznym leczeniem nie ma cudow."
Jak to nie ma cudów? Cuda są, wiele naszych pieniędzy wydajemy na nic nie znaczące pierdoły. Jeżeli moja złotówka ma komuś dodać wiary, przedłużyć życie, a nawet uratować życie, dać nadzieję, to dam takich złotówek tyle ile będę w stanie dać. Jeżeli chory dzięki zbiórce pieniędzy i leczeniu ma siłę się podnieść to można to uznać za cud.
"Chorym przedluza sie zycie o pare miesiecy , ale i dostarcza dodatkowych cierpien .
Jesli wszystkie znaki na niebie i ziemi kwalifikuja chorego jedynie na leczenie paliatywne , to kolejne przetaczanie krwi , podtuczanie Megalia czy kolejna chemioterapia to blad w sztuce lekarskiej i przedluzenie agonii ."
No popatrz i są tacy co byli jak to mówisz "błedami w sztuce lekarskiej" i żyją. Więcej dobrej woli czy to tak dużo?
Read more: http://chustka.blogspot.com/2012/11/922.html#ixzz2CBHaevcx
Nie powinna to byc wylacznie decyzja chorego - chory nie ma odpowiedniej wiedzy, czesto dostepu do niej i co najwazniejsze - doswiadczenia z wieloma takimi przypadkami, co jest kluczowe w ocenie, statystykach. To lekarz proponuje terapię, nie pacjent. To lekarza się ciąga po sądach jesli wymuszona terapia zaszkodzi, bo siłą rzeczy jest to błąd w sztuce - podać leczenie bez szansy dobrego efektu a z 100% szansą na działanie niekorzystne.
UsuńA co do cierpienia - chory nie powinien cierpieć to oczywiste, ale nie zawsze jest to kwestia złej woli lekarza - podanie duzej dawki pochodnych morfiny nie zawsze wystarcza, a specjalistów do blokad splotów, czy innych technik neurochirurgicznych brakuje, tak jak i pieniedzy na sprzet, szkolenie, pracownie. Kampania społeczna może tu coś wnieść, porody tez kiedyś były traumą, po akcji "rodzić po ludzku" wiele się zmieniło, mimo że wciąż jest wiele do zrobienia. Każdy głos się liczy, każdy może przechylić szalę.
Trzymam kciuki Piotrze za powodzenie akcji, mam nadzieję ze jakos sobie radzicie, i Ty i Jaś.
Dziś zobaczyłam taką kampanię społeczną
OdpowiedzUsuńhttp://www.kampaniespoleczne.pl/kampanie,2531,morfina_doprowadzi_do_swiatla
Na Ukrainie poruszono temat w taki sposób. Czy plakaty są ładne czy nie, to oczywiście sprawa gustu, ale udało się coś ruszyć.
Jak widać, sprawa jest naprawdę ważna i poważna. Trzymam kciuki i chętnie się dołączę
Chustka zbierala na dragi wiec sie nie dziwie, ze w domu sporo tego zostalo... Gosciu musiales niezle ziolo wachac kiedy pisales te teksty. Bez zadnego ladu i skladu. Nie wiadomo o co Ci idzie.... istny psychodel. Twoja zona byla przynajmniej pyskata i fajnie sie jej wynurzenia czytalo ale tu to teraz zalosc jakas... chyba najwyzszy czas odstawic faje co?
OdpowiedzUsuńDrogi Tytusie, w górnej części naszego 'człowieczego' ciała, znajduje się pewien bardzo ważny narząd. Przydałoby się go od czasu do czasu użyć, wiesz? A najlepiej używać go cały czas! Pozdrawiam ;)
UsuńTytus a Ty po detoksie czy jak? Na głodzie jesteś? Poproś może ktoś się z Tobą podzieli blantem da bucha. Chłopie nie podniecaj się tak, podniety zostaw sobie na stosowne okazje;)
Usuńciezko uzywac czegos czego sie nie ma...
Usuńjestem jak najbardziej ZA! Popieram tę akcję w 100%
OdpowiedzUsuńAle o co chodzi w tej akcji?
OdpowiedzUsuńDwa lata zbierano kase na leczenie trzymajac kciuki
a teraz zbieramy kase by zwiekszyc dozwolna dawke dobowa morfiny bez kontrolowania jej zuzycia i zastosowania?
Dwa lata akcji o zycie a teraz akcja o prawo do lagodnego umierania?
A moze po prostu fajnie jest byc celebryta?
HILDO, w tej akcji chodzi o to, żeby osoby chore nie umierały w cierpieniu, żeby latami nie cierpiały. Ze statystyki wiadomo, że chodzi także o kogoś z Twojej rodziny lub znajomych. Być może walczymy właśnie o Ciebie.
UsuńJesli bede miala przerzuty i bole mimo duzych dawek morfiny i jej pochodnych , to koniec bajki.
UsuńLykne sobie 40 tabletek Paracetamolu, uspokoje 20 tabl. a 20mg Relanium i popije pol litrem wodki.
I po sprawie.
Skąd pewność, że (odpukać) będziesz miała siłę podnieść szklankę wody, bo nawet nie wódki, do ust i siłę, by sięgnąć po tabletki?
UsuńNie teoretyzuj, proszę...
Jeśli to, jeśli tamto, jeśli sramto - takie myślenie życzeniowe. Hildo nie bądź egoistką, bo Ty być może strzeliłabyś sobie samobója i po sprawie, ale Twoja matka, Twoje dziecko, ktoś z Twoich bliskich nie połknąłby 40 tabsów paracetamolu, nie zapiłby wódą tylko umierałby w cierpieniu. Nie wiem może sama byś mu zapodała te specyfiki, które uwolniłyby od bólu, byłabyś do tego zdolna? A może patrzyłabyś na to ze spokojem, bo przecież to nie Twój ból, to nie Ciebie boli, Ty tego nie odczuwasz - niech sobie cierpi bo Ciebie to nie dotyczy.
UsuńPo drugiej stronie jest człowiek, któremu zmarła żona. Człowiek w żałobie, któremu lekko nie jest. Warto mieć to na uwadze komentując tu cokolwiek.
Usuńpodpisuję sie pod tym Zorka
UsuńPrawo do łagodnego umierania.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem o to.
M.
Piotrze , już pozwoliłam sobie napisać genialnego sensu tej akcji ,
OdpowiedzUsuńmoja mama umarła na watrobę , nie mogę skłamać ,źe cierpiała niemiłosiernie bo trafiła na porządnych lekarzy....
jedno co mi się nie podobna , "robocze logo akcji" TA ŚWIECIA !!, koszmar!! ,
wyobrażasz sobie co by Joanna o tej świecy pomyślała ,{cytat: jak ktoś mi kiedyś zapali świece to zaaje..."
pomyślcie o tym tworząć ostateczną wersje hasła ,
i jak bym się mogła przydać to służe jakąkolwiem pomocą , śląsk stoi przed Wam z otwartymi ramionam, pozdrawiam
Co wy chcecie od tej świecy? Przecież świeca to nie tylko umieranie. Palący się płomień to życie, żywa pamięć o tych, których już z nami nie ma fizycznie, dopóki świeca płonie, żyjemy - w ogólnym tego słowa znaczeniu. Płomień to nadzieja, światełko, które też może być rozumiane na wiele sposobów. Przecież kiedy cierpimy, jakaś tam cząstka nas umiera. Płomień i świeca jest symbolem życia jak i żywej pamięci.
UsuńNiestety to logo wygląda jakby ktoś je zrobił w 15-20 sekund. Świeca z nawiasu i gwiazdki kojarzy się większości ludzi ze społecznością naszej-klasy, fotki.pl i innych "mądrych" portali, na których stawia się tysiące takich nawiasików z gwiazdką po śmierci kogoś.
Usuńto logo "robocze"...
Usuńsens się chyba liczy najbardziej, logo to kosmetyka. hmm
tak w ramach "cudownego Zachodu" i jego propagandzie ciagle zywej w nas - w Niemczech , gdzie dosc sprawnie funkcjonuje sluzba zdrowia , co czwarty zgon po 60-tym roku zycia to samobojstwo . Pewno jako sposob na ukrocenie tego czy innego cierpienia. W Niemczech umiera rocznie wiecej ludzi smiercia samobojcza niz w wypadkach motoryzacyjnych.Wiem, marna to pociecha, ale chwalmy co mamy , bo " dobre bo polskie".
OdpowiedzUsuńW Stanach Zjednoczonych tez nie jest lepiej niz w Polsce (chociaz w Polsce statystyk sie chyba jeszcze nie prowadzi). Rocznie 783,936 pacjentow jest pozbawianych zycia w wyniku praktyk medycyny konwencjonalnej. To wiecej niz liczba zgonow z powodu wypadkow czy raka! I niby USA sa postrzegane jako kraj ze swietnym systemem medycznym.
Usuńhttp://www.lef.org/magazine/mag2004/mar2004_awsi_death_01.htm
Z całym szacunkiem i sympatią Piotrze, chyba jeszcze nie czas na to.
OdpowiedzUsuńChcesz "coś robić" by zapomnieć, by nie myśleć. Ale wynika z tego chaos. Który niczego nie zmieni.
Kolejne wpisy o tym samym, historie cierpienia w komentarzach i ta świeca z nawiasów.
Nie wiem czy Joannie by się podobało to co się dzieje z jej blogiem, jej historią.
Jeśli choć kilka osób dzięki tej akcji nie będzie cierpieć - warto!
UsuńWierzę, że są osoby, które nią sensownie pokierują.
Myślę, że wiele może się zmienić - a to, że wiele jest do zmiany nie ulega chyba wątpliwości (patrz: poprzedni post z historiami).
UsuńDla Ciebie to chaos i ukojenie myśli, a dla innych szansa na poprawę walki z bólem. Akcja Rodzić po ludzku też się pewnie wzięła z ciężkich osobistych doświadczeń.
Z całym szacunkiem, nie sądzę że lepiej od Piotra odgadniesz stosunek Joanny do całej sprawy. W ogóle krytykowanie jego działań powołując się na nią jest jakieś takie ble.
Milexica --- komentarze tego typu jak Twój są zbędne. Żyj i daj żyć innym. Nie, nie chaos. Jeśli już muszę zdobyć się na refleksję: wiele osób pisze o cierpieniu, te historie poruszają. Jakoś ogromnie wierzę, że urodzi się z tego coś dobrego, pozytywnego. Joanna była bardzo "medialna", sama dużo zrobiła dla tej sprawy po prostu będąc. Zrobiła zaczyn. Chcesz go wylać...
UsuńJeśli już musisz podcinać skrzydła, podetnij je sobie ;)
maksyma dla Ciebie.
I jeszcze coś. Piotr prostolinijnie i ładnie napisał, że jest skupiony na zadaniu. Podziw. I szacun.
Dobrego dnia Wszystkim.
milexica - faktyczna praca związana z akcją jest wykonywana przez wielu wspaniałych zaangażowanych ludzi poza blogiem. za kilka dni poinformuję Was o podjętych decyzjach oraz harmonogramie i podziale zadań, teraz wszystko jest w fazie organizacji.
Usuńzgadzam się jednak z tym, że gdyby jedynie chodziło o skarżenie się, że jest źle, cała akcja nie miałaby sensu. za tym musi pójść konkretne działanie.
ta akcja ma na celu pomóc żywym, tym którzy cierpią i będą za chwilę cierpieli.
akcja jest potrzebna i nie jest to niestety mój wymysł. to artykuły, które przeczytałem dzisiaj:
http://pulsmedycyny.pl/2579391,8617,eliminacja-bolu-nowotworowego
http://www.nie.com.pl/art21990.htm
http://www.rynekzdrowia.pl/Uslugi-medyczne/Bol-nowotworowy-sam-w-sobie-staje-sie-choroba,15133,8.html
http://www.polityka.pl/nauka/zdrowie/1519350,1,polscy-lekarze-nie-wiedza-jak-leczyc-bol.read
kim bylibyśmy, gdybyśmy się na to nie zareagowali?
Czas jest dobry. Tylko nie wiem czy miejsce.
UsuńJoanna cierpiała, wiadomo. Pomysł z tego wynika. Wrzucenie tu hasła ok...
Ala tym powinien być koniec. Reszta gdzie indziej.
Kropka, dokładnie...
UsuńCzas moja droga.. Czas najwyzszy...
UsuńDo Dionki
OdpowiedzUsuńwejdz myszka na gore i na prawo na ONI
zaden cud sie nie wydarzyl
Hildo wszystko zależy od tego w jaki sposób interpretujemy cuda i jak je postrzegamy. Dla jednych cudem jest narodzenie dziecka, dla innych możliwość widzenia otaczającego ich świata, dla następnych wyzdrowienie, wygrana w totka, małżeństwo, praca, piękno natury itd. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, leżący nie zobaczy horyzontu na "żywo", jednak jego postrzeganie będzie szersze niż, tego który stoi i może dostrzec więcej oczyma, które tak naprawdę dają nam tylko zarys, możliwość uwidocznienia, kształt, formę jednak nie zawsze będzie umiał to tak wzbogacić i ożywić jak cierpiący, leżący - ten który widzi szerzej i dalej.
UsuńNie odbieraj innym wiary w to, że czyjaś śmierć cierpienie było na darmo, bo jeżeli Twój horyzont myślowy nie dostrzega cudu, nie znaczy, że on się nie wydarzył. Jeżeli czyjaś śmierć, cierpienie zmieniło czyjeś spojrzenie, poszerzyło i otworzyło oczy na to czego do tej pory nie dostrzegał, jeżeli zmieniło kogoś ogólnie w dobrym znaczeniu tego słowa - można to nazwać cudem, choć dla ludzi małej wiary cudem nie będzie. Nie wierzysz w powodzenie akcji, walisz statystykami, cynicznie piszesz o historiach chorych, którzy z nadzieją liczą na uzdrowienie a nie zostali uzdrowieni. Czy robisz to z braku wiary, czy z ogólnej niechęci, czy też zwyczajnie jesteś z tych co to nie uwierzą dopóki nie zobaczą i nie dotkną.
Ile to akcji było rozpoczętych i ilu ludzi im złorzeczyło, a jednak dały rezultaty. Dzięki swoim babkom które paliły staniki bo wierzyły że się uda, a były szykanowane, poniżane Ty dziś masz prawo głosu. Zastanów się choć przez chwilę ile można wnieść w życie drugiego człowieka nie będąc zimnym cynicznym tworem, nie będąc egoistą z wąskimi horyzontami obejmującymi tylko i wyłącznie swoją osobę.
Każdy z nas jest tutaj po to, żeby się wzajemnie uzupełniać, ale uzupełniamy się tylko wtedy kiedy nie jesteśmy egoistami.
Hildo daj sobie samej szansę - mam nadzieję, że zrozumiesz moich słów opacznie.
nie mam raczej w sobie silnego pieknoducha .
UsuńTam gdzie cudu nie bedzie , nie powinno sie wzbudzac plonnych nadziei. To prowadzi do zlych decyzji na resztke zycia ,bolesnych zawodow i zalu po u najblizszych.
Raczej:) Jak dobrze, że napisałaś to "raczej". A ja Ci powiem, że masz, tylko siedzi głęboko w Tobie zarzucony zdarzeniami, strachem, lękiem, nie chcesz mu dać dojść do głosu bo się boisz. Boisz się cierpienia duszy - o którym zresztą piszesz. Złe decyzje, powodują agresję, złość, nienawiść, żal do samego siebie. Iluż to ludzi podejmuje złe decyzje i nie tracą nadziei. Ty jej też nie straciłaś bo szukasz, jesteś tam gdzie ta nadzieja się pojawia. Czytałaś bloga chustki, blogi tych, którzy jak mówisz czekali na cud. Tam jest masa nadziei, wylewającej się z każdej literki, dlatego tam byłaś, dlatego tutaj jesteś bo ciągle szukasz. Ale zasada jest taka, że zaczynamy zawsze od siebie szukamy w sobie. Nadzieja jest nieodłączną towarzyszką naszego życia, jest z nami ciągle i choć w chwilach kiedy uważamy, że jej nie ma ona mimo wszystko jest, bo tylko ona umiera ostatnia. I to nie jest wzbudzanie płonnych nadziei, to jest dodanie siły.
UsuńTo wszystko o czym piszesz jest wpisane w nasze życie a życia nie trzeba bać, nie trzeba się bać swego głęboko skrywanego "pięknoducha" - z nim jest łatwiej.
juz dobrze Dionka, nie odchodzmy za bardzo od tematu
UsuńPiszesz dosc kwieciscie , ale troche niespojnie i nielogicznie A na blogach bywam z zaciecia socjo-medycznego.
Niespójność i nielogiczność jest pojęciem względnym tak jak wszystko i tak jak wszystko jest szeroko rozumiane.
UsuńMasz rację odchodzimy od temu, podpisz się pod akcją z tym swoim zacięciem socjo-medycznym. Kto wie, może to właśnie Twój podpis, przeleje szale i dzięki niemu coś się zmieni. Może wtedy będziesz miała szerszy dostęp do tabsów i pomocy w podaniu do zapicia ich pół litrem wódy. Ta akcja też jest z myślą o Tobie więcej empatii Hildo a mniej marudzenia :)
Żal po u najbliższych i tak będzie, czy liczą na cud czy też nie.
UsuńA jeśli wiara w cud da komuś kilka miesięcy życia, które będzie dzielić z kilkuletnimi dziećmi na przykład, to co w tym złego??
Hilda - z Twoich wpisów wnioskuję, że jesteś przeciwniczką przeciągającego się, wyniszczającego leczenia w przypadku chorób terminalnych. Ale w tej akcji nie chodzi nie chodzi o promowanie terapii w przypadku, kiedy nie ma szansy na wyleczenie. Piotr dokładnie wyjaśnił, o co w niej chodzi, i to kilka razy. Wspieranie tej akcji, w dowolny sposób, w tym finansowy jest dobrowolne. Jak piszesz, wchodzisz na blogi "z zacięcia socjo-medycznego". Czy to znaczy, że jesteś lekarzem? A może socjologiem?
UsuńJeśli nie zgadzasz się na stosowanie procedur medycznych, mających na celu jedynie przedłużenie życia lub uśmierzenie bólu, to może zainicjuj akcję, mającą na celu uświadomienie społeczeństwu, ile pieniędzy marnuje się na leczenie terminalnie chorych oraz na zmniejszanie ich cierpień. Ale nie rób tego na tym blogu, bo nie jest to właściwe po temu miejsce.
Nie widzę powodu aby się tutaj spierać. Zostało rzucone hasło żeby powstała kampania "NIKT NIE POWINIEN TAK CIERPIEĆ" a Wy tu się przekrzykujecie co jest słuszne a co nie. Komentujecie "logo" którego nie ma bo Piotr sam tak napisał. Mam propozycję....kto chce pomóc niech pomoże kto nie chce niech nie przeszkadza ,ot cała filozofia....
OdpowiedzUsuńKażda akcja, której źródło jest w głębokiej świadomości serca, w uniwersalnej miłości, ma sens. Dla tych, którzy wątpią, sentencja, czy mądra - oceńcie sami:
OdpowiedzUsuń"Jeżeli myślisz, że jesteś zbyt mały, by coś zmienić, spróbuj zasnąć z komarem latającym nad uchem" Dalajlama XIV
Ściskam Piotrze, ufam Twoim intencjom. Śmierć jest nieuchronna, ale życie tutaj tworzymy sami.
Magda od syna, co marzył o punto:)
Dziękuję Magdo
UsuńCytat zapamiętam.
UsuńPiotr, akcja jest bardzo potrzebna, dokladnie tak jak kiedys byla potrzebna akcja "rodzic po ludzku".
OdpowiedzUsuńprzez analogie "umierac bez bolu" to chyba sens tej akcji
Usuń"Umierać po ludzku".
UsuńBardzo mocny przekaz.
"Umierać po ludzku".
UsuńBardzo mocny przekaz.
Monikucha taka nazwa wyklucza problem bólu przewlekle chorych na inne jednostki chorobowe, których też niewystarczająco skutecznie się leczy, np. z powodu zarejestrowania leku mogącego im pomóc na inną jednostkę chorobą. Tu potrzeba szerszego spojrzenia moim zdaniem.
OdpowiedzUsuńMoże "chorować bez bólu"?
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem świetne hasło. Krótkie, kojarzące się z wcześniejszą skuteczną kampanią "rodzić bez bólu". Świetne!!! obejmuje zarówno przypadki bólu pooperacyjnego, jak i onkologicznego, itp. Jednym słowem wszystkie rodzaje bólu.
UsuńO! Very nice!
Usuńbardzo dobre, konkretne i mówi jednoznacznie o tym, o co chodzi w akcji
Usuńlub "chorować po ludzku", "chorować godnie"? Wiadomo,że ból odziera człowieka z resztek godności i człowieczeństwa.
OdpowiedzUsuńpodobają mi się Wasze pomysły
OdpowiedzUsuńdecyzję jednak pozostawię profesjonalistom, których uczulę na Wasze uwagi.
to zbyt ważne, żebym sam podejmował taką decyzję. jestem tylko jednym z wielu trybików akcji.
Popieram! Mądry z Ciebie człowiek.
Usuńa co do reszty..."po co kłótnie, po co wasze swary głupie, wnet i tak zginiemy w zupie..."
OdpowiedzUsuńDionka:
"Znam wiele historii, kiedy lekarze rozkładali ręce i mówili nie jesteśmy cudotwórcami, czarodziejami Pan/Pani umiera nic się nie da zrobić, a Ci dla których już nie było nadziei w oczach lekarzy, żyją do dziś. O czym to świadczy?"
Swiadczy to o tym, ze fantazjujesz.
Amelcia co jak co ale przed toba akurat nie mam zamiaru sie tlumaczyc i udowadniac ci cos co jest oczywiste, sorry ale nie czuje takiej potrzeby, nie zalezy mi na tym zebys mi uwierzyla;)))) Wyjdz dziecinko z domu, poza tym monitorem jest swiat dawno pewnie go nie widzialas, wiec wyjdz przewietrz swoje zwoje mozgowe, nich im sie tez cos od zycia nalezy ;))))
Usuńkonkretny przykład
Usuńhttp://www.martynakruk.pl/
Lekarze powiedzieli rodzicom, ze źle robią wysyłając mala na leczenie, bo lepiej "dajcie jej spokojnie umrzeć"
Oczywiście, pamiętam sytuację Martynki, jakby to było wczoraj. Kilka wieczorów spędziłam wtey przy komputerze, śledząc zmagania rodziców i przyjaciół Martynki z czasem, zbieranie pieniędzy na wyjazd do Niemiec, szukanie lekarza który wsiadłby z nią do samolotu itp. I udało się, a Martynka jest zdrowa. Faktem jest, że lekarze powiedzieli jej rodzicom, że została tylko opieka paliatywna, i wyczerpały się możliwości leczenia.
Usuńa ty posrana amelko czego tu??wyjazd ale już dawno nie nasmrodziłaś?prawda?
OdpowiedzUsuńa co do fantazji to zapewniam cię że nikt nie ma bardziej wybujałej niż ty franco
o zmartwychwstała Amelka z Berlina:)
OdpowiedzUsuńszukasz zamętu i smrodu?poszukaj w sąsiedztwie lub pokoju swego syna:)
Mój cudowny onkolog ( miałam podejrzenie raka piersi, ale guzki okazały się niegroźne ) powiedział: "obecnie są takie środki, że ŻADEN pacjent nie powinien cierpieć."
OdpowiedzUsuńZatem dlaczego na korytarzach szpitalnych słyszy się krzyki i jęki? Uważam, ze jeżeli na jakimkolwiek oddziale szpitalnym słyszy się wycie cierpiącego, z oddziałem tym jest coś nie tak i należałoby wdrożyć tam postępowanie dyscyplinarne.
Jeżeli nie będzie odpowiednich narzędzi prawnych w postaci czy to odpowiednich rozporządzeń Ministerstwa Zdrowia, które powinno opracować odpowiednie procedury medyczne, czy stosownego ustawodawstwa, personel medyczny nadal będzie kwitował cierpienia pacjentów słowami "ma raka ( czy jakąkolwiek inną chorobę ), musi boleć".
Otóż w XXI wieku nie musi, trzeba tylko ludzi odpowiedzialnych za powyższe zmusić, by tak było. Myślę, ze wtedy w o wiele mniejszym stopniu rozważałoby się mozliwośc eutanazji - jeśli nie boli, można odejść spokojnie , załatwiając swoje sprawy doczesne, żegnając się z najbliższymi. Człowiek oszołomiony bólem z pewnością nie jest w stanie o takich sprawach myśleć.
Wszystkim ludziom mającym na co dzień do czynienia z bólem przymusowo zaleciłabym lekturę wspaniałej ksiażki doktora onkologii i medycyny paliatywnej Rogera Cole`a "Cud życia, cud umierania", by nauczyli się , jak postępuje się z nieuleczalnie chorymi.
Jeśli chodzi o całą akcję , oczywiście sa w tej sprawie mądrzejsi ode mnie, to tylko garść takich moich prywatnych uwag. Jeśli trzeba będzie, podpiszę każdą petycję, czy może coś innego. Wprawdzie nie pomoze to już ani Joasi ani mojemu Synkowi ani wielu innym, którzy odeszli, ale moze choć w ten sposób z Ich śmierci zrodzi się coś, co ulży innym.
Mnie podobnie powiedziała lekarka z Poradni Paliatywnej,że obecnie(2005 r.)nie ma problemu z uśmierzaniem bólu chorych na raka,ponieważ stosuje się kilka różnych leków oprócz czystej morfiny,często są to kombinacje różne,wraz z morfiną,co jakiś czas pojawiają się na rynku nowe leki z tej dziedziny.Czyżby ona się tak potężnie myliła?
UsuńNajgorsze jest to, że lekarka Michała się nie myliła. Są leki i nikt nie musi cierpieć. Jednak ludzie cierpią.
UsuńDwa lata temu w placówce opieki paliatywnej umierał mój teść. Nie cierpiał bowiem gdy tylko ból się wzmagał podawano mu zestaw leków przeciwbólowych w tym oczywiście morfinę, ale nie tylko. Jego stan monitorowany był przez całą dobę. Odszedł w spokoju, bez cierpienia dzięki ludziom którzy dbają o swoich pacjentów i o to by nie cierpieli.
UsuńSą lekarze którzy potrafią, którzy chcą pomagać i chwała im za to. Niestety są i inni, tacy których cierpienie pacjentów nie wzrusza choć powinno.
to dlaczego Chustka cierpiała? dlaczego nie podaliście leku?
OdpowiedzUsuńPiotrze,
OdpowiedzUsuńObserwuję od kilku dni, to co tu się teraz dzieje. Rozumiem, że po tym co spotkało Asię i co za tym idzie również Ciebie, sprawiło, że chcesz uchronić, w miarę możliwości, innych. Z tego co zrozumiałam chodzi Ci o to, by ludzie będąc w domowym hospicjum mogli korzystać z takich metod uśmierzania bólu, jaki mogliby uzyskać w szpitalu. Idea słuszną, wspieram ją całym sercem!
Jedno o co Cię proszę, to żebyś zamknął tego bloga, w sensie, by nowe posty dotyczące akcji przenieść na blog np. pod nazwą niktniepowinientakcierpiec.blogspot.com i i link do tego bloga umieścił pod Twoim pożegnaniem z Asią. Każdy, kto tu wejdzie znajdzie przecież to nowe miejsce i jeśli będzie miał ochotę przeczyta, czy przyłączy się do akcji. Te kolejne awantury pod Twoimi postami są niepotrzebne, Asia odeszła, a wojny są nadal. Kolejne historie osób z przykrymi doświadczeniami miałyby godne miejsce na Twoim nowym blogu. To blog Chustki i niech takim pozostanie, pisany Jej ręką, Jej myślami, Jej uczuciami. Ktoś, kto pierwszy raz tu trafi, niech trafi na to co Ona tu pozostawiła.
Pozdrawiam
ewa
Zgadzam sie z Viki.
UsuńZnow pojawily sie trolle, ktore grasowaly tutaj jeszcze przed smiercia Joasi. Nie wnosza nic merytorycznego do dyskusji, a jedynie kasaja i prowokuja. Bardzo to przykre, bo Chustka nie moze juz powiedziec: Wynoch z mojego bloga, nie moze sie obronic.
Smierc Joasi zainspirowala te akcje i to oczywiste, ze wlasnie tutaj, podzieliles sie swoim pomyslem. W koncu zwracales sie do jej przyjaciol i 'czytaczy', ale zdaje sie ,ze coraz czesciej bryluja tutaj zwykle trolle.
Popieram to, co robisz, ale moze pomysl Viki jest wart przemyslenia?
Pozdrawiam i zycze duzo sily.
Popieram pomysł!!!
UsuńA skąd wiesz, że Asia by tego nie chciała. Może Piotr z Asią przed śmiercią o tym rozmawiał. Myślę, że jest to do decyzji najbliższych. Nie nam upominać, bo nie zawsze nasze racje są słuszne .
Usuńewo, przeczytaj jeszcze raz co napisałam
UsuńNie upominam, nie decyduję, jak sugeruje anna, poprosiłam. Prośbę uzasadniłam. Czytając tylko komentarze pod tym postem już widać, ze dla niektórych osób ten blog jest i będzie miejscem utarczek. Tu nie ma "najbliższych". Tu jest tylko jeden najbliższy- Piotr i oczywiście, to On podejmie decyzję, którą ja oczywiście uszanuję.
Ja również popieram pomysł Viki. Gubi się w tym wszystkim Chustka, a to jej miejsce, i nasza jedyna po niej pamiątka.
UsuńZróbcie inny blog.
Viki wszystko wie lepiej, nawet to jak powinien nazywać się blog. Moje pytanie do viki dlaczego nie napisze maila do p.Piotra tylko pisze komentarz?
UsuńUnknown- w tym momencie dokładnie potwierdziłaś sens mojej PROPOZYCJI. Właśnie na te wzajemne wredne złośliwości ten blog nie zasługuje. Przy nazwie napisałam słowo "na przykład". Jeśli Piotr uzna, ze tak zrobi, to z pewnością wymyśli nazwę lepiej ode mnie.
UsuńNapisałam tu, bo byłam ciekawa Waszych opinii, zwłaszcza tych, którzy od dawna czytali i wspierali Chustkę, tych którzy przychodzili tu dla Niej.
Pomyśl o tym jak może się poczuć p.Piotr po tym co napisałaś? Widzę, że lubisz publicznie rozmawiać o wszystkim, czasami wypadałoby się zachować taktownie i np. napisać tego maila, zamiast publicznie kogoś "ośmieszać". To nie Ty nadajesz kierunek dyskusji na tym blogu. Czytałam tego bloga od 2lat...
UsuńAnna niżej napisała dosadnie i trafnie.
Ośmieszać??? A co śmiesznego robi? A jaką śmieszność ja Mu zarzuciłam? Napisałam, że akcję popieram i jasne jest, że tu ta Jego propozycja wypłynęła. Teraz jednak są i będą tu słowne przepychanki. Ty w swojej wypowiedzi obrażasz mnie, wyszydzasz, zarzucasz coś czego nie robię i właśnie na takie zachowania ten blog, pamiętnik dla Jasia nie zasługuje. Kierunku rozmowie nie nadaję, każdy może teraz pisać o swoich historiach, przemyśleniach, pomysłach pomocy, a kto chce może mi odpowiedzieć i nie musi
UsuńPiotr tu dostaje różne propozycje, moja jest jedną z nich
Unknown, zamilknj chyba, ze masz cos sensownego do dodanie w sprawie akcji zapoczatkowanej przez Piotra. Takie osobiste wycieczki wzgledem Viki sa naprawde niesmaczne. Zwlaszcza, ze ona nikomu nie ublizyla tylko grzecznie i z szacunkiem wyrazila swoje zdanie. A ja je poparlam wlasnie ze wzgledu na wpisy takie jak Twoj.
UsuńViki, chyba nie ma sensu ciagnac tej dyskusji z wyzej wymienionym, bo nie ma nadziei, ze zostaniesz zrozumiana.
Arnico :)
UsuńJa też jestem z Tobą, Viki.
UsuńDobrze by było, gdyby ten blog kojarzył się tylko z Aśką.
Ja Jej tutaj szukam...
A z tego bloga może przecież wypączkować drugi - choćby o takiej nazwie, jaką zaproponowałaś.
Piotrze - składam wniosek do o utworzenie nowego bloga.
Uprzejmie proszę o pozytywne załatwienie sprawy:)
Piotr zrobił jak zrobił. Już niedługo akcja zamieni się w coś większego, przecież o tym pisze. Uszanujcie Go. Szczególnie teraz, to takie proste.
Usuńtak, też tak myślę, że ta akcja powinna znaleźć własne miejsce w sieci. Piotrze - cokolwiek w tej kwestii postanowisz, postaram się wesprzeć tę akcję, jak tylko będę umiała.
OdpowiedzUsuńcieszę się blogdodo, że mnie popierasz
UsuńAsia wielokrotnie podkreślała, że ten blog dedykuje Synkowi. Akcja Piotra wybiega poza ten blog i powinna mieć swoje odrębne własne miejsce w sieci, aczkolwiek pod patronatem Chustki.
Niech decyduje ktoś Najbliższy, nie "gawiedź", bez urazy, naprawdę.
Usuń(i nie na temat: dopiero teraz przesłuchałam audycję z Tok FM z Joanną i Piotrem. Ostatni link w "Chustka Celebrytka". Warto, chociaż ta dziennikarka mogłaby nie przekręcać nazwiska ;( Posłuchalam z przyjemnością.) Ja oczywiście nie o dziennikarce i nie o pani psycholog.)
Też uważam, że decydujące zdanie ma tu Piotr. I jeśli on postanowił jak postanowił, to nam nic do tego. Sama Viki wiesz jak to jest, gdy ktoś wchodzi na blog, na którym publikujesz i zaczyna Cię krytykować... Moim zdaniem od tego są prywatne maile. Ale i tak Cię :*
Usuń;)
Zgadzam się z Viki z Dorothea i innymi .Blog Chustki to magiczne miejsce,jedyne w swoim rodzaju i niepowtarzalne tak jak Ona sama,Pana akcja jest na pewno potrzebna ale myślę tak jak moje przedmówczynie.Czy nie lepiej przenieść tą akcje w inne miejsce?
UsuńJestem zdruzgotana tym, jaką rzeczywistość odkrywam poprzez Wasze historie o bólu. To, że Chustka cierpiała jest dla mnie podwójnie wstrząsające. Bo serce mi pęka. Ale także dlatego, że skoro CHUSTKA tak cierpiała, osoba tak swiadoma, znająca swoje prawa, poszukująca mozliwości... Osoba, której kibicowały tysiące, w tym specjaliści, lekarze, media, osoby wpływowe. Chustka, otoczona bardzo oddanymi bliskimi. Chustka, która, jak domniemuję, miałaby możliwość zgromadzenia środków finansowych na zakup leków... Skoro Chustce nie udało się zorganizować ochrony przeciwbólowej, to komu się uda...?
OdpowiedzUsuńAniu-wyjęłaś to z mojej głowy i umiejętnie sformułowałaś.
UsuńPanie Piotrze,jest Pan osobą szlachetną.
Proszę umiejętnie rozdzielać ziarno od plew,albowiem niektóre komentarze do Pańskich postów świadczą albo o czytaniu bez zrozumienia,albo o bardzo małym doświadczeniu życiowym przeważnie- czytelniczek.
Aniu, dokładnie tak samo myślę jak Ty. Jeśli Chustka i jej bliscy nie obronili jej przed bólem to co nas, szaraczki czeka..... Nie jest to absolutnie zarzut wobec nikogo tylko wyraz przerażenia umieraniem czekającym nas wszystkich nowotworowców.
OdpowiedzUsuńSą jeszcze plastry, działające szybko i nie obciażąjące przewodu pokarmowego. Dzięki nim mój Synek uniknął zwierzęcego cierpienia w ostatnich dniach życia.
OdpowiedzUsuńDo tego nie trzeba wyspecjalizowanego personelu.
Zresztą każdy przypadek powinien być rozpatrywany indywidualnie.
OdpowiedzUsuńKażdy przypadek jest inny,mój Tata ostatni tydzień był w hospicjum,byłam przy nim ja i brat.W domu nie było to możliwe,ponieważ potrzebował specjalny sprzęt,inaczej by się udusił.Ale za nim pojechał do szpitala,mieliśmy opiekę domową tzw. hospicjum domowe.Zgłasza się to u lekarza pierwszej pomocy i kilka razy dziennie przyjeżdża pielęgniarka i lekarz.Plastry z morfiną zmieniałam ja,a zastrzyki robią pielęgniarki.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńa ja nadal nie rozumiem dlaczego tak się stało, ze chustka cierpiała
OdpowiedzUsuńona chorowała i umierała bardzo świadomie...
była w stanie znaleźć terapie i sprowadzić leki z zagarnicy, nawet te u nas niedostępne...
jej mama jest przecież lekarzem, też miała wiedzę i zapewne "organizacyjne" możliwości zdobycia niezbędnych leków uśmierzajacych...
a jednak się nie udało??? dlaczego? co nie zatrybiło??? nie rozumiem tego zupełnie...
nie wiem dlaczego krytykujecie pomysł Viki,który też uważam za słuszny,tym bardziej,że Piotr napisał,iż pomimo licznych propozycji w mailach i komentarzach aby prowadził dalej blog nie będzie tego robił,ponieważ jest to blog Joanny i Nasz-Czytaczy.....akcja jest potrzebna i całym sercem jej kibicuję i poprę. Ale faktycznie gubi się to tutaj, link pod postem powiadamiającym o odejściu Joanny do innego bloga jest dla mnie i dla kilku innych osób dobrym pomysłem,który nikogo nie krzywdzi ani nie ujmuje sensu akcji.
OdpowiedzUsuńPozwólcie, ze o wszystkim, szczególnie zaś o sposobie prowadzenia bloga zadecyduje sam p. Piotr.
OdpowiedzUsuńNie nasza to sprawa i decyzja też nie należy do nas.
Zgadzam się z przedmówczynią- Piotr jako mąż Joasi ma prawo do podejmowania tego typu decyzji jak ma wyglądać ten blog ,nie nam decydować gdzie ma się przenosić akcja zorganizowana przez Niego- uszanujmy jego decyzję!
OdpowiedzUsuńTak sobie myślę o wszystkich czytających tego bloga, którzy dziś zmagają się z chorobą nowotworową. Zastanawiam się, czy epatowanie informacją na temat cierpienia Joanny, bez wyjaśnienia przyczyn tego cierpienia, jego rozmiarów, nie jest zgoła lekkomyślne. Już kilka osób głośno wyraziło pytanie, które z tyłu głowy tli się pewnie wielu z nas - dlaczego tak ??? Dlaczego cierpiała osoba, która - tak się przynajmniej wydawało - powinna być zabezpieczona na wszelkie, możliwe ewentualności ? Wszyscy snujemy własne teorie na temat tego, jak mogło do czegoś takiego dojść. Nie do cierpienia, bo ono było oczywiste, ale do takiego morza cierpienia, o jakim pisze Pan Piotr. Tyle, że dla nas zdrowych to teorie, a dla tych, którzy dziś walczą z nowotworem - to rzeczywistość. Rzeczywistość, która może ich realnie dotknąć. Nie wydaje się Wam, i Panu, Panie Piotrze, że należy im się jasna informacja ? Że nie wolno ich zostawiać z tym podsyconym informacją o potwornym cierpieniu Joanny lękiem ???
OdpowiedzUsuńNie, nie wydaje mnie sie. Dobrze, ze nas to napawa lekiem, moze zaczniemy sie badac. Przyczyny masz wyjasnione jasno - rak. Jaka inna moze byc przyczyna???? I co za pytanie stwiasz - rak nie omija, nie wybiera....Pan Piotr wie o czym pisze...widział, przezyl....Nikt nikogo nie zostawia z lekiem.Raczej ze swiadomoscia choroby...A to co innego... Chorowales??>> Wiesz czym jest nadzieja??? Czyni cuda. Wiswm, bo widzialam. Nikt tu nikogo nie zostawia z lekiem, zostwia z nadziają, a to ogromna roznica...
UsuńChyba nie do końca rozumiesz, co napisałam...
Usuńjakiej jasnej informacji oczekujesz seven?
UsuńJoanna byla w domu i mimo domowej opieki hospicyjnej bardzo cierpiala- kiedy towarzyszysz umierajacej osobie w odchodzeniu Ciebie tez przygniataja emocje, poza tym jestes laikiem w temacie wiec zdajesz sie na profesjonalizm lekarzy- ktorych zadaniem jest wdrozenie w praktyke pieknego hasla, ze "nie musi bolc"; okazuje sie, ze albo musi albo lekarze nie potrafia/ nie chca/maja zwiazane przepisami rece sprawic by nie bolalo- to wszystko
Skoro Pan Piotr pisze "nikt nie musi TAK cierpieć", dodając zaraz przy tym, że w Polsce leki są, a jednak chorzy cierpią - oznacza to dla mnie, i pewnie dla innych, że i Joanna mogła mniej cierpieć.
UsuńI - wbrew temu, co sugerujesz - że nie musi być tak, jak było w przypadku Joanny. Z tego chyba wypływa pomysł akcji, którą zresztą popieram. Skoro zaś tak, to znaczy, że nie poszło coś, co powinno pójść - teoretycznie. Nie wiem co, nie wiem, czy zabrakło leku, czy medyk był nieempatyczny, nieważne. Ważne, że Pan Piotr zwrócił na coś uwagę. Skoro więc podaje się czytającym, między innymi chorym, informacje "zobaczcie, jak strasznie może być, a nie powinno", to uważam po prostu, że warto napisać choćby to, na co warto zwrócić uwagę, jeśli nam, nie daj Boże, taka sytuacja się przytrafi. Nie jest do tego potrzebny detaliczny opis historii cierpienia Joanny. Wystarczy napisać: "zwróćcie uwagę, na to i na to", "domagajcie się tego", "zadbajcie o to i o to". Rozumiesz ??? Akcja da rezultaty za jakiś czas, może rok, może dwa, może pięć. A zmaganie z bólem może dotknąć w zasadzie każdego już... jutro. Może więc warto najzwyczajniej w świecie, jeśli się pisze o tak dramatycznym umieraniu, o takim bólu, szepnąć trzy słowa dotyczące tego, jak można podobnych sytuacji uniknąć, albo próbować uniknąć. Powtarzam - skoro Pan Piotr robi akcję służącą zmianie - zapewne ma obserwacje dotyczące tego, co zmienić należy. Niech się tym podzieli, a może ktoś w potrzebie będzie w stanie zadbać o to, czego zabrakło w przypadku Joanny właśnie dlatego, że usłyszy na co ma się przygotować i co zadbać. Czy teraz jaśniej się wyrażam ?
Trafne uwagi.
OdpowiedzUsuńZapraszam
http://biale-czy-czarne.blogspot.com
DO SHADOW -
OdpowiedzUsuńnie wiem czy to jest odpowiednia dyskusja na tego bloga - ale chętnie podyskutuję na priv - jeżeli chcesz. W każdym razie - jest całe mnóstwo przypadków o jakich piszesz - że wina lekarza została uznana. I w dalszym ciągu nie rozumiem po co pacjentowi opinia tego innego chirurga??? PO CO? Bo nie ogarniam. On miał zupełną słuszność - nie do niego należy ocenianie kolegi a co więcej - on nie ma takiego prawa. I pacjent nie ma nawiązywać merytorycznej dyskusji z lekarzem - jeżeli uważa, że popełniono błąd w jego leczeniu miast żądać nie wiadomo czego i nie wiadomo po co od innych lekarzy, powinien udać się do prokuratury i zgłosić zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Prokuratura powołuje biegłych, którzy oceniają całą sprawę i naprawdę NIE kierują się żadną solidarnością zawodową. Od razu mówię - jestem na bloggerze pierwszy raz i nie mam pojęcia jak się pisze na priv - jeśli chcesz podyskutować napisz mi jak ;)
Aniu, niestety to nie jest takie proste jak sądzisz i Shadow ma sporo racji.
UsuńLata temu moja ciocia umierala na raka, w domu. Jej siostra podkrecila kranik z morfina. Nie obudzila sie...Nie wiem czy to diobrze, czy zle. Ale ja bym chcialatak samo, tak na wszelki wypade
UsuńHILDA, jak głosi stare porzekadło: w dupie byłaś gówno widziałaś.
Usuńzamilcz już, bo kiedyś możesz ciężko pożałować tych szpil, karma to upierdliwa bestia.
a jaka była prawda? Chyba Hilda zbliżyła się najbardziej do sedna:(
OdpowiedzUsuńOczywiście najbardziej współczuę Cierpienia i bulu Joanny,,,i jej rodziny ... Wyrazy współczucia i trzymajcie się ,czytałam zmagania Joanny od dawna i kibicowałam wyzdrowieniu...,po moim poprzednim poście Hilda popisałą parę postów w stylu który absolutnie mi nie pasuja,jest poza wszelką krytyką!!!!!:( Ja hildę zacyowałąm tylko i wyłąćznie pod kątem tego posta:
Usuńa wlasnie - prokuratury, sady, przestepstwa.
Podejrzewam, ze Joanna cierpiala, bo znajac jej medialnosc i naglosnienie sprawy trudno bylo lekarzowi
a jakis chyba towarzyszyl jej, przekroczyc dobowa dawke morfiny - 200 mg. Wiekszosc chorych nowotworowych potrzebuje wyzszej dawki by usmierzyc bol. Przekroczenie tej dawki wiaze sie z pewnym ryzykiem , bo w przypadku akcji " Joanna mogla zyc"
sad zmuszony bylby raczej sie trzymac limitu 200 mg.
Sadzac po wszczetej akcji , zarzucajacej calkowita wadliwosc systemu , odwrotna akcje uwazam za calkiem mozlwa. Przypuszczam ze podobne obawy towarzyszyly
personelowi medycznemu i podejmowal on decyzje mniejszego ryzyka uniemozliwiajace calkowite usmierzenie bolu , ale chroniace go przed zarzutem spowodowania smierci.
Read more: http://chustka.blogspot.com/2012/11/922.html#ixzz2Cc59rw2i
bo wudzę tu pewną prawdę, że lekarze bali się zbyt tłumić i dawać proszki uśmiezające ze względu na lek zeJoannna była nie szaraczkiem...znana była w różnych medialnych kręgach
Chciałąbym zanim się podpiszę pod tą akcją (BO WIERZE ZE NIKT NIE POWIINIEN TAK CIERPIEC ODCHODZAC!!!!!!!!chciałąbym by Piotr napisał czemu nie unikęła cierpienia jego żona??? To wazne dla nas szaraków i ludzi bez siuly do walki....Wyrazy wspólczucia rodzinie przesyłąm
A ja prosze wciaz o kontakt. Bo chcialabym, w miare mozliwosci pomoc...
OdpowiedzUsuńProsze mi wyslac na maila nr konta i dac zielone swiatlo, zeby ruszyc moje malkenkie znajomoci. Moze sie przyda.....
OdpowiedzUsuńPanie Piotrze, wie Pan, ja widziałam śmierc.... od raka. Sama byłam " pod obstrzałem". Chce pomoc, na tyle, na ile moge, bo uwzam, ze powinnam. Nie chce opisywac swojej historii, czytam o cierpieniu innych, i wiem, ze jestem sczesciara. Bo mnie TO ominelo. Ale czy na zawsze???? Chce wspomoc Panska akcje... na tyle, na ile moge....Bo to wazne. I tyle mam do powiedzenia. Prosze o odzew na maila.
OdpowiedzUsuńhttp://kontakt24.tvn.pl/temat,fundacja-rak-n-roll-okradziona-wyniesli-sprzet,67307,html?categoryId=496 HIENY!!!
OdpowiedzUsuń