Właśnie zauważyłem, że na blog Chustki weszliście już ponad 10 MILIONÓW razy. Dziękuję Wam, że nadal o Niej pamiętacie.
...
Dzisiaj piszę wstęp do książkowego wydania CHUSTKI.
Nie idzie mi.
Kilkukrotnie złapałem się na tym, że chciałem poznać zdanie Joanny.
Tylko po wyjęciu telefonu nie miałem do kogo zadzwonić. Brakuje mi Jej.
Jak uważacie, co powinno się znaleźć we wstępie?
Czy jest coś, co chętnie byście przeczytali?
13 lat temu
chętnie przeczytam wszystko, co z serca płynie
OdpowiedzUsuńo myślę o Niej często i może warto napisać o tym, że przekazała nam, że ważne jest to wszystko co wokoło i że warto podnieść dupę jak dziecko woła Cię żebyś poczytała, pobawiła się, obejrzała coś ciekawego, pogadała o niczym, bo niewiadomo kiedy i czy w ogóle jeszcze Ci się to przytrafi. taka prawda. a to piękne przecież.
OdpowiedzUsuńMoże o tym, czym dla ludzi był - i jest nadal - blog Joanny. Ile dobrego wniosła w życie całkiem obcych osób, internautów. Możesz się posłużyć komentarzami zostawianymi pod postami.
OdpowiedzUsuńTo rzecz jasna tylko moja sugestia, którą możesz przyjąć lub nie. Cokolwiek tam umieścisz, to i tak będzie dobra decyzja.
Może coś o życiu Joanny przed chorobą,jaka była,jak choroba ją zmieniła...sama nie wiem.
OdpowiedzUsuńJa myślę, że we wstępie powinno znaleźć się kilka słów do Jasia/o Jasiu...
OdpowiedzUsuńCiągle myślę o tym małym bohaterze i trzymam za niego kciuki...
Panie Piotrze,
OdpowiedzUsuńTo mój pierwszy komentarz na blogu, chociaż odwiedzam go regularnie.
Dziękuję, że kontynuuje Pan dzieło Joanny...
Książka to piękny prezent dla wiernych czytaczy oraz wspaniały sposób, aby wyrazić szacunek dla walki, którą Joanna stoczyła z chorobą.
Myślę, że wspaniałym wstępem do książki, byłby Pański list do Joanny - o miłości, o tęsknocie, o wspólnej przeszłości. Dyskretny, bez ujawniania szczegółów z życia prywatnego, po prostu o emocjach, uczuciach, o życiu... Taki, jak blog Joanny...
Pozdrawiam Pana serdecznie i trzymam kciuki, za wszystko.
Piotrze,
UsuńMysle, ze Iwona P ma fantastyczny pomysl.
Napisz właśnie to, co czujesz przy pisaniu wstępu, że właśnie chciałbyś z nią porozmawiać, jak wygląda ta codzienność bez niej. Cokolwiek napiszesz będzie super!
OdpowiedzUsuńJa przeczytałabym o tym, co Joasia mówiła, kiedy wyłączała komputer. Żeby poznać ją jeszcze, jeszcze głębiej.
OdpowiedzUsuńWierzę w to, że właściwe słowa przyjdą. I że to tylko Ty je znasz.
OdpowiedzUsuńIlość wejść na bloga świadczy o tym, jak bardzo był potrzebny nie tylko Joannie. Dalej jest potrzebny, choć każdemu w inny sposób.
Myślę ciepło; tyle mogę.
Piotrze(bez urazenia,ze po imieniu)ja skromnym slowem cieszylabym sie ,abys wlasnie rozpoczal od siebie od Twoich uczuc,od Waszego zauroczenia.Tak jak w reportarzu,to wlasnie piekny wstep.Joanna tyle ciepla i milosci miedzy wierszami wplatala o Waszym silnym zwiasku o milosci ,przyjazni....To tak cenny akcent,wiec poczatek i zakonczeniei po....to Twoj wklad,apisanie samo sie ulozy na pewno .Z wyrazami szacunku Irena.
OdpowiedzUsuńMyślę, że najtrafniejszym wstępem jest to co napisałeś w tym poście....
