środa, 9 stycznia 2013

[940].

Wiele osób pisze lub dzwoni z pytaniami, których nie można pozostawić bez odpowiedzi.
Dlaczego do mnie? Nie wiem.
Pytacie się, co robić, gdy najbliższa osoba odchodzi. Jak się zachować, jak rozmawiać i o co zadbać?Czy spędzać czas tak jak przedtem, czy zmienić styl bycia? Jak to powiedzieć dzieciom?
Pytania z pozoru proste.
Dopóki nie starasz się odpowiadać.
Czy istnieje ktoś, kto zna odpowiedzi?


32 komentarze:

  1. nie ma jednoznacznej odpowiedzi..ale to chyba dowód, ze w takich chwilach wiele osób szuka pomocy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Najsmutniejsze jest to, że często na takie pytania zwyczajnie nie ma odpowiedzi... Bo każdy z nas jest inny, każdy był wyjątkowy w inny sposób... Każdy był cudowny dla kogoś innego...
    Siły ślę ! Prosto z Holandi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i to jest prawda, o której najczęściej zapominamy

      Usuń
  3. pamiętam jak Joanna w jednym z wywiadów powiedziała, że warto zadawać pytanie: "co mógłbym dla Ciebie zrobić?" - proste pytanie, można je zadać każdemu choremu i czekać na odpowiedź... często usłyszy się ... po prostu bądź

    OdpowiedzUsuń
  4. Bo to rozwala/ Powoduje, że stajemy się tak bardzo bezradni, że szukamy jakiejkolwiek pomocy/rady, u kogoś kto rozumie. W chwili gdy Chustka jeszcze była TU wydawało się, że u mnie wszystko w porządku. Teraz wiem, że nie. Nie ze mną ale z Wujkiem. Postęp choroby jest dramatyczny. A to tylko efekt wielu lat utajonego rozwoju. I nie ma rady. Coraz Go mniej, coraz Go ciszej. I żadnego wsparcia z zewnątrz :|

    OdpowiedzUsuń
  5. Nikt nie zna odpowiedzi, nikt nie wie jak się zachowa i jak zniesie ból odchodzenia bliskiej osoby. Można jednak troszkę pomóc takim ludziom biorąc udział w sesjach terapeutycznych ale pod jednym warunkiem: terapeuta musi być bardzo dobry, bo byle jaki a takich mamy dostatek, nie pomoże a nawet zaszkodzi. Każdemu pomaga coś innego. Ja w chwilach nie do zniesienia uciekam w pracę fizyczną. Na chwilę pomaga.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pytają bo mają nadzieję na znalezienie sposobu- żeby przetrwać, żeby nie bolało, żeby zrobić krok naprzód. Wiem, bo pytałam. Wiem, bo byłam pytana.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wystarczy, że powiesz o sobie, swoich sposobach. Tyle ile możesz/dźwigniesz.

    :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Żadne słowa w takich sytuacjach nie są odpowiednie i wystarczające. Najlepiej chyba po prostu BYĆ...

    Serdeczne pozdrowienia z Wrocławia!

    OdpowiedzUsuń
  9. Moja Mama umierała 22 lata niemu.
    Wtedy nie było internetu, lekarze też inaczej
    podchodzili do tego problemu.
    Lekarz prowadzący powiedział mi, żeby
    nie mówić Mamie, że ma raka z przerzutami i
    wkrótce umrze,bo pozbawimy ją nadziei.

    Zastosowałam się do tego i jest mi ciągle źle,
    pewnie do końca życia będę mieć wyrzuty sumienia,
    że jednak nie powiedziałam, nie porozmawiałam z nią
    od serca, nie pożegnałam się tak prawdziwie.

    Teraz wiem, że Mama wiedziała i tym bardziej
    mnie to boli.Myślę też ,wiem, że głupio, że
    mój rak ( zachorowałam 7 lat po śmierci Mamy,
    ale on się zaczął rozwijać dużo wcześniej) to kara
    za mój stosunek do Mamy w czasie jej choroby.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marianno, rak nie jest i nie może być karą. Co w przypadku malutkich dzieci? One też są karane?
      Wierzę, że zrobiła pani wszystko, aby Mamie było lepiej i łatwiej. Na miarę pani ówczesnych możliwości. Posłuchała się pani lekarza jako atorytetu.
      Życie ze śmiercią Mamy w tle, z własnym rakiem w tle to już ogromne obciążenie. Nie potrzebne jeszcze do tego poczucie winy. Proszę nie obwiniać się!!! To nie jest kara.

      Usuń
    2. przeczytaj Odwazne Dusze
      nikt nie rodzi sie, nie zyje i nie umiera za kare
      pozdrawiam

      Usuń
    3. Rak, to nie kara.
      Rak to statystyka i okoliczności.

      Usuń
  10. Niestety w Centrum Onkologii w Wawie zlikwidowano oddział badania bólu, podobno to tylko reorganizacja Ale nie wiadomo ile to potrwa.....donosi dziś Gazeta Wyborcza
    Moj tata jak umierał na raka żołądka chciał żeby z nim być , cały czas przy jego łóżku, do końca nie mógł sie pogodzić że umiera, operowany bez przerzutów we wrześniu na początku grudnia już nie żył......

    OdpowiedzUsuń
  11. TROCHĘ Z INNEJ BECZKI, MOŻE WARTO BY ZGŁOSIC BLOGA CHUSTKI DO BLOGA ROKU?

    OdpowiedzUsuń
  12. http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,13171606,Rak_znow_musi_bolec__Centrum_Onkologii_zlikwidowalo.html?lokale=warszawa
    :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fundacja Chustka jest współorganizatorem Koalicji do Walki z Bólem, która jako jedna z pierwszych podpisała petycję. Temat znamy od pierwszego dnia zamknięcia oddziału badania bólu.
      Na korytarzach dzieją się dantejskie sceny, a pacjenci muszą mówić, że mają myśli samobójcze z bólu, żeby otrzymać osłonę przeciwbólową.
      To nienormalne, że jest tyle do zrobienia.

      Usuń
    2. Bo system jest chory Panie Piotrze, nie lekarze i nie ich zła wola....,

      Usuń
    3. Nie atakuję lekarzy, tylko błędy systemu. Celem Fundacji jest doprowadzenie do takich zmian systemowych, żeby chorzy byli osłonięci przeciwbólowo.

      Usuń
    4. Wiem:) Czytam blog od września 2012, to byl tylko komentarz ogólny, sama jestem pracownikiem służby zdrowia a błędy systemu uniemożliwiają wykonywanie pracy tak jak powinna byc wykonana na 75% (nawet nie marzę o 100%....)

      Usuń
  13. Piotrze, myślę, że dzwonią do Ciebie bo Chustka niejednokrotnie pisała nam, że Ty i Twoja miłość pomagały, że dzięki Tobie mimo choroby była szczęśliwa, kochana.
    Dlatego stałeś się dla nas wzorem. Świadectwem, że można chorobę uczynić znośniejszą, że choruje ciało, nie uczucia.
    Wierzę, że jest Ci ciężko. Tym bardziej, że każdy człowiek jest innym, więc jakże tu radzić. Ale tak jak napisała Zorka, opowiedz o swoich metodach, a nuż komuś pomogą.

    OdpowiedzUsuń
  14. Dlaczego do Ciebie?
    Bo Ty juz wiesz.

    OdpowiedzUsuń
  15. Pomóc drugiemu człowiekowi za pomocą słów? Nie wiem, czy to możliwe. Liczy się tylko to, co i jak zrobimy.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ludzie pytają, bo mają nadzieję na znalezienie sposobu, aby pomóc bliskiej osobie i aby samemu przetrwać, żeby jak naj mniej to wszystkich bolało. Wiem, bo sama jestem chora i widzę jak ludzie nieporadnie a jednak starają się pomóc.

    OdpowiedzUsuń
  17. mysle, ze w towarzyszeniu w chorobie wazna jest szczerosc i otwartosc- bycie gotowym na najtrudniejsze rozmowy, wspolny placz, przezywanie razem bezradnosci; to nawet nie chodzi o to jakie slowa wypowiemy, przeciez czasem slowa sa zbedne, nic nie trzeba mowic, wiecej mozna wyrazic gestem, przytuleniem, milczeniem, przykryciem kocem, zrobieniem kanapki- chodzi o bycie RAZEM

    OdpowiedzUsuń
  18. Wieloraki ma rację w 100%. Tylko działając mozna pomóc. Na nic siedzenie i patrzenie chorym w oczy jeśli oni wyją z bólu czy mają odleżyny. Tylko czyny. A statystyki są porażające!

    OdpowiedzUsuń
  19. Panie Piotrze, slugo biłam się z myslami, ale nie mogę już dłużej, po prostu muszę zapytać: jak sobie radzi Jasiek i czy macie możliwość wspierania się? serdecznie pozdrawiam i powodzenia, chustka z głowy...

    OdpowiedzUsuń
 
©KAERU 2010
Wszystkie prawa zastrzeżone Sałyga