OdpowiedzUsuń"Chciałem poznać zdanie Joanny, wyciągnąłem telefon - ale nie miałem do kogo zadzwonić..."
Siły Piotrze...
Przepraszam za bledy szczegolnie "Zwiazek" ale by mi sie dostalo od Joanny.
OdpowiedzUsuńPytasz, co ja bym chciała przeczytać? ...Napisz do Niej. Powiedz Jej o tym, kim dla Ciebie była, o Waszej nieprzęciętnej miłości - pełnej, głębokiej, prawdziwej i niełatwej. I o Twojej tęsknocie teraz, gdy Jej zabrakło. Prawdziwe słowa z głębi serca będą pięknym dopełnieniem blogu Joanny. Bo cały blog jest o miłości , również do Ciebie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło .
Pamiętam......
OdpowiedzUsuńA może,jak doszło do pomysłu pisania pisania bloga,dlaczego ta książka? I kilka twoich myśli o Joannie,o Was,o tym czasie choroby,o Waszym czasie gdy byliście razem we trójkę- od początku do końca...
OdpowiedzUsuńChoroba dopadła Ją w okresie zakochania i fascynacji. To dało Jej i Tobie ogromną siłę. Ty wiesz o czym pisać.
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=2_66jEp10Fc
Ja się cieszę, że kontynuujesz bloga. A myślę sobie, że napiszesz fajny wstęp nawet bez podpowiedzi:-) Tak, często sobie przypominam o Joannie w moim codziennym życiu, gdy tak biegnę na niebotycznych szpilkach, w jedwabnej bluzeczce nie wiem dokąd i nie wiem po co...
OdpowiedzUsuńJestem pełna podziwu dla tego co robisz dla pamięci o swojej żonie i dla tych, którzy ją również pokochali chociaż miłością inną niż Ty. Napisz to co Ci dyktuje serce.Kim była dla Ciebie, waszej rodziny i jak to jest gdy nie ma z kim porozmawiać, kogo zapytać, z kim przedyskutować. Pomoże to być może i tym, którzy nie cenią sobie tego co mają tu i teraz.
OdpowiedzUsuńZałączam moc serdeczności.)
Najlepsza jest pierwsza myśl. Zgadzam się z @Alex
OdpowiedzUsuńto co tu napisałeś Piotrze wystarczy do wstępu
OdpowiedzUsuńNiech wstęp będzie taką samą tajemnicą, jak niepublikowane wcześniej teksty Asi, które mają pojawić się w książce.
OdpowiedzUsuńDo kogo kierujesz tę książkę Piotrze? I czy to Ty ją kierujesz?
OdpowiedzUsuńUdostępniasz nam skarb, a wydanie papierowe dotrze do znacznie szerszej rzeszy ludzi niż blog. Ten skarb jest takiego rodzaju, że im więcej ludzi się nim podzieli tym plenniej bogactwo się rozmnoży - stara prawda o miłości.
Nie pisz za dużo, opisz skąd wzięła się chustka. Nie bądź zbyt osobisty.
Przepraszam, jeśli to oczywistości.
Pamiętam!
OdpowiedzUsuńPierwszy raz tu jestem... Myślę, że kupię tę książkę...nie wiem co mogłabym napisać..tyle myśli mam na raz w głowie...biorę sie za czytanie bloga...zaczynam od pierwszej notki....
OdpowiedzUsuńO radości życia, miłości, o tym, jaka Joanna była waleczna, uparta.
OdpowiedzUsuńDla mnie najważniejsze, że będzie tam cały (mam nadzieję) blog plus dodatki.
OdpowiedzUsuńJej treść jest najistotniejsza, a reszta to tylko mała cząsteczka. Bez względu na wstęp kupię tę książkę, bo chcę mieć kawałek Joanny w domu i czytać do poduszki.
Nie obraź się, ale zupełnie nie ma dla mnie znaczenia, co będzie na wstępie. :)
Niech tam będzie to co chcesz, co uważasz i co czujesz. Po prostu.
Pozdrawiam
A co w sytuacjach ekstremalnie złego samopoczucia mogło rozśmieszyć Joannę? Grafiki ze świnką, Syrenka Kopenhaska... A propos Syrenki (Panistarszej)... tego dnia na prawdę wszyscy przywoływaliśmy we wspomnieniach i publikowaliśmy największe wtopy swojego życia, żeby przeczytać Joanny: "już mi lepiej, uśmiechnęłam się".
OdpowiedzUsuńTeraz nam jest jakoś smutnawo. Przydałoby się sięgnąć po wspomnienie Aśki i uśmiechnąć się na dzień dobry. Ale trza też pamiętać, w jakim celu Joanna pisała ten pamiętnik. Dla kogo. Giancarlo jest głównym Adresatem, a nie my.
Piotrze, może warto zawierzyć Joannie i przyjąć, że wśród wszystkich swoich tekstów zostawiła również ten, który będzie najlepszym wstępem?
OdpowiedzUsuń... tak naprawde każdy chciałby miec pewność, że Jasiowi jest względnie bezpiecznie i że ma właściwą opiekę, ze nie dzieje mu się krzywda. To może głupie ale założe się, że każdy o tym mysli, każdy kto czytał tego bloga, kto w jakis sposób myslał i obcował z Joanną, teraz mysli i chche cokolwiek przyczytać o Jasiu. Wiem że sa trudne uwarunkowania i skomplikowana stuacja parwna, ale cóż - ja bym chciała przeczytać, że nie dzieje mu sie krzywda.
OdpowiedzUsuńbardzo serdecznie myśla wspieram Fundację i wesprę ja rozliczając PIT.
Pozdrawiam i skłądam wyrazu szacunku.
Też tak myślę, jak Ty....a na pewno tak myśli każda z nas, która ma dziecko...
Usuńja myślę o nim codziennie przed zaśnięciem - sama mam 7 letniego syna..
UsuńMyślę, że trudno żeby tekst "szedł" z całym tym obciążeniem - bo Joanna pisała świetnie, bo jakoś - nawet w chwilach zaplątania "komentów" - wiedziała JAK odpowiadać, no i miała to ogromne wyczucie - choć pisała o sobie, była dyskretna (np zdjęcia innych osób są przesłonięte, Babcia B a nawet Ty Piotrze jesteście tajemnicą). Więc gładko nie pójdzie. Oczywiście, że chcę - ale i nie chcę wiedzieć "więcej". Więc to chyba nie chodzi o to CO, tylko, ZE będzie ZWIĄZANE z Joanną, a wciąż jesteśmy z nią związani. Wciąż tęsknimy. (Wróbel to dobrze napisała). Cokolwiek napiszesz, nasza tęsknota będzie mniej smutna. Jakkolwiek napiszesz, będzie w klimacie, który kochamy. Jakkolwiek napiszesz - będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńps. Dzis o 3 rano było jeszcze 29 osób na blogu (przed północą ponad 100). Ważne Piotrze, ze wciąż jesteście.
OdpowiedzUsuńno nie mogę przestać o Was myśleć. Chciałam napisać, że okładka przepyszna, dokładnie "przepyszna", ze znakomitym wyczuciem malarskim dobrana. w tych oranżach co się Giancarlowi nie znalazła kredka (tylko niebieska). Jak dla mnie - nie zmieniaj. I podobnie pisz. Poczekaj aż dokładnie będziesz wiedział co, napisz i potem nie zmieniaj.
OdpowiedzUsuńNie da się zapomniec .Kurcze nie wiem jak to nazwac .Czasem doprowadzala mnie do bialej goraczki ,czasem do rozczulenia .Pierwszy moj komentarz (pierwszy ? sama nie wiem ) to o Twoich T-shirtah .Mialam watpliwosci co do dat .Ona mi odpwiedziala ..Byla taka dumna z Ciebie .To chyba najbardziej mnie ujelo .Kochala Cie .I chyba to naprawde mnie sklonilo do przebywania tutaj .Joaanna tak bardzo cie kochala ,tak bardzo .
OdpowiedzUsuńtęsknie
OdpowiedzUsuńtak po prostu
tęsknie
za całą Tobą
chyba nic. tylko dedykacja. książki raczej nie kupię, ale na pewno przejrzę. dlaczego - to się dzieje za szybko. mimo to: pozostaję z szacunkiem dla Was Obojga.
OdpowiedzUsuńGorąco wierzę w To, że wiesz co napisać. :)Kwestia z telefonem przypomniała mi wiersz Wisawy Szymborskiej "Umrzeć tego nie robi się kotu", który napisała po śmierci swojego partnera życiowego Kornela Filipowicza. I nie chciała go czytać na spotkaniach autorskich. Dziękuję Ci, że piszesz także o Sobie.
OdpowiedzUsuńJoanna napisała na Blogu: "...i choć wiem, że globus się nie zatrzyma, gdy upłynie termin mojej ważności, chciałabym się przydać." Jak bardzo się przydaje, wszyscy jesteśmy świadkami! Panie Piotrze, wierzę, że miłość podpowie Panu właściwe słowa.
OdpowiedzUsuńPisz prosto z serca, to co czujesz. Takie rzeczy zawsze wychodzą najlepiej. ;-)
OdpowiedzUsuńPanie Piotrze, dorównać "słowu pisanemu" Joasi na pewno nie jest łatwo. Ale fakt, że byliście razem świadczy o tym, że jest Pan osobą wyjątkową. Wierzę w to, że Joanna podsunie Panu właściwe słowa do swojej książki.
OdpowiedzUsuńuwazam, ze to co bedzie we wstepie to sprawa miedzy Toba a Joanna, a my nie mamy prawa sie do tego wtracac.
OdpowiedzUsuńMyślę, że osoby które kupią książkę to będą jednak w wiekszości "czytacze" bloga, liczący na jakieś nowe teksty i nowe "informacje zbliżające" do Chustki.
OdpowiedzUsuńPiotrze, napisz coś od siebie, kim była dla Ciebie Joasia, jej blog. Może faktycznie list do niej, chociaż nie wiem, czy nie będzie to dla Ciebie zbyt ciężkie. Mógłbyś, jeśli Joasia by sobie tego życzyła oraz oczywiście Ty, zamieścić jej list do Ciebie, o którym tak często mówisz w wywiadach.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ewelina
to jest historia wielkiej miłości... smutna ale dająca wiarę i wolę walki ze wszystkimi przeciwnościami losu...
OdpowiedzUsuńPiotrze Ty jesteś jednym z bohaterów tej historii, może napisz o miłości a może co Tobie dała Chustka i co wniosła w Twoje życie?
Znajdziesz slowa .Moze wlasnie to ,ze nie wiesz co napisac ? Piotr tak jak tu piszesz do nas .Z tych słow Twoich ,napisanych juz po odejsciu Joanny .Z tych słow napisz wstęp.
OdpowiedzUsuńNapisz takiego jakby posta od siebie, który będąc końcem pewnej histori będzie jednoczenie początkiem książki
OdpowiedzUsuńto napisz o tym jak ci nie idzie. bedzie prawdziwie. reszta w ksiazce. zycze sily.x
OdpowiedzUsuńTo co tam się znajdzie będzie najwłaściwsze - przyjdzie samo, w odpowiednim momencie.
OdpowiedzUsuńA ja chciałam tylko napisać że gdy siadam do kompa to zawsze - ZAWSZE - sprawdzam pocztę, wiadomości na fb i ... "Chustkę"! I tak już będzie Piotrze!
Jesteśmy tu i jest nas wielu! :)
"Dzisiaj piszę wstęp do książkowego wydania CHUSTKI.
OdpowiedzUsuńNie idzie mi.
Kilkukrotnie złapałem się na tym, że chciałem poznać zdanie Joanny.
Tylko po wyjęciu telefonu nie miałem do kogo zadzwonić...."
to już jest wstęp....
wszystko to co czujemy w danej chwili jest wstępem
wszystko to co jest w Tobie warte jest opisania...
Powodzenia Piotrze
Przyjdzie, ja to wiem
OdpowiedzUsuńDaliście mi wiele wspaniałych pomysłów.
OdpowiedzUsuńDziękuję.
A może zaczniesz pisząc, kim była dla innych ludzi?
OdpowiedzUsuńPytałeś kiedyś o cytat Joanny, który zapadł w pamięć.
OdpowiedzUsuńDziś pojawił się nowy - Twój:
"Kilkukrotnie złapałem się na tym, że chciałem poznać zdanie Joanny.
Tylko po wyjęciu telefonu nie miałem do kogo zadzwonić. Brakuje mi Jej."
Gula w gardle...
:*
Usuńdla mnie to co w Joannie bylo niesamowitego i co mam nadzieje bedzie emanowac z przeslania tej ksiazki to ta czesci jej osobowosci, ktora skrzyla sie dowcipem, ironia, blyskotliwoscia, inteligencja; to, ze ona nie chciala nigdy wejsc w wygodna role ofiary, nie chciala snuc na blogu swojej martyrologii
OdpowiedzUsuńnie znaczy to wcale, ze nie cierpiala, nie miala momentow zalaman ale to co robila z tymi zalamniami- probowala je obrocic w cos dobrego; czesto ludzie robia na odwrot- blachy problem zamieniaja w zyciowa tragedie, uzalaja sie nad soba, wymagaja wspoczucia- Joasia na odwrot- kolejne ciosy od losu przyjmowala na klate i jeszcze potrafila to zabawnie spuentowac choc nikomu do smiechu nie bylo
to czego mi brakuje to ta jej zawadiacka natura, ona nigdy nie poddala sie losowi choc ta walka, ktora musiala toczyc byla tak nie fair
Dla mnie gościu to ewidentnie żerujesz na współczuciu. Zacznij jeszcze robić kalendarze, kubki czy tez długopisy z podobizną zmarłej. Z tego tez będzie kasa :)
OdpowiedzUsuńTwój wpis jest żenujący! Oby Cię człowieku nigdy wżyciu nie dopadła ciężka choroba i ból jakim jest potworny ból nowotworowy! Brak słów na ludzką głupotę, bezmyślność i brak współczucia!
UsuńCo ma wspólnego ból nowotworowy z robieniem kasy na pamięci zmarłej? Facet jest lansiarz i cwaniak który wie jak podtrzymać zainteresowanie blogiem. Tu książka tam fundacja, a kasa leci. PR opracowany do perfekcji. jak to mówił Kurski - ciemny lud to kupi :)
UsuńCzytałeś na co przeznaczony jest dochód z książki?
UsuńA czytałaś podpisany kontrakt miedzy wydawnictwem,a fundacją?
Usuńpytaniem na pytanie
UsuńRobercie, napisałeś ostro...ale - smutno mi jest, bo też przeszły mi przez głowę podobne myśli delikatniej sformułowane. Piotr jest mądrym człowiekiem, ale ale ale...ogromnie mi brak tu miejsca na zwyczajną żałobę. Absolutnie nie na epatowaniu nią na blogu, na cichym żalu. A jeśli żałoba jest niekonieczna i tworzyć należy następne "dzieła", nawet gdy dziełem tym jest Fundacja, bo takie było życzenie Joanny - dlaczego tak szybko? Nie bardzo rozumiem świat. Nie rozumiem, nie rozumiem.
UsuńNie przeżyłam śmierci osób najbliższych mojemu sercu. Gdy się tak stanie, gdy odejdzie ktoś przede mną - będzie ciężko. Jakiś czas nie będzie sił na działanie. Jest czas łowienia ryb i czas suszenia sieci. A jeśli tylko i wciąż działanie? Po co, dlaczego? Brakuje mi w tym wszystkim wycofania się. Ciszy.
ja książki nie kupię :-(
Może i ostro Aniu, ale szlag mnie trafia jak widzę takie zachowania jak tego gościa. Celebrytkę zrobił z tej biednej Joanny, robi co chce na jej blogu, zwykłe kupony odcina od jej popularności. Parę dni po śmierci dziewczyny już organizuje akcje zbierania kasy, teraz cyrk z tą książka. Czekam tylko jak scenariusz filmowy powstanie :). Dla mnie to zwykła ściema i autokreacja na cudzym blogu jaki to jest wspaniały i bezinteresowny. A tak naprawdę bez Joanny nie znaczył by nic. Zwykle wyciąganie kasy od ludzi i tyle.
UsuńNie widzę tutaj prawdziwego przeżywania żałoby. Książki też nie kupię, 1% nie wpłacę.
Anno,
UsuńSą różne rodzaje żałoby. Czasem po prostu trzeba się wziąć w garść. Po prostu. Czy trzeba żałobę przeżyć, czy przepracować, czy po prostu doświadczyć, to chyba zależy od sytuacji i danej osoby. Znajomi terapeuci związanie z Fundacją nie zauważyli we mnie traumy. Raczej wyrażali zaskoczenie, że tak dobrze sobie radzę. Inna sprawa, że nie znając mnie, nie wiecie, co przeżywam. Blog jest i będzie tylko wierzchołkiem góry lodowej.
W chwili, gdy to piszę wiele osób w Polsce umiera bardzo cierpiąc. Poddanie się żałobie oznacza, że żadnej z nich nie uda się pomóc. Rozpoczęcie działań dzień później oznacza dla niektórych następny dzień cierpienia tak wielkiego, że spróbują się zabić. Niektórym się uda. Czy wiesz, ze ludzie nie tylko płaczą z bólu? Czasem wyją i rzężą. Niekiedy słyszę to, gdy ich przerażone rodziny dzwonią z pytaniem co robić.
Załóżmy, że mówimy tylko o jednej osobie w Polsce, która kona w strasznym cierpieniu. Załóżmy, że tej konkretnej osobie można pomóc. Powiedz mi, jak można się od takiego człowieka odwrócić? A gdyby to była bliska Ci osoba? Matka? Córka? Brat?
Piotrze, wymieniliśmy kilka maili. Zgodziłam się z Tobą, że w Polsce ludzie cierpią intensywniej umierając, szczególnie w przypadku skrajnie silnego bólu nowotworowego, ale napisałam też Tobie, że w krajach, gdzie medycyna stoi na wyższym, światowym poziomie zredukowanie bólu do zera w konkretnych przypadkach może nie być możliwe. Maksymalna dopuszczalna dawka morfiny również może nie pomóc.
UsuńJeśli chodzi o żałobę. Teoretycznie będzie całkiem: żałoba nieprzeżyta od razu odzywa się kiedyś. I pewnie masz rację, że na blogu widzimy skrawek Twoich emocji. Staram się nie podchodzić do sprawy w sposób seksistowski, ale być może płeć umożliwia Ci łatwiejsze radzenie sobie z bólem. Drzemie we mnie sceptycyzm i niech tak zostanie, ale Tobie i Fundacji szczerze życzę powodzenia.
Co do ostatniego akapitu: nie byłabym w stanie działać od razu. Ode mnie to wszystko. Uśmiechy.
"Co ma wspólnego ból nowotworowy z robieniem kasy na pamięci zmarłej? Facet jest lansiarz i cwaniak który wie jak podtrzymać zainteresowanie blogiem. Tu książka tam fundacja, a kasa leci. PR opracowany do perfekcji. jak to mówił Kurski - ciemny lud to kupi"
UsuńNieustannie zdumiewa mnie, jak te same działania/zachowania można oceniać w zupełnie różny sposób.
W mojej ocenie, jeśli powiedzmy, umiera artysta malarz, to wdowa po nim ma prawo sprzedać namalowane przez niego obrazy. I kupić sobie za nie futro, jeśli ma ochotę.
Tak samo, jak Pan Piotr ma prawo wydać bloga Joanny i czerpać z tego zyski. To, że decyduje się przeznaczyć środki na Fundacje, to jest to jego wola, bo na pewno nie obowiązek.
Podobnie jak i, moim zdaniem, gdyby Pan Piotr miał ochotę produkować wspomniane kubki, czy też malować portrety Joanny na środku Krupówek, również ma do tego prawo.
Takie jest moje zdanie.
Proponuję mniej oceniać, a więcej doceniać.
Z pozdrowieniami,
Agnieszka Krasowiak
Szanowni Państwo,
OdpowiedzUsuńJoanna była wspaniałym człowiekiem. Uważała, że każdy ma prawo do własnego zdania. Dlatego przepuszczała niemal wszystkie komentarze. Nawet te jawnie nieprawdziwe i pełne jadu. Usuwała tylko te, gdzie życzono Jej śmierci, wyrażano zadowolenie z powodu gnicia kobiecych narządów, atakowano Jej syna, czy ubliżano i grożono.
Tylko ja wiem, ile Ją to kosztowało. Śmiem twierdzić, że żyła krócej także z tego powodu. Oczywiście żadna z osób, które wpisów dokonywały nie śmiały Jej tego powiedzieć w twarz.
Zgadzam się, że każdy ma prawo do własnego zdania, jednak nie akceptuję jego wyrażania w dowolny sposób. Internet, a szczególnie anonimowość, wyzwala skrajne postawy, zarówno te wspaniałe jak i żenujące. Na żenujące nie mam ochoty.
Osobiście uważam, że ludzie, którzy takie komentarze zamieszczają są zapewne źli, a już z pewnością nieszczęśliwi. Smutne musi być życie człowieka, który spędza czas wolny wchodząc na blog zmarłej kobiety, żeby popluć jadem. Nie zgadzam się na zaśmiecanie bloga Joanny takimi wpisami. Ta przestrzeń jest dla mnie zbyt ważna. I nie życzę sobie, żeby kiedyś Jan musiał przedzierać się przez takie słowa.
W ostatnich dniach pojawiło się sporo ataków, np. w odniesieniu do sytuacji Fundacji Kidprotect (http://wiadomosci.ngo.pl/wiadomosci/844921.html, https://www.facebook.com/ngopl). Otrzymałem od Was szereg próśb o usunięcie agresywnych wpisów. Zdecydowałem się to zrobić z najgorszymi komentarzami. Przy okazji niestety usunąłem niektóre Wasze odpowiedzi, za co przepraszam.
W związku z powyższym zdecydowałem, że rozpoczynam moderację. Przepraszam wszystkich wypowiadających się na chustka.blogspot.com za niedogodności. Mam nadzieję, że uda mi się ogarnąć system na tyle, by pewne działania zautomatyzować.
Piotr
szkoda tylko, ze Ty i tak i tak bedziesz musial te zakompleksione bzdury ogladac.
UsuńNiech pan założy bloga Do czego przydał/przyda się wieloraki. A tego bloga zamknąć.
UsuńHmmm
Usuńjak każdy użytkownik netu, zastanawiałam się co robić z tym ścierwem
patrzyłam na koleżanki z mojej profesji, i wiele z nich zlewa - nie reaguje
Joanna jakby tak samo, nie reagowała, ale i rzeczywiście próbowała na zasadzie " każdy ma swoją opowieść" zrozumieć
kto by pomyślał, że jest miejsce gdzie ktoś pochyla się nad trollami
Bardzo mądra decyzja.
OdpowiedzUsuńW pełni Cię Piotrze popieram.
Słuszna decyzja.
OdpowiedzUsuńBlog pisany był z myślą o Synu, o Janku. Blog pisany był przede wszystkim dla Niego. I może właśnie ta informacja powinna znaleźć się we wstępie. Skoro brakuje słów, powstawiaj cytaty Aśki. Spójrz np. na wpis nr 217 z 2010 r.:
OdpowiedzUsuń"umyłam Go, zapakowałam do łóżeczka, miałam zacząć czytać, a tu hyc! i gulp, gulp, gulp - odruch wymiotny.
- mamusiu, miej ten odruch, ja będę Cię masował po pleckach.
- idę do łazienki, minie mi i wrócę czytać - odpowiedziałam.
drep - drep. wypełzł z pościeli, przyszedł za mną: jesteś chora, przyszedłem Cię potrzymać za rączkę. mogę trzymać delikatnie albo ściskać, jak wolisz?
pytam retorycznie: czy On mi kiedyś wybaczy, że dźwiga takie brzemię z dzieciństwa?".
Jest kilka podobnych, w podobnym tonie napisanych rzeczy. Tylko poszukać.
Super, że ukaże się książka, bo na pewno da ona zabezpieczenie finansowe dla Janka. Na pewno o to zadbasz Piotrze.
Ze tak Piłsudzkim polece "Naród wspaniały, tylko ludzie kurwy."
OdpowiedzUsuńA ja się zastanawiam, dlaczego była?
OdpowiedzUsuńKiedy jest nadal, mam wrażenie w wielu myślach ludzi, którzy tu zaglądają, w całym Twoim teraz byciu Piotrze. W tęsknotach, w fundacji, w książce. Joanna jest, "choć w innej postaci".
Z ciepłem pozdrawiam